BYLI... OBECNI... > OSTRACYZM

Pracownik ŚJ

(1/8) > >>

Dagmara:
Jestem pracodawcą , firmę prowadzę 10 lat . W śród 10 osobowej załogi czasem jest rotacja , więc dałam ogłoszenie na internetach że zatrudnię osobę... Pojawiło się kilka chętnych na rozmowę kwalifikacyjną , wybrałam wiedziona intuicją i to był strzał, a w co to sami ocenicie :)
Stanowisko wymagało zaangażowania i przyłożenia się do pracy, bo to sprzedaż usług w dobrze prosperującym gabinecie. Osoba bardzo zdyscyplinowana , o marketingu w ogóle nie musiałam mówić , bo od razu ruszyła z akcją pozyskiwania nowych klientów. W dwa tygodnie obroty poszybowały . Sama mi zaproponowała , że można skorzystać z dofinansowania i pozyskać ją na staż z UP. Otrzymałyśmy umowę na pół roku. Mój fachowiec przysparzał mi samych miłych chwil, w głowę zachodziłam co kobieta w wieku około 40 lat robiła do tej pory ... Jak się szybko okazało była głosicielką w pobliskim mieście . Ucieszyłam się nawet , odżyły jakieś tam wspomnienia, nabrałam zaufania , nie sprawdzałam już tak szczegółowo, przekazałam notatnik z danymi stałych klientów i dalej się toczyło. Dzień przed zakończeniem stażu kobieta mi mówi, że ona od jutra nie pracuje, bo właśnie otwiera własny gabinet . Kiedy mi minął pierwszy szok , ogarnęłam szczękę . Pomyślałam ok , nikt nie jest moim niewolnikiem , niech idzie i niech spróbuje. Poprosiłam o szczerość , dlaczego bez uprzedzenia tak postępuje '' bo byś mnie nie chciała zatrudnić , jak byś wcześniej wiedziała, a tak sprawdziłam czy samodzielnie dam sobie radę '' . Pożegnałam ją nieco ozięble i znowu zamieściłam ogłoszenie , szybko pojawiła się nowa osoba i tu był mój szok nad szoki ! Przekazałam nowej notatnik z poleceniem obdzwonienia naszych klientów , a młoda mi mówi że wszystkie nr są ZAGREZDANE Dzwonię do sprytnej i pytam z jakiego powodu tak zrobiła '' bo to są Daguś moi klienci, ja ich obsługiwałam i już'' . Baza klientów to własność formy , a nie pracownika ! Podumałam, w głowę się  podrapałam i ruszyłam do działania . Odnalazłam kontakt do starszego zboru , zadzwoniłam zrelacjonowałam że oczekuję konfrontacji z nią i z nimi z zapytaniem o etykę ... po tygodniu oddzwonił ze smutnym oświadczeniem , że niestety takie spotkanie nie może dojść do skutku.
No a teraz kurtyna i cześć pieśni, o tym jak Daga uległa po raz drugi i dobrze jej tak :D

Dietrich:
"Zaufanie jest dobre, ale kontrola jeszcze lepsza" - powiedział chyba Lenin. Przed laty miałem dwie niezbyt fortunne przygody ze współpracą z "braćmi". W jednym wypadku jako pracownik.  (Sprzedawca na pół etatu w papierach, w praktyce więcej niż pełny wymiar). Kiedy po dłuższym okresie pracy wspomniałem o tym oraz o podwyżce, nagle zaczęła ginąć kasa...
W drugim wypadku figurowałem jako "współprowadzący" firmę. Jako młody człowiek, bez doświadczenia w prowadzeniu biznesu, zdałem się na uczciwość braci, bo przecież nie wykorzystają niewiedzy a raczej pomogą. To były początki internetu w Polsce, nie bardzo wiedziałem skąd czerpać informacje.
W efekcie musiałem od matki pożyczać pieniądze na ZUS, podczas gdy "wspólnik" nie wdając się w szczegóły kręcił profity na boku, a ja do interesu dokładałem.
Trzeciego razu na szczęście nie było. Tak skończyła się moja przygoda ze współpracą z braćmi.

Dziś robienie interesów ze ŚJ omijam szerokim łukiem i odradzam każdemu zauroczonemu ich zachwalaną w Strażnicy prostolinijnością.  Zdecydowanie wolę świeckiego pracodawcę.

Moyses:
Z braćmi się tylko głosi - takie hasło słyszałem z ust wielu, którzy wiedzą o czym mówią.

Dagmara:
Akurat pamiętam wielu braci którzy prowadzili wspólne interesy i jakoś im to dobrze szło. Chociaż teraz po latach i zmianach w ustroju widać, że sporo z nich w konfrontacji z problemami nie zdało egzaminu. Rodziny się rozsypały , wspólnicy odeszli ... Ja bym tak nie uogólniała . Lubię ludzi , to w co wierzą ma dla mnie marginalne znaczenie , to sprawa osobista i póki wiara nie zakłóca rytmu pracy to ok. Przykład z siostrą którą zatrudniłam nawet o tym nie wiedząc, też mi się na coś przydał . Teraz ona jest właścicielem swojej firmy , poczuła ciężar odpowiedzialności , oby nie musiała doświadczyć takiego rozczarowania swoim pracownikiem. A w życiu już tak jest , że to czego się najbardziej boimy jakoś szybko się manifestuje :D
EDIT
Zapomniałam jeszcze dodać , iż zachowanie owej pani było gorszące dla reszty załogi. No ale przecież my jesteśmy ze świata , więc kogo to obchodzi. Hipokryzja wyłazi i się dobrze uprawia.
Wspominając czas , gdy tak mi obrzydzano świat , że wpajano we mnie jedyną właściwą drogę cieszę się, że obrzydliwość nie jest tylko na zewnątrz w tym chorym świecie , ona znajduje się również tam w srodku , tylko dobrze upięta falbankami.

Dietrich:
Teraz po latach oraz po swoim przebudzeniu mam podobne podejście i wiem, że przynależność do konkretnej religii nie jest ani gwarancją udanego małżeństwa ani powodzenia w interesach.
Jednakże kiedy oszwabi cię tak zwany światus, to jesteś w stanie to po swojemu jakoś przetworzyć. Tymczasem kiedy postąpi tak współwyznawca, co do którego masz na ogół mniej wątpliwości, jest to chyba najgorsze do przełknięcia. Dodatkowo jeszcze Strażnica powołuje się na Pawła, żeby nie dochodzić swoich praw w sądach, dawać się krzywdzić itp. Więc niektórzy z premedytacją to wykorzystują. A jeszcze kiedy mają "plecy" w zborze, nie zdziałasz nic, poza "pozostawieniem spraw w rękach Jehowy"  :-\ Oczywiście, możesz robić reklamę droga pantoflową, ale stąd krok do posądzenia o rzucanie oszczerstw i rozbijanie jedności zboru.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej