Przewaga Trampa jest druzgocąca
ale uwzględniając specyfikę amerykańskiego dziwacznego "niedemokratycznego podejścia do demokracji" i tak zdecydują tzw. stany swingujące (nie mylić ze swingersami)
a z kolei w tychże stanach (niektórych) sytuacja jest bliska remisu, więc ja niczego nie wykluczam...
Poza tym, prymitywnych dzikusów z USA nie można porównywać do tak poważnego kraju jak Polska...
U nas gdy obywatel idzie na wybory, to okazuje dowód osobisty a na liście wyborców zaznaczane jest że już głosował...
Gdy polski obywatel chce głosować w innym mieście, to musi okazać zaświadczenie wydawane tylko w jednym egzemplarzu...
Pracowałem wielokrotnie w obwodowych komisjach wyborczych i wiem jak to wszystko sprawnie działa.
Natomiast "u dzikusów z oceanem" jest jeden wielki chaos.
To samo Murzyniątko bezczelnie przyłazi do wielu lokalów wyborczych i wcale NIE MUSI okazywać żadnego dokumentu!
A amerykańskie sądy "rżną głupa" i wydają wyroki że niby wszystko jest okey i "naruszeń prawa nie stwierdzono"!
Wielu amerykańskich wyborców głosuje korespondencyjnie, a potem na bezczelnego ponownie głosuje osobiście!
Dlatego jeżeli nie ma sondaży typu 70% do 30% na rzecz konkretnego kandydata, to wydarzyć się może absolutnie wszystko...