Zdaję sobie sprawę, że zdecydowana większość SJ cierpi już na sam dźwięk słowa SEKTA. Następuje zaprzeczanie, wypieranie...."sekta" to już przesada. Słowo to ma w języku polskim pejoratywne zabarwienie, przecina powietrze jak nóż.
W języku angielskim funkcjonuje pojęcie CULT, czyli "kult, system wierzeń i praktyk religijnych, sekta".
Po polsku raczej nie mówimy: "jestem członkiem kultu".
Dopuszczenie do świadomości, że Świadkowie Jehowy to organizacja nosząca znamiona sekty jest bardzo trudne i bardzo przykre, ale zarazem przełomowe w procesie przebudzenia.
Osobiście przeżyłam ten moment bardzo emocjonalnie.
Wiele osób będących SJ nie zapozna się nigdy z materiałem, w którym organizacja została nazwana sektą, bo to określenie sprawia im zbyt wiele bólu i zbyt negatywnie się kojarzy. O wiele łatwiej zaakceptować określenie "kontrowersyjna grupa religijna".
Należy jednak brać pod uwagę fakt, że właśnie w taki sposób działają organizacje fasadowe. Kamuflują swoje prawdziwe motywy działania, a cechą charakterystyczną jest właśnie to, że NIKT z członków nie dopuszcza do siebie możliwości bycia członkiem kultu, kierując się szczerą wiarą we wpojone zasady i doktryny.