Moje trzy grosze:
cytat: Raymond Franz -W poszukiwaniu Chrześcijańskiej Wolności - str.198,199
Jak kilka przepisów, które zostały sformułowane i narzucone w czasie prezesury Rutherforda gwałtownie eksplodowały jako “wielki zbiór prawa”
Zarząd w Brooklynie utrzymuje tak zwany “Dział Służby.” Ten dział nadzoruje działalność wszystkich podróżujących przedstawicieli w Stanach Zjednoczonych (nadzorców okręgu i obwodu) a także wszystkich zborowych przedstawicieli(starszych i sług pomocniczych).
Pytania na temat sposobu postępowania i procedury, które pochodzą od tychże przedstawicieli są regularnie załatwiane przez powyższy Dział Służby, którego personel rozdzielił pomiędzy siebie różne “części” kraju. W miarę wzrastającego nacisku na wykluczanie, szczególnie od lat 50-tych, zaczęły
napływać pytania od zborowych i podróżujących nadzorców proszących o jaśniejsze definicje pewnych zachowań uważanych za grzeszne, szczególnie w dziedzinie seksualnej niemoralności, choć obejmowało też inne dziedziny. Nadzorcy zborów chcieli wiedzieć, co należało zrobić i jaka jest polityka Towarzystwa w takich przypadkach?
Zatem zapytania przychodziły do biura głównego Strażnicy w Brooklynie. W wielu przypadkach człowiek odpowiedzialny za tak zwane “sekcje” kraju należący do Działu Służby nie czuł się kompetentny, aby podać definicję, o jaką proszono, bądź, aby dokładnie wyjaśnić, co stanowi, a co nie stanowi “podstawy do wykluczenia” w danych okolicznościach. Standardowa procedura we wszystkich przypadkach jest podsumowana w wyrażeniu, które bez przerwy używano i to coraz częściej: “Poślij to do Freddiego.” “Freddiego” oznaczało Freda Franza, który był wówczas wiceprezesem Towarzystwa Strażnica oraz uznanym głównym pisarzem i znawcą Biblii w organizacji.
Pytanie wysyłano do niego, a on dostarczał wymaganej definicji bądź zastosowania Pisma w danej sprawie, zazwyczaj w formie memorandum. Ponieważ w większości przypadków samo Pismo Święte nie omawia spraw, których dotyczą pytania, wiele odpowiedzi składało się z interpretacji opartej na rozumowaniu wiceprezesa. Jego odpowiedzi były oczywiście zatwierdzane przez prezesa Nathana Knorra, czasami zawetowane, chociaż zdarzało się to rzadko. Nie ma również wątpliwości, że sposób, w jaki Dział Służby przedstawiał problemy i ich obserwacje czynione przy przedstawianiu pytań, wpływały na odpowiedzi, które otrzymywał, a zatem rola Działu była znaczna, jeśli idzie o politykę, która się faktycznie rozwinęła.
Wiceprezes nie znał bezpośrednio okoliczności przypadków, ani nie miał osobistego kontaktu z osobami, których prywatne życie zależało od decyzji, jakie wydawał.