Michał chlu.
Najgorzej jest być świętym wśród świętych.
Nie chcę aby ten post został odebrany personalnie bo Cię nie znam.
A po twoich "argumentach" stwierdzam, że raczej nie chciałbym poznać.
Jednak gdy posługujesz się takimi stwierdzeniami mam przed oczami obraz jednego starszego który poszedł na wizytę do umierajacej siostry.
Kobieta o złotym sercu, całe życie dla zboru.
Starszy po zaparkowaniu swojej fury wchodzi do oszczanej kamienicy.
Po skrzypiących drewnianych schodach wchodzi na poddasze do zapomnianej przez zbór siostry.
Siada na rogu przepoconego łóżka.
Obkręcając swój drogi zegarek na nadgarstu sprawdza czy jak zawsze się nie spóźnił..
Patrzy najpierw na zapłakaną rodzinę, która swiadoma ostatnich dni jakie im zostały z ukochaną osobą,wegetują.
Ze stresu potracili kilogramy i błysk nadziei w oczach..
Teraz wzrok pada na siostrę(moją ukochaną ciocie..) i wypowiada takie o to słowa pociechy " Zdzisziu ciesz się, że jeszcze żyjesz".....
Po co to w ogóle piszę?
Bo właśnie taką "wartość" mają twoje rady i opis o bólu w oczach osób które manifestują.
Chłopie ja też mam trochę inny obraz takich akcji, ale z szacunku dla pracy tych osób chylę czoła.
A pierdoły zostawiam dla siebie.
Ta tytaniczna praca wielu osób, czasem w cienu i bez "sławy" nie trwa od wczoraj.
Trwa od czasów kiedy ty drogi Michale modliłeś się do Jehowy słowami " Boże dziękuję ci, że mogłem poznać prawdę o tobie i o twojej świętej organizacji"...
A dla manifestujacych i dla "gabinetu cieni"
Wielkie dziękuję!