Czy Jehowa wysłuchuje innowierców?

[Roszada]

Spotkałem się z opinią, że Jehowa wysłuchuje tylko swoich sług. Oczywiście oni należą do organizacji Świadków Jehowy.

Innym ludziom się czasem wydaje, że Bóg ich wysłuchuje. Jeśli wysłuchał ich, to był to po prostu przypadek, że coś się stało tak, a nie inaczej. Ale Bóg nie miał z tym nic wspólnego.

Ale okazuje się, że Towarzystwo wpada czasem w swoje sidła. Otóż opisuje ono przypadki ludzi, którzy nie należeli do ich organizacji, a po modlitwie otrzymali pomoc Boga i to zapewne Jehowy.
Oczywiście ta pomoc Jehowy zawsze wiąże się z tym, że ktoś z organizacji ich odwiedzi, czy znajdą ŚJ, albo ich publikację.

Oto pierwszy przykład z dawnych lat:

„Było to w roku 1925. Miałem wtedy akurat dwadzieścia jeden lat, ale już od kilku lat szukałem prawdy Bożej. (...) Tak więc pewnego dnia po raz pierwszy w życiu klęknąłem przy łóżku i skierowałem do prawdziwego Boga modlitwę, prosząc Go, by mi objawił swoją prawdę i swój lud. Zaraz następnego dnia rano wręczono mi książeczkę treści biblijnej, zatytułowaną: Miliony obecnie żyjących nigdy nie umrą. Przeczytałem ją jednym tchem. Była to odpowiedź na moją modlitwę” (Strażnica Rok XCVI [1975] Nr 14 s. 14).

Czyli wysłuchuje Jehowa innowierców, czy nie?
Może macie swoje doświadczenia z tym związane...

[Sebastian]

z tą sprawą kojarzy mi się pewna zagadkowa historyjka opisana w publikacjach towarzystwa strażnica (być może Roszadzie uda się znaleźć ją, samodzielnie nie potrafię);

jest to kilkustronicowy życiorys/opowiadanie jakiejś niewidomej religijnej pani która dała się zaagitować do organizacji świadków Jehowy; typowe strażnicowe blablabla, pani ta dzieli się z czytelnikami refleksjami że dożyjemy czasów gdy w ziemskim raju niewidomi odzyskają wzrok, itd. itp.

ale co ciekawe, sama opowiada, że będąc panną pomodliła się o kierownictwo w rozpoznaniu prawdziwej religii i krótko po tej modlitwie poznała swojego przyszłego męża, który był... katolikiem! Tak, praktykującym katolikiem!

pamiętam że czytałem tę historię przed wielu laty, będąc jeszcze świadkiem Jehowy i mało się nie udławiłem z wrażenia, gdy to przeczytałem.

[Roszada]

Co ciekawe to modlitwy innowierców czy wierzących prywatnie znajdują spełnienie natychmiast:

*** w00 15.11 ss. 6-7 Dlaczego należy się modlić? ***
Tamara z Włoch przeżywała trudności małżeńskie, więc modliła się o mądrość. Miała gwałtowne usposobienie, ponieważ w dzieciństwie była bita i w wieku 14 lat została wyrzucona z domu. Tamara opowiada: „Znalazłam Biblię i zaczęłam się z nią zapoznawać. Pewnego wieczoru przeczytałam, że ‛zdobycie mądrości przypomina znalezienie ukrytych skarbów’. Modliłam się o taką mądrość (Przysłów 2:1-6). Nazajutrz odwiedzili mnie Świadkowie Jehowy. Zaczęłam z ich pomocą studiować Biblię, ale wdrażanie jej nauk w życie zajęło mi trochę czasu. W końcu postanowiłam prowadzić chrześcijański tryb życia i przyjęłam chrzest. Obecnie wraz z mężem pomagam innym korzystać z mądrości Bożej”.

Toż to prawdziwe cuda.

*** w87/5 s. 20 ***
Ponieważ szukałam prawdziwego „chleba”, zawierzyłam tej wypowiedzi i zaczęłam codziennie szczerze się modlić: „Pozwól mi związać się z organizacją, która ma dokładne zrozumienie Biblii”. Rok później przeprowadziłam się do Jokohamy. Tam właśnie wdałam się potem w rozmowę, która mnie zelektryzowała.

