Oczywiście, że tak. Nikt nie twierdzi, że nie mogą wydarzyć się dziwne czy nierealistyczne w obecnej ocenie zmiany. Chodzi raczej o to, że rzucanie na prawo i lewo pomysłami zmian nie jest przewidywaniem, jak się niektórym ludziom wydaje, a jeśli jest, to trzeba uczciwie ocenić skuteczność tych przewidywań.
Jeśli z 15 zmian dojdzie do jednej, skuteczność prognozy wynosi niecałe 7%. Jeśli jeszcze prognoza jest zaczepiona w czasie, czas minie i pojawi się kolejna prognoza, to skuteczność znów drastycznie spada.
Można się denerwować na prognozę pogody, ale ta ze skutecznością rzędu 60% jest niemalże pewniakiem przy "strzałach" z kilkuprocentową szansą.
Ale pedofilia, wykluczenia, zakaz transfuzji czy inne problemy są teraz i naprawdę nie ma konieczności wyczarowywania nowych tematów znikąd. Zarówno obecne jak i te z ponad 100 lat historii organizacji wystarczą każdemu, kto jest gotowy spojrzeć prawdzie w oczy - w przeciwieństwie do ludzi, którzy byliby gotowi zjeść własną nogę w imię "wskazówek, które mogą wydać się niepraktyczne, ale to od nich będzie zależało nasze przeżycie". Dla nich może nie być ratunku, co prowadzi do wniosku, że to nie kaliber nadchodzących zmian ma znaczenie, tylko nastawienie człowieka, który te zmiany ocenia.