BIBLIOTEKA > TEKSTY NNN (niewierny nieroztropny niewolnik)

Błędne oczekiwania świadków Jehowy nadal rozgłaszane po świecie

(1/5) > >>

NNN:
 Świadkowie Jehowy nadal gorliwie opowiadają innym ludziom o swych błędnych oczekiwaniach!

W książce „Świadkowie Jehowy głosiciele królestwa Bożego” na stronie 632, kończąc drugi akapit, „niewolnik wierny i roztropny” tak podsumował wszystkie oczekiwania ‘ludu Bożego’ co do roku 1925 i jego wiarę w to, że ‘ świat się wtedy skończył i miliony wówczas żyjących nigdy nie umrą’:

„Chociaż oczekiwania te były błędne, gorliwie opowiadano o nich innym ludziom”.

- Skąd ten gorliwy  ‘lud Boży’ uczył się tych błędnych oczekiwań? Kto im to wpajał i kto im nakazywał głosić je jako dobrą nowinę? Kto im kazał chrzcić tych, którzy na wskutek tego „gorliwego opowiadania” w te  „błędne oczekiwania” także uwierzyli?  Ten, kto wówczas drukował Strażnice i ten sam, co dzisiaj pisze w nich, że świadkowie Jehowy wydają je od roku 1879. Czy taki chrzest w imię błędu może być zaakceptowany przez Jezusa? Czy człowiek ochrzczony w błędzie, może stać się uczniem Chrystusa?
- Przecież świadkowie ‘poznają prawdę, chodzą w prawdzie, cierpią prześladowania za prawdę, głoszą prawdę, tylko oni są prawdziwymi Chrześcijanami.’ Gdzie więc jest tam miejsce na jakikolwiek błąd?  A jednak sami przyznają, że jest! Odkąd to błąd gorliwie rozgłoszony po całym świecie staje się prawdą? W którym momencie błąd zamienia się w prawdę, albo w Jezusową dobrą nowinę? W żadnym ! W żadnym momencie! Świadkowie przecież nie wierzą w ewolucję. Więc co spowodowało, że nie wyciągnęli wniosków po roku 1925 i dalej popełniali ten sam błąd, i dalej ‘gorliwie opowiadali’ i chrzcili nowych w tych samych błędach?  Ich oczekiwania na rok 1945 okazały się błędem. Na rok 1975 także. Później ich oczekiwania, że do 2000 roku dzięki pokoleniu pamiętającemu 1914 rok nastąpi zbawienie, też były błędne. Nie za dużo tych błędów? Bardzo źle to rokuje i tej nowej ‘sztafecie pokoleniowej’ wymyślonej po roku dwutysięcznym.
Skąd nagromadzenie aż tylu błędów w ‘Bożej Organizacji’?  I to płynących z samego szczytu?  ‘Ryba psuję się od głowy’! Zacytujmy więc głowę ‘Wszechświatowej Bożej Organizacji’. Na 716 stronie w 3 akapicie w książce „Świadkowie Jehowy głosiciele Królestwa Bożego” napisano:
„Uczucia Świadków Jehowy trafnie wyraził F. W. Franz, który został ochrzczony w roku 1913. W 1991 roku, będąc prezesem Towarzystwa Strażnica, oświadczył: ‘nadzieja nasza jest pewna i każdy ze 144 000 członków małej trzódki dostąpi całkowitego jej spełnienia w stopniu przekraczającym wszystko, co możemy sobie wyobrazić. My pomazańcy, którzy żyliśmy w roku 1914 i spodziewaliśmy się, że już wtedy wszyscy zostaniemy zabrani do nieba, nie utraciliśmy poczucia wartości naszej nadziei.  (…).  Warto tego wyglądać choćby i milion lat.”

