Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Nowy początek, tuż po końcu świata.  (Przeczytany 6385 razy)

Offline Estera

Odp: Nowy początek, tuż po końcu świata.
« Odpowiedź #15 dnia: 13 Październik, 2017, 21:14 »
   Villa Ella
   Napewno nie jest łatwo pisać o swoich traumatycznych przeżyciach, zbierać to w jedną całość, a szczególnie, jak się chce zapomnieć.
   Tym bardziej jest cenne to, że zechciałaś, choć jakimś "cieniem" tego co przeżyłaś, podzielić się.
   :'( :)
   Życzę Ci wszystkiego najlepszego na Twojej nowej drodze życia.
   I żebyś mogła przynajmniej zaznawać tyle dobroci ile z siebie dajesz dla innych.
   I nigdy nie traciła ochoty na życie.
   Pozdrawiam Cię serdecznie.
   "Estera".
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Nowy początek, tuż po końcu świata.
« Odpowiedź #16 dnia: 13 Październik, 2017, 21:25 »
Pewnych rzeczy nie da się zapomnieć i nadrobić.
Ale co było, minęło.
Dzięki temu odnalazłam  w sobie siłę i pewność siebie, której się po sobie nie spodziewałam. Przy czym nie zabiło to we mnie dobrych, ciepłych uczuć dla innych, empatii, współczucia, wrażliwości na krzywdę.
Jednocześnie odebrało mi wiarę. I to jest dla mnie wielka strata.
Cóż, coś zyskałam,  coś straciłam...

 Masz rację, nie da się nadrobić i nie da zapomnieć, choć człowiek bardzo próbuje.
Starsi ludzie mawiają..dobre się pamięta długo, złe jeszcze dłużej.
Jednak jedno jest pewne, przeszliśmy szkołę, odrobiliśmy lekcje i mamy nauki na przyszłość.

Podobno tyle wiemy o sobie na ile nas sprawdzono. Trzymaj się zuch Dziewczyna :)
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline sawaszi

Odp: Nowy początek, tuż po końcu świata.
« Odpowiedź #17 dnia: 13 Październik, 2017, 21:50 »
Ella to tak jakbyś opisała historie życia mojej drugiej żony -"zimny wychów" - tylko u niej sytuacja była troszkę inna (była wychowana w rodzinie katolickiej) - ojciec alkoholik , matka zdiagnozowana schizofrenia urojeniowa) - mówiła mi, że dopiero w zborze uczono ją co to jest miłość..- ale jakoś chyba nie do końca ją tego nauczono .. .Jak ją poznałem (wdowiec z dwójką synów) była pionierką 'stałą' i myślała ,że znalazła 'doskonałego księcia z bajki' - a ja byłem tylko (jak potem mi mówiła) zwykłym 'facetem' co to tylko odebrał jej cnotę i zapłodnił .. - no cóż ? - takie życie - moje i jej - teraz jesteśmy a separacji od już 6 lat z wyboru jej ? - nie do końca .. :-[
« Ostatnia zmiana: 13 Październik, 2017, 22:12 wysłana przez sawaszi »