Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Wojskowi doradcami dawnych prezesów?  (Przeczytany 1167 razy)

Offline Roszada

Wojskowi doradcami dawnych prezesów?
« dnia: 11 Marzec, 2020, 17:43 »
Po raz drugi natknąłem się dziś na wysokich rangą oficerów, którzy współpracowali z pierwszymi prezesami Towarzystwa Strażnica.
Kiedyś pisałem o generale przy Russellu:

https://sjwp.pl/'nowe-swiatla'-archiwum-69/1911-russelli-podroz-dookola-swiata-(1911-1912)/msg207093/#msg207093

"Uczestnicy podróży
Generał William Preble Hall był oficerem armii amerykańskiej, jedną z bardziej prominentnych osobistości wojskowych w Stanach Zjednoczonych w czasach między wojną domową w Ameryce a I wojną światową
(...) Na emeryturze br. Hall wspierał pracę w Stowarzyszeniu, sygnując  niektóre pisma i reklamy, także po śmierci Russella, swoim nazwiskiem: „Generał Brygady W. P. Hall, Armia Stanów Zjednoczonych”.
Podróżował – jako pielgrzym i sługa dla braci – po stanach Wirginia, Zachodnia Wirginia, Maryland i prawdopodobnie innych, aż do lat dwudziestych, dopóki pozwoliło mu na to zdrowie. Zmarł w 1927 r. i został pochowany z pełnymi honorami wojskowymi na cmentarzu w Arlington." (Straż i Zwiastun Obecności Chrystusa Nr 2, 2012 s. 36-37).

Dziś czytam o pułkowniku przy Rutherfordzie:

"Rutherford zakończył przemówienie, wówczas powstał obecny na sali pułkownik J. Arthur Peterson i zaofiarował rezolucyę, domagającą się uwolnienia tych braci" (Strażnica 01.09 1920 s. 259 [ang. 15.08 1920 s. 243]).

Dalej wymieniono go jeszcze jako "pułkownika Petersona" kilka razy. Ale nie nazywano go bratem o dziwo.

Czytam zaś ang. Strażnicę z 1921 r., a tam "Brother Arthur Peterson" (ang. Strażnica 01.06 1921 s. 162).
Może rok wcześniej był jeszcze zainteresowanym. ;)

Dziwne, że rezolucję proponował pułkownik, a nie prezes. :)
W każdym razie rezolucja powstała, co opisano ze szczegółami.

A może to tacy kapelani byli? ;D
« Ostatnia zmiana: 11 Marzec, 2020, 17:46 wysłana przez Roszada »


Offline Roszada

Odp: Wojskowi doradcami dawnych prezesów?
« Odpowiedź #1 dnia: 11 Marzec, 2020, 18:23 »
Co ciekawe w polskiej Strażnicy piszą Peterson, a w angielskiej raz Peterson, a później już Petersen (kilka razy).

Podczas konstruowania rezolucji w sprawie uwolnienia uwięzionych głosicieli był spory aplauz, łącznie z osobą kolejnego oficera, tym razem w stanie spoczynku:

„»Przy zakończeniu uwag pułkownika Petersona wielu słuchaczy wstało z siedzeń i wołało z zapałem; popieramy tę rezolucyę«. Okrzyki te słychać było ze wszystkich stron sali. Pan J.B. Brookes, były rezerwowy oficer armii Wuja Sama, kilkakrotnie prosił o udzielenie mu przywileju poparcia tej rezolucyi (...) Potem uchwalono tę rezolucyę jednogłośnie, przy niezwykłym podnieceniu i oklaskach”  (Strażnica 01.09 1920 s. 260 [ang. 15.08 1920 s. 243]).
« Ostatnia zmiana: 11 Marzec, 2020, 20:33 wysłana przez Roszada »


Offline Roszada

Odp: Wojskowi doradcami dawnych prezesów?
« Odpowiedź #2 dnia: 11 Marzec, 2020, 22:44 »
No w razie czego powiedzą, że Korneliusz też wojskowy był, a Jezus Generał czy Marszałek:  :)

Pan Jezus wielki Generał i Dyrektor dzieła żniwa” (ang. Strażnica 01.03 1918 s. 6220 [reprint] – Lord Jesus as the great General and Director of the harvest work).

„Ufając w pełni Władcy Wszechświata, Jehowie Bogu, oraz Jego Marszałkowi Polnemu, Jezusowi” (Strażnica Rok CVIII [1987] Nr 18 s. 27).


Offline Roszada

Odp: Wojskowi doradcami dawnych prezesów?
« Odpowiedź #3 dnia: 14 Marzec, 2020, 10:43 »
Wojskowi są be, ale jeśli nam sprzyjają to są cacy. ;)

Ile razy to słyszałem co do ludzi wykształconych. Jak się doktoryzują czy choćby magistra robią to powszechne odczucie, że się światowymi rzeczami zajmują. Ale jak taki przyjdzie do nich, to się chwalą, że mają też wykształciuchów u siebie. ;)


Offline Roszada

Odp: Wojskowi doradcami dawnych prezesów?
« Odpowiedź #4 dnia: 14 Marzec, 2020, 18:18 »
Interesujące jest to, że Zürcher, przyszły przewodniczący Centralnego Biura Europejskiego, co najmniej do roku 1918 (gdy się ochrzcił), jeśli nie o 5 lat dłużej (gdy został zaproszony do Betel), pracował w wojskowości (czyli miał w roku 1918 już 27 lat). Wystąpił z wojska dopiero po wojnie, gdy chciano go wysłać dodatkowo do szkoły oficerskiej:

„Jest lato roku 1914. (...) Następnie jak grom rozlega się wieść: Wybuchła wojna światowa! (...) W Szwajcarii również ogłoszono mobilizację i razem z przyjacielem uznajemy za swój obowiązek wrócić do domu, aby »stanąć pod sztandarami«. Jedziemy całą noc i nazajutrz jesteśmy w mundurach. Przy pożegnaniu z rodzicami ojciec rzucił tylko na odchodnym: »Jeżeli byś musiał zabijać, synu, nigdy nie bądź okrutny!« Chociaż Szwajcaria nie jest czynnie zaangażowana w wojnę, wkrótce potem obejmuję służbę na szwajcarskiej granicy. (...) Później zostaję skierowany do służby przy gmachu rządu federalnego w Bernie” (Strażnica Nr 2, 1969 s. 10).