NNN:
     Dalszy ciąg błędnych oczekiwań świadków:
  -  Jacy pomazańcy, takie i spełnienie!  Przecież ci którzy mieli iść do nieba w 1914 roku zostali w większości później powyrzucani przez Rutherforda!  Ileż razy można nabierać ludzi na te same chwyty? „W stopniu przekraczającym wszystko” – nic się nie spełniło. Trzeba będzie rzeczywiście czekać milion lat! Ale w takim razie po co krzyczeć  „już jest blisko, już tuż tuż, już wkrótce?”  Zauważmy że Frederick Franz  (stryj Raymonda Franza) twierdzi, że nadzieja jest pewna, ale daje przykład jak jemu się nie spełniło zbawienie w 1914 roku  „w stopniu przekraczającym wszystko, co możemy sobie wyobrazić.”
 Były to najprawdopodobniej te same ‘błędne oczekiwania’, które się później znowu pojawiły w roku 1925! I dotyczyły całej małej trzódki 144 000 wybranych podobno do nieba. Akurat Frederick Franz był ostatnim człowiekiem, który mógł cokolwiek w materii zbawienia i pójścia do nieba obiecywać. Jak się naprawdę czuł, jak mu się nic nie spełniły żadne ‘błędne oczekiwania’, które rozgłaszał po całym świecie, ani w roku 1914, ani w 1918, ani w 1925, ani w 1945, ani w 1975, ani jeszcze później? Powyższe słowa mówił  w 1991 roku mając 98 lat!, a zmarł za rok, tj. 22 XII 1992 roku, nie doczekawszy się za swojego życia spełnienia żadnych swoich oczekiwań. A przecież dopóki żył był sam beneficjentem „pokolenia pamiętającego rok 1914” i żywym gwarantem, że to pokolenie nie przeminie, aż się to stanie ( urodzony był 12 V 1893 r.).  Tymczasem zmarł na dwa lata przed całkowitym wycofaniem się „niewolnika” z tego „błędnego oczekiwania”. Chociaż żył prawie 100 lat, to jednak nic mu się nie spełniło przez tak długi okres! A tak ładnie mu się zaczęło! - w 1913 roku został ochrzczony, a już za rok, w pierwszym tygodniu  października 1914 spodziewał się pójścia do nieba!  I zaraz na początku falstart! A później całe sto lat nadaremno  oczekiwał na spełnienie tego, co sam razem z resztą ciała kierowniczego obiecywał ludziom z całego świata!  I taki człowiek, mając 98 lat  obiecuje zbawienie innym ludziom? Na jakiej podstawie? ( „Świadkowie Jehowy głosiciele …” strona 62 ak. 3: „kiedy się wiec okazało, że nasze nadzieje w związku z październikiem roku 1914 były niesłuszne…”. „Królestwo Boże panuje” strona 2 – Russell przychodzi do jadalni w Brooklyńskim domu Betel i mówi: „Już czasów pogan nastał kres, ich królów minął dzień! – Trudno powstrzymać emocje – od tak dawna czekaliśmy na tę chwilę …” ).

   Tymczasem F. Franz kontynuuje swoją wypowiedź: "To czego się spodziewa mała trzódka, daje też pewność, że oczekiwania wielkiej rzeszy drugich owiec spełnią się w sposób przechodzący nasze najśmielsze wyobrażenia; w żadnym wypadku nie zawiodą.”

- Akurat ten człowiek, któremu się nic nie spełniło nie mógł dawać gwarancji na spełnienie czegokolwiek, co ustalił razem z resztą ciała kierowniczego!  Zwróćmy uwagę, że nie mówi on: ‘jak się spełniło małej trzódce, tak się spełni drugim owcom.’  On mówi, iż  samo „spodziewanie się”, a więc już sama nadzieja i sama wiara małej trzódki, już daje rękojmię spełnienia się drugim owcom ich nadziei i ich wiary.  Prezes F. Franz nie mógł powiedzieć:  „jak się spełniło małej trzódce” – tak się i spełni wielkiej rzeszy” – bo doskonale wiedział, że się jej nic nie spełniło. Powinien raczej mówić tak: ‘Im się nic z tych naszych przepowiedni nie spełniło, to i wam się nic nie spełni’. To stwierdzenie jest przecież bliższe prawdy. Ale jak się nie ma argumentów na jakiekolwiek spełnienie czegokolwiek, to dla zaciemnienia i zamknięcia umysłów słuchaczy używa się takich górnolotnych frazesów jak te: „w stopniu przekraczającym wszystko, co możemy sobie wyobrazić” i „spełni się w sposób przechodzący  nasze najśmielsze wyobrażenia”. „Niewolnik”  nie ma przecież żadnych podstaw, żadnych  przykładów ani precedensów na używanie takich zwrotów!
 

