dziwi mnie, że podczas epidemii wyznanie _chrześcijańskie_ NIE organizuje jakiejś specjalnej, dodatkowej _modlitwy_ o ocalenie z tej epidemii...
ja rozumiem że ŚJ mają krótką historię (nie maja dwóch tysięcy czy jak kto woli tysiąca siedmiuset lat historii jak katolicyzm, nie maja nawet pięciuset lat historii jak protestanci)
ja rozumiem, że chociażby z powodu tejże krótkiej historii nie mogą poszczycić się zabytkami muzyki sakralnej takimi jak suplikacja*...
ale jednak mimo wszystko jest to dziwne, że wirus szaleje, a oni zamiast MODLIĆ SIĘ o ocalenie, pierdzielą coś na temat spodni...
___
wyjaśnienie dla osób nie obeznanych z katolicyzmem:
*suplikacja to stara pieśń kościelna, w której katolicy śpiewają: "od _powietrza_ głodu ognia i wojny, zachowaj nas Panie!"
Dlaczego od "powietrza"? Dlatego, że pieśń ułożono na długie wieki przed wynalezieniem mikroskopu gdy ludzie już wiedzieli że epidemie przenoszą się wraz z wydychanym powietrzem (i mówili wtedy o "złym powietrzu" albo "zatrutym powietrzu") ale jeszcze nie wiedzieli ani o istnieniu bakterii ani o istnieniu wirusów.