Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: 1924 - Książka Droga do raju  (Przeczytany 776 razy)

Offline Roszada

1924 - Książka Droga do raju
« dnia: 10 Lipiec, 2015, 11:09 »
Skorowidz ŚJ podaje:

*** dx86-13 Publikacje Towarzystwa Strażnica ***
1924: Droga do raju (po polsku brak): jv 88, 245

Jedna z nielicznych publikacji, której nie napisał Rutherford ale sekretarz-skarbnik Towarzystwa:

*** jv rozdz. 16 s. 245 ***
Potem w roku 1924 wydano książkę W. E. Van Amburgha Droga do raju. Napisana została z myślą o „młodzieży pragnącej badać Pismo Święte”. Przez pewien czas z podręcznika tego korzystano na zebraniach dla dzieci i młodzieży.

„Wciąż żywo pamiętam scenkę opisaną na stronach od 228 do 231 książki Droga do raju, wydanej w roku 1924. Czytelnik miał sobie wyobrazić, że jest w raju i przysłuchuje się dwojgu zmartwychwstałym. Zastanawiają się oni, gdzie właściwie się znajdują. Następnie osoba, która przeżyła Armagedon, wyjaśnia im, że zostali wskrzeszeni (Łukasza 23:43). Jeżeli przeżyję Armagedon, chciałbym to samo powiedzieć mojej żonie, mamie i innym bliskim, gdy zmartwychwstaną. A jeśli umrę przed Armagedonem, wyczekuję chwili, gdy ktoś w nowym świecie opowie mi o wydarzeniach po mojej śmierci” (Przebudźcie się! Nr 24, 2002 s. 23).


Offline Roszada

Odp: 1924 - Książka Droga do raju
« Odpowiedź #1 dnia: 10 Lipiec, 2015, 11:10 »
Oto obszerny fragment ze scenariuszem rajskim:

