Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne
BYLI... OBECNI... => BYŁEM ŚWIADKIEM... nasze historie => Wątek zaczęty przez: Estera w 08 Kwiecień, 2023, 12:33
-
Jakie jest dziś Wasze ... SAMOPOCZUCIE ... po odejściu z jw.org.?
Jak się ogólnie czujecie po opuszczeniu organizacji śj?
Czy czegoś żałujecie?
Czy raczej nie ma takich rzeczy, za którymi stamtąd tęsknicie?
Bez względu na to, jak ten twór opuściliście.
Czy Wasze samopoczucie poprawiło się, czy było lepsze jak tam byliście?
Jak sobie poradziliście z Waszymi dylematami po odejściu?
Czy trapiły Was myśli typu: "A może to jednak prawda?"
Podzielcie się Waszymi wnioskami i przemyśleniami.
Zachęcam do wypowiedzi.
Może staniecie się zachętą i natchnieniem dla tych, co się jeszcze zastanawiają.
Pozdrawiam serdecznie.
Estera :-*
-
Mnie żal tych upojnych nocy (na św. Bartłomieja) i mieszania krwi :
- no i tej miłości 'na gape' w "agape" :P
Pozdrawiam :-*
-
Mnie żal straconego czasu :(
-
- a czas to pieniądz - tak powiadają 'starożytni w NBP' ;D
-
A ja czuję się jakbym był w żałobie. Bo chociaż ani w ułamku procenta nie myślę, że tam jest prawda to jednak większość dorosłego życia spędziłem tam wśród Świadków Jehowy. Wszystko obracało się głównie w obrębie ludzi ze zboru. Pomimo, że bardzo cenie sobie wolność to odczuwam obecnie wielką pustkę..
-
A ja czuję się jakbym był w żałobie (...)
Pomimo, że bardzo cenie sobie wolność to odczuwam obecnie wielką pustkę..
Gostku :) :)
Współczuję Ci tego uczucia wielkiej pustki :'(
Przyznaję, że u mnie tak to nie działa.
Cieszę się tym, że czas który poświęcałam dla tej sekty teraz mogę poświęcić dla siebie, rodziny i znajomych.
Gdzieś mniej więcej po dwóch latach od wybudzenia odkryłam, że pomimo mojej wielkiej gorliwości jako śj.
Nie odczuwałam nigdy braku tych wszystkich "powinności teokratycznych", zbiórek, zebrań, zgromadzeń.
Tego całego życia w "wiecznym kołowrotku" >:D >:D
Co mnie tylko utwierdziło w przekonaniu, że to jedno wielkie kłamstwo.
Jedyne, za czym czułam jakąś tęsknotę, to naprawdę nieliczni ludzie, którzy mieli wielkie serce.
Ale wraz z upływem czasu i wiedzą jaka jest w zasięgu mojego umysłu i ta tęsknota w tempie ekspresowym również traci na sile.
Kiedy zdaję sobie sprawę z tego, jak to wszystko jest bardzo uwarunkowane.
Szczególnie, gdy trafia mi się taka sytuacja, że starszy, wieloletni znajomy, spotyka mnie twarzą w twarz i patrzy na mnie jak na ducha.
Udając, że mnie nie widