Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

BYLI... OBECNI... => ŻYCIE ZBOROWE, GŁOSZENIE, SALE KRÓLESTWA => Wątek zaczęty przez: dziewiatka w 27 Grudzień, 2017, 20:44

Tytuł: Dziedzictwo świadkowe.
Wiadomość wysłana przez: dziewiatka w 27 Grudzień, 2017, 20:44
Prawie ćwiartka z  miliona była ochrzczonymi świadkami.Pewnie każdy mógłby policzyć ile w jego rodzinie było a teraz jest świadków.często skupiamy się na tym ,że komuś udało się uciec z niewoli strażnicy a nie na tym co strażnica zostawiła nam i naszym najbliższym w spadku.W mniejszym lub większym stopniu każdy ma jakiejś dziedzictwo po świadkach.Ja pierwszy raz zetknąłem się ze świadkami gdy byłem na wakacjach u Babci,kuzyni przyszli i zapytali czy chcę zobaczyć jak koty mieszkają w namiotach i poszliśmy do naszej ciotki która gościła ośrodek pionierski .Niewiele więcej pamiętam miałem w tedy siedem może osiem lat.Ciotka zmarła jakiś czas potem , z tego co wiem już nie była świadkiem.Następna  była żona brata mojej matki dla mnie Wujna nie wiem jak została świadkiem ale było to związane z rodzinną tragedią Wujek jako emeryt pracował w Arłamowie  ktoś puścił plotkę że ma tam kobietę i na tej podstawie ciotka rozwiodła się z nim.W między czasie ja moja żona ,szwagier ,teściowa i pierwszy syn,moja matka i jej mąż obecnie nieżyjący. Jakby nie patrzeć infekcja obieła sporą część rodziny co za tym idzie będą jakiś konsekwencje dzisiaj trudne do ustalenia.To tak  prawie jak z każdą chorobą potrafi się przenosić a co się z tego wykluje czas pokaż.Mam nadzieję że jakiś system odpornościowy.
Tytuł: Odp: Dziedzictwo świadkowe.
Wiadomość wysłana przez: Estera w 27 Grudzień, 2017, 21:05
   Nawet jeśli od nich odejdziemy,
   to ślad po "strażnicy" zostanie w nas na zawsze, do końca życia.
   Trudno z wielu dziesiątek lat np., wykreślić to co się tam przeżyło.

   Nie mam tam rodziny, poza mężem, który przeżywa obecnie "renesans" duchowy, po wielu latach wykluczenia.
   Moje dzieci są poza wts-em, ale swoją młodość całą spędziły tam.
   Zawsze to będzie rzutowało na ich decyzje, które będą podejmowały.

   Trzeba będzie ciągłej walki, żeby nie myśleć tj., strażnica.
   Oczywiście w tym, co było "nie halo", bo było tam też sporo pozytywów, gdyby tak podejść obiektywnie do sprawy.
   I dla niektórych, to może nawet lepiej, żeby tam zostali.
   :) :)