Interesujący jest fakt, że z powodu wojny w Polsce nigdy nie ukazały się pierwsze artykuły kwestionujące transfuzję (z lat 1944-1945), a wydania polonijne w USA ukazały się z opóźnieniem dopiero w latach 1946-1947. Prócz tego pierwszy z polonijnych artykułów nie zawierał nawet słowa „transfuzja”:
„Nie tylko jako potomkowie Noego, lecz także jako zobowiązani przez prawo Boże dane Izraelowi, które zatwierdziło wiecznotrwałe przymierze względem świętości podtrzymującej życie krwi, cudzoziemcowi było zakazane
jedzenie i picie krwi w jakikolwiek sposób (1 Moj. 9:4; 3 Moj. 17:10-14)” (Strażnica wydanie polonijne, maj 1946 s. 78-79 [ang. 01.12 1944 s. 362 - the stranger was forbidden to eat or drink blood, whether by
transfusion or by the mouth]).
„W czasie II wojny światowej zaczęto rutynowo przetaczać rannym żołnierzom krew, wkrótce więc snop światła padł na kwestię jej świętości. Strażnica z 1 lipca 1945 roku (
wydanie polonijne z marca 1947 roku) zawierała następujący apel: »Wszyscy czciciele Jehowy, którzy szukają życia wiecznego w nowym świecie sprawiedliwości, winni uznać świętość krwi, i podporządkować się do sprawiedliwych rozporządzeń Boga odnośnie tej tak ważnej sprawy«” (Strażnica Nr 4, 2006 s. 29).
W krajowej Strażnicy po raz pierwszy słowo „transfuzja” zamieszczono dopiero w roku 1951:
„Odpowiedź na list o
transfuzji krwi(...) Jeśli ktokolwiek dochodzi do wniosku, że nasze stanowisko zasługuje na uwagę i ma poparcie Pisma, i decyduje się oddać pod jego kierownictwo, tedy nuże; l
ecz jeśli nie, wtedy jest to jego własną odpowiedzialnością przed Bogiem” (Strażnica Nr 2, 1951 s. 14 [ang. 01.05 1950 s. 143]).
Dziwny jest jeden z powodów dotyczący zakazu transfuzji, a mianowicie "W czasie II wojny światowej zaczęto rutynowo przetaczać rannym żołnierzom krew, wkrótce więc snop światła padł na kwestię jej świętości".
Przecież ŚJ podkreślają swoją neutralność co do wojny, więc co tu się na żołnierzy powoływać w sprawie krwi? Niech by się wykrwawionych żołnierzy spytali, czy chcą dostać krew.