BYLI... OBECNI... > DZIECIŃSTWO I DORASTANIE WŚRÓD ŚJ...

Wewnętrzne rozdarcie prośba o rady

(1/6) > >>

Wilk:
Cześć wszystkim.

Od pewnego czasu zajmuje się badaniem różnorakich religii, ale jako że urodziłem się w rodzinie ŚJ to siła rzeczy zajmuje się głównie badaniem tej religii. Robiłem to już wcześniej w wieku 17 lat  (obecnie mam 24) i powrocilen do tego tematu. Jednakże przed tym o co chce Was zapytać opiszę pokrótce moja historię. Jak już wspomniałem urodziłem się w rodzinie ŚJ tzn moja mama wzięła chrzest kiedy była ze mną w ciąży. W związku z tym nie raz moja mama podkreśla że jestem jakby w połowie ochrzczony. Pomimo wszystko mówi to tonem raczej zartobliwym. Chodziłem od urodzenia na zebrania, a w zasadzie pierwsze zaliczyłem już zaledwie kilka dni po moim urodzeniu. ŚJ jest również mój tata który został wykluczony po czasie za papierosy ale potem ponownie je rzucił by zostać przyłączonym zawsze myślałem że to dobrze no bo nie pali i nie truje sobie życia i w zasadzie dalej tak myślę. Ja jak każde standardowe dziecko nie obchodzilem żadnych świąt. Ogólnie jakoś nigdy na to nie narzekalem. Czasem kiedy miałem pytania dlaczego tłumaczono mi to że to są święta nie biblijne albo co się tyczy urodzin przykład z odcięta głowa bo ktoś tam sobie taki prezent zazyczyl na uro znany przykład z biblii. Osobiście już od dziecka wydawał mi się ten przykład absurdem ale wiecie jako dziecko nie polemizowalem. Głównie jednak w takich przypadkach miałem tłumaczenie że nie trzeba specjalnych dni na danie komuś prezentu czy danie mi prezentu i takowe też otrzymywalem. Dlatego też nie czułem się jakoś smutno że nie miałem urodzin bo prezenty otrzymywalem bezokazyjnie. Jako dziecko nie byłem szczególnie prześladowany z racji tego że nie chodziłem na religię i te sprawy bardziej mi tego zazdroszczono  tym bardziej jak lekcja religii  była ostatnia lekcja a ja mogłem iść do domu :D pomimo wszystko nigdy nie afiszowalem się z tym że moi rodzice są ŚJ bo po co. W tej kwestii wolałem bardziej strefę komfortu kto wie to ok nikt nowy nie musi wiedzieć a jak już się dowie to cóż kolokwialnie "kij w to" niech sobie wie byleby mi nie zwracano tyłka. Tak jak już wspomniałem od dziecka chodziłem na zebrania i tak przez całe 18 lat. Byłem oczywiście w teokratycznej szkole, ale głosicielem ani tym bardziej ochrzczonym  nie zostałem nigdy. I bardzo dobrze ponieważ już od dość długiego czasu mam przekonanie że jeśli wierzymy w Boga chcemy być dobrzy kierować swoim życiem mądrze nie potrzebujemy do tego żadnej ale to zupełnie żadnej organizacji religijnej. W wieku 18 lat przestałem chodzić na zebrania i nie dlatego że byłem pełnoletni ale dlatego że wiele rzeczy wydawało mi się bez sensu no i tak jak napisałem nie potrzebuje żadnej organizacji religijnej w moim życiu. Po prostu też nie lubię skupisk społecznych i nie dlatego że jestem aspoleczny bardziej preferuję indywidualizm co jest paradoksalnie zasługa poniekąd organizacji i tego że się oderwalem  od schematów w szkole nie chodziłem na religię nie spiewalem hymnów zamiast Mikołajów robiłem  jakieś zwykłe dziadki albo cytowalem  na polskim zamienniki wierszy  np zamiast "Bogurodzicy" . Wszystkie te rzeczy kształtowały również moja niezależność ktora objawia die w pelno dzis. Dziękuję też rodzicom w zasadzie głównie mamie że nigdy jakoś nie miałem z jej strony ciśnienia w sensie żeby zostać