Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Zapomniany współzałożyciel sekty  (Przeczytany 435 razy)

piter1953

  • Gość
Zapomniany współzałożyciel sekty
« dnia: 31 Październik, 2021, 13:08 »


JANA H. PATONA

Zapomniany współzałożyciel sekty

(Śledczy 18, 1991 maja)

 

John H Paton (1843-1922) był jednym z pięciu ludzi, którzy odegrali znaczącą rolę w pomocy Charlesowi T. Russellowi (1852-1916) w rozpoczęciu ruchu Strażnicy, reprezentowanego obecnie głównie przez sektę Świadków Jehowy.

Paton napisał swoją biografię w 1915 roku i jest ona przedrukowana poniżej. W biografii nie ma jednak żadnej wzmianki o związkach Patona z Russellem ani o udziale Patona w NH Barbour, innym człowieku, który pomógł Russellowi zacząć. Ten okres życia Patona obejmował prawie 10 lat. Podam kilka szczegółów z tych 10 lat.

W 1873 Paton dołączył do grupy prowadzonej przez Nelsona H Barboura. Grupa Barboura była związana z Adwentowym Kościołem Chrześcijańskim – sektą związaną z Adwentystami Dnia Siódmego.

     

Barbour był zaangażowany w proroctwa z lat 1843/1844, kiedy około 100 000 ludzi poważnie oczekiwało powrotu Jezusa. Barbour stracił wiarę, gdy przepowiednie się nie powiodły i udał się do Australii, by szukać złota. W 1859 wrócił do Ameryki. W drodze powrotnej ponownie studiował Biblię i ponownie nabrał przekonania, że ​​pewne prorocze obliczenia są poprawne.

Pod koniec lat 60. Barbour zaczął publikować swoje pomysły i gromadzić grono zwolenników. W tym czasie głosił, że Jezus przyjdzie w 1873 roku.

W 1873 roku Barbour założył miesięcznik The Midnight Cry . Przepowiadało to przyjście Chrystusa na rok 1874. Paton został asystentem redaktora Barboura wkrótce po ukazaniu się pisma. Nakład osiągnął 15 tys.

Kiedy Jezus nie przybył w 1874 r., mała sekta zmieniła to na początek 1875 r. Kiedy ten nieudany Barbour i Paton nauczali, że Jezus powrócił w 1874 r. mimo wszystko, ale niewidocznie. Większość czytelników The Midnight Cry nie zaakceptowała tego pomysłu, a nakład spadł drastycznie do zaledwie kilkuset.

Na tym etapie wkroczył na scenę Charles T Russell, bogaty właściciel sklepu. Russell został nawrócony na idee adwentystyczne w 1869 roku przez Jonasa Wendela. Następnie przez trzy lata był nauczany przez George'a Storrsa (1796-1879), przywódcę innej sekty adwentystów. Wendel nauczał, że świat zostanie spalony w 1873 r., a Storrs oczekiwał powrotu Jezusa w 1870 r. W 1876 r. Russell kierował własną grupą biblijną składającą się z około 20 osób. Russell w 1876 roku wierzył w niewidzialny powrót Jezusa. Ponieważ Paton i Barbour wpadli na ten sam pomysł, który Russell skontaktował się z nimi.

Oba kulty połączyły się w jeden, liczący około 100 członków. Przepowiedzieli, że oni, „żyjący święci”, wzniosą się fizycznie do nieba w 1878 roku. W noc paschalną wielu z nich zebrało się w białych szatach – ale nic się nie wydarzyło. Barbour i Russell zaczęli się teraz rozchodzić. Paton pozostał z Russellem, co niewątpliwie było czynnikiem, który wpłynął na większość kultu, by podążać za Russellem, a nie za Barbourem.

W 1879 Russell założył Strażnicę Syjonu z pomocą HB Rice – nieudanego proroka Kalifornii – który przekazał Russellowi swoją listę subskrybentów.

Russell nauczał teraz, że święci pójdą w niebo w 1881 roku. Dopiero w styczniu 1881 roku Strażnica nauczała: „spodziewaliśmy się naszej zmiany do lub przed upadkiem 1881 roku…” (Przedruki Watch Tower, s. 180-181) Tymczasem Russell nalegał, aby jego zwolennicy przekazywali pieniądze, aby uniknąć chorób i śmierci.

Takie najnowsze fałszywe proroctwa mogą być powodem, dla którego Paton opuścił kult. W 333-stronicowej książce Day Dawn (1880) Paton argumentował:

    „Dokładny czas, kiedy ma nastąpić zmartwychwstanie umarłych lub przełożenie żywego kościoła, nie udajemy, że znamy, ale uważamy, że mamy dobry powód, by wierzyć, że będą miały miejsce przed 'czasem końca' wygasł lub przed rokiem 1914." (str. 73)

Najwyraźniej więc Paton chciał umieścić „tłumaczenie żywego kościoła” bliżej 1914 niż 1881.

Paton nie zostawił żadnej organizacji, która by kontynuowała swoją posługę po jego śmierci. Żył wystarczająco długo – 1922 – by zobaczyć, jak Russellizm przechodzi wiele zmian doktrynalnych, walki o władzę i prorocze niepowodzenia, które przekształciły go w Świadków Jehowy.

Czynnikiem, który pomógł religii Strażnicy przetrwać wiele walk o władzę jest to, że większość prominentnych członków zawsze popierała człowieka na samym szczycie. Często takie sekund, trzecie i czwarte w hierarchii sekty opuszczony również później - ale znowu indywidualnie - tak jak to miało miejsce w Paton ' przypadku s. Paton, będąc jednym z pierwszych, może być zatem postrzegany jako zapomniany współzałożyciel sekty ŚJ.