[donadams]

Nie dziwi mnie brak logiki w tym wszystkim, przejawiający się przez ewidentną niekonsekwencję w myśleniu. Tacy już są Świadkowie Jehowy. Jeśli jesteś Świadkiem i powiesz komuś, że modliłeś się o coś, ale Bóg cię nie wysłuchał, to usłyszysz, że "może nie widzisz jego kierownictwa", "może jeszcze nie nadszedł ten czas", a "może Bóg pozwala, żeby poddano cię próbie jak wytrwały będziesz w modlitwie". Wszystko, byleby nie przyznać, że faktycznie - lipa, coś nie działa. Ale powiedz tylko, że cię wysłuchał... kiedyś od razu byłby wywiad na zgromadzeniu, a teraz co najwyżej zaczną rozsyłać twoją historię na Whatsapp. Nikt już nie zadaje pytan, że może to nie była odpowiedź Boga i może to nie tak.

Jeśli wobec siebie są niekonsekwentni w kwestii modlitw, to jak mają być konsekwentni w przypadku innowierców? Nierealne.

[Roszada]

No tak to jest z tymi modlitwami.

*** g82/1 s. 3 Uratowano mnie od samobójstwa ***
Postanowiłam odebrać sobie życie. Po raz ostatni pomodliłam się do Boga, którego nie znałam. W swojej niewiedzy powiedziałam Bogu, że jeśli Mu choć trochę na mnie zależy, to niech lepiej coś zrobi jeszcze tego dnia przed godziną 14.00, bo inaczej odbiorę sobie życie. Potem zupełnie zapomniałam o tej modlitwie i rozpoczęłam przygotowania do samobójstwa.
Przed godziną 14.00 zapukała do moich drzwi pewna kobieta, Świadek Jehowy

*** w16 kwiecień ss. 25-26 Byłe zakonnice stają się duchowymi siostrami ***
Czułam się rozczarowana, ale wciąż modliłam się do Boga: „Chcę Cię poznać. Pomóż mi w tym!”. Pamiętam, że Świadkowie Jehowy kilkakrotnie przychodzili do mojego domu, ale nigdy nie otwierałam drzwi. Nie ufałam żadnej religii.
Na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku moje dwie siostry zaczęły studiować Biblię ze Świadkami; Lauri mieszkała wtedy we Francji, a Ramoni w Hiszpanii. Uznałam, że zostały zwiedzione, tak jak wcześniej Felisa. Potem zaprzyjaźniłam się z moją sąsiadką Angelines, która także była Świadkiem Jehowy. Co jakiś czas razem z mężem proponowali mi studium Biblii

Czyli Jehowa wysłuchuje modlitwy innowierców i posyła im Świadków Jehowy.

[Roszada]

*** w93 1.7 s. 31 ***
Bardzo chciałam, żeby Świadkowie znów do mnie przyszli, więc powiedziałam o tym kilku osobom pracującym na budowie. Modliłam się do Boga i po 10 dniach zjawił się ten sam mężczyzna, który odwiedził mnie po raz pierwszy. Zaproponował dalsze studium Biblii, na co chętnie przystałam. Od razu też zaprosił mnie na zebranie do Sali Królestwa. Zgodziłam się. Nigdy przedtem czegoś takiego nie widziałam!

Po co ona się modliła, toć on by bez tej modlitwy przyszedł po 10 dniach. Jego interes by godziny złapać. 

A w to poniższe to nie wierzę:

*** w11 1.5 s. 29 ***
Postanowiłam pójść do jednego z madryckich kościołów protestanckich, który kiedyś odwiedziłam z rodzicami. Poza tym modliłam się do Boga, używając Jego imienia, Jehowa.
Wkrótce potem do moich drzwi zapukały dwie głosicielki Świadków Jehowy. Bardzo chętnie rozmawiałam z nimi o Biblii, ale miałam też wiele zastrzeżeń do tego, co mówiły. Esther, która prowadziła ze mną studium, była niezwykle cierpliwa. Wraz z rodziną okazała mi mnóstwo miłości i ciepła. Zaczęłam chodzić na zebrania Świadków Jehowy i szybko uświadomiłam sobie, że znalazłam prawdę, której szukałam.

Skoro tak było, to wcale nie ŚJ zawdzięcza sprawę imienia Jehowa.

[dziewiatka]

Takie przypadki ,że ktoś się modli a potem przychodzą świadkowie czego następstwem jest poznanie prawdy i uniknięcie jakiś fatalnych konsekwencji ,to częsty przypadek w literaturze . Jestem gotów uwierzyć że opisano autentyczne zdarzenia,moje przekonanie wynika z tego,jak ktoś dużo głosi to napotyka bardzo różne reakcje ludzi często niezwykłe zdarzenia.Sam miałem podobną historię z modlitwą.Jako gorliwy świadek postanowiłem wtedy sprawdzić czy ma to uzasadnienie w biblii ,to takie wierno-poddańcze zachowanie wobec ,jak wtedy myślałem Jehowy ,Jezusa i Jego niewolnika.Dzisiaj wiem ,że to guru CK tak nas nakręcał by wycisnąć z nas parę godzin więcej i bezrefleksyjne przyjmowanie wszystkiego co powiedzą.

