Dawno temu fascynował mnie problem potencjalnej teleportacji człowieka i możliwości stworzeni dwóch identycznych kopi tej samej osoby. Dawno temu też poznałem rozwiązanie tego problemu.
Za to, nie dawno natknąłem się na audiobook Stanisława Lema "Dialogi"
a ten przypomniał mi inny problem który rozważałem, ale nie tak do końca, bo wtedy to była dla mnie zbrodniomyśl.
Wyobraźcie sobie, że macie nastoletnie dziecko i zapada ono na śmiertelną chorobę.
Nauka nie zna na nią sposobu, ale oferuje możliwość przechowania ludzkiej świadomości, wraz ze wspomnieniami.
Po jakimś czasie pojawia się możliwość klonowania ludzi.
Decydujecie się na sklonowanie waszego dziecka i wychowujecie je, niejako ponownie, od niemowlęctwa.
Czy w wieku kilkunastu lat będzie ono tym samym dzieckiem, które straciliście?
Czy zdecydujecie się na wgranie jemu wspomnień tego wcześniej zmarłego?
Jakie by były konsekwencje takiego "dogrania" wspomnień, uczuć, charakteru, nawyków drugiej, de facto osoby?
Chyba nie muszę tłumaczyć jak opisana, bardzo hipotetyczna, sytuacja tyczy się Jezusa?