John Paton ma setki żyjących potomków. Niewielu, jeśli którykolwiek z nich, zdaje sobie sprawę, że kiedy pukają do drzwi w niedzielne poranki, ich pra, pra, praprapradziadek jest częściowo za to odpowiedzialny.
(BS)




 

AUTOBIOGRAFIA JANA H PATONA

(Rozpoczęty 11 lutego 1915)

 

Niektórzy członkowie mojej rodziny prosili mnie o napisanie krótkiej historii mojego życia. Jestem jednym z szesnastu żyjących obecnie braci i sióstr (siedmiu zmarło), dzieci Davida Patona oraz Christiana i Elizabeth Woodburn Paton – sióstr. Jestem jedną z pierwszej rodziny.

Urodziłem się w Galston, Ayrshire, w Szkocji, w piątek, 7 kwietnia 1843 roku. Pamiętam moją rodzinną wioskę i wiele jej miejsc szczególnie interesujących dla chłopca – szkołę, kościoły, „Stary Barr”, który służył do więzienie, a z jednej strony było miejsce do gry w piłkę pod murem, młyn i tartak, „Burn Ann” i „Irvine River”, gdzie zwykliśmy się „głupiać” i kąpać, i wiele innych miejsc, , „Cyrkyard”, gdzie pochowano moją matkę. Wszystkie te i inne miejsca ożyły w mojej pamięci, kiedy odwiedziłem je w 1897 roku.

     

Mamę dobrze pamiętam. Była jedną z wielu ofiar azjatyckiej cholery. Zmarła 21 stycznia 1849 roku, kiedy miałem prawie sześć lat. Pierwsze wyraźne wspomnienie matki związane jest z incydentem z czerwca 1848 roku. Na wrzosowiskach nastąpiła powódź spowodowana „trybem wody” lub „oberwaniem chmury”. Spłynął w dół strumienia, zwany „Spal Ann”, w pobliżu naszego domu. Mieszkaliśmy na jednym końcu domu, a ojciec miał „Sklep z mięsami” na drugim końcu, z wąskim przejściem między nimi. Przyciągnięta przez powódź zostawiła mnie śpiącego na łóżku w salonie. Budząc się i widząc, że jestem sam w pokoju, płakałem. Matka usłyszała mnie i wbiegła, podniosła mnie i pobiegła ze mną w ramionach przez wąskie przejście do tylnego okna targu mięsnego,gdzie był ojciec i dwóch lub trzech innych; Wyglądając przez okno, widziałem, jak wzburzone wody zmiatają występy kamiennego mostu i napełniają wodą dom po drugiej stronie strumienia. Wydaje mi się to tak jasne, jakby wydarzyło się to niedawno.

W związku z powodzią pamiętam staruszkę („Babcia Lethum”), która mieszkała na poddaszu niskiego domu, którego okno znajdowało się mniej więcej na poziomie witryny ojca. Obawiano się, że woda może porwać stary dom i ktoś przyniósł drabinę, po której przekradła się przez okno do naszego. Wcześniej bałem się tej starej kobiety, słysząc, jak ktoś mówił o niej jako o czarownicy; ale od tego czasu mój strach zniknął. Pamiętam, że myślałam, że była taka jak inni ludzie, tyle że była stara i nosiła białą czapkę, czyli „wypaskę”.

Pamiętam ostatnią sukienkę, którą zrobiła dla mnie moja mama. Była to krata w duże kratki, czarno-czerwona. Kiedy założyłam go po raz pierwszy, mama zabrała mnie ze sobą w odwiedziny, chyba do domu jej siostry, pani Annie Caldwell. Moja sukienka była całkiem atrakcyjna i byłam z niej dumna.

Kochałem mamę, ale zawsze miałem o niej jedno nieprzyjemne wspomnienie. Pewnego dnia wróciłem do domu ze szkoły na obiad. Matka była bardzo zajęta i dała mi pieniądze, żebym poszedł do piekarni Logana i kupił „bułkę” na lunch. Dostałem i będąc głodnym, szybko go zjadłem. W drodze do domu chłopak ze sklepu spożywczego (Alex. Roxborough) dał mi dwa jabłka i pospieszyłem do domu, żeby podzielić się z mamą. Zapytała mnie, skąd mam jabłka, i powiedziałem jej prawdę; ale nie wierzyła mi, sądząc, że je kupiłem; i wychłostała mnie za nieposłuszeństwo i kłamstwo. Nie pamiętam, co się stało z jabłkami; ale pamiętam, jak myślałem, że innym razem zjem jabłka i nic jej o tym nie powiem. Od tego czasu myślałem, że prawdopodobnie „Matka była zbyt zmęczona”.

Pamiętam, jak pojechałem z matką i innymi na „Saurdyke”, farmę wujka mojego ojca, Roberta Allena, aby odwiedzić; i zostaliśmy poczęstowani "Truskawkami i Śmietanką". Oczywiście mi się to podobało.

Zacząłem chodzić do szkoły w lutym, kiedy miałem prawie cztery lata. Nauczyciel, pan Kilgour, poprosił mamę, aby mnie przysłała; ale walczyłem ciężko pierwszego dnia. Mój brat David dosłownie mnie tam zmusił; ale potem byłem więcej niż chętny do wyjazdu. Polubiłem mojego pierwszego nauczyciela i pana Taylora, który za nim podążał. Moim ostatnim nauczycielem był pan Robert McDonald. Nie lubiłem go tak bardzo; biczował mnie zbyt swobodnie. Kiedy zobaczyłem, że nadal tam nauczał, czterdzieści pięć lat później (w 1897 r.), powiedział, że „nauczyli się w lepszy sposób”. Z kilkoma krótkimi przerwami, z powodu chorób dzieci, poszedłem pięć lat do szkoły w Szkocji.

Mój ojciec i matka należeli do Kościoła zwanego „uczniami Nowego Testamentu” i udali się do Newmilns – dwie mile od ich spotkań. Podobały mi się te niedzielne spacery z rodziną. Nie wiedziałem wtedy, dlaczego byli odizolowani; ale był to wynik studiów biblijnych, które bez wątpienia wpłynęły na późniejsze życie ich dzieci.

