Była katoliczką (chyba nadal jestem, bo żadnej Apostazji nie przeprowadzałam) gdy studiowalam ze SJ tlumaczyli mi wlasnie że:
-Bog dał nam wolna wolę,
-Zadawanie pytań nie jest czymś złym. A nawet mile widzianym,
-Że rodzina powinna uszanować, to że chce żyć zgodnie z Biblią i sama poszukiwac Boga.
-Że w KK zmuszaja niemowlęta do chrztu itp.a to czlowiek przeciez powinien byc świadomym swoich decyzji itp, itd.
Po 14 latach jako SJ wiem ze to "bujda na resorach" i działa to tylko w jedną stronę.
Czyli Kk przechodzi na SJ. W przeciwną strone te argumenty nie działają
SJ nie ma prawa zadawać pytań.
SJ nie ma wolnej woli.
Rodzina takiego SJ ma prawo go odrzucic (w imię milosci oczywiscie, bo wszystko skrzętnie jest tlumaczone).
P.S Gdy zostałam SJ moja rodzina katolicka mnie nie odrzuciła. Natomiast gdy odchodze od SJ...juz czuje ostracyzm na plecach.
I kto tu bardziej przejawia milosc w tej sytuacji???
Moja cielecna rodzina! A nie fałszywi hipokryci zwani Świadkami Jehowy!
Wiec komu blizej do Boga??
Nie zadnej religii, ale ludziom, ktorzy mają milosc w sercu!