BYLI... OBECNI... > ŻYCIE ZBOROWE, GŁOSZENIE, SALE KRÓLESTWA

Zapomniane dobre zwyczaje w zborach

(1/2) > >>

Hippopotamus:
WTS jest dziś czymś innym niż kiedyś. Ale w latach 90., gdy zbory rosły w siłę, miłość braterska nie była czczym frazesem. Z tamtych lat pamiętam kilka dobrych praktyk wśród głosicieli, które z różnych powodów zanikły.
1) Notatki z wykładów. Sam znalazłem podczas robienia porządków kilka zeszytów z zapiskami. Ciekawe, czy w dobie tabletów ktoś jeszcze notuje w kajecie ?
2) "Las rąk". W moim zborze podczas studium Strażnicy było grono ludzi w zróżnicowanym wieku, którzy zgłaszali się do wszystkich pytań. To było motywujące, czuło się ducha aktywności. Do tego mówili z sensem.
3) Punkty w zastępstwie. Nie ma już TSKK, ale przez wiele lat, jeśli jakiś brat nie przyszedł na przemówienie ćwiczebne, można było je przedstawić "z głowy", na ochotnika. Prowadzący mówił o tym na początku zebrania i było kilkanaście minut na przygotowanie. Kilkakrotnie skorzystałem z tej możliwości.
A czy Wy pamiętacie inne dobre zwyczaje praktykowane niegdyś w zborach, które dziś trafiły do lamusa ?

Roszada:
Same spotkania czy zebrania grupowe w domach, to było integrowanie się, potem razem z ciastem i kawką. :)
A dziś tylko oficjalne 'partyjne' zebrania całej 'firmy' (zboru). ;D

accurate:
Dobre zwyczaje w zborach zapomniane:

Studium książki po domach - bywały takie że naprawdę aktywność i wypowiedzi dawały do myślenia , często atmosfera rodzinna(dziś duch korporacji i raczej dystansu), a i czasem było coś mocnego ach :'(........... .
 Rzeczywiście stanowiły zagrożenie dla Prawd WTS - więc je zlikwidowano ,owce były za luźne na tych spotkaniach i co najgorsze nawet bardzo nieśmiałe osoby  i mające trudności w wymowie brały udział ,to naprawdę było miłe, pomijam co myślę dziś o treści i np.  tych wklejkach w Książkę Finał Objawienia .
Nikt raczej nie wierzy że chodziło o ulżenie braciom bo kryzys,dojazdy, więcej czasu na rodzinne wielbienie .
Mistrzowie w przekuwaniu porażek w sukcesy lub odwracaniu kota ogonem .
Dziś oszczędzaj na dziecka lodach bo loty w biznes klasie itd. itp ....

gedeon:

--- Cytat: Hippopotamus w 07 Sierpień, 2016, 14:24 ---WTS jest dziś czymś innym niż kiedyś. Ale w latach 90., gdy zbory rosły w siłę, miłość braterska nie była czczym frazesem. Z tamtych lat pamiętam kilka dobrych praktyk wśród głosicieli, które z różnych powodów zanikły.

A czy Wy pamiętacie inne dobre zwyczaje praktykowane niegdyś w zborach, które dziś trafiły do lamusa ?

--- Koniec cytatu ---

Trzeba to powiedzieć jasno, kiedyś to była społeczność braci a nie korporacja która wykorzystuje do darmowej pracy niby wolontariuszy.

Do lat 80 prawie każdy zbór miał chór
W wielu zborach były orkiestry.
Istniała autentyczna wspólnota która sobie pomagała, organizowana była dla wiejskich braci pomoc w żniwa, wykopki, to był prawdziwy przykład wiary.
Zbory miały tak zwaną kasę zborową gdzie można było wesprzeć drugiego w potrzebie, gdy w 87 roku podczas obsługi nasze grono starszych dostało naganę od NO za takie postępowanie, pamiętam do dzisiaj wypowiedziane zdanie, " zbór nie ma własnych pieniędzy, wszystko należy oddać organizacji". Nigdy z tym się nie pogodziłem, był to też dzwoneczek który obwieszczał, to nie jest już społeczność to korporacja.

PoProstuJa:
W moim zborze były spotkania w domach na śpiewaniu pieśni zwykle przy akompaniamencie jakiegoś instrumentu (wtedy dopiero powoli stawały się dostępne płyty CD z muzyką do pieśni). Fajne to były spotkania.

A dziś do zboru wchodzi się jak do kościoła - przywitanie, "msza" i do domu. Integracji już nie widzę.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej