Autorytety umacniają władzę. Ich zniewalająca siła zmniejsza krytycyzm na tyle, że niektórzy uznają czyjś autorytet wbrew racjom swojego rozumu, przystosowując się do opinii otaczających ludzi. Są to autorytety — nazwałabym urzędowe. Trzeba zdobyć się na wysiłek niezależności w sposobie myślenia, by kwestionować uznane autorytety (Maria Szyszkowska).
Po II Wojnie Światowej aż do dzisiaj większość ludzi zastanawia się jak to możliwe, że naziści byli w stanie dopuszczać się tak potwornych zbrodni przeciwko drugiemu człowiekowi. Ostatnio rozmawiałem o tym zagadnieniu ze znajomym. Mianowicie czy my pozostając pod wpływem takich autorytetów jak Hitler czy Stalin, posunęlibyśmy się do bezwzględnego wykonywania ich rozkazów.
Doszliśmy do różnych wniosków. Mój rozmówca wysnuł tezę, że on raczej by nie był bezwzględnie posłuszny i nie wykonywałby rozkazów na ślepo. Odpowiedziałem wówczas: "Dobrze, że dodałeś słowo 'raczej'. Nikt z nas nie był w butach tamtych ludzi, i nie był poddany takiej indoktrynacji jak oni, chociaż ....". I tu zapadła chwila ciszy, bo kiedyś obaj byliśmy starszymi i coś się nam skojarzyło.
Przypomnieliśmy sobie o tym jak my byliśmy posłuszni 'innym autorytetom' i też stosowaliśmy się do "procedur".
"A pamiętasz jak braliśmy udział w komitecie przeciwko Marcelowi? (imię zmieniłem) Pamiętasz jak wpierw musieliśmy zbadać sprawę, wysłuchać świadków, przeprowadzić ten przeklęty komitet, a potem go wykluczyć? Pamiętasz jak wszyscy się od niego od niego odwrócili?" Obecnie, już po wyjściu z "jedynej świętej organizacji", oboje zdajemy sobie sprawę jak okrutne to było. Marcel został wykluczony za coś z czym nie mógł sobie poradzić. Wołał o pomoc, ale zamiast pomocy doszły do głosu organizacyjne przepisy, czyli wykręcone i wyrwane z kontekstu wersety z Biblii. Zamiast miłości, o której mówił Pan Jezus, otrzymał z naszej strony ślepe posłuszeństwo 'autorytetom zza oceanu'. Stał niejako pod ścianą z rozłożonymi rękoma, z bezsilnością w oczach. Myśmy go pod ta ścianą ,rozstrzelali. Chłop załamał się na duchu do końca.
Obecnie nie wiem co się z nim dzieję. Wyjechał i ślad za nim przepadł. Zmienił nawet numer telefonu.
Jak patrzę wstecz to myślę o sobie, że byłem na tamten czas idiotą. Takich sytuacji było znacznie więcej.
Potem dowiedziałem się, że niektórzy tracąc wszystko po podobnych komitetach (gdzie na szczęście nie byłem obecny) próbowali, albo udało im się popełnić samobójstwo.
Więc zastanawiałem się nad tym jak to możliwe, że Świadkowie Jehowy i wyznawcy innych sekt są w stanie krzywdzić innych ludzi poprzez ślepe posłuszeństwo wobec 'wyższych idei' ich autorytetów? Jak to możliwe, że jakiś autorytet zza wielkiego oceanu może wpłynąć tak bardzo na kogoś, że matka odrzuci urodzone i wychowane przez siebie dziecko, a ojciec pozwoli umrzeć swojemu synowi z powodu fałszywej doktryny zakazu transfuzji krwi? Jak to możliwe, że ja i inni starsi daliśmy się wciągnąć w to szaleństwo i straciliśmy swój rozum, a w dodatku ogrom nadal tkwi w tym bezlitosnym oraz bezbożnym sposobie myślenia?
Zacząłem grzebać i wygrzebałem Kiedy skończyła się II Wojna Światowa nad tematem ślepego wykonywania rozkazów przez nazistów pochylił się Stanley Milgram.
Milgram zastanawiał się jak to możliwe, że naziści posłuszni swoim dowódcom byli wstanie bestialsko krzywdzić drugiego człowieka. W tym celu przeprowadził eksperyment. Polegał on na poddaniu testowi pewnej grupie ludzi, którzy słuchając poleceń "autorytetu" byli zmuszeni krzywdzić innych.