NNN:
Ciąg dalszy:



    F. Franz dalej mówi: Właśnie dlatego trwamy niezachwianie po dziś dzień i nadal będziemy trwać, aż Bóg dowiedzie, iż      zawsze dotrzymuje swych ‘cennych i nader wspaniałych obietnic’.
 Jednak upływ czasu pokazuje, jak prezes F. Franz w raz z całym ciałem kierowniczym daleko rozminęli się z Bogiem. Wychodzi na to, że samo trwanie dla trwania nie zmusi Boga do realizacji ludzkich urojeń. Wyraźnie Bóg nie chce przyłożyć ‘ręki’ do zwodzenia całego świata. Okazuje się, że te cenne i nader wspaniałe obietnice ciała kierowniczego, nic nie znaczą dla Boga, ale mają ogromne znaczenie dla „niewolnika”. Jest to dla niego być albo nie być. Za niedługo nowy "niewolnik" skwituje znowu dwudziesty wiek i tamte pokolenie zwrotem Chociaż oczekiwania te były błędne, gorliwie opowiadano o nich innym ludziom.

 Tymczasem świadkowie Jehowy nadal pałają tą samą gorliwością  co poprzednio i po roku 2000 rzucili się z nową energią do głoszenia nowych proroctw tych ludzi, którym nigdy nie udało się nic przepowiedzieć, aby się spełniło cokolwiek. Czy o tym okresie też ktoś potem napisze jak wyżej?  -  Ale coś głębszego jeszcze z tego wynika. Otóż, wyraźnie widać z tego co propagował „wierny i roztropny niewolnik”, z tego że cały "Lud Boży" był postawiony w gotowości  przez ten twór do opowiadania błędnych oczekiwań, przez które ta organizacja się rozrastała, bo chrzczono w tym błędzie następnych - iż całe to obiecywane zbawienie jest całkowicie nierealne i wymyślone w przepastnych zakamarkach "niewolniczych" biur i drukarni. "Święta Organizacja Świadków Jehowy" istnieje dzięki błędom! Istnieje tylko teoretycznie. Istnieje tylko,  bo tak chcą elity z ciała kierowniczego  i dzięki wytworzonej przez te elity wierze opartej na błędnych oczekiwaniach!

   -  Dobrze mówi się, że największym wrogiem „niewolnika” wcale nie są odstępcy, a jego własne publikacje. Dowodem na to jest książka Świadkowie Jehowy głosiciele Królestwa Bożego (1995). Jasno z niej wynika, że szeregowi świadkowie nie mają mocnych podstaw swojej wiary. Sam twórca ich wiary, „kanał łączności miedzy nimi a Bogiem” potwierdza to w swych publikacjach (jak wyżej), że ich wiara oparta jest na „błędnych oczekiwaniach”. Jakie więc oczekiwania takie i ich  spełnienie!  Tutaj cudów się drodzy świadkowie nie spodziewajcie. Jeśli się nic nie spełnia samemu „Kanałowi” to i wy żadnej szansy nie macie.  Na czym bowiem tak naprawdę jest oparta wasza wiara?  Na jakim fundamencie  waszą wiarę buduje „niewolnik wierny i roztropny”? Ano na tym: „nam z tego co wymyśliliśmy i w co także  wam kazaliśmy wierzyć nic się nie spełniło,  i dlatego wam  w sposób nieprawdopodobny i nieoczekiwany na pewno się spełni.” To są te "Biblijne" podstawy waszej wiary! Tak jest tylko wtedy, gdy zapomina się, że prawdziwym i jedynym fundamentem wiary jest Jezus Chrystus, a nie żaden "kanał" czy "niewolnik". A tenże Chrystus kazał przecież budować na trwałym fundamencie, na mocnym jak skała, a nie na piasku.