„Żydowski rok ustawowo rozpoczyna się jesienią, około 1 października według naszego kalendarza. Zatem rok 1926 rozpoczynałby się około 1 października 1925. Byłoby uzasadnionym oczekiwać, tuż po tej dacie początków powrotu Bożej przychylności dla Żydów, jako części świata. Już teraz wielu Żydów z utęsknieniem spogląda w stronę swojego starego, rodzinnego kraju – Palestyny. Czas dany przez Boga poganom jako narodom, jak już widzieliśmy, skończył się w roku 1914. W ten sposób skoro Żydzi, jako naród stracili łaskę u Boga, gdy ukrzyżowali Jezusa, a narody pogańskie już też nie mają Bożego uznania jako narody, Chrystus rozpocznie wkrótce rozprawę ze światem jako jednostkami, poczynając od Żydów poprzez wybitne jednostki starożytnego świata. Powinniśmy zatem wkrótce po roku 1925 [w ang. We should, therefore, expect shortly after 1925] oczekiwać przebudzenia Abla, Enocha, Noego, Abrahama, Izaaka, Jakuba, Melchisedeka, Joba, Mojżesza, Samuela, Dawida, Izajasza, Jeremiasza, Ezechiela, Daniela, Jana Chrzciciela, i innych wspomnianych w 11 rozdziale listu do Hebrajczyków. Ci tworzyć będą zaczątek nowego królestwa na ziemi. Jedną z pierwszych potrzeb będzie doprowadzenie Jeruzalem do takiego stanu, aby stało się stolicą świata. Wymagać to będzie wielkich nakładów pracy, lecz będzie też wielu ochotnych pracowników. Bieżące wiadomości podają nam, że już obecnie uwaga skupia się na Palestynie, a tysiące Żydów usiłują tam powrócić. Znaczne prace zostały już dokonane w zakresie budowy lepszych dróg oraz uprawy roli. Nie powinniśmy jednakże oczekiwać prowadzenia systematycznych robót, dopóki ci »książęta« nie zostaną wzbudzeni nie obejmą swoich stanowisk. Stolica każdego kraju winna mieć bezpośrednią, szybką łączność z wszystkimi częściami swego terytorium. Jeżeli Jeruzalem ma być stolicą świata, winno być w stanie nawiązać szybki kontakt z każdym innym ośrodkiem. Królestwo Chrystusa ma w ciągu jednego tysiąclecia położyć kres całemu złu nagromadzonemu w ciągu minionych sześciu tysięcy lat. Staromodne metody nie wystarczą. Już widzimy nadchodzące wielkie zmiany. Telegraf bezprzewodowy i radio obejmują dziś swoim zasięgiem połowę zamieszkałego świata, a do czasu pojawienia się książąt wynalazki te będą udoskonalone by zasięgiem swym objąć całą kulę ziemską. Wszyscy mieszkańcy ziemi znajdować się będą niejako »w jednym pokoju«. Pomieszczenie będzie nieco większe niż sale spotkań, do których mogliśmy się przyzwyczaić, ale cóż z tego? Gdy czytamy Izajasza 2:3 i Zachariasza 14:16,17 widzimy jak prostym będzie dla wszystkich ludzi »wstępowanie do Jeruzalem«. Książęta mogą z łatwością nadać swoje wskazówki przez radio do każdego zakątka świata. Pomyślcie o Księciu Abrahamie, mającym do przekazania jakieś ogólne instrukcje, który prosi o »uwagę«, a wszyscy ludzie wszędzie przysłuchują się i słyszą każde jego słowo z taką łatwością, jak gdyby zwracał się do nich z podium publicznej sali! Oczywiście, gdy ktokolwiek zapragnie odwiedzić Jeruzalem i osobiście porozmawiać z książętami, lub gdy książęta zechcą osobiście dokonać inspekcji jakichś robót publicznych – samoloty będą wkrótce tak udoskonalone, że podróż z dowolnego punktu planety do lub z Jeruzalem będzie kwestią tylko kilku godzin. Będzie to naprawdę nowy świat, pod każdym względem pełen chwały – Zachariasz 14:20, 21; Objawienie 21; Psalm 72 i 145. Ci starożytni, uznani za godnych, w razie potrzeby będą mieli także prawo do używania »rózgi żelaznej« wobec samowolnych i nieposłusznych. Wszyscy muszą się nauczyć, że niesprawiedliwość będzie niedopuszczalna. Sprawiedliwość jest fundamentalnym prawem nowego królestwa – Psalm 37:9, 10, 2, 38. Nie ma wątpliwości, że wiele dziewcząt i chłopców, którzy czytają tę książkę dożyje i zobaczy Abrahama, Izaaka, Jakuba, Józefa, Daniela, i tych pozostałych wiernych mężów starożytności jak wychodzą w chwale swojego »lepszego zmartwychwstania«, doskonali pod względem umysłu i ciała. Mianowanie ich na zaszczytne stanowiska władzy, jako swoich ziemskich przedstawicieli nie zabierze Chrystusowi zbyt wiele czasu. Świat ze wszystkimi swoimi obecnymi udogodnieniami wyda się im na początku dziwny, lecz szybko przyzwyczają się do tych nowych metod. Na początku mogą mieć jakieś niesamowite doświadczenia, jako że nigdy nie widzieli telefonu, radia, samochodów, światła