Na cale szczescie , pewne instynkty samozachowawcze funkcjonuja jednak u mlodych ludzi i nie wszyscy daja sie zwariowac .
Obserwowalem to w rodzinie mojej slubnej , w poczatkowej fazie naszej znajomosci .
Rodzina wielodzietna (6-oro dzieciakow) gdzie tylko ojciec pracowal zawodowo.
Bardzo predko starali sie usamodzielnic , zdobyc zawod , zarabiac wlasny grosz .
Tam byla po prostu bieda i nikt nie myslal o takich fanaberiach jak sluzba pionierska bo trzeba bylo pomoc rodzicom .
Zona mi opowiadala , ze jak skonczyla zawodowke i poszla do pracy to jeden z nadgorliwcow probowal ja namawiac do podjecia pionierki . Odpowiedziala mu ,ze nie stac ja na to i ze musi zarabiac aby kupic sobie nowe gacie bo stare jej sie juz podarly !

. Na jakis zas miala spokoj .
Jak juz wyjechalismy do Rajchu , jako mlode malzenstwo z dzieckiem , to ja poszedlem jak najpredzej do pracy a moja zona dorabiala sprzataniem na pol etatu .
Ale i tutaj znalazla sie zaraz gorliwa siostrzyczka , emerytka , probujaca namowic moja zone do rezygnacji z pracy aby mogla wiecej glosic .
Na szczescie i w tym wypadku , zdrowy instynkt samozachowawczy nas nie zawiodl .
Tak , ze moze jednak nie jest tak zle . W koncu , mlodzi tez swoj rozum maja i dwa do dwoch zliczyc potrafia...