- A to, że obecny "niewolnik" milczy od wielu lat i nie komentuje przepowiedni swoich poprzedników w sprawie rozdmuchanych nadziei na rychłe zbawienie dzięki „pokoleniu 1914 roku” tylko to potwierdza co wyżej napisano. Na tej samej stronie w książce Świadkowie Jehowy głosiciele Królestwa Bożego, gdzie jest przytoczona cytowana wypowiedź Freda Franza, tylko nieco wcześniej, napisano tak: Pokolenie żyjące w 1914 roku coraz bardziej się przerzedza. Koniec nie może być daleko. Więc jest jasne, jakiej tezy ma bronić zacytowana w książce wypowiedź F. Franza. A w praktyce zdarzyło się tak, że wspomnianą książkę w Polsce bracia otrzymali w lato na kongresach w 1995r., a w listopadzie tego samego roku ukazała się Strażnica z nowym pokoleniem. I wcale nie tym, które popiera CK dzisiaj (w 1994 napisano, że "pokolenie", to ludzie bezbożni, niesłuchający Jezusa, a w listopadzie 1995 powrócono do "pokolenia" ludzi prawych).
  Książka Świadkowie Jehowy głosiciele Królestwa Jehowy, gdy trafiła do rąk głosicieli (przynajmniej w Polsce), to już w tym momencie nie była aktualna. Jest to chyba najszybsze "nowe, jaśniejsze światło", jakim Jehowa błysnął do tej pory. Zgodnie z resztą z prawami fizyki –z prędkością światła. I organizacja chociaż ciągle przyśpiesza, to i tak nie nadąża, bo na świadkowych straganach do dzisiaj króluje jednocześnie stare światło z nowym. O przyśpieszaniu organizacji słyszałem jeszcze przed 1975 rokiem, więc jak by utrzymała ten stan do dzisiaj, to sama miałaby prędkość światła, lub już dawno rozbiłaby się o byle jaką przeszkodę. Tak naprawdę Organizacja Świadków Jehowy porusza się jak rak, raz do przodu, a więcej razy do tyłu, bo musi po drodze gasić pożary niespełnionych nauk, które sama wznieca. 

NNN:
           
  -  Tymczasem usłyszałem ostatnio (grudzień 2017), że obecny ‘niewolnik’ także wykorzystuje postać Frederica Franza do obrony pokolenia, ale tego nowego, współczesnego, tak zwanej ‘sztafety pokoleń’, ponieważ tutaj osobnicy z kilku pokoleń w biegu o życie w niebie przekazują sobie pałeczkę zbawienia z rąk do rąk. Biorąc pod uwagę to, że temu człowiekowi żadne pokolenie nie dało za życia zbawienia, ani przecież nie pomógł sam rok 1914 w którym miał 21 lat, efekt jest z góry przewidywalny. Mówi się nie raz, że ‘do trzech razy sztuka’. A tutaj do ilu razy sztuka? Wyjaśnia to inne powiedzenie: „Obiecanki cacanki, a głupiemu radość”.

 https://www.jw.org/pl/publikacje/program-zebran-swiadkow-jehowy/marzec-2018-mwb/program-zebrania-19-25mar/bliskosc-konca-tego-systemu-rzeczy-pytania/