Pamiętam, jak widziałem matkę włożoną do trumny i zabraną z niewielką ceremonią na cmentarz, który znajdował się po drugiej stronie ulicy. Widziałem, że starsi byli bardzo smutni i ja też byłem smutny; ale wtedy nie zdawałem sobie sprawy, co to wszystko znaczy. Mój ojciec zachorował na straszną chorobę, ale odmówił przyjęcia lekarstwa od lekarza, biorąc zamiast tego środek przeczyszczający – i wyzdrowiał; a potem powiedział nam, że przed pójściem do przytułku mamy małą ucieczkę.

Niedługo po śmierci matki ojciec poślubił jej siostrę. Mieliśmy zwyczaj nazywać ją „Lizzie”. Próbowali, abym nazywała ją „Matką”, ale powiedziałem: „Ona nie jest moją matką”; i nigdy nie zadzwoniłem do jej matki, dopóki nie wróciłem do domu na urlopie w 1865 roku. Myślę, że doceniła tę zmianę. Biorąc pod uwagę okoliczności, myślę, że była dla nas wszystkich dobrą matką i nauczyłem się ją kochać.

Mój ojciec przez wiele lat pragnął wyemigrować do Stanów Zjednoczonych. Przywiózł swoją rodzinę do Michigan w 1852 roku. Przykro mi było zostawić kilku moich towarzyszy zabaw; ale nie zdawałem sobie sprawy, jak daleko jedziemy. Opuściliśmy Galston w sobotę, ósmego maja, zatrzymaliśmy się w niedzielę u wuja Aleksandra w Glascow, w poniedziałek popłynęliśmy parowcem w dół rzeki Clyde i tego wieczoru wypłynęliśmy z Greencock żaglowcem „Conway” i wylądowaliśmy w Nowym Jorku o siódmej godzinie. tygodnie od tego dnia. To była dość żmudna podróż, ale pod pewnymi względami mi się podobała. Miałem chorobę morską dopiero pierwszego ranka, kiedy zaczynaliśmy coś w rodzaju burzy. Myślę, że ojciec był jedynym z nas, który nie miał choroby morskiej. Miał pełne ręce roboty, opiekując się rodziną i robiąc, co mógł, aby powstrzymać nas, chłopców, przed wspinaniem się po linach i kołysaniem się nad oceanem, gdy statek się zakołysał.Statek leżał prawie nieruchomo przez wiele dni.

Kiedy byliśmy w pobliżu Nowej Fundlandii, zobaczyliśmy dwie góry lodowe, dużą i małą. Pasażerowie przestraszyli się nieco później. Nastąpiła wielka katastrofa i wielu myślało, że jedna z gór lodowych uderzyła w statek. Przez chwilę było zawodzenie i modlitwa. Ale wkrótce okazało się, że ciężki bom wypadł z rąk marynarzy, gdy byli w górze. Jego koniec przeszedł przez gruby pokład. Spadając, spoglądał na głowę kobiety i miała małą ucieczkę przed śmiercią.

Chciałem zobaczyć przynajmniej jednego dużego wieloryba, ławice morświnów i wiele mew. Wszyscy cieszyliśmy się, że zobaczyliśmy tę ziemię, kiedy zbliżyliśmy się do Nowego Jorku. Scena była wspaniała. Dziadek Paton, który przyjechał z nami, powiedział: „Warto przyjechać i nie zobaczyć”.

Do Albany i Buffalo przyjechaliśmy koleją, a stamtąd parowcem do Detroit – Atlantyk – w piątek wieczorem. (Ten statek rozbił się podczas swojej następnej podróży z Buffalo.) W piątek wieczorem przypłynęliśmy do Amherstburga małym statkiem rzecznym. Przyjechaliśmy około północy i zatrzymaliśmy się w hotelu. Ale wuj John Hamilton, który był z nami, nie mógł się doczekać i zapytać o drogę, wyszedł dwie mile do „Onslow Farm”, gdzie mieszkał wujek John Paton. Przyszedł po nas ze swoim zespołem wcześnie rano. O szóstej był u stóp schodów, na których spaliśmy, wołając: „Śpiący, czy będziecie spać cały dzień?”

Wkrótce wszyscy byliśmy na nogach, załadowani na drogę i wkrótce znaleźliśmy się na farmie. To było szczęśliwe spotkanie, zwłaszcza dla starszych, którzy nie widzieli się odkąd rodzina wujka Johna opuściła Szkocję jakieś dziewięć lat wcześniej. Pamiętam, jak wszedłem na drzewo wiśniowe, zanim dotarłem do domu. Niektórzy z nas byli „strasznie głodni” świeżych owoców i nie myśleli zbytnio o etykiecie.

To była sobota, 3 lipca. Następnego dnia z przyjemnością zobaczyłem wielki pokaz amerykańskich flag na rzece, ponieważ wielu świętowało 4 lipca.

Dom „Rosebank”, niedaleko „Onslow”, był pusty, zamieszkaliśmy tam sześć lub siedem tygodni, a ojciec i David pracowali dla wuja Johna przy sianokosach i żniwach. Pamiętam, że nikomu z nas nie smakowało nasze pierwsze danie z mąki kukurydzianej, ponieważ zostało ugotowane i podane, zanim nasi ludzie zrozumieli, że trzeba ją przesiać. Pan Wingfield, stary człowiek, który odpoczywa, łowił ryby w pobliskiej rzece Detroit i zapewniał rodzinie dość dobre zaopatrzenie w ryby.

Podczas tygodni naszego pobytu w Kanadzie, ojciec i wujek John wybrali się na wycieczkę do Scotch Settlement, na południowy wschód od Almont, a ojciec kupił 200 akrów ziemi – tak zwanej „farmy Salsbury”, dwie mile na wschód od Almont Uncle John Hamilton zajął dwadzieścia akrów i rozumiano, że wuj John Paton zajmie dziewięćdziesiąt akrów; ale z tego, co uznano za dobry powód, wycofał się, a ojciec trzymał to wszystko przez jakiś czas.

