Podobnie zapewne czują się przebywający w "duchowym raju" pionierzy specjalni, wykonujący przecież "najlepszą pracę na świecie" - czemu więc, gdy spotykają ich zwykłe, ludzkie problemy, np. choroba, czują się "jak
nieudacznicy", są "zniechęceni", a nawet "zrozpaczeni"?
To słowa siostry Sandry z sierpniowej audycji JW Broadcasting, która opowiada, jaka była jej reakcja na wiadomość o chorobie. CK łaskawie pozwoliło jej i mężowi na urlop po 4 latach służby w Maroku i zobaczenie się z rodziną.
Wtedy okazało się, że siostra Sandra jest chora, ale nie mieli pieniędzy na leczenie! (dlaczego nie byli ubezpieczeni?).
Napisali do Towarzystwa, zapewne prośbę o pomoc. Otrzymali bezduszną odpowiedź korporacji: "Zajmijcie się problemem i dajcie znać, jak będziecie znów mogli stawić się do dyspozycji".
Jednak to nie otworzyło im oczu. Nic dziwnego, że poczuli się jak nieudacznicy, bo niestety nimi byli. Zaufali człowiekowi i zostawili gdzieś z boku zdrowy rozsądek oraz rady Jezusa, by obliczyć koszty, jak również wiele innych fragmentów Biblii, które bynajmniej nie zachęcają do niefrasobliwości i liczenia na to, że nic złego nas w życiu nie spotka.