głosicielem. Jedyne ciśnienie miałem żeby chodzić na zebrania zwykłe i zebrania książki czego w sumie nie lubiłem robić bo często musiałem schodzić z podwórka żeby pójść na zebranie. Do szkoły teokratycznej  poszedłem bo sam chciałem i myślałem że mi się przyda umiejętność wystąpienia przed publika i to akurat było ok. Moja mama na początku dość źle przyjęła to że nie będę chodził z nią na zebrania ale potem w sumie jej przeszło jestem jedynie co roku na pamiątce ale to w sumie tylko dlatego żeby nie zrobić jej przykrości bo po prostu jest to dla niej bardzo ale to bardzo ważne. Jeszcze zanim przestałem chodzić na zebrania to zaczalem pierw od zbadania religii  ŚJ. Pierw początki czyli powiązania Russell z masoneria jego dziwne badania piramid już wtedy do wniosku doszedłem że obecnie religia ŚJ to korpo. Potem doszły kwestie fałszywych prorostw m.in. ten rok 1975 i tyle w zasadzie mi wystarczyło. Przestałem chodzić na zebrania. Przez 6 lat była cisza zająłem się swoim życiem. Pd czasu do czasu poruszalem z mama temat religii oczami ŚJ ale nic z tego konretnego nie wychodzilo. Mowilelm jej o roznych watpliwoaciach m.in o transfuzji krwi ale jak szeregowy ŚJ przedatawiala mi "odpowiednie" wersety probowalem to tlumsczuc na swoj sposob ale no coz nic z tego. Z jakiś miesiąc temu doszły do mnie słuchy o tej całej aferze pedofilskiej w Australii no i polecialem z tematami jak szalony m.in. natknąłem się na to forum i w zasadzie utrwaliem w przekonaniu że to jedno wielkie korpo. Jest na to wiele dowodow. I w tym momencie  jestem trochę rozdarty między dwoma rzeczami. Tym czy zacząć powoli dyskretnie przedstawiać dowody mojej mamie na obludnosc organizacji a tym by kompletnie ten temat zostawić dla siebie. Za tym aby ten temat zostawić dla siebie przemawia głównie to że moja mama jest w organizacji 24 lata ma tam wielu przyjaciół w zasadzie jak to zalecenia CK by tylko w organizacji się bratac. Osobiście znam te osoby są przyjazne pomocne i są takimi samymi ofiarami korpo jak moja mama. W momencie jak bym podkopal mamy światopogląd to nie dość że straciłby tych wszystkich przyjaciół to i w zasadzie sens życia i nadzieję na to że spotka się z własnym ojcem który umarł a którego nigdy nie poznała. Jak sam wiem głównie dzięki tej kwestii że będzie mogła się z nim spotkać tu na ziemi w raju zaczęła studiować że ŚJ teraz mówi że to głównie z miłości do Jehowy działa dalej no ale ten pierwszy powód jest jednak większy nadal. Jeśli zburzylbym  jej widok na organozacje prezentując wszystkie dowody na to że jest to zwykle wyzyskujace  korpo może się załamać, a nie mam dla niej żadnej alternatywy. Zależy mi na jej dobru, ale z drugiej strony wiem że tkwi jako szeregowy głosiciel w organizacji obludnej i to też nie daje mi spokoju. I tu przechodzę w końcu do pytania. Czy moglibyście mi coś doradzić w tej kwestii? Wiem też że moja mama nie jest w 100% owldnieta korpo doktrynami. Ostatnio zapytałem się jej czy jak bym był ŚJ i został wykluczony przez to że np sam chciałem wyjsc z organizscji to zapytałem czy zerwała by ze mną kontakt i powiedziała że nie byłaby w stanie tego zrobić. W końcu to moja mama znam ja wiem że mówiła szczerze i z miłości dlatego też tym bardziej nie wiem co robić. Za wszelkie błędy przepraszam jako że jestem na wyjeździe pisze z kom. Miałem czekać aż wrócę do domu i na spokojnie napiszę ale musialem w końcu się poradzic Was.

