Błagam nie zróbcie z tego wątku śmietnika.
Dobra! Postaram się.
Zacznę od tych, co na co dzień pracowali w bróklinie, albo pracują w łorłik, Dla nich członki ciała są codziennością. Podobnie mogą podchodzić do tematu ci, którzy są z nimi w zborach. Być może są ich dalszymi znajomymi. Może pamiętają członków jak np. odwiedzali ich zbory. Sielankowa zwyczajność. Dla kogoś z PL, włączając to tzw zakaz, to może być egzotyka na poziomie odkrycia ładnej dziewczyny w Tadżykistanie, gdzie miejscowych ona nie kreci.
Na to też składa się postęp techniczny. Kiedyś brudnegokastingu nie było. Teraz można na telebimie wyłapać jakiegoś członka, co przemawia do ludu. Słyszałem wiele wypowiedzi, że od kiedy SJ uruchomili swoją TV, i pokazują cale guru, to wielu przekonało się, jaki to syf.
A syf był wcześniej, tylko nikt z tych ludzi nie dostrzegał tego.
Czyli mamy różnice w postrzeganiu rzeczywistości.
Być może odpowiedź na pytanie w wątku znają osoby z otoczenia CK. Teoretycznie mogą mieć najlepszy punkt odniesienia.
Jednak należy pamiętać, że CK u ŚJ to nie zwykły piłkarzyk z reprezentacji PL, który strzeli gola wczoraj, dzisiaj wisi na plakacie reklamującym jakaś sieć, by następnego dnia sprzedać wszystko, bo dalej mu mało.
W wypadku CK ŚJ temat jest rozłożony. Na lata. I być może, ktoś za 10, 20, 30 lat, znajdzie odpowiedź na podstawowe pytanie: czy to jest zbiorowe ego, czy przemyślana strategia, mająca swój cel?
Warto prześledzić z historii proces ewoluowania tego całego ciała kierowniczego.
Nie bez znaczenia jest sam rola fanów w tworzeniu 'gwiazd'. Czasem jest tak, ze można rzec: "bogów kreujemy sami".
Wg tego cytatu: " „»Kiedy słucham członków Ciała Kierowniczego i ich pomocników, czuję, jakby Jehowa przemawiał do mnie w moim własnym pokoju« – mówi Agatha, żona nadzory obwodu z Ghany” (Rocznik Świadków Jehowy 2017 s. 24-25)." mogę powiedzieć, że to żadna nowość. Poznałem osoby, których wspomnienia były zakotwiczone w latach '60, '70. Dosłownie to samo mówiły o tzw polskich członkach krajowego zarządu, którzy jedli chlebek i zapijali winkiem. Przytoczę: "normalnie kontakt z nim, to jakbyś z aniołem rozmawiał".
Nie trzeba być obytym z tematyką ŚJ, żeby stwierdzić, że najlepszy guru jest ten rozmyty, zbiorowy. Ale i w nim są poszczególne członki, które swoją rolę mają. Tak było po 2010, kiedy prorokowałem akcję wymiany żarówek oraz zmianę technologi. Wtedy w guru pękła tama. Główny jej element nosił nazwę Teodor. To jest cykliczność.
Jak będzie w przyszłości? Nie wiem. Przyszłość pokaże.