Witaj-Dianne
Według Księgi Ezechiela z opisanego zdarzenia można powiedzieć:
Cokolwiek przeżył Ezechiel, nie potrafił tego pojąć. Coś nadleciało z północy, opuściło się na ziemię, czyniąc przy tym straszliwy hałas. Zjawisko wzbudziło taką trwogę Ezechiela, że przerażony upadł na ziemię. Nie miał najmniejszych wątpliwości – mogło to być tylko objawienie Pana.
Ezechiel nie miał też najmniejszych wątpliwości co do prawdziwości obserwowanego zdarzenia. Daje temu wciąż wyraz, powtarzając słowa pokrewne znaczeniowo. Tak więc na przykład w wersecie 3 mamy: „wtedy zdarzyło się zdarzenie”. Ezechiel chce w ten sposób podkreślić, że nie opisuje snu, objawienia, ale swoje straszliwe przeżycie.
Dla Ericha von Dänikena wymowa tego fragmentu jest jednoznaczna. Ezechiel opisuje spotkanie z pozaziemskim pojazdem latającym:
„Dokładnie widzi przybywający z północy pojazd, który połyskuje, promieniuje i wzbija w powietrze olbrzymią chmurę piaskową. Wyobraźmy sobie wszechpotężnego boga wielkiej religii. Czy musiałby on zdążać z określonego kierunku, w tak namacalny sposób – czy nie mógłby znaleźć się tam, gdzie zechce, nie wzbudzając wielkiego zamieszania i gwaru? [...] Ezechiel nie tylko dość dokładnie opisuje pojazd, ale odnotowuje także hałas, jaki wytwarzało to nigdy przedtem nie widziane monstrum. Zwraca uwagę na szum skrzydeł i hałaśliwy turkot kół.
Czy opis naocznego świadka nie daje do myślenia?” [Erich von Däniken, „Wspomnienia z przyszłości”, Warszawa 1994, s. 46 i n.].
Na początku naszego stulecia, anno 1902, amerykański pastor Burrel Cannon twierdził, że udało mu się zrekonstruować statek powietrzny Ezechiela. Zbudował nawet podobno model zdolny do lotu.
W 1962 roku austriacki paleontolog i geolog, dr Herbert Schaffer, zajął się tekstem Ezechiela.
Doszedł do przekonania, że prorok widział obiekt latający, który poza napędem centralnym miał również wirniki – jak śmigłowiec.
Badacz przypuszczał, że u góry znajdowała się kabina pilota.
Ta techniczna interpretacja tego tekstu Starego Testamentu była bardzo bliska rekonstrukcji biblijnego obiektu, przeprowadzonej przez specjalistę – inżyniera NASA Josefa Blumricha, który niezależnie od dr. Schaffera „zabrał się” za proroka – niejako na znak protestu.
Blumrich, z urodzenia Austriak, wyemigrował w 1959 roku do USA. Pracował w amerykańskiej agencji kosmicznej NASA, zrobił karierę jako naukowiec i praktyk. W końcu został szefem Działu Konstrukcyjno-Projektowego. Za swoje prace w tej dziedzinie otrzymał najwyższe odznaczenia.
W 1968 roku wpadł mu w ręce światowy bestseller Ericha von Dänikena „Wspomnienia z przyszłości”.
Zawarte tam przemyślenia były dlań na początku zupełnie nieprzekonujące. Twierdzenia Szwajcara, że prorok Ezechiel w tekście Starego Testamentu opisuje pozaziemski pojazd latający, uznał za kompletny nonsens. W końcu sam zajął się tym problemem.
Dysponując wiedzą i doświadczeniem zawodowym postanowił obalić tezę o pojeździe kosmicznym... ale wkrótce stał się jej zwolennikiem.
Udało mu się nawet zrekonstruować na desce kreślarskiej statek kosmiczny opisany przez Ezechiela.
Okazało się, że jest to rodzaj wahadłowca kursującego między macierzystymi statkami kosmicznymi krążącymi po orbicie wokółziemskiej a Ziemią.
Josef Blumrich przestudiował uważnie cały tekst Ezechiela. Doszedł do przekonania, że przez około 20 lat prorok co najmniej trzykrotnie widział pozaziemski pojazd latający. Jego opisy były tak precyzyjne, że Blumrichowi udało się zrekonstruować graficznie ten obiekt ze wszystkimi szczegółami.
Niebieski wóz wyglądał więc tak:
kadłub główny miał kształt dziecinnego bąka. U góry był zaokrąglony, na szczycie znajdowała się przezroczysta kopuła, pod którą siedział pilot.
Dolna część pojazdu była spiczasta, kończyła się „dyszą rakietową”. Znajdowały się tam również cztery cylindryczne „korpusy” z kołami oraz cztery napędy wirnikowe.
Josef Blumrich pisze:
„Ogólny wygląd statku kosmicznego opisanego w Księdze Ezechiela da się odczytać z relacji tego proroka. Inżynier może następnie, niezależnie od relacji, obliczyć założenia i zrekonstruować aparat latający tego typu. Jeżeli się uzna, że efekt takiej pracy nie tylko będzie możliwy do zrealizowania z
technicznego punktu widzenia, lecz również pod każdym względem niezwykle sensowny i przemyślany, jeśli się następnie znajdzie w opowieści Ezechiela opisy szczegółów i procesów, pokrywające się z efektami technicznymi, wtedy nie będzie można już mówić wyłącznie o poszlakach” [Cyt. za: Erich von
Däniken, „Strategia bogów”, Warszawa 1993, s.64.].
Według sensownej i przekonującej rekonstrukcji Blumricha zasadniczy kadłub wozu niebieskiego miałby 18 m średnicy. Pojazd nie nadawałby się więc do dłuższych podróży kosmicznych, na przykład międzygwiezdnych. Blumrich doszedł do wniosku, że był to wahadłowiec, umożliwiający poza dotarciem do macierzystego statku kosmicznego na orbicie również odbywanie lotów w atmosferze ziemskiej.
Kiedy wóz niebieski startował z macierzystego statku kosmicznego, napędy wirnikowe były złożone „skrzydłami”, czyli łopatami, do góry.
Silnik rakietowy, wykorzystujący zdaniem Blumricha energię atomową, napędzał pojazd w przestrzeni kosmicznej.
Przy wchodzeniu w atmosferę ziemską spiczasta dolna część służyła jako osłona termiczna. Rozgrzewała się do czerwoności w trakcie hamowania.
W końcu silnik rakietowy wyłączano, a jednocześnie rozkładano i uruchamiano napędy wirnikowe.
Za ich pomocą pilot mógł manewrować bardzo precyzyjnie, lądując w żądanym punkcie. Należy jeszcze wspomnieć o innym interesującym szczególe: opisana przez Ezechiela niezwykle dokładnie konstrukcja koła obiektu przyniosła Blumrichowi patent (patent USA 3.789.947 z 5.2.1974 roku).
Kolejnym biblijnym świadkiem pojawienia się UFO był Jeremiasz.