... a zwiększona upierdliwość jeszcze bardziej zniechęci ludzi.
Mnie ta upierdliwość zniechęciła do chodzenia na zbiórki - jeszcze zanim miałam jakieś sygnały o "nieprawidłowościach" w organizacji.
Ilekroć były zbiórki organizowane w soboty czy niedziele wczesnym rankiem (a jak ludzie mówili,że za wcześnie, to za przykład podawano Niemcy, że u nich zbiórki są o godz. 8.30!), czy w dni świąteczne (dni Wielkanocy, Bożego Narodzenia, Nowego Roku), to wywoływało to mój opór. Zawsze sobie myślałam, że mamy w roku aż 365 dni i te kilka dni, gdy ludzie świętują, można odpuścić! O ile gdy głosiciele chodzą po domach we wtorki o godz. 17.00 raczej nikogo to aż tak bardzo nie zdenerwuje, o tyle "pobudka" domofonem przez Świadków np. o 9.00 w wolną sobotę albo 1 stycznia może budzić potworną irytację.
Ja często dawałam propozycję, aby zbiórki weekendowe były organizowane o późniejszych godzinach. Nie dość, że ludzie by się wyspali, to przy okazji ja też nie musiałabym pędzić o świcie. Człowiek po całym tygodniu wstawania rano traktuje weekend jak święto i ja również chciałam sobie odpocząć po prostu.
Mój pomysł był oczywiście zawsze odrzucany, ale po kilku latach zmienili godzinę na dużo późniejszą. Ale mi to było już obojętne, bo po prostu przestałam chodzić na zbiórki i tyle...