Oj, Zenobia ,zapewniam Cię, że można być takim podłym.
Gorliwa pionierka stała , która podczas odwiedzin u zainteresowanej "wyjaśnia" jej kwestie świąt BN następującymi słowami : coooooo? Jakby mój chłop ( nie mąż, partner, ukochany) tylko jęknął ,że chce grzybową na wigilię, to wiesz Danusiu, szast-prast w pysk i do najbliższego szpitala.
Na szczęście "chłop" Danuty nie był miękki i wywalił pionierkę z hukiem ze swojego domu. Pionierka jeszcze pisała do niej listy, że Danusia jest w ten sposób wystawiana na próbę, ale "chłop" przechwyciwszy list zadał Danucie tylko jedno pytanie : uspokoisz się czy mam Cie spakować i pójdziesz do pionierki mieszkać? Podziałało
A "chłop" pionierki nigdy przez tyle lat nie mógł powiedzieć : chętnie bym zjadł.... albo : to, co zrobiłaś w zeszły piątek było smaczne, mogłabyś?
Jak miał na coś apetyt, to musiał sam sobie ugotować.
Skąd wiem? Bo mieszkałam z nimi 18 lat.
Z tego ,co tam widziałam i słyszałam, można napisać instruktaż : " Jak modelowo gnoić bliźniego swego?"
W kwestii zebrań też nie miał nic do powiedzenia : mróz, zawieja, żabami ciepie z nieba, a ja MUSIAŁAM iść. Z obecności na zebraniu zwalniał mnie w oczach mojej matki tylko akt zgonu.
Przykre to, ale jeśli zdrowy rozsądek śpi, to niewiele można pomóc, ewentualnie dojdzie do sytuacji, że osoba pozostająca w zborze będzie to odbierała jako próbę swojej wiary, a współwyznawcy będą jej współczuć położenia. Odczucia drugiej strony nie będą dla nich miały znaczenia.