Po przeprowadzce do Michigan mieszkaliśmy około trzech miesięcy w drewnianym domu należącym do pana Gideona Drapera, nieco ponad sześć mil na południowy wschód od Almont. Pod koniec roku przeprowadziliśmy się do domu z bali na farmie starego pana Johna Millikina, po drugiej stronie ulicy, gdzie mieszka brat James. Tam mieszkaliśmy bardzo ciasno, aż do 1 kwietnia 1853 roku, kiedy przeszliśmy przez szosę do gospodarstwa ojca.

Od dziesięciu lat do siedemnastego roku życia pracowałem w gospodarstwie domowym latem, a zimą chodziłem do szkoły. Wszyscy dowiedzieliśmy się, co oznaczają „ciężkie czasy”. Moja siostra Christina robiła na drutach skarpetki dla rodziny. Ale w sierpniu 1853 roku wyszła za pana Williama Millikina. Potem nauczyła mnie robić na drutach; i przez kilka lat robiłem na drutach wszystkie skarpetki, które nosiłem, i kilka innych. Pamiętam, jak pewnego dnia poszedłem do kościoła w Almont z bardzo tanią odzieżą i bez butów. Wszedłem do czyjejś ławki, ale zostałem z niej wyrzucony, chociaż było dużo miejsca. Musiałem wyciągnąć kilka lekcji.

Zimą 1860-61 uczyłem w szkole w dystrykcie Retherford, na północ od domu, i wsiadłem na pokład. Następnego lata pracowałam w gospodarstwie domowym, a jesienią spędziłem trzy miesiące z wujkiem John Paton na farmie „Rosebank” , niedaleko Amherstburg, Kanada. To był pierwszy rok wojny domowej.

Na początku 1858 roku szczególnie zainteresowałem się Chrystusem i zbawieniem podczas serii spotkań, które odbywały się w „Dom Szkolny McGeorge”, około dwóch i pół mili na wschód od domu. Spotkania prowadził Eld. Sullivan Clark, pastor protestancki metodystyczny. Ale odnalazłem spokój w wierze w Jezusa jako mojego osobistego Zbawiciela, słuchając kazania wygłoszonego w „domu szkoły Country Line” pana Williama McKaya, jednego z naszych sąsiadów, który przyjął nauki Jamesa Morrisona w Szkocji. 7 marca 1858 roku zostałem ochrzczony przez Elda. William Potter z Hadley w stanie Michigan i zjednoczony z Kościołem Baptystów Almont. Nikt z naszej rodziny, o ile wiem, nie wierzył w ograniczone pokuty i ścisłą komunię, jak to było dość powszechne wśród baptystów. 17 sierpnia 1861 opuściłem ten kościół z powodu odrzucenia przez nich Eld.Wisner, ich pastor, który głosił doktrynę antykalwińską. Kilku z nas myślało o wyrzuceniu tego kaznodziei jako o wyrzuceniu nas, którzy wierzyli w ten sam sposób.

Pod koniec 1861 roku przyjechałem z domu wuja Johna w Kanadzie i spędziłem zimę rysując drewno do Almont, a zboże do lasu, z zespołem ojca – „Dick” i „Bill”. Wiosną 1862 roku zaangażowałem się do pracy dla Stephena Warnera na farmie Demberger, sześć mil na zachód od Romeo, podczas gdy mój brat David pracował dla pana Hugh Graya na jego farmie w Clifton Mill. W tym momencie historia mojego brata i moja ściśle się połączyły. Nie uniknęliśmy podniecenia wywołanego wojną secesyjną – obaj byli zainteresowani zachowaniem Unii i (mogę powiedzieć) zwłaszcza zniszczeniem niewolnictwa afrykańskiego, które uważaliśmy za główną przyczynę wojny. Zaciągnęliśmy się razem w Romeo w stanie Michigan 9 sierpnia 1862 r. (według zapisów wojennych, choć w rzeczywistości było to dwa dni później) i zostaliśmy członkami Kompanii B,22. Ochotnicza Piechota Michigan. Kiedy poszedłem do wojska, pożegnałem moich ludzi, nigdy nie spodziewając się, że zobaczę ich ponownie w tym życiu; ale nadzieja rozwijała się w miarę upływu czasu.

Nasz kapitan, z zasady demokratyczny, pozwolił kompanii na wybór własnych podoficerów. Zgodnie z tym planem zostałem kapralem na początku 1863 r., kiedy byliśmy w Nashville w stanie Tennessee. Kontynuowaliśmy w pułku do 22 października 1863 r., miesiąc po bitwie pod Chicamauga, kiedy zostaliśmy przeniesieni do Korpusu Sygnałowego Stanów Zjednoczonych. Stanowisko, o które wcześniej się ubiegaliśmy, zdaliśmy egzamin i służyliśmy na nim aż do zakończenia wojny.

Byliśmy jeszcze w pułku w czasie bitwy pod Chicamauga. Nasza kompania została przydzielona do strażników w kwaterze głównej generała Thomasa i generała Grangera, po tym, jak wyruszyliśmy na pole bitwy, 19 września 1863 r.; abyśmy nie weszli do bitwy. Zanim opuściliśmy obóz w pobliżu Rossville w stanie Georgia, usłyszeliśmy huk artylerii i stukot muszkieterów, przypominający grad na dachu. Mój brat miał czyraka na stopie i nie mógł chodzić, więc został w obozie. Cieszyłem się, że nie mógł iść. Miałem smutne uczucie, kiedy go zostawiłem tego ranka, myśląc, że idę do bitwy i że mogę go więcej nie zobaczyć. Ale miałem nadzieję, że przynajmniej jedno z nas może zostać oszczędzone. Po raz ostatni tego ranka widzieliśmy wielu naszych towarzyszy.

