Gdybym nie obejrzał, nigdy bym nie uwierzył. Nawet teraz jako "zawodowemu odstępcy" ciężko mi w to uwierzyć. A przecież patrzę i widzę i nie rozumiem...
Sygnet, czy pierścień z imieniem Bożym to jeszcze rozumiem. Jak najbardziej, ale reklama strony internetowej? Czy tak ma jakaś inna religia? To już jest jawne robienie sobie jajc z własnych wiernych. Super eksperyment jakiejś inżynierii społecznej...