Nadaszyniaku
Czy wyobrażasz sobie, żebyś użył takiego słownictwa wprost rozmawiając z jakimkolwiek śj?
Sam należałeś do tych "namaszczonych" przez wiele lat, to chłeptałeś bełta i jadłeś suchary?
Czy chciałbyś, żeby takim językiem ktoś się do Ciebie zwracał?
Myślę, że tego rodzaju teksty robią więcej szkody temu forum niż pomagają tym wątpiącym.
Poszukującym prawdy o Towarzystwie Strażnica.
Powiem tak.
Nadaszyniak.
Waż słowa, proszę, więcej szacunku.
W materialnym świecie wszystko szkodzi i pomaga. Taki dualizm, ale o tym było już w szkole podstawowej - wtedy większość jest za młoda by rozumieć a z biegiem lat robi się za stara by pamiętać.
Myślę, że ŚJ sformuowania jakich użył Nadaszyniak mogą pomóc. Wielokrotnie słyszałem podobne z ust Starszych i Sług Pomocniczych (a sporo tego w rodzinie mojej żony).
Kolęda o Betlejem szła
"Przybieżeli do flaszeczki we czterech, itd." Kolęda o Jezusie malusieńkim np zyskiwała nowego głównego bohatera i zaczynała się mniej więcej tak
"Jeeżu malusieńki, leżysz pierd**..ęty..." dalej było jaszcze lepiej(gorzej?)
Komentarze o ciastkach i prostych kwaśnych winach pitych przy eucharystii to też była norma.
Apostoł Paweł zachęcał by dla Greka być Grekiem, dla ŚJ być ŚJ.
Myślę, że wielu zrozumie gdy sobie uświadomi, że ten bełt którego nie pije i suchar, którego nie je nie jest krwią i ciałem, którą miał spożywać.