Pozdrawiam serdecznie


Iza:
Witaj Wilku na forum!
 Moze być Ci niełatwo z tymi dylematami, jakie opisałeś.
Moje osobiste przekonanie jest takie,ze wyrywanie kogoś na sile z organizacji, w momencie, kiedy on sam nie czuje żadnego dysonansu poznawczego, ani nic w organizacji go nie niepokoi, i zabieranie mu świata , w którym na obecna chwile czuje się dobrze i bezpiecznie nie świadczy o życzliwość i w niczym nie pomoże.
Twoja Mama najwyraźniej na obecna chwile nie jest gotowa skonfrontować rzeczywistości z piękna propaganda Strasznicy.
Badż cierpliwy, spróbuj rzucić co jakiś czas jakiś temat, i obserwuj jej reakcje. Jesli sama nie jest gotowa badać i dociekać, to żadne tłumaczenie nie pomoże.
 Dla niektórych przychodzi w pewnym momencie przełomowy moment, w którym nagle wszystkie watpliwości, czy sygnały, jakie tłumili latami kumulują się i nie mozna juz dłużej przejść nad nimi do porządku. Wtedy - gdy taki moment u Twojej mamy nastapi- pomóż jej znaleść informacje, która utwierdza ja w tym, ze jednak to nie z nią jest coś nie tak ( pierwsza reakcja wybudzajacych się z Matrixa) .
Ja byłam kiedyś bardzo mocno zabetonowana, i wiele lat nie byłam gotowa przyjąć się obiektywnie temu, co działo się wokół. Wszelkie niepokojące sygnały dusiłam i tłumiłem w sobie, tłumacząc sobie, ze to podszepty Szatana , mające na celu zdarzenie mojej ufności w Organizacje. A przeciez dokąd pójdę 🤔Tylko tu są wypowiedzi życia wiecznego...
Tak wiec zawsze powtarzam, ze jesli ja- tak zaprogramowana - przejzalam na oczy, to dla każdego jest nadzieja.
Powodzenia.

czarnaowca:
Witaj Wilku.
Ja, podobnie jak Iza, uważam ze nie ma sensu na sile przekonywać ja, ze organizacja nie jest tak kryształowa, jak jej sie teraz wydaje. Tym bardziej, ze jak sam mówisz, Twoja mama ma dość liberalne podejście so tematu- nie odsunęła sie od Ciebie, kiedy przestałeś chodzić na zebrania i otwarcie mówi, ze nie zrobiłaby tego, nawet gdybys odszedł już po chrzcie. Wręcz przeciwnie, możesz nawet osiągnąć odwrotny skutek od zamierzonego i doprowadzić do kłótni do rozdźwięku między wami, którego teraz nie ma - ot, różnica poglądów.

Ja mam podobna sytuacje w domu, z tym, ze ja zostałam wykluczona, bo kiedyś sie ugięłam i wzięłam chrzest. Ale moi rodzice nie zerwali ze mną kontaktu, choć dalej sa sj. Czasem rozmawiamy na te tematy, rownież pojawiam sie ze względu na nich raz w roku na Pamiątce, ale ogólnie nie prowadzę z nimi dyskusji na argumenty, bo to raczej nie ma sensu, oni maja  organizacji swoich znajomych i 30 lat życia, czemu mam im to zabierać, skoro nie sa fanatykami, ale tez sami nie sa gotowi, by to zostawić.

Światus:
No cóż. Może nie rób konfrontacji wprost.
Zadawaj po 1, 2 pytania.
NIE UPIERAJ SIĘ PRZY SWOIM ZDANIU. "Wydaje mi się, że...", "Coś mi nie pasuje...". " W Biblii wygląda to trochę inaczej..."
Bez naciskania, ale daj do myślenia.
CZYTAJCIE RAZEM WERSETY / z kontekstem.
Nie zaczynałbym od Trójcy  ;)

DonnieDarkoJG:
Witaj!

Moja Mama niestety jest fanatykiem zakładu JW.ORG..
Próbowałem odnosić się do logiki,ludzkich odruchów,prostoty.
Jedyne co mi pomogło i może uda się w twojej sytuacji to rzecz którą ja wypróbowałem.
Zacząłem rozmawiać o tym jak coraz  częściej wykrywa się przestępstwa seksualne. Zwłaszcza te na dzieciach.
Pokazałem raporty dotyczące INNYCH religii lub sytuacji.
I dopiero po jakimś czasie fragmentami przedstawiłem jej sprawę Australii.
Robiłem to ponieważ też przestałem chodzić ma zebrania.
I z tego powodu miałem problemy ze strony rodziny.
Gdy przerobiła wszystko zapytała jaka jest moja decyzja.
Odpowiedziałem że w momencie gdy Ciało Kierownicze przeprosi ofiary i przyzna się do błędów wracam do zboru i będę na kazdym zebraniu.
Odpowiedziała że smutno będzie jej chodzić samej na zebrania.
Myślę że skruszylem lekko ten mur.
Wracając do sedna tematu.
W przypadku rodziny uważam że trzeba to robić delikatnie i z rozwagą.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej