Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne
BYLI... OBECNI... => ŻYCIE ZBOROWE, GŁOSZENIE, SALE KRÓLESTWA => Wątek zaczęty przez: lukier w 15 Wrzesień, 2019, 16:25
-
Jak się okazuje nie samą jw library świadkowie Jehowy żyją, zdarza im się zajrzeć do świeckich książek i obejrzeć film nie o Piotrusiu.
Będąc jeszcze aktywną zauważyłam, że pewne lektury to dla nich to obowiązek. Babcia miała na półce tom dzieł Lenina, w którym zdaje się było coś o wolności religijnej, a rodzice zaczytywali się w 'Byłem księdzem'. Teraz wszyscy za to oglądają "Tylko nie mów nikomu'.
Generalnie, jeśli autor książki albo filmu wplótł coś pozytywnego o organizacji, coś niepochlebnego o Kościele katolickim albo nawet użył słowa 'Jehowa' to rozpętywał się jakiś szał radości u świadków i moda na jego dzieła.
A Wy pamiętacie modę na jakąś nieorganizacyjną książkę lub film wśród braci? Albo czytaliście/oglądaliście kiedyś coś co mogłoby się im z wiadomych względów spodobać?
-
Np. film "Pasja" Gibsona. Ludzie o to się kłócili nawet na zebraniu. Jedno stronnictwo wychwalało film pod niebiosa. Inni mówili, że jakiś Szatański przemysł filmowy nie będzie im dyktował, co mają myśleć o Jezusie.
Inni mieli 'cztery pory roku na działce'. Kobiety miały romansidła na półkach. U kogoś widziałem podręcznik do szachów.
Pewne małżeństwo na półce miało jakąś 'sztukę kochania'. Religiant zborowy próbował z tego aferę zrobić. Trzeba mu było długo tłumaczyć, że małżeństwo może mieć takie publikacje i nie jest to pornografia.
U paru osób widziałem książki wydane przez jakieś kościoły lub świeckie o tematyce religijno - biblijnej. Np o Jezusie, o przekładach Biblii, o tzw ziemi świętej, itp.
Byli fascynaci imienia Jehowa. Nosili przy sobie ksera danej publikacji, gdzie to imię występowało. Na dodatek nie przeczytali nawet pół jednej książki Mickiewicza. O wielbicielach tomów strażnicowych nie trzeba pisać.
Dodał bym do tego muzykę, dokładniej płyty. Tu były ciekawe jednostki jeśli chodzi o zawartość półek. Ale są też tacy, którzy puszczają sobie pieśni królestwa i przy zmywaniu naczyń podśpiewują.
-
Z książek lubię fantastykę i powieści o indianach :)... Tam też czarowali :)
A filmy niezmiennie Rambo, Predatory i inne Alieny, Terminatory, Robocopy i te klimaty.
No i Wejście Smoka i wszystkie Van Dammy i Seagale :) :)
Bracia w zborze wiedzą co lubię, przez co czasem na mnie patrzeli (jak jeszcze byłem obecny ciałem na zebraniach) jak na głupka, gdy opowiadałem o zainteresowaniach medialnych... Bo jak to... Robocopa oglądasz a Brodcasting olewasz? To kanał łączności... Po czym wręczałem im płytkę z Żółwiami Ninja... one też wykorzystywały swój kanał... :) :) To tak trochę żartem...
Na brodcastingach byłem ze 2 razy w życiu... nudy niemiłosierne... Odbywały się o 19, więc późno... a jak mnie coś nudzi to ziewam wniebogłosy i znów na mnie zerkali jak na debila :) :). Przyszedł i ziewa... A co ja miałem poradzić jak tam akcji ani fabuły nie było...
Nie moje klimaty...
-
W zborze,w którym byłam nie ośmielano się jak dotąd oceniać czy wchodzić z butami w czyjeś upodobania literackie,filmowe.Miałam kilka osób,z którymi wymieniałam się książkami czy tytułami filmów godnych obejrzenia.A jestem fanką Camilli Lackberg, Simona Becketta,Tess Gerritsen,Joy Fielding, Maxa Czornyj.Uwielbiam kino skandynawskie,czeskie,filmy psychologiczno obyczajowe,dobrą sensacją nie pogardzę :D Stanisław Bareja to też jest to ;D ;D ;D
Natomiast moja mama nie uznawała żadnej literatury świeckiej ,bo to szataństwo....Myślę,że wiele jest takich osób wśród ŚJ
-
Z dawnych lat pamiętam nadzorcę Obwodu. Ścigał wszystkich za filmy i muzykę. Często szczególnie młody h podpuszczał by wyciągnąć od nich jakie oglądają filmy, a później ich umoralniać. Sam zaś gdy u nas w domu mieszkał na obsłudze oglądał wieczorami i się pasjonował wówczas filmami Ekstradycja czy PSY. Osobiście mi to nie przeszkadzało.
-
O ile pamiętam, lubiano:
- wszelkie możliwe książki historyczno-publicystyczne pokazujące degrengoladę kościoła katolickiego,
- książki historyczne poświęcone tematyce obozów koncentracyjnych, zwłaszcza jeśli były tam wzmianki o badaczach/świadkach, dodajmy pozytywne; cytaty z nich były później przytaczane na świadectwo,
- kreskówki biblijne, ale tylko jeśli nie były jakieś specjalnie katolickie i maryjne, sam pamiętam jak taka leciała w tv i mój wuja wypowiadał się o tym serialu bardzo pochlebnie i pozwalał kuzynowi oglądać,
- swego czasu krążyła też plotka o jakimś muzyku, chyba nawet był życiorys w Strażnicy, który nawrócił się na jehowizm, też szukano jego utworów.
Osobna kategoria to amatorska twórczość jehowicka, poezja, która też potrafiła krążyć po zborach, były nawet wydawnictwa drukowane.
-
"Adwokat diabła"- kiedyś polecił mi znajomy pionier specjalny.
Jeden z moich ulubionych filmów
-
a rodzice zaczytywali się w 'Byłem księdzem'.
Tak, w moim rejonie zaczytywały się tym szczególnie starsze osoby plus do tego jeszcze taką gazetą żony Urbana "Skandale".
Jakoś innych takich ulubionych rodzajów książek czy filmów nie pamiętam wśród zborowników. Zresztą czytanie nie było u nas jakoś szczególnie propagowane. Raz, jeden starszy wziął mnie na stronę w Sali Królestwa i powiedział, że za dużo czytam i czy jestem pewien czy to nie koliduje ze sprawami Jehowy? (choć nie wydaje mi się, abym był jakimś super wielkim gigantem w tej materii). Naprawdę mnie zatkało, tak iż nie potrafiłem się odezwać, znaleźć słów, bo z takimi zarzutami nigdy wcześniej się nie spotkałem nawet ze słyszenia. Zresztą do tej pory nie wiem skąd o tym wiedział, przecież książek nie nosiłem ze sobą na zebrania. Zresztą o czym tu mówić. Później był w komitecie, który mnie wystrzelił hen, gdzieś daleko poza zbór w sidła internetowych odstępców. Dałem się złapać w tą pajęczą sieć. ;)
-
Indiana Jones (któraś część), bo pojawia się imię JEHOVAH.
Nie oglądałem tej serii, ale na jednym ze studiów, puścili mi fragment filmu, w którym Indiana skakał po jakichś kamieniach z literami J E H O V A H, żeby odblokować jakąś zagadkę, czy coś w tym stylu.
A może to było JHWH... Sorry, nie pamiętam dokładnie. Kinomaniacy na pewno wiedzą o czym piszę. :D
-
(mtg):
Czy oto chodzi ???
-
(mtg):
Czy oto chodzi ???
Dokładnie o tą scenę chodziło :)
Pokazali mi to z ogromną dumą.
Szkoda tylko, że w hebrajskim zaczyna się od litery "Y" :D
-
Kaiazki gromadzilam i kupowałam juz w podstawówce Wtedy Lubilam A.Szklarskiego przygody o Tomku .W zborze to większość czytala wydawnictwa Towarzystwa ,książki swieckie , to strata czasu. Kilka osob czytało w tym pewna starsza siostra dość gorliwa,właśnie ona zarazila mnie psychologia, pamietam poleciła mi książkę "Wspaniali ludzie" kupiłam ja , ale pozyczylam i przepadła :(. Starsi nie wynikali kto co czyta, ważne było aby sie udzielać i nie opuszczać zebrań.Nie wiem, ale nigdy nie przeczytałam i nie intetesowaly mnie ksiazki szkalujace Kościół i dzis tez ta tematyka mnie zbytnio nie interesuję .
-
Pamiętam zbiorowy, zborowy, emocjonalny orgazm, jak wyszła książka "Hiobowie XX wieku" czyli spisane przez Krzysztofa Bilińskiego wspomnienia śJ. Książka świecka, ale w zborze organizowana była zrzutka i zamówiono hurtem ileś tam egzemplarzy.
Podobnie, jak w epoce video, w czasach przed internetowych krążyła kaseta z filmem rzekomo dokumentalnym o ludziach, którzy widzieli podobno arkę Noego na górze Ararat. Kaseta kopiowana dziesiątki razy, czyli jakość kopi mizerna. Ona też wywołała zborowy orgazm.
-
Witam. Ja pamiętam książkę o klątwie. "Historia klątwy" czy jakoś tak. Książka antykatolicka napisana za PRLu. Zrobiłem nawet jej ksero. Dotyczyła jak dobrze pamiętam ekskomuniki kościelnej.
-
zawsze czytałam świeckie książki byłam członkiem księgarni wysylkowej
nikt mi nic nie mówił.
aż przeprowadziłam sie do takiego zboru w którym czytanie innych książek było na cenzurowanym.
jedna siostra w moim wieku zgłosiła się na zebraniu że ona juz nie czyta książek świeckich.
bo kiedyś czytała jadąc tramwajem i parskneła śmiechem na cały tramwaj.
wstydu się najadła opowiadała.
i ten incydent tak jej zrył beret że już nigdy nie czyta książek.
🤔 dla mnie to byłby żaden powód do wstydu. zawsze czytałam w komunikacji miejskiej.
ból był tylko taki że wymuszona pozycja głowy w dół powodowała zawroty głowy i robiło mi się nie dobrze.
czytać zawsze lubiłam i moje koleżanki w rodzinnym zborze również .
a czytałam wszystko co mi się spodobalo. raz nawet zainteresowana pożyczyła mi.
pamiętnik chińskiej kutyzany co teraz wydaje mi sie za bardzo
-
Pamietam ten Pamietnik, mi kolezanka ze szkolnej lawki proponowała , ze taka super moze mi pozyczyc, mialam z 17 lat, bylam juz po chrzcie, nie pozyczylam i nie przeczytalam .Teraz czytam i ogladam co chce jaka ulga nie miec cenzora w glowie.A Chiobowie tez pamietam ten szał, jakie szaleństwo bylo.Ja dostałam w prezencie, nie zamowilam .
-
To ciekawe bo do czasu jak zostałem świadkiem pochłaniałem każdy tekst drukowany.Jak już zostałem świadkiem to po tamtym zostały całe tony książek broszur i czasopism nie strażnicowych , na przykład fantastyka,miałem kilka pierwszych wydań Lema i wtedy dowiaduję się że to literatura wymierzona w Jehowę bo życie zostało stworzone tylko na ziemi a to co mam to propaganda szatana a co z taką propagandą zrobili mieszkańcy Efezu?Palić nie palić,trochę żal mi się zrobiło więc część powędrowała na strych a część do ludzi.Jak to by niektórzy powiedzieli na zatracenie , te ze strychu po kilkukrotnym zalaniu wodą nawet na makulaturę się nie nadają,a te u ludzi ''kto daje i odbiera...".W orgu wobec tego czytałem SF strażnicowe jakie tam były zwroty akcji,aż doszedłem do tego by całą tą wiedzę i informację przetworzyć i poczekać na wynik,wynik mógł być tylko jeden UCIEKAJ ,a ja na to co ja tutaj robię.Niw powiem że nic innego w orgu po za orgowym wydaniem nie czytałem.Wszystko co udało mi się kupić z wydawnictwa Apropos .Życiorysy tam wydane często pokazywały prawdziwy wizerunek organizacji.Po orgu na początku czytałem wszystko co było związane z Biblią by upewnić się czy dobrze zrobiłem taki nawyk z orga.Trochę tak mi zostało dzisiaj czytam przemiennie jakiś dobry polski kryminał lub coś z historii ,teraz mam książkę o Piłacie.
-
Nemo, dzieki za przypomnienie o Hiobowie XX wieku. Moj ojciec z dziadkiem to z 2 kartony tego kupili i później odsprzedawali ( bez zysku oczywiście, bo to "świete" sprawy) Szło jak swieże bułeczki.
Film o Arce, do dzis leży u Ojca. Oryginał kupił. Podniecał się tym jak nie wiem co. Nawet raz to kumpli ze zboru sprosił i oglądali, przytakując jeden drugiemu, ze to prawda.
Były jeszcze konkordacje, ale to u tych co bardziej byli wnikliwi. Ojciec miał pokaźną kolekcje przekładów w tym Miłosza. Miał różne religioporównawcze książki, nawet te nie zbyt pochlebnie o SJ mówiące. Od małego lubiałem czytać, więc pochłaniałem wszystko najpierw co w domu. Nawet mamy podreczniki medyczne ze szkoły.
W zborze nie miałem jakiś problemów, ale to inne czasy były. Ludzie bardziej rozumowi byli. Nawet jak harry poter wszedł to u nas nie było jakiegos problemu.