„Tak więc podczas owego zgromadzenia w roku 1918 przez chrzest w wodzie symbolizuję swoje oddanie Bogu na czynienie Jego woli. Dzień ten na zawsze pozostaje niezatarty w mojej pamięci. Odtąd zaczynam też głosić wszędzie, gdzie tylko się znajdę. Istotnie, »pierwsza miłość dla prawdy« ma niezrównaną wartość! Niezadługo staję w obliczu innej decyzji. Zaczynam coraz bardziej rozumieć, że chrześcijanin nie może służyć dwom panom, a wobec konfliktów wynikających w tym świecie powinien zająć stanowisko neutralne. Nad kwestią tą zastanawiam się poważnie i dochodzę do przekonania, że muszę ją rozstrzygnąć bezkompromisowo. Wkrótce też nadarza się ku temu dobra sposobność, gdyż otrzymuję skierowanie do szkoły oficerskiej. Natychmiast uznaję, że nadeszła chwila działania. Powtarzam sobie w myśli postanowienie »Nie mogę i nie chcę być dłużej cząstką tego bezbożnego systemu.« Wobec tego siadam do stołu i piszę starannie przemyślany list, w którym wyjaśniam swoje stanowisko w kwestii neutralności chrześcijanina. Przesyłam go następnie do odpowiednich władz, a kopię wręczam bezpośredniemu przełożonemu. Zacny ten człowiek, chociaż sam jest oficerem, respektuje moje przekonania. Wkrótce potem dostaję wezwanie do stawienia się przed kolegium oficerskie i tutaj osobiście się przekonuję, jak prawdziwe są słowa Jezusa zanotowane w Ewangelii według Marka 13:11: »Nie troszczcie się naprzód o to, co macie mówić.« Sam nie wiem, jak doszło do tego, że nagle słyszę słowa: »Jest pan zwolniony z wojska« W żarliwej modlitwie dziękuję Jehowie za niezawodne wsparcie. Latem 1923 roku znowu przeżywam nadzwyczajne chwile. Prawie tego samego dnia, kiedy mimo mojej postawy w kwestii neutralności otrzymuję propozycję objęcia stanowiska sekretarza-skarbnika pewnej instytucji państwowej, nadchodzi też list z biura oddziału Towarzystwa Strażnica, z zaproszeniem do podjęcia pełnoczasowej służby kaznodziejskiej” (Strażnica Nr 2, 1969 s. 11).


Offline Roszada

Odp: Wojskowi doradcami dawnych prezesów?
« Odpowiedź #5 dnia: 17 Marzec, 2020, 10:08 »
CK ma doświadczonych w boju członków. ;)
Służyli w armii, a później nawrócili się. :)

   Przykładowo członek Ciała Kierowniczego Świadków Jehowy A. Morris, który brał udział w wojnie w Wietnamie, pisze o sobie następująco:

„Było wczesne lato 1970 roku. Jako 20-letni żołnierz trafiłem z powodu poważnej choroby zakaźnej do Szpitala Ogólnego Valley Forge w Phoenixville w stanie Pensylwania” (Strażnica 15.05 2015 s. 3).

   Inny członek Ciała Kierowniczego Świadków Jehowy S. Herd tak wspomina swoją przygodę z armią:

„Później powołano mnie do amerykańskiej armii i wysłano do Niemiec. Tam zwierzchnicy postanowili mnie posłać do szkoły podoficerskiej, bo uważali, że mam wrodzone zdolności przywódcze i powinienem zostać zawodowym żołnierzem. Ale to nie było to, czego ja chciałem, dlatego w 1956 roku, po dwóch latach obowiązkowej służby, odszedłem z wojska. Wkrótce potem zaciągnąłem się do zupełnie innej armii” (Strażnica maj 2018 s. 4).

Przekazujemy wspomnienia żony N. Knorra, prezesa Towarzystwa Strażnica, która po jego śmierci wyszła za mąż za Świadka Jehowy służącego kiedyś w marynarce wojennej:

„Nathan powiedział mi, że albo będę żyć przeszłością, albo zbuduję sobie nowe życie. Toteż w roku 1978, po przeniesieniu się na Farmy Strażnicy w Wallkill w stanie Nowy Jork, wyszłam za Glenna Hyde’a, przystojnego, spokojnego i taktownego brata. Zanim został Świadkiem Jehowy, służył w marynarce wojennej – w okresie, gdy Stany Zjednoczone prowadziły wojnę z Japonią. Glenn pływał na ścigaczu torpedowym. Należał do obsługi maszynowni. Ryk silnika spowodował u niego częściową utratę słuchu. Po wojnie został strażakiem. Przez wiele lat dręczyły go koszmary, echo wojennych przeżyć. Prawdę biblijną poznał dzięki swojej sekretarce, która przy różnych okazjach dzieliła się z nim wiedzą z Pisma Świętego” (Strażnica Nr 13, 2004 s. 28-29).