W Korpusie Sygnałowym byliśmy przez pewien czas w Kwaterze Głównej 14. Korpusu Armii (w Armii Cumberland), aż do zdobycia Atlanty. Potem byliśmy z generałem Slocum, dowodzącym lewym skrzydłem armii Gruzji, w marszu Shermana nad morze iz Savannah w stanie Georgia do Waszyngtonu, będąc tam na czas, aby zobaczyć Grand Review w maju. Podobało nam się, że Korpus Sygnałowy pracuje lepiej niż w pułku. Mieliśmy większą szansę zadbać o siebie i wiedzieliśmy więcej o tym, co się dzieje.

13 grudnia 1864 roku, kiedy byliśmy przed Savannah, zostałem ogłoszony jako „Por. Sierżant”, a 1 marca 1865 roku zostałem mianowany sierżantem. autorytetu z moimi towarzyszami lub kolorowymi sługami. Zwykle prosiłem ich, aby zrobili to, co było potrzebne, i odniosłem sukces.

W Waszyngtonie, 15 maja, mój oficer, kpt. HW Howgate, zaproponował, że załatwi mi urlop na trzydzieści dni, na co się zgodziłem i prawie cały czerwiec spędziłem w domu. W tym miesiącu kwatera główna gen. Shermana została przeniesiona do St. Louis w stanie Missouri, a nasza partia Korpusu Sygnałowego poszła z nim; więc kiedy moja urlop się skończyła, pojechałem do St. Louis, zostaliśmy tam zwolnieni 10 lipca i wróciliśmy do domu przez Chicago. David i ja zwerbowaliśmy się razem, razem służyliśmy, pomagaliśmy sobie nawzajem, prawie cały czas spaliśmy razem i zostaliśmy razem zwolnieni.

Cieszę się, że mogę powiedzieć, że chociaż często byłem narażony na niebezpieczeństwo ze strony lecących kul i pękających pocisków, nigdy nie zostałem ranny i nigdy nie wystrzeliłem z broni do żadnego człowieka – nigdy nie znalazłem się tam, gdzie się tego ode mnie spodziewano. Zawsze cieszyłem się, że cel, dla którego się zaciągnąłem, został zrealizowany.

Moim największym niebezpieczeństwem wydawały się sporadyczne ciężkie marsze, narażenie na złą pogodę i niedostatek pożywienia. Moim największym problemem była czerwonka, z powodu której spędziłem około dwóch tygodni w „Szpitalu Polowym” niedaleko Chattanooga, tuż po bitwie pod Chicamauga. Potem, chociaż nie był jeszcze zdolny do pełnienia obowiązków, nasz doktor (McConnell) dał mi pozwolenie na powrót do mojego brata w obozie, z „Usprawiedliwieniem z obowiązku”, dopóki nie zdecydowałem się zgłosić.

Przez około dwa tygodnie prawie głodowaliśmy, aż do dnia przerzutu do Korpusu Łączności – 22 października. Naszym problemem było wtedy to, że Konfederaci sprawowali kontrolę zarówno nad rzeką, jak i linią kolejową, więc zaopatrzenie dla wojska musiał przywieźć z Bridgeport w stanie Alabama, sześćdziesiąt mil stąd, błotnistymi i górzystymi drogami. Wkrótce nastąpiła zmiana, ponieważ wróg został usunięty przez bitwę o Górę Widokową – której część toczyła się ponad chmurami – której byliśmy świadkami przez teleskop ze wzgórza Cameron's Hill w Chattanooga w stanie Tennessee, gdzie mieliśmy stację sygnałową .

Lata w wojsku zmieniły moje wcześniejsze plany zdobycia bardziej liberalnego wykształcenia. Nie byłem w domu zbyt długo, kiedy podkreślano wieloletnią przyjaźń, byłem zaręczony i planowałem zostać rolnikiem. Jesienią 1865 roku kupiłem czterdzieści akrów ziemi w miasteczku Armada, dwie i pół mili na północny wschód od wioski, w pobliżu farmy wuja Johna Patona. Następnej zimy uczyłem w szkole w rodzinnym okręgu, trzy mile na wschód od Almont. 13 stycznia 1566 ożeniłem się z panną Sarah Elizabeth Wilson, która urodziła się (z angielskich rodziców) w Berlinie, w St. Clair Co. w stanie Michigan, 21 stycznia 1844 roku. Znajomość, która zaczęła się, gdy byliśmy razem dziećmi w szkole.

Mieliśmy i nadal mamy sześcioro dzieci: Henry Wilson (ur. 1 listopada 1866), George Wilber (ur. 11 października 1868), Nora Edith (pani S. 0. Robinson), (ur. 5 lipca 1868). 1870), David William (ur. 28 lipca 1874), Christine Elizabeth (pani PO Pennington), (ur. 27 lutego 1878) i Annie Ethel (pani OE Swain) (ur. 12 maja 1883) . W naszej rodzinie nie mieliśmy śmierci. Naszych sześciu jest żonatych, a ja poślubiłem ich wszystkich i mamy szesnaście wnucząt. Wszystkie nasze dzieci były mile widziane.

Moja żona zawsze mówi: „Mój pierwszy mąż był rolnikiem” i nigdy nie żałowałam, że mam jakieś doświadczenie na farmie. Dało mi współczucie dla tych, którzy ciężko pracują. Do naszego gospodarstwa w gminie Armada przeprowadziliśmy się 26 marca 1866 roku.

Unikając wszelkich kosztownych nawyków w wojsku (poza tym, że pisałem wiele listów, mając w swoim czasie dwudziestu korespondentów), uratowałem dużą część moich zarobków, co pomogło nam na starcie; ale czułem potrzebę większej ilości pieniędzy i następnej zimy uczyłem w naszym okręgu, a później w innych miejscach.

