Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne
TOWARZYSKIE POGADUCHY => NA WESOŁO => Wątek zaczęty przez: Roszada w 14 Grudzień, 2016, 17:56
-
Pisaliście, że na face, na świadkowych profilach, niedopuszczalna jest krytyka CK czy organizacji.
Ale czy Wam z okresu bytności w organizacji nie przypominają się jakieś dowcipy z tym związane, które ŚJ między sobą wymieniali? :)
-
Po armagedonie, idą ścieżką, przez las, św.J. i zainteresowany ...
Nagle zza krzaka wyskakuje lew.
Zainteresowany zaczyna uciekać, a ten łapie go za rękaw i mówi:
- Nie bój się, to nowy świat, po armagedonie, nic Ci ten lew nie zrobi.
A zainteresowany na to:
- To ja to wiem, tylko nie wiem, czy on o tym wie ... :) :) :)
-
Taka scenka sprzed moich drzwi. Może mało związana z organizacją, ale z jednym ŚJ.
Miałem w klasie dwóch kolegów.
Jeden został później ŚJ, a drugi nie.
ŚJ nazywał się Musiał.
Ten drugi zdzwonił do mych drzwi. Otworzyła moja mama (mnie nie było).
Powiedział, że jest moim kolegą ze szkoły.
Mama zapytała: Czy pan Musiał?
A on: ależ nie, ja nie musiałem, ja tylko przechodziłem w pobliżu. :)
A mama dalej, ale czy pan Musiał?
A on dalej w zaparte, że nie musiał. :D
No i tak se pogadali. ;)
-
- To ja to wiem, tylko nie wiem, czy on o tym wie ... :) :) :)
I lew pożarł śJ, a głosiciel zdążył uciec... to taka moja koncepcja zakończenia tego dowcipu ;D
-
I lew pożarł śJ, a głosiciel zdążył uciec... to taka moja koncepcja zakończenia tego dowcipu ;D
A moja koncepcja jest taka, że lew wiedział, że w raju nie je się mięska i nie pożarł nikogo ... ;D ;D ;D
-
A moja koncepcja jest taka, że lew wiedział, że w raju nie je się mięska i nie pożarł nikogo ... ;D ;D ;D
Bo wg śJ, głosiciel to "baran" który nie zdążył się ochrzcić. Dlatego ocalał. ;D ;)
-
Krzysztof Skiba w Lalamido 20 lat temu skwitował jakies wesele przysłowiem:
Służba nie drużba, świadek nie jehowa :)
-
Bo wg śJ, głosiciel to "baran" który nie zdążył się ochrzcić. Dlatego ocalał. ;D ;)
Dobre Nemo, w tej wersji to nie słyszałam ...
-
Kiedyś było takie opowiadanie ale ostrzegam, że bardziej suche niż familiada i chamburger.
Pionierzy pod koniec swojej dziennej służby mają do ogarnięcia ostatnią chałupę, niestety daleko na górce położoną. Ale dzielnie, ostatkiem sił do niej śmigają. W chałupinie starsza pani dziękuje grzecznie za rozmowę i stwierdza, że ją to kompletnie nie interesuje. Nie są nachalni i dają spokój. W powrotnej drodze cieszą się, że chociaż zaokrąglili godziny i niezmordowanie prą do ośrodka na odpoczynek ALE. Jeden z głosicieli zauważa ową Panią, która macha rękami i coś krzyczy. Zatrzymują się i stwierdzają, że trzeba do nieboraczki wrócić, bo może zmieniła zdanie. Doginają zatem na górę i pełni euforii czekają na entuzjazm kobiciny, a ona mówi: chciałam wam panocki powiedzieć, że mojego chłopa to tyż nie interesuje ::) ::)
OSTRZEGAŁEM!!!!!