Zachęcam do obejrzenia eksperymentu Milgrama powtórzonego pół wieku później. Eksperyment nakręciła stacja
"Planete Plus" ---> LINK Przede wszystkim słowa te kieruje do obecnych Świadków Jehowy, aby wzięli sobie je do serca i przyjrzeli się sobie samym czy nie tkwią w pułapce ślepego posłuszeństwa wobec autorytetów i ich doktryn, które też wyrządzają szkodę innemu człowiekowi.
W całym eksperymencie przykuła moją uwagę jedna rzecz, mianowicie kiedy człowiek poddawany eksperymentowi chciał go przerwać wówczas od prowadzącego eksperyment (autorytetu) padało stwierdzenie
"nie masz wyboru, eksperyment musi być kontynuowany". Zobaczcie sami co się działo...
Wy Świadkowie Jehowy też nie macie wyboru, musicie wykonywać dokładnie to co żąda od was Ciało Kierownicze lub to co aktualnie jest napisane w Strażnicy. Nie macie innego wyboru, musicie być im bezwzględnie posłuszni chociaż by Wam się to nie podobało.
Film jest bardzo dobry. Najlepiej ściągnąć na dysk ---> LINKOpis filmu: "Eksperyment Milgrama - pół wieku później" ---> LINKShock Room
film dokumentalny, Australia 2015, 52 min.
Wciągający, nowy dokument fabularny "Eksperyment Milgrama - pół wieku później" otwiera na nowo dyskusję na temat dramatycznego eksperymentu Stanleya Milgrama i zmusza nas do ponownej weryfikacji jego wniosków.
Po holokauście Milgram próbował zrozumieć dlaczego człowiek rani drugiego człowieka - odpowiedzią na to pytanie miał być przeprowadzony w 1962 roku eksperyment. Uczestnicy zostali poproszeni o zadawanie bólu drugiej osobie. Milgram odnotował, że 65% z badanych ślepo wypełniało wszelkie rozkazy. Okazało się jednak, że większość nagranych materiałów nie ujrzała światła dziennego, ponieważ w rzeczywistości duża cześć poddanych badaniu osób stawiała opór bezmyślnemu podążaniu za rozkazami. Pięćdziesiąt lat później, grupa filmowców postanawia na nowo przeprowadzić podobny eksperyment w Australii. "Eksperyment Milgrama - pół wieku później" prezentuje opinie ekspertów, materiały archiwalne, ciekawe animacje i wywiady.
Oryginalny zapis Eksperymentu Milgrama:I jeszcze jeden ciekawy film o Stanleyu Milgramie na
CDA.pl, "Eksperymentator (2015)" ---> LINKOpis. Stanley Milgram był kontrowersyjnym psychologiem społecznym, który próbował sprawdzić, czy skłonność do poddawania się władzy i krzywdzenia innych wbrew własnej woli jest czymś powszechnym. Inspirację dla jego eksperymentów stanowiły II wojna światowa i Holocaust, a ich wynik był, delikatnie mówiąc, przygnębiający. Wyświetlany na tegorocznym festiwalu Sundance film Michaela Almereydy ukazuje Milgrama jako kogoś pomiędzy światłym naukowcem a czerpiącym przyjemność z władzy demiurgiem. Bohater w skupieniu przygląda się kolejnym badanym osobom i mówi o swoich poglądach. Od czasu do czasu z szołmeńskim błyskiem w oku zwraca się bezpośrednio do widzów, na różne sposoby przypominając im o umowności tego, co oglądają, zupełnie jakby i oni byli królikami doświadczalnymi. Film ten nie tylko opowiada o eksperymentach, ale sam jest eksperymentem: ekstrawagancką biografią, połączeniem życia, fantazji i nauki. Takie oldschoolowe, niezależne artystyczne dziwactwo z pewnością nie spodoba się każdemu, ale zwolennicy tego typu kina znajdą w Eksperymentatorze sporo spostrzeżeń na temat ludzkiej natury, a także rolę Petera Sarsgaarda, któremu udaje się oddać uwodzicielską, megalomańską błyskotliwość Milgrama – pisał w „Variety” Scott Foundas.