 Objaśnienie  szkicu:
1. Pomazańcy, tacy jak F. Franz (ur. 1893), którzy pamiętają rok 1914.
 2. Pomazańcy, którzy urodzili się już po roku 1914, ale  jeszcze za życia tych pamiętających rok 1914, żyjąc przez jakiś czas  współcześnie razem z nimi ( z tymi spod 1), zanim ci zmarli.
3. Zanim wymrą ci drudzy, którzy zazębiali się z tymi pierwszymi, którzy wymarli do około roku 1992 (wtedy zmarł F. Franz), nastanie koniec!   Ci pamiętający rok 1914 i ci pamiętający tych, co pamiętają rok 1914, = "pokolenie roku 1914" plus "to pokolenie".(jak widać na wykresie wyraźnie niewolnik unika przypomnienia o poprzedniej nauce, czyli o „pokoleniu pamiętającym 1914 rok”nie wskazując także, że przecież F. Franz bronił jeszcze tezy, iż zbawienie nastanie w czasie, gdy niektórzy z pamiętających 1914 rokbędą jeszcze żyli na ziemi; to jest celowe przemilczanie faktów).
 4. Pomazańcy za czerwoną pionową kreską na wykresie (tuż przed napisem ‘wielki ucisk’), którzy stali się pomazańcami po śmierci F. Franza, nie wliczają się do „tego pokolenia.”

(link do strony Jw.Org, gdzie jest zawarty szkic i film z wyjaśnieniem nowego pokolenia nagrany w studio filmowym ciała kierowniczego św. J. zamieściłem dzięki materiałom forumowicza - Roszady).-  Nie dajmy się zwieść nowym, gładkim słowom  nowego "niewolnika". Jakby to pięknie nie brzmiało, mamy tu połączenie ludzkich czczych wymysłów z przekazem biblijnym. Werset z Mateusz 24: 34 wyraźnie mówi o "tym pokoleniu", nie ma tam liczby mnogiej  - "te pokolenia"! Niewolnik kolejne pokolenia ciągle umocowuje na tym samym wersecie.  Poza tym, obecnie (widać to na wykresie) pomija i nic nie wspomina, że tych pierwszych nazywał „pokoleniem roku 1914” i wieścił, że za ich życia rozegra się to wszystko, co przepowiedział Jezus. Niewolnik nigdy w tym kontekście nie wspomina o 35 wersecie, gdzie Jezus daje rękojmię, że chodzi tylko o jedno, jedyne pokolenie, mówiąc: „ Niebo i ziemia przeminą, a moje słowa na pewno nie przeminą.” Poza tym, opierając obecne ‘pokolenie’ na tym ‘starym pokoleniu’ niewolnik powoduje, że całość kuleje, bowiem za życia tamtego pokolenia nie doszło do przepowiadanych rzekomo na ten czas przez Jezusa wydarzeń, jak tenże niewolnik wieścił. Nic się wtedy nie spełniło z szeroko po świecie rozwleczonej przez głosicieli made in WTS koncepcji rychłego zbawienia. Także przecież, proszę zauważyć, że nikt sobie wtedy nie podawał pałeczki z pokolenia na pokolenie, bowiem ta nowa chroma koncepcja powstała dopiero po 2000 roku. Nikt o takim rozwoju sytuacji nawet w Brooklynie nie wiedział.To jest podobna sytuacja, jak Rutherforda, który zauważył dopiero w 1922 roku, że Jezus wizytował świątynię w roku 1918. „Przyjście Jezusa do świątyni  w 1918 roku było całkiem nieoczekiwane nawet przez jego poświęconych wiernych naśladowców” (ks. Prawda was wyswobodzi, s.282 pod koniec ak. 1). Nie byli do tego więc wcale przygotowani, a w takim razie Jezus wybrał tą świątynię albo przypadkiem, albo na wskutek błędu, ponieważ nie różnili się wtedy niczym od świata, a nawet byli gorsi, bo rwali się i kłócili o schedę po Russellu. Świątynia tak naprawdę jeszcze wtedy nie istniała, bo Rutherford dopiero co zdążył zniszczyć świątynię zbudowaną przez Russella, a jeszcze nie zdążył zbudować swojej. „To pokolenie” jest taką samą "prawdą"  jak wybranie tej świątyni i tego niewolnika w 1919 roku. Tylko i wyłącznie służy temu, by  było wiernym wiadome, że CK jest uplasowane najwyżej w hierarchii organizacji, i reszta ma  mu być bezwzględnie posłuszna, tak jak Jezusowi. I to jest całe wyznanie wiary niewolnikowo – świadkowej.     cdn.

