BYLI... OBECNI... > BYŁEM ŚWIADKIEM... nasze historie

Moja historia

<< < (3/3)

parasin:
Dzięki za tą historię. Przez takie sprawozdania coraz bardziej nabieram przekonanie, że ta organizacja niszczy w człowieku wiele naturalnych cech może złych może dobrych i rozwija nienaturalne jednocześnie człowiekowi wydaje się, że właśnie to jest w niej (JW.ORG) piękne.
Tu chociażby masturbacja, jak oni potrafią młodego człowieka tym pochlastać, to się nawet  nie mieści pod kopułą. Też odczuwałem to jako "cierń w ciele" i miałem z tego powodu straszne doły psychiczne.

Boże Jehowo zechciej chronić młodych chłopców i dziewczęta, nie tylko przed pedofilami, ale przed całą swoją świętą organizacją.

P.S. Uwaga po awatarze wykrywam fana rocka progresywnego :D

Giwon:

--- Cytat: parasin w 29 Czerwiec, 2016, 20:56 ---Dzięki za tą historię. Przez takie sprawozdania coraz bardziej nabieram przekonanie, że ta organizacja niszczy w człowieku wiele naturalnych cech może złych może dobrych i rozwija nienaturalne jednocześnie człowiekowi wydaje się, że właśnie to jest w niej (JW.ORG) piękne.
Tu chociażby masturbacja, jak oni potrafią młodego człowieka tym pochlastać, to się nawet  nie mieści pod kopułą. Też odczuwałem to jako "cierń w ciele" i miałem z tego powodu straszne doły psychiczne.

Boże Jehowo zechciej chronić młodych chłopców i dziewczęta, nie tylko przed pedofilami, ale przed całą swoją świętą organizacją.

P.S. Uwaga po awatarze wykrywam fana rocka progresywnego :D

--- Koniec cytatu ---


nie tylko rocka progresywnego ;)

A tak podsumowując, bo chciałem to napisać a w końcu wyleciało. Nie mogę powiedzieć, że organizacja to tylko i wyłącznie zło, choć wiele tego tam zobaczyłem. Przez te 20 lat styczności ze zborem wiele się nauczyłem, wiele zawdzięczam. Pewnych umiejętności nabytych poprzez szkołę teokratyczną, kursy itd nigdzie indziej bym się nie nauczył. Na studiach np nikt nie chciał przedstawiać prezentacji a ja nie chciałem ich robić, więc deal był prosty, grupa przygotowuje mi tekst, a ja go przedstawiam i wszyscy zadowoleni ;) Na tamten czas, to że mama weszła do zboru było dla nas ochroną, gdy w domu były problemy, zbór był pewną przeciwwagą i zapewniał stabilizację. Ale jak ktoś zauważył, własnie osoby z problemami często do zboru przychodzą omamione wizją niestety zafałszowaną. A, że w miarę dorastania i coraz lepszego poznawania jak to naprawdę wygląda i funkcjonuje, zobaczyłem prawdę ale tą gorzką, to już zupełnie inna historia. Cieszę się, że znalazłem się w takim momencie w moim życiu gdzie mogę liczyć na wsparcie, niezależnie od tego jakie podejmuję decyzje. Nie wszyscy posiadają ten luksus, i mam nadzieję, że ta część forumowiczów która balansuje będzie mogła sobie pozwolić na życie w zgodzie ze sobą bez patrzenia na innych, czego życzę z całego serca.


--- Cytat: NiepokornaHadra w 29 Czerwiec, 2016, 16:55 ---Niesamowita historia, ciężko jest uwierzyć że po takich przeżyciach się wybudził, a zwłaszcza że nie pozostałeś z żoną w organizacji, bo tak wygodniej. Opuściliście swoją strefę komfortu i to jest cudowne.

Na wiosnę, to tak jak ja.

--- Koniec cytatu ---


Jeszcze z narzeczoną ;)

Czuwający:
mysle dokładnie podobnie do ciebie, nigdy bym nie powiedział ze są tam same -.  ale jak to powiedział klasyk chodzi o to żeby te + nie przysłoniły wam -

parasin:
I to jest właśnie problem bo i ja wiele pięknych chwil spędziłem w organizacji, gdyby nie ona może wylądowałbym gorzej, to jest dylemat, z którym obecnie próbuję sobie jakoś poradzić jakie stanowisko zająć. Szukam jakiś odpowiedników. Bo jeśli organizacja jest dobra, to nikogo nie powinniśmy do niej zniechęcać, a nawet zachęcać by w niej pozostał.

Nie wiem - przyrównałbym to do miłego częstującego cukierkami pedofila, który dba o gwałcone dziecko, spełnia jego zachcianki, zapewnił mu najlepszą szkołę, ale jednocześnie bierze to co chce, wkręca mu że młody ma najlepsze życie na świecie, pokazuje mu, że inne dzieciaki mają rodziców pijaków i ciągłe awantury w domu i dzieciakowi to właściwie pasuje, bo ten nie zna niczego innego i wydaje mu się, że wszystko jest w porządku, boi się innego życia. Gdy wszystko się wydaje.  Trafia do domu dziecka tam jest zagubiony wyszydzany przez inne dzieciaki. Po latach dochodzi, że było to złe, ale jednocześnie pamięta pewnego rodzaju poczucie bezpieczeństwa i dobre rzeczy np wspólne wycieczki itd. I teraz ten sam dylemat, który ja mam, co ma myśleć o tym człowieku z którym spędził dzieciństwo, czy ma mieć litość dla tego człowieka, czy ma ostrzegać inne dzieciaki przed tym człowiekiem.

Bo to właśnie zrobiła nam organizacja wyssała z nas wszystko co najlepsze jednocześnie przekonując że co złego to nie ona, to zawsze niedoskonali ludzie, to zawsze nasze skłonności i zdradliwe serce, albo czysty przypadek...

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej