miałbym dużo do napisania o niedoskonałościach instytucji prawnej powództwa przeciwegzekucyjnego ale powstrzymam się gdyż nie tego dotyczy wątek
Wielokrotnie pisałam, co myślę o sądach i urzędach w tym kraju. Od bardzo dawna CK kojarzy mi się z sędziami i wysoko postawionymi urzędnikami. Co prawda ci pierwsi nie uważają się za przedstawicieli Boga na ziemi, ale jednak zachowują się tak, jakby byli pierwsi po Panu Bogu (a niektórzy - mam wrażenie - uważają się nawet za pierwszych przed Panem Bogiem). Nie wszyscy tacy są, ale jednak gros właśnie tak się zachowuje.
Moim zdaniem też to nie powództwa przeciwegzekucyjne (czy prawo w ogólności) jest niedoskonałe, tylko ludzie, którzy je stosują. Wielokrotnie widziałam, jak sędziowie czy urzędnicy przyp...lają się do błahostek, natomiast olewają poważne kwestie, olewają jasne i klarowne przepisy. I uwielbiają tworzyć nowe światła. Jednego dnia wymyślają interpretację jakiegoś przepisu, petent do tej interpretacji się stosuje, po czym okazuje się, że za kilka miesięcy ta interpretacja jest już nieaktualna, bo wymyślono nową, a za kilka miesięcy znowu inną. Jest gros takich, którzy tak jak CK, bez wiecznego zmieniania czegoś żyć nie potrafią.
Niemniej jednak - moim zdaniem - to, że ktoś jest nierzetelny w pracy i postępuje moralnie wątpliwie, to jeszcze nie powód, by ktoś inny nie miał wykonywać tego zawodu. Dla przykładu: lekarze często się mylą, stawiają złe diagnozy, zaszywają w pacjentach narzędzia chirurgiczne etc., zdarza się, że przyjmują łapówki, ale chyba ciężko byłoby wywieść z tego wniosek, że zawód lekarza jest nieetyczny.
Albo prawnik. Jest mnóstwo takich, którzy, jak napisałam, wyżej sr...ją niż d...y mają, ale to jeszcze nie powód, by twierdzić, że zawód prawnika jest generalnie nieetyczny.
Co do tego chłopaka, który będzie komornikiem, nie wyciągałabym aż tak daleko idących wniosków, że SJ nie może nim zostać. Inna jednak rzecz, że w takim zawodzie ma się do czynienia z ludźmi, taki zawód jednak poszerza horyzonty, a więc nie zdziwiłabym się, gdyby za jakiś czas był już poza "przenajświętszą".
O ile oczywiście wcześniej nie dojdzie do wniosku, że praca pochłania go tak bardzo, że musi z niej zrezygnować dla "spraw królestwa".