W zborze, w którym jestem, dostalem op, ze powołałem się w wypowiedzi na książkę (Dikkoter Wielki Głod), ktora przecież nie jest przez niewolnika podana w materiale.
-
Co sie mieli kiedyś czepiać ze mlodzi czytali.Tv 2 kanały jak deszcz czy wiatr to żadnego :) ,radio 1 i trójka lista.Kto mial czas i kase na kaseciaka to kupił ja stalam w dlugich kolejkach za kaspszakiem, za 5 razem kupiłam.Tylko książki i gazety lubiłam "Detektywa". U nas tez nie czepiali sie nawet Harrego Potera. Nie pamiętam
,aby ktos palił książki, chyba ze koscielne to popalilo sie wszystko katechizmy i nawet zdjecia z chrztu czy przyjęcia kazali popalić, ja jednak zdjęć z mikolajem ze żłobka i przedszkola swoich nie spaliłam z przyjecia tez mam kilka. Chyba jednak tak zabetonowana nie bylam jak mi wmawiają :).Filmow tez. U nas nie bylo, ze zakazane jakieś , no oprocz pornograficznych wiadomo . Pozniej jak mialam video i czasem jak sie spotkaliśmy z dziewczynami, to bylo tylko nie Madonna, bo ten teledysk z Jezusem czarnym nagrala i sumienie niektórym nie pozwalało patrzeć .
-
Niestety, ale są i inne przypadki. Mój niestety szwagier, fanatyczny świadek, gorliwy starszy i jeszcze gorliwszy ewangelizator, kiedyś szczycił się tym, że on świeckimi książkami to w piecu pali, bo tylko do tego się nadają. Na mój komentarz, (a byłem jeszcze wtedy śJ) że w historii świata to jeszcze jeden taki był co kazał książki palić i Hitler się nazywał, focha strzelił.
-
Ja bym polecił wszystkim ŚJ Fromma albo Nietzschego do lektury >:D. Ciekawi mnie jakby była ich reakcja po przeczytaniu kilku książek Fromma, który w gruncie rzeczy jest bardziej psychologiem niż filozofem. Coby było gdyby jednak zauważyli głęboki narcyzm i manipulacje swojej organizacji. Czy może by tego nie zrozumieli? Ważną książką w moim, życiu była książka o... mormonach o tytule "Pod sztandarem nieba. Wiara która zabija". Gorąco polecam. Nietrudno w tej książce dojrzeć podobieństwa między sektami mormonów i ŚJ. Ogólnie każdy mormon naraża się na ekskomunikę czytając tą książkę. A czyż nie jest podobnie ze ŚJ czytającymi literaturę krytyczną dla organizacji??? A z filmami... hmm rozmawiałem z niektórymi braćmi o filmach, niektórzy nie pogardzili Deadpoolem, filmami Tarantino czy Dawida Lyncha. Ale znam też takich ortodoksów którzy nie obejrzą poczciwej polskiej ekranizacji "Potopu" - bo przemoc ;D ;D ;D. Swoją drogą to dobry film i książka - ciekawe jak im szło czytanie lektur szkolnych?? No i muzyka, tu też są tacy którzy będą sobie wmawiać jak piękna muzyka jest na zebraniach. Jak to słyszę to myślę sobie co oni k**** za bzdury gadają. Piękną muzykę to komponował Chopin, Wagner, Czajkowski czy Brahms. Oczywiście są tacy którzy podobnie jak ja nie mieli problemów z słuchaniem szatańskich Queens of the Stone Age, Metallici czy innych metalowych zespołów - nawet niektórzy chodzą na koncerty!! sic. Słuchają lubieżnych piosenek hip hopowych o seksie i przemocy!!!. Ogólnie w zborach są różne indywidua. Niektórzy rezygnują z oglądania ulubionych filmów i słuchania ulubionej muzyki... tylko po co?
-
Ja bym polecił wszystkim ŚJ Fromma albo Nietzschego do lektury >:D.
A książki Fromma widziałam u kilku starszych braci, nie wiem czy tylko tam leżały czy rzeczywiście je czytali. Ale nawet jak czytali to pewnie i tak nie zwrócili uwagi na to co piszesz. Ogólnie po przeczytaniu Waszych komentarzy dochodzę do wniosku, że umysł świadka ma jakiś automatyczny filtr w głowie, nawet jak się zapoznaje z literaturą czy filmografią świecką to i tak szuka poparcia swoich tez, a reszta, która jest nie po ich myśli jakby odbijała się o ścianę. I pomyśleć, że sama kiedyś taka byłam...serio...
-
A ogólnie, dla wszystkich śJ polecam książkę "Folwark zwierzęcy" Georga Orwella. Tylko niech sobie bohaterów podstawią.