[Roszada]

Nie to najważniejsze jednak, że pojawiają się ŚJ po modlitwie, ale to, że wysłuchana została modlitwa 'babilończyka'.

[Sebastian]

Nie to najważniejsze jednak, że pojawiają się ŚJ po modlitwie, ale to, że wysłuchana została modlitwa 'babilończyka'.

powiedzmy pół-babilończyka, bo taki jest już jedną nogą poza babilonem i po chwili wskakuje do arki

czy kiedykolwiek opisano opowiadanie, że ktoś będąc w Kościele modlił się o coś obiektywnie dobrego i Bóg go wysłuchał, ale nie miało to nic wspólnego z organizacją ŚJ?

chodzi mi o coś takiego, np. "urodziłem się w religijnej rodzinie protestanckiej; gdy miałem osiem lat ciężko zachorowała moja ciocia, która była żoną pastora; gorliwie modliłem się i ciocia szybko wróciła do zdrowia, mimo że lekarze nie dawali jej szans na przeżycie; później opis wielu innych wydarzeń i np. zetknięcie ze ŚJ krótko po czterdziestce"

w takim opisie byłoby wyraźnie wskazane że Bóg wysłuchał modlitwę nie mającą żadnego związku z amerykańską spółką wydawniczą; na taki opis nigdy nie natrafiłem, a Ty, Włodku?

[Roszada]

Na taki takst nie natrafiłem, ale na taki dziwny opis to tak:

*** w06 1.2 s. 13 ***
Kiedy zjawiłam się w szpitalu, lekarz powiedział, że mąż niedługo umrze. Byłam zrozpaczona. Pielęgniarka poprosiła księdza katolickiego o złożenie mi wizyty, ale wymawiał się: „Teraz nie mogę. Przyjdę jutro!”
Chciałam modlić się razem z księdzem i zwierzyłam się z tego pewnej zakonnicy. Z przyganą w głosie zapytała: „Nie potrafi pani sama się pomodlić?” Zaczęłam więc zanosić modły przed kościelnymi figurami, jednak mężowi to nie pomagało. Gasł w oczach. Martwiłam się, że bez niego sobie nie poradzę. Niepokoiłam się też o troje naszych dzieci: Christine, Nanette i Geoffreya. Jak będzie wyglądać ich życie bez ojca? Na szczęście trzy dni później mąż odzyskał przytomność, a 6 grudnia 1966 roku został wypisany ze szpitala.

Aż się zdziwiłem, że niechcąco wskazali, jakby jednak ta figura i te modły pomogły.

[Sebastian]

Aż się zdziwiłem, że niechcąco wskazali, jakby jednak ta figura i te modły pomogły.

tekst jest na tyle przewrotnie zredagowany, że domyślam się że intencją redaktora miało być zasugerowanie czytelnikowi bezskuteczności modlitw przed figurą, a następnie sugerowanie że chory "po prostu" wyzdrowiał

oczywiście Twoja interpretacja ("niechcący wskazali") jest tak samo dobra

wszystko zależy od nastawienia czytelnika...

[Roszada]

Zauważ, że tam pada liczba 3 dni. Jak zmartwychwstanie, czy jak u Oz:

„Ożywi nas po dwóch dniach. Trzeciego dnia podniesie nas i będziemy żyli przed jego obliczem(...)” (Oz 6:2)

[Sebastian]

a tak pół żartem pół serio, to można przyjąć że modlitwa przed figurą została wysłuchana ale przez samego Szatana Diabła skoro chorego wypisano ze szpitala z datą 06-12-1966 a więc mającą szatańskie trzy szóstki

[Roszada]

Ciekawe jest też przedstawienie w niekorzystnym świetle duchownych osób:

 Pielęgniarka poprosiła księdza katolickiego o złożenie mi wizyty, ale wymawiał się: „Teraz nie mogę. Przyjdę jutro!”
Chciałam modlić się razem z księdzem i zwierzyłam się z tego pewnej zakonnicy. Z przyganą w głosie zapytała: „Nie potrafi pani sama się pomodlić?”

No ciekawe czy ŚJ by się pomodlili z ta innowierczynią.