elektrycznego, samolotów, silników parowych i wielu innych rzeczy tak dobrze nam znanych. Co za przywilej żyć właśnie w tych czasach i widzieć zakończenie starego a nadejście nowego! Spośród wszystkich okresów ziemskiej historii, obecny jest najwspanialszy. Któż nie pragnąłby zapoznać się z tymi, których uhonorował Bóg! Spójrzmy, jak mogłoby to wyglądać w czyimś konkretnym przypadku. Załóżmy, że chodzi właśnie o ciebie. W miarę rozszerzania się błogosławieństw królestwa, każdy staje się posiadaczem swojego własnego domu, ty byłbyś jednym z nich. Po wykonaniu remontu i urządzeniu go z uwzględnieniem wszelkich możliwych wygód twoje serce zaczęłoby wychodzić naprzeciw innym. Wiesz, że miłość zawsze działa w ten sposób. »Bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać niż brać«. Przypuśćmy więc, że znajdujesz się wśród tych wspomnianych w Izajaszu 65:21-25. Zapragniesz, aby twój ojciec i matka, których w smutku złożyłeś do grobu zanim nadeszło królestwo, mogli powrócić, cieszyć się razem z tobą tymi wszystkimi dobrymi rzeczami. Kto wie, być może twoim przywilejem będzie złożenie na ręce tych książąt prośby, oni zaś polecą twoją petycję Chrystusowi i będzie ona spełniona! Wcześniej czy później musi to nastąpić, gdyż jest obietnica, iż »wszyscy, którzy są w grobach usłyszą głos jego i wyjdą...« (Jan 5:28, 29). Jezus powiedział także: »Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; pukajcie, a otworzą wam. Gdyż każdy kto prosi otrzyma; kto szuka znajduje; a kto puka temu otworzą« – Mateusz 7:7, 8. Wiemy, że Bóg nie wysłuchuje grzeszników (Jan 9:31). Wszyscy będą chcieli być wśród tych, którzy pragną służyć Panu w duchu i prawdzie, aby te obietnice dotyczyły ich samych. Przypuśćmy, że żyjesz już po ustanowieniu królestwa Bożego, i że błogosławieństwa zaczęły spływać na ludzi w obfitości. Oczywiście zabierze to trochę czasu by doprowadzić stan rzeczy do ładu i właściwego porządku po wielkim ucisku od chwili obecnej do roku 1926. Może minąć dziesięć lub więcej lat, zanim urządzisz w pełni swój dom i ogrody zaczną wydawać w obfitości soczyste owoce i apetyczne warzywa. Nawet jeśli potrwa to trochę dłużej, będziesz przez to lepiej przygotowany. Będziesz miał zabezpieczone usługi najlepszych dekoratorów, jakich można znaleźć. Niektórzy z nich byli niegdyś właścicielami zakładów pogrzebowych; ale odkąd ludzie przestali umierać, zmuszeni byli poszukać nowego zajęcia. Ich wcześniejsze doświadczenia zawodowe pozwolą im bez większych trudności podjąć pracę dekoratorów. Dokonałeś wszystkich przygotowań dla swoich rodziców. Cały dom jest gotowy; przygotowałeś dla nich specjalny pokój, wyposażony we wszystko, o czym można zamarzyć i co mogłoby sprawić im radość i zadowolenie. Dzwonisz wtedy do książąt w Jeruzalem, przedstawiasz im swoją sprawę i prosisz, aby twój ojciec i twoja matka mogli być wzbudzeni. Trwasz w radosnym oczekiwaniu. Pewnego ranka słyszysz rozmowy w pokoju, który przygotowałeś. Ubiegłego wieczora nikogo tam nie było. Wiesz, że nie ma złodziei, ani intruzów; gdyż wszystkie tego typu doświadczenia zostały wyrugowane. Nie musisz obawiać się; przysłuchujesz się więc pod drzwiami. Słyszysz znajomy głos ojca, który mówi: »Matko, gdzie my jesteśmy? Czy to nam się śni? Wydaje mi się, że ubiegłego lata uczestniczyłem w twoim pogrzebie; potem źle się poczułem, wezwano doktora i dalej już nic nie pamiętam«. Matka mówi: »Ja również tego nie pojmuję, kochanie. Ostatnią rzeczą, jaką pamiętam jest to, że byłam bardzo chora, a ty wraz z lekarzami stałeś przy moim łóżku i trzymałeś mnie za rękę. Co się stało? Nie jesteśmy już chorzy, a ten pokój tak bardzo różni się od tych, które kiedykolwiek widziałam. Jest tak pięknie i wszystko jest takie spokojne. Posłuchaj tylko jak śpiewają ptaki! A skądże ty masz ten garnitur? Jesteś tak przystojny jak w dniu naszego ślubu«. Ojciec wykrzykuje: »Może teraz ty dasz mi sposobność do zadania ci kilku pytań! Skąd masz tę sukienkę? W miarę jak przybywa ci lat ubierasz się coraz modniej. Nie musisz mi nic mówić na temat dobrego wyglądu, sama przyjrzyj się w lustrze! W każdym razie chciałbym się dowiedzieć, co się stało? Jesteśmy w niebie albo zwariowaliśmy, czy co?