Pomocna dla nas będzie wiedza,czy możemy nagrywać rozmowy telefoniczne.
Moje nagranie bez poinformowaniu mego rozmówcy, upubliczniłem. Czy mam obawy, że gdy się dowie może pozwać mnie przed sąd? Może, ale co z tego wyniknie? Nie wiem, ale jestem w tej lepszej sytuacji, że ja nagrywający brałem udział w rozmowie. Następnie pilnowałem się, aby nie wymieniać nazwiska z imieniem, co w pewnym stopniu czyni go anonimowym wobec osób nie będących naocznymi świadkami tej rozmowy. Kolejna okoliczność, to, iż początkowo była dostępna publicznie przez osoby przybywające na zebranie ŚJ. Moja sprawa o wgląd do mych akt miała charakter coś w rodzaju żądania dostępu do administracyjnych mych danych.
Przykład: Idę do banku w którym mam depozyty i chcę wyciągnąć odpisy mych transakcyjnych umów, gdyż moje mi zaginęły. Czy bank ma prawo odmówić, skoro tam widnieją nazwiska pracownika/ów tego banku? Mi trudno sobie wyobrazić, aby odmówiono. Gdyby odmówiono, to czy taka instytucja byłaby godna zaufania? Jest to właśnie analogia do zachowań się administracji począwszy od miejscowego zboru, po Nadarzyn i dalej.
Biorąc pod uwagę, różne przepisy prawne począwszy od porad prawników, przez kodeksy, aż po Konstytucyjnych ustaleń jest tak mnóstwo, że mimo wyjaśnienia odpowiedzialności za nagrywanie rozmów bez informowania o tym, że w rzeczywistości trudno się połapać, gdyż każdy przypadek nagrywania ma inny scenariusz. Chociaż nie można powiedzieć, że ich twórcy nie mieli złych intencji, to uważam, że nadmierna asekuracja stwarza podstawy do chronienia więcej przestępców, niż ludzi uczciwych dążących do ukrócenia przestępczych intryg. Moim zdaniem, jeśli ktoś postępuje, robi, mówi zgodnie z prawdą, to nie może się czego wstydzić, gdy ktoś bez jego wiedzy upubliczni jego prawe postępowanie.
Człowiek powinien być świadom, że zdemaskowanie jego nieczystych działań, będzie karane spadającą złą opinią wśród społeczeństwa, automatycznie przez upublicznienie tego, nawet w przypadku, że nie chce tego (por Ja 3:20). "Czyń dobrze, a otrzymasz pochwalę." Rz 13:3. Nadmierne zabranianie rejestrowania przebiegu zdarzeń nie służy dobrze społeczeństwu. Oczywiście są sprawy, których nie wolno upubliczniać, ale mamy własną umiejętność postrzegania, może skuteczniejszą niż wszelkie tomy ustaw prawnych, co by kompromitowało, znieważało, ośmieszało, poniżało i cały szereg informacji poufnych itp., które to pewne osoby chciałyby ujawniać swym niewyparzonym językiem. Ale i im by język się oczyszczał, gdyby byli świadomi, że nie potrzeba zgody sądowej na ujawnianiu złych skłonności. Wiem, że dobrze się pisze, ale życie bywa okrutne - powie ktoś. A jakie wasze zdanie?