Od dawna bardzo pragnąłem głosić ewangelię; ale czułem, że na mojej drodze stoi 1 dziesiątka lepszego wykształcenia. Ale wcześnie wyrobiłem w sobie nawyk brania udziału w społecznych chrześcijańskich nabożeństwach, kiedy tylko miałem okazję. Pierwsze kazanie wygłosiłem latem 1867 roku. Odbyło się to w szkole Stoddard School House kilka mil na północ, gdzie pojechałem konno, aby objąć regularne stanowisko w Eld. Angell, pastor protestancki metodystyczny, który został wezwany na pogrzeb. Szkoła była dobrze wypełniona. Czułem się dość nieśmiały, a jednak się nie bałem. Miałem coś do powiedzenia ludziom i powiedziałem to, używając prostego i znanego tekstu: „Nie wstydzę się ewangelii Chrystusa itd.” Rzym. 1:16. Mówiłem trochę wolno, a podczas prywatnej rozmowy miałem skłonność do jąkania się. Zostało to ponaglane przez brata przeciwko moim próbom głoszenia,ale nauczyłem się z doświadczenia, że ​​łatwiej mi mówić publicznie niż prywatnie. pol. Angell namawiał mnie, abym udał się na Konferencję i wziął wśród nich pracę pastora, ale nie mogłem tego zrobić sumiennie. Zaakceptowałem jednak to, co nazywali „licencją adhortatora” i od tego czasu głosiłem w kilku miejscach i cieszyłem się pracą.

Jesienią 1867 roku kupiłem czterdzieści akrów ziemi cztery mile na północny wschód od wioski Almont i przeprowadziliśmy się tam w listopadzie. Mieszkaliśmy w starym domu z bali. Nie był luksusowy, ale było nam całkiem wygodnie. (Następnego lata sprzedaliśmy naszą ziemię w Armadzie kuzynowi Henry'emu P. Leightonowi.)

Przez dwie zimy uczyłem w naszej rodzinnej dzielnicy. Wielki smutek przyszedł do nas, gdy w październiku 1868 roku zmarła nasza siostra Christina (pani William Millikin). Z połączenia współczucia i ignorancji przenieśliśmy się do domu, z którego ją zabrano i staraliśmy się opiekować rodziną.

Nie byliśmy tam bardzo długo, gdy moja żona miała atak reumatyzmu zapalnego i szybko przekonaliśmy się, że popełniliśmy błąd, traktując ówczesną opiekę i odpowiedzialność. W marcu 1869 wróciliśmy do naszego domu z bali i czuliśmy się jak w domu. Niedługo potem wynająłem część farmy Johna McKail Jr. i gdzieś w tym samym roku przeprowadziliśmy się do jego domu. Następnej zimy spędziłem sporo czasu na sprowadzaniu płodów rolnych do lasu i pracowałem na farmie latem 1870 roku, wyjeżdżając tam w listopadzie do Almont.

Przez prawie dwa lata po przybyciu do dystryktu Retherford głosiłem w szkole w każdą drugą niedzielę, a sąsiedzi co niedzielę prowadzili Union Sunday School. Te spotkania i Szkoła Niedzielna cieszyły się dużą popularnością. Nie byłem wtedy członkiem żadnej denominacji.

5 lutego 1870 roku wróciłem do kościoła baptystów w Almont iw ciągu kilku miesięcy zacząłem głosić im, aby zapełnili wakat. 1 października tego roku zostałem powołany do spisania historii Kościoła Baptystów w Almont, który został przed nimi odczytany i przyjęty 1 lipca 1871 roku.

19 października 1870 r. zostałem wyświęcony do służby ewangelicznej przez Radę pastorów baptystycznych i formalnie zostałem pastorem kościoła. (To był dzień, w którym rozbił się Cambria, a wuj Robert Paton, wracając do Szkocji z wizyty w Ameryce, utonął).

Kilka tygodni przed święceniami zostałem wysłany przez kościół do Alpeny jako delegat na doroczne spotkanie Kościoła baptystów zrzeszonych w Flint River Association. Pojechałem koleją do Port Huron, a stamtąd parowcem do East Tawas i Alpeny. W drodze powrotnej dotarłem do Bay City parowcem, a do Flint koleją. Jechałem z pastorem Lapeer Baptist w jego wózku z Flint do Lapeer, a potem poszedłem do domu około 40 mil po południu tego samego dnia. Nie wiem, dlaczego nie pojechałem pociągiem do Imlay City, chyba że dlatego, że brakowało pieniędzy.

Niedługo po święceniach (w listopadzie) mieliśmy wyprzedaż na farmie McKail i przenieśliśmy się do wioski Almont, gdzie od tamtej pory znajduje się nasz dom. Mieszkaliśmy niedaleko od czterech lat na plebanii baptystów, około roku w „Domu Weir”, a jesienią 1875 przenieśliśmy się do domu, który nadal jest naszym domem.

Podczas pierwszej zimy mojego pastoratu odbyliśmy serię spotkań związkowych z Kościołem Kongregacyjnym, którego pastorem był ks. HR Williams. W wyniku tych wysiłków każdy kościół otrzymał dziewięciu nowych członków – sześciu z pierwszej profesji i chrztu oraz trzech z listu. Praca była bardzo harmonijna i satysfakcjonująca. Nigdy nie prowadziłem nabożeństwa na planie „Ścisła komunia”. Przy stole Pańskim nigdy nie stawiałem ani nie zdejmowałem żadnych prętów. Kto chce pamiętać o Chrystusie, ma do tego prawo.