NNN:
   Ostatnia część:

      Książka „Prawda, która prowadzi do życia wiecznego” strona 112 kom. 3:
 … „Ale żyją jeszcze ludzie którzy w roku 1914 byli już w takim wieku, że mogli zaobserwować, co się wtedy działo i do dziś to pamiętają. To pokolenie jest już podeszłe w latach. A przecież Jezus powiedział bardzo wyraźnie: To pokolenie żadną miarą nie przeminie, aż się to wszystko stanie.(NW)  A więc część tego pokolenia ma przeżyć koniec tego złego systemu. To znaczy, że ten koniec jest już bardzo bliski! (Psalm 89:10)[90:10, Bg]. Dlatego powinieneś bezzwłocznie coś przedsięwziąć, jeśli nie chcesz być usunięty razem z tym złym systemem.”

   Tak niewolnik straszył swoich wiernych już od 1968 roku!  A to obecne pokolenie to zmodyfikowany riplej . Ci co się starali by nie być ‘usunięci razem z tym złym systemem’ gdzie są w większości dzisiaj? Całe życie łożyli na poprzedniego ‘niewolnika’, dawali sobą pomiatać, aby spocząć na cmentarzach całego świata! Nowy darmozjad uwodzi teraz młodsze pokolenia. Tylko sposób się nie zmienił! Ludzi na świecie przybywa, biedy przybywa i trosk, a dla wrzodu na zdrowej tkance społeczeństwa jest to świetna pożywka. „Pokolenie pamiętające 1914” rok było hitem kasowym ‘niewolnika’ XX wieku!  Obecny ‘niewolnik’ dopiero  niedawno dorwał się do dużej kasy. Tam, na najwyższy szczyt nie powołuje się młodych. Człowiek tam lądujący musi być pewny i sprawdzony. Skąd rekrutują się ci osobnicy? Wiele lat spędzają w różnych gałęziach służby. Tam muszą dowieść, że nadają się na szczyty. To jest naprawdę  służba (czytaj niewolnictwo) dla organizacji pod nazwą Towarzystwo Strażnica. Przez dziesiątki lat musieli się obywać bez luksusów, a często jako pionierzy i misjonarze cierpieli niedostatek. I nagle ci osobnicy w wieku przeważnie po pięćdziesiątce dochrapują się do możliwości zawiadywania i posiadania dużej kasy. Nie mają już dużo czasu. Muszą siebie i rodzinę dobrze ustawić. Dlatego im bardziej będą posuwać się w latach, tym bardziej będą krzyczeć, że Armagedon jest blisko. Ludzie bojący się Armagedonu chętniej wyzbywają się majątku, a ‘niewolnik’ musi sobie powetować lata wstrzemięźliwości. Chcą przynajmniej pod tym względem dorównać poprzedniemu ‘niewolnikowi’. Dlatego im bardziej się starzeją, tym bardziej stają się radykalni, tym bardziej popędzają świat do dawania. A biorą wszystko, nie gardzą wartościowymi przedmiotami, biżuterią, gotówką, ubezpieczeniami i programami emerytalnymi, rachunkami bankowymi, akcjami i obligacjami, nieruchomościami i testamentami oraz powiernictwami ( proszę sprawdzić Strażnice w ostatnich  10 latach, tam zawsze w listopadzie są zamieszczane apele o  hojne dawanie – raz chyba był tylko apel w grudniu). A przecież  na głowach tych, do których są te apele kierowane cały czas jeszcze spoczywa obowiązek dawania datków na wszystko, na codzienne utrzymanie całej organizacji mówiąc krótko, bo lista szczegółowa jest bardzo długa. Śpieszcie się więc do dawania i utrzymywania nowego darmozjada z Warwick , bo się starzeje, a koniec jest blisko.
( Ten artykuł nieprzewidzianie się wydłużył, bo samo życie dopisuje ciągle dalszy ciąg. Jak zacząłem artykuł wstawiać na forum, to jeszcze nie wiedziałem, że CK ma szkic i filmik o  nowym starym pokoleniu’.  Poza tym, większą część artykułu napisałem do szuflady już jakieś półtora roku wcześniej. Później przeczytałem art.: „Życie i odkrycia Barbary Anderson” i powstał  poniższy suplement. Fajnie by było, jakby pani Anderson odpowiedziała, byłaby to może puenta do całości).