«. Nie możesz już dłużej wytrzymać. Z sercem przepełnionym radością, w podekscytowaniu, gwałtownie otwierasz drzwi i wbiegasz wołając: »Ojcze i Matko! Nie jesteście ani w niebie, ani nie postradaliście zmysłów! Po prostu jesteście tu ze swoją dawniejszą osobowością. Tak! Naprawdę tu jesteście. Tak się cieszę, jestem taki szczęśliwy, że nie wiem, co robić. Chcę popatrzeć na was, kochać was, dotykać, aby się upewnić, że naprawdę znowu żyjecie. Dobrze wyglądacie, nigdy nie widziałem was w takiej krasie!«. Zarzucasz swoje ramiona na ich szyje i obejmujesz ich. Następnie zwalniasz objęcia i patrzysz na nich obawiając się niemalże, że to sen. Takie przeżycie! Wołasz wszystkich pozostałych w domu, wszyscy rozmawiają, zadają pytania usiłując wyjaśnić na raz wszystkie kwestie. Co za zamieszanie! Nawet sąsiedzi zastanawiają się nad tym, co dzieje się w twoim domu. W końcu uspokajasz się na tyle, by pomyśleć o śniadaniu. Ojciec i matka na wszystko patrzą z niewinnym zdziwieniem, zastanawiając się, co to jest, lub do czego to służy. Przedmioty tak różnią się od tych, które do tej pory kiedykolwiek widzieli. Prawie wierzą, że są w niebie; nie widzą tylko fruwających dokoła skrzydlatych aniołów. Stopniowo zaczynają rozumieć, że byli martwi, i że zostali wzbudzeni. Jak długo byli martwi? »Czterdzieści lat!«. »Niemożliwe«. »Nie! To jest fakt«. »Przecież wydaje mi się, że nie więcej jak godzinę temu byłem taki chory, i to wszystko, co mogę sobie przypomnieć«. Zaczną pytać, jak się to wszystko stało, o wszystkich krewnych i dawnych przyjaciół. Po śniadaniu podejdziesz do telefonu, dzwonisz do niektórych przyjaciół i opowiadasz dobre wieści. Wkrótce nadbiega całe sąsiedztwo. Przypomina ci to doświadczenie Łazarza i jego sióstr, gdy Chrystus wezwał go z grobu (J 12:9). Tak więc poruszenie zatacza coraz większe kręgi. Po chwili proponujesz im przejażdżkę samochodem w celu obejrzenia tych wielkich zmian, które nastały odkąd zasnęli. Oni zastanawiają się, co to jest samochód; gdy w końcu go widzą, są wielce zaniepokojeni »tą rzeczą«. Co tę rzecz napędza? Co stało się ze wszystkimi końmi? »Och! Nie jedź tak szybko!«. Tak wiele pytań i twoja radość z powodu ich zdumienia i zadowolenia, twoje usiłowania, by to wszystko wyjaśnić! Za dużo tego na jeden raz. Będą musieli poświęcić trochę czasu, by zapoznać się z tym »nowym światem«. Gdy wszystko się już trochę ułoży, po roku lub więcej, zaczną oni myśleć o swoich ojcach i matkach, i zechcą sprawić im taki powrót. Wszystko jest takie dziwne i odmienne od tego, co było kiedyś. Zamiast oznak żałoby na drzwiach, mówiących o tym, że ktoś ukochany odszedł, widnieją tam obecnie kolory: żółty, biały, niebieski – złoty oznacza boskie królestwo; biały prawdę i sprawiedliwość, niebieski wierność. Są to kolory nowego królestwa, a znak na drzwiach wskazuje na to, iż ktoś ukochany powrócił. W gazetach nie pojawią się już klepsydry. Zamiast nich znajdują się tam listy nazwisk tych, którzy zostali wzbudzeni. Tak więc twoi rodzice będą zabierać się do przygotowań na spotkanie swoich ukochanych, a gdy będą gotowi, zostanie wystosowana prośba, i w wyznaczonym czasie oni również zostaną wzbudzeni. Doświadczenie to będzie miało podobny charakter, z tym wyjątkiem, że dla nowoprzybyłych zaistniałe zmiany wydadzą się jeszcze większe. Rozmowa telefoniczna przypominać im będzie mówienie do metalowej puszki z przytwierdzoną na końcu filiżanką i sznurkiem na drugim końcu, tak, aby tworzyły całość. »Rozmowa z kimś oddalonym o setki mil?«. »Co to, to nie!«. »Nie dam się nabrać!«. »Chyba uważasz, że postradaliśmy rozum!«. Niektóre starsze osoby będą usiłować gasić światła elektryczne w ten sam sposób, w jaki niegdyś gasiły swoje świece. Gdy spróbujesz wyjaśnić im niektóre ze wspaniałych udogodnień nowego królestwa, spojrzą na ciebie z dozą sympatii i pomyślą, że opowiadasz im jakieś »bajeczki« sądząc, że odeszli od zdrowych zmysłów i uwierzą w coś takiego. Gdy zaproponujesz wycieczkę samolotem »O, co to, to nie! Skoro powróciłem na tę ziemię, zamierzam tu pozostać. Nie będę korzystać z żadnej sposobności aby ją ponownie opuścić«. Czy obserwowanie zdumienia, gdy martwi zaczną powracać nie będzie zabawne? Będzie to trwało dopóty, dopóki nie powrócą wszyscy zmarli. A potem, da się słyszeć wyzwanie, »Gdzież jest o śmierci zwycięstwo twoje?« – 1 Koryntian 15:55” (The Way to Paradise 1924 s. 224-232; cytat za książką pt. Nasi Przyjaciele: Świadkowie Jehowy E. B. Price, tłum. Z. Makarewicz, 1996, s. 150-154).