Moim zdaniem sensowne jest poruszenie podstaw doktrynalnych (NIE MYLIĆ Z BIBLIJNYMI!!!), w temacie przyjmowania niektórych frakcji krwi przez ŚJ. A jest to sensowne, ponieważ ich wkład (nota bene ciekawe określenie, dla narażenia życia) nie jest dobrowolny. Wmawia im się, że przyjmując pewne frakcje, sprzeciwiają się Jehowie, za co zostaną zniszczeni w Armagedonie. Natomiast inne frakcje są sprawą sumienia. Czy cytowane przez świaków wersety, rozgraniczają frakcje na dozwolone, lub nie? Gdzie, do jasnej, niespodziewanej, jest to napisane?! Dlaczego nikt o to nie pyta? Dlaczego erytrocyty są be, a wchodząca i ich skład hemoglobina cacy? Dlaczego osoczowe czynniki krzepnięcia (VIII, IX), globuliny, przeciwciała, czy albuminy są dozwolone, a całe osocze już nie.? Tak chciał Jehowa?
W starych "Przebudźcie się!", jeszcze tych czarno-białych, było weiele artykułów, opisujących twardą postawę świadków, w kwestii krwi. Pamiętam, że jako młoda dziewczyna popłakałam się przy opisie walki chłopca, chorego na hemofilię, które ze względu na odmowę krwi, zmarł z wykrwawienia. Pamiętam, też historię dziewczynki, chorej na białaczkę, z tym samym zakończeniem.
To jest ten legendarny wkład. Życie dzieci, które nawet jeszcze nie zostały ochrzczone. Życie ludzi, którzy umarli, bo nie dożyli zmiany światła,. Oni umarli, chociaż mogli żyć, bo ktoś im wmówił, że to podoba się Bogu.
Uważam, że to nieetyczne, że mówi się o wkładzie, zamiast o bezsensownej śmierci.
I jestem w 100% procentach pewna, że gdyby ci ludzie dostali szansę na życie, to i tak metody operacyjne, polegające na minimalizowaniu strat krwi i tak by się rozwinęły. Tak jak rozwinęła się endoskopia, czy laparoskopia, w miejsce tradycyjnej chirurgii. Medycyna stale się rozwija. Dąży do metod, jak najmniej inwazyjnych i nie ma to nic wspólnego z tym, że przywódcy, niszowego, w skali Świata, ruchu religijnego, poświęcają swoich wiernych, w imię chorej idei.