chyba znalazłem drogę
półżartem półserio
otóż wczoraj dokładnie rozmawiałem z takim byłym ŚJ obecnie niezależnym wierzącym,zadając mu to pytanie które nie raz już tu poruszałem sam a i zapewne niektórzy z was,chodzi o to pytanie które po wyjściu z WTS pojawia się jako pierwsze, a więc zapytałem:
dokąd teraz iść jaką drogą?
a on spojrzał na mnie ze zdziwieniem i powiedział :chłopie wywaliłeś się kiedyś na nartach albo na łyżwach tak porządnie? ja na to "no tak"
a on: i co zrobiłeś leżałeś dalej?
to w zasadzie była odpowiedź
może to śmieszne ale coś w tym jest kiedyś rąbnąłem na nartach że na jakiś czas straciłem świadomość
ale po czasie zacząłem uświadamiać sobie co doprowadziło do tego wypadku,po tem przyszła śwaidomość w jakim położeniu teraz jestem
a potem pomyślałem że jednak zmienię trasę na wolniejszą gdzie nie będę musiał nic wymijać,
no resztę urlopu spędziłem bezpiecznie.
tak sobie myślę że takie zrozumienie w czym się tkwi to jak by walnąć głową nie o śnieg ale o beton
że trzeba jednak czasu aby synapsy zatrybiły i żeby dalej móc określić własne położenie,
może to być wskazówką dla tych co teraz właśnie walnęli o beton mieli taka wywrotkę w WTSie
ja walnąłem wtedy w jakiegoś grubasa leżącego przede mną ,ale ktoś może walnąć w pedofilii
albo naukę o pokoleniu albo 100innych nauk ,może to śmieszne
ale po czasie widzę już że leżę..a to już postęp
i że to raczej nie piekło