W życiu wojskowym nie straciłem zainteresowania Chrystusem. Przeczytałem Nowy Testament sześć razy i zacząłem dużo myśleć; i nauczyłem się wątpić w prawdę powszechnej doktryny Kościoła o ludzkim przeznaczeniu. Napisałem o tym mojemu ojcu i powiedziałem mu, że jestem przekonany, że w końcu wszyscy zostaną zbawieni i że w ten sposób Bóg będzie wszystkim we wszystkich i będzie miał czysty wszechświat, nieskalany grzechem i cierpieniem. Odbyliśmy obszerną dyskusję na ten temat i nie byłem w tym zdecydowany. Później, po powrocie do domu, nauczyłem się myśleć, że czysty wszechświat może być zabezpieczony, a grzech i ból zostaną usunięte przez zniszczenie wszystkich niepoprawnych. A w czasie moich święceń powiedziałem Radzie, że skłaniam się ku doktrynie „Warunkowej Nieśmiertelności”. Mimo to wyświęcili mnie, myśląc, że wyrosnę z tego pomysłu.Ale wyrosło na mnie i głosiłem to, myśląc, że wielu z radością zaakceptuje takie rozwiązanie problemu. Spowodowało to jednak zaciekły sprzeciw ze strony niektórych członków kościoła i mówiono o procesie za herezję. Przewidując to, zrezygnowałem z mojego pastora 24 grudnia 1871 r. i wkrótce potem złożyłem podanie o członkostwo w Konferencji Chrześcijańskiej Adwentu w Michigan i przyjąłem ją, chociaż nadal byłem członkiem kościoła baptystów. Ale potem zwołano sobór, który zebrał się w kościele baptystów 28 lutego 1872 i zostałem formalnie oskarżony o herezję.Zrezygnowałem z mojego pastora 24 grudnia 1871 r. i wkrótce potem złożyłem podanie o członkostwo w Konferencji Chrześcijańskiej Adwentu w Michigan i przyjąłem ją, chociaż nadal byłem członkiem kościoła baptystów. Ale potem zwołano sobór, który zebrał się w kościele baptystów 28 lutego 1872 i zostałem formalnie oskarżony o herezję.Zrezygnowałem z mojego pastora 24 grudnia 1871 r. i wkrótce potem złożyłem podanie o członkostwo w Konferencji Chrześcijańskiej Adwentu w Michigan i przyjąłem ją, chociaż nadal byłem członkiem kościoła baptystów. Ale potem zwołano sobór, który zebrał się w kościele baptystów 28 lutego 1872 i zostałem formalnie oskarżony o herezję.

Były trzy zarzuty: (1) że zaprzeczyłem doktrynie o naturalnej nieśmiertelności duszy człowieka; (2) że wierzyłem w sen zmarłych; i (3) że wierzyłem w ostateczne zniszczenie bezbożnych. W nadziei, że będę miał rozsądną okazję do obrony swoich poglądów, stanąłem przed Radą na rozprawę; ale kiedy przewodniczący ogłosił, że nie pozwolę mi się bronić, ale na wszystkie ich pytania muszę odpowiedzieć tylko tak lub nie, odmówiłem odpowiedzi i odmówiłem im prawa do postawienia mnie w ten sposób przed sądem. Spodziewałem się, że zostałem wtedy formalnie wykluczony przez posługę i kościół baptystów. Wkrótce potem zorganizowałem w Almont „Kościół Chrystusa”, który połączył się z Konferencją Michigan Advent Christ Conference.

Historyk nie może ani tworzyć, ani odwracać faktów, czy są one dobre czy złe, mądre czy głupie, przyjemne czy nieprzyjemne. Jego rolą jest mówienie o rzeczach takimi, jakie są, jeśli w ogóle są powiedziane. Bez wątpienia zarówno baptyści, jak i ja zrobiliśmy to, co uważaliśmy za najlepsze.

Młody kościół i ja pozostaliśmy w Konferencji tylko przez około dwa lata. Przez dalsze studiowanie Pisma moje poglądy zostały zmodyfikowane i poszerzone; i wielu członków kościołów, w których głosiłem, dorastało razem ze mną. Ale chociaż nie uczyniłem swoich opinii sprawdzianem wspólnoty, nie uważałem, że liderzy Konferencji są chętni do tolerowania różnic; i wycofałem się.

Od tego czasu jestem mistrzem kilku niezależnych kościołów, których zasadą było przyjmowanie jako członków wszystkich, którzy przyjęli Chrystusa jako swego Pana i Zbawiciela, na tej podstawie, że wszyscy, którzy mają Ducha Chrystusowego, są członkami jednego prawdziwego Kościoła.

Nie mogę powiedzieć, że te kościoły odniosły sukces jako organizacje. Nie odniosłem sukcesu ani jako ewangelista, ani jako organizator. Moja praca polegała głównie na pracy nauczyciela i bardzo mało starałem się dodawać nazwiska do list kościelnych. Jednak przez lata ochrzciłem sporą liczbę nawróconych, a kilku wyznało, że moje nauczanie Słowa uratowało ich od niewierności.

Wkrótce zacząłem wierzyć w większą ewangelię i że w końcu wszystko zostanie pojednane z Bogiem, jak po raz pierwszy pomyślałem, kiedy studiowałem Pismo Święte w wojsku. Adwentystyczny plan był wystarczający, aby pozbyć się grzechu i bólu poprzez zabicie grzeszników; ale wymagało to utrwalenia stanu śmierci, który był wynikiem grzechu. Ale widziałem, że biblijny plan wymagał zniszczenia grzechu, bólu i śmierci poprzez zbawienie grzeszników. Chrystus przyszedł na świat, aby zbawić zgubionych i wierzę, że nie zawiedzie ani w jednym przypadku. Nauczyłem się wierzyć w Chrystusa jako Pierwszego i Ostatniego, Wszechobejmujące Stworzenie Ojca, Jednostkę całej rasy; i że dlatego jest Życiem, Światłem, Sędzią i Zbawicielem wszystkich. I przez ponad trzydzieści lat, odkąd uzyskałem ten światowy pogląd,Zrobiłem, co mogłem, głosem i piórem, aby głosić tę pełną ewangelię Chrystusa i jestem pewien, że moja praca nie poszła na marne. Rozprzestrzenia się szersza prawda ewangelii i wiele smutnych serc zostało pocieszonych.