Suplement do: "Świadkowie Jehowy nadal gorliwie opowiadają innym ludziom o swych błędnych oczekiwaniach:
 
    Barbara Anderson, pracownica w latach od 1982 do 1992  Biura Głównego Towarzystwa Strażnica w Brooklynie, w Nowym Jorku, napisała w swoim artykule „Życie i odkrycia Barbary Anderson”, że „Był czas, że przeglądałam dużą szafkę z plikami w biurze czwartego prezesa Towarzystwa Strażnica, Freda Franza, gdy on był słaby i niewidomy i już nie używał swego biura” (komitetsadowniczy.net).

  Czy chodzi  tutaj również o rok 1991? Zapewne tak. Frederick Franz miał wówczas 98 lat i za rok zmarł. Był na pewno wówczas słaby i niewidomy! Jakże, w takim razie mógł się tak jasno i dobitnie wypowiadać, jak to sugerują pozostali jego koledzy z ‘wiernego i roztropnego niewolnika? I mógł się jeszcze zajmować doktryną, broniąc „pokolenia z 1914 roku”?  Nie miał demencji?  Nic nie wspomniano, w jakich okolicznościach, lub gdzie się tak jasno wypowiadał?  A może to mówił, tylko, że wiele lat wcześniej? Z drugiej strony, jego pozostałym kolegom z ‘niewolnika’  na pewno w tym czasie musiało bardzo zależeć, by jeszcze podtrzymywać  upadający mit o ‘pokoleniu pamiętającym rok 1914’. Czy więc mogli użyć zniedołężniałego starca do swych niecnych celów, wkładając mu w usta słowa, których nigdy nie wypowiedział? Jest to bardzo prawdopodobne. Tym bardziej, że do niego pasowały i że on już nie był świadomy co się wokół niego dzieje, a więc nie mógł niczego zdementować. Byłaby to kolejna międzynarodowa manipulacja „wiernego i roztropnego niewolnika” obliczona na zwiedzenie choćby i całego świata.
   Cała nadzieja w Barbarze Anderson. Tylko ona może zweryfikować te zdarzenia. A że między innymi  udziela się na Facebooku, na polskich stronach, więc trzeba się jej jak najszybciej o to spytać. Szkopuł tylko w tym, że nie zna języka polskiego. Dlatego wyrażam apel do forumowiczów, abyście zechcieli zapytać o te zdarzenia Barbarę Anderson, jeśli znacie  język angielski.  W jakiej kondycji był Frederick Franz w 1991 roku, mając 98 lat? Czy zdawał sobie sprawę z tego, że ktoś wchodzi do jego biura i przegląda jego zapiski? Czy dawał na to zgodę? Czy mógł wówczas mieć jeszcze silną wiarę w to, że na pewno dożyje do nowego świata, bowiem był ostatnim z ostatka wśród ‘niewolnika’ pamiętających rok 1914? Czy zdawał sobie sprawę, jaka na nim ciąży odpowiedzialność?

       „Jezus zaznaczył, że chodziło o krótki czas.  O ludziach którzy żyli w roku 1914 i widzieli pojawienie się ‘znaku jego obecności’, rzekł: ‘zaprawdę powiadam wam, że to pokolenie żadną miarą nie przeminie, aż się wydarzą te wszystkie rzeczy’  (Mat.24:34).”   [Strażnica z 1984 roku CV Nr 21,strona 5 akapit 2].

 – Ale jednak przeminęło!
   Przecież to nie ‘niewolnik’ się pomylił, to przecież Jezus się myli.  A dzisiejszy ‘niewolnik’ nic sobie nie robi z tych nietrafionych zapowiedzi Jezusa, tylko z całą parą forsuje nowe  ‘zjednoczonepokolenie’, które tak jak to słowo, które napisałem razem, jest tak naprawdę tylko zamierzonym błędem!
Koniec.
 
 
 

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej