Wg mnie można użyć tu swobodnie słowa szantaż emocjonalny, zastraszanie, manipilacja, nacisk, ograniczanie wolności wyboru, zachęty? Tak, oczywiście, też można.
Wszystko zależy od sytuacji.
Osobiście uważam, że ciągłe powtarzanie jak ważny jest chrzest, jak bardzo Boga radują posłuszne dzieci służące mu i jak wiele błogosławieństw czeka na ochrzczonych sług Jehowy ... bo przecież bez chrztu masz mniejsze błogosławieństwo, Jehowa w sposób szczególny nawiązuje więź z ochrzczonymi. Dziecko SJ słyszy nieustannie na zebraniach, w rozmowach prywatnych jak beznadziejny jest świat na zewnątrz, pogrążony w ciemności, wrogi, pełen plugastwa. A tz drugiej strony widzi wąską drogę, strażnicowe obrazki pokazują ją jako czystą górską ścieżkę... co wybrać?
Poza tym wypadałoby się ochrzcić, bo jak odkładasz, to znaczy, że coś z tobą nie tak, że szwankuje zdrowie duchowe, że rodzice coś "nie tenteges". Że jesteś gorszy. A chrzest - dojrzałość, wsparcie i blogoslawieństwo Jehowy...
Podejmowanie decyzji o konsekwencjach trwających całe życie w razie rozmyślenia się, w tak młodym wieku nazwałabym także nadużyciem.
Zachęty w wydaniu SJ, z którymi się spotkałam, to zachęty typu: jeśli zrobisz X to zyskasz Y ale jeśli nie zrobisz, to.... (i tu emocjonalna konsekwencja). Ogólnie masz poczucie, że nie masz wyjścia, tylko taką "zachętę trzeba przyjąć, bo jest tylko jedna słuszna droga w tej kwestii, każda inna droga będzie gorsza. Piszę o tym, co znam z własnego doświadczenia i obserwacji moich rówieśników. Inni może mieli inaczej. Nie wykluczam tego.
Wg mnie świadkizm wytwarza taką atmosferę, że nawet jak jakaś ludzka ciocia Andzia powie Ci, że chrzest powinno się wziąć dopiero, gdy poczujesz wezwanie od Jehowy, to i tak zaczynasz zastanawiać się, co z tobą nie tak, że jeszcze tego nie czujesz.
Z moich obserwacjo wynika także, że ci, którzy poznali "prawdę" jako dorośli ludzie, nie zdają sobie sprawy ze skomplikowanych operacji myślowych zachodzących w umysłach dzieci karmionych ideologią z "Bruklynu" od maleńkości. Myślę, że mnie z podobnych powodów trudno jest zrozumieć pierwszą miłość do prawdy, którą przeżywa się studiując jako dorosła osoba, bo po prostu tego nie przeżyłam.