Proszę najpierw zapoznać się z treścią załącznika. Chodzi tylko o ten fragment, który w tekście jest zaznaczony odręcznie klamrami. Następnie, jeśli ktoś spotkał się w tym okresie z podobnymi zdarzeniami, lub o nich słyszał, a może ma też jakieś dokumenty, to proszę się w tym wątku wypowiadać. Ja opowiem o sobie, co wtedy widziałem i czego byłem uczestnikiem.
Otóż wówczas byłem pracownikiem FSC w Starachowicach i będąc świadkiem Jehowy zapisałem się do Związku Solidarność. W zainicjowanych przemianach upatrywałem możliwości zalegalizowania swojej religii. Zacząłem trochę działać, ale wkrótce zauważyłem, że związkowcy często pewne spotkania organizują w kościele, gdzie ja nie mogłem bywać z racji mojego wyznania. Zaczęło mnie to uwierać, myślałem sobie, po co mi taki związek, jeśli ja nie mogę swobodnie bywać tam, gdzie się coś dzieje. W pewnym momencie postanowiłem się jednak wypisać i wstąpić do związku branżowego, czyli do metalowców. Oczywiście w zborze nikomu nic nie mówiłem o swoich perypetiach na polu związkowym, uważając, że to jest tylko moja sprawa osobista. Wkrótce jednak, na zebraniach nadzorca zaczął często podejmować temat Związku Solidarność . Narracja jego była taka, że niektórzy, zamiast w Jehowie, zaczęli pokładać nadzieję w człowieku i pozapisywali się do Solidarności. A tymczasem człowiek nam nic nie pomoże. Nie zapewni nam zbawienia, a poza tym, mamy nie brać udziału w żadnych manifestacjach i protestach. Wiec kto się zapisał, ma się wypisać z tego związku. Cieszyłem się z tego, że się wcześniej wypisałem, bo przynajmniej teraz miałem spokój. Nie wiedziałem też nic o innych członkach zboru, kto jeszcze się zapisał, bo nikt się z tym nie obnosił. Ale jak nadzorca o tym mówił, to znaczy, że niektórzy się tam zapisali. A po pewnym czasie wpadł mi w ręce ten komunikat Solidarności, z którego się dowiedziałem, jaki skutek był tych nacisków zborowych. Ponieważ Fabryka Samochodów Ciężarowych zatrudniała kilka tysięcy pracowników, więc i świadków Jehowy sporo wówczas tam pracowało, dlatego to zmienianie przynależności związkowej zostało zauważone, ale oczywiście związkowcy nie wiedzieli, że niektórych nawet w zborze straszono wykluczeniem jak się nie wypisze. Był to więc duży nacisk. Trzeba było wybierać miedzy Jehową a związkiem pracowniczym.
Myślę, że wówczas podobne zdarzenia działy się w wielu zakładach pracy i zborach, ale nie spotkałem się do dzisiaj z tym, by ktoś je ujawnił i opisał. Oczywiście, oryginał tego komunikatu Solidarności jest w moich rękach.