To było dla mnie smutne, gdy zmarł mój ojciec, 7 marca 1878 r. (piszę to w rocznicę – 7 marca 1915 r.) Długo za nim tęskniłem. Uważałem go za idealnego człowieka pod wieloma względami. Miałem wielki szacunek dla jego opinii i zasad. Często rozmawialiśmy na temat najbliższy mojemu sercu – ewangelię Chrystusa. Kiedy ostatnio o tym rozmawialiśmy, (nawet zanim byłem oddany największemu widokowi) powiedział mi, że nie zdziwiłby się, gdyby „w nadchodzących wiekach” wszystko się zebrało. To było dla mnie miłe wspomnienie .

Od 1873 roku przez wiele lat głosiłem i prowadziłem wykłady biblijne w wielu miejscach w Michigan i kilku innych stanach. Od 1879 roku napisałem i wydałem trzy książki Dzień świtu – 10 000 egzemplarzy; Mojżesz i Chrystus – 3000 egzemplarzy; oraz The Perfect Day – 3000 egzemplarzy. Od 1882 r. publikuję Nadzieja świata – przez trzy lata miesięcznik, a odtąd półmiesięcznik. Jej misją było głoszenie pełni ewangelii, a także, w miarę możliwości, ukazywanie tego, co objawia się w Biblii o Kościele, Narodzie Izraela i świecie ludzkości.

W 1903 zorganizowaliśmy "Stowarzyszenie Większej Nadziei". Tego jestem prezydentem.

Rozpowszechnia się prawda o zwycięstwie Chrystusa i rasy. Jak mówią niektórzy: „To jest w powietrzu”. Niektórzy w to wierzą i nauczają, którzy nie widzą, że jest to wyraźnie nauczane w Biblii; ale moim celem jest zachowanie tego, co wierzę, że Pan objawił w swoim słowie. I cieszę się, że udało mi się choć trochę zrobić w tym wielkim dziele.

W 1897 moja córka Nora i ja odwiedziliśmy Szkocję i Anglię. Bardzo podobała nam się wizyta naszych krewnych po obu stronach rodziny. Cieszyłem się też możliwością głoszenia kazań w Galston, Paisley Kirkcaldy, Nottingham i Liverpoolu, poza tym trzykrotnie przeprawiłem się przez ocean.

Odwiedziłem kilka ekspozycji. Mój brat Alexander pojechał ze mną na „Centennial” w Filadelfii. Mój syn Henry pojechał ze mną na „Wystawę Bawełny” w Nowym Orleanie. Mój syn David pojechał ze mną na wystawę w Atlancie w stanie Georgia, po drodze oglądając Poświęcenie Parku Narodowego w Chattanooga w stanie Tennessee. Cała moja rodzina wzięła udział w „Światowych Targach” w Chicago. A mój zięć, SO Robinson, pojechał ze mną do „Pan American” w Buffalo NY. Interesujące było odnotowanie postępów w różnych kierunkach w tych latach, szczególnie w zakresie wykorzystania elektryczności. Nie spodziewam się pojechać w tym roku do San Francisco.

Pojechałem z córką Norą do Nowego Jorku, kiedy była delegatem na Międzynarodowy Zjazd Chrześcijańskiego Towarzystwa Młodych Ludów. Po zakończeniu konwencji odwiedziliśmy także Ocean Grove i Pittsburg. To było w 1892 roku.

W roku 1906 spędziłem większą część marca w Los Angeles w Kalifornii, głosząc i odwiedzając. Jesienią tego samego roku odwiedziłem Eld. George W. Wright w Rockford w stanie Minnesota, a następnie udał się do Carrington, ND, aby odwiedzić mojego brata Roberta.

To były przyjemne rzeczy; i błogosławieństw było wiele przez cały czas, ponieważ moja rodzina miała bardzo mało chorób i żadnych zgonów. Ale 9 sierpnia 1912 moja żona (zawsze chętna i wierna pomocniczka w mojej pracy) doznała apopleksji; i przez kilka tygodni wydawało się, że musimy się rozstać. Lekarze nie dawali nam nadziei na jej wyzdrowienie. Ale zrobiliśmy, co mogliśmy, stosując lekarstwa i leczenie, i dzięki Bożemu błogosławieństwu cudownie wyzdrowiała – będąc całkiem zdrowym i wygodnym przez wiele miesięcy. Od września 1912 r. mieszkaliśmy w Detroit z naszą córką Christine na jedenaście miesięcy. Potem wróciliśmy do naszego domu w Almont, gdzie Nora i jej dzieci mieszkały podczas naszej nieobecności; i pozostali z nami do czerwca 1914-.Powiedziałbym tutaj, że wszystkie nasze dzieci i ich rodziny były dla nas bardzo miłe w czasie naszych kłopotów. I mam świadomość, że odebraliśmy życzliwe współczucie i żarliwe modlitwy wielu przyjaciół.

Nie podróżowałem i głosiłem tyle razy, odkąd zachorowała moja żona; ale głosiłem kilka razy w miesiącu. Nadzieja Świata jest wciąż publikowana i nadal uwielbiam opowiadać historię Bożego planu zbawienia przez Chrystusa, kiedy tylko mam okazję. Wciąż czekam i patrzę, jak Pan wypełni swoje słowo o Kościele, Izraelu i gniewnych narodach. Chmura wojenna w Europie wygląda na ciemną i ma bardzo rozległy wpływ, ale ponieważ Wszechmądry Ojciec jest u steru, wierzymy, że sprawi, że gniew człowieka będzie go chwalił i przyniesie czas, kiedy pokój i sprawiedliwość zatriumfują pod panowaniem Chrystusa – „Króla Królów i Pana Panów”.

(Zakończony 9 marca 1915)

 
 
http://users.adam.com.au/bstett/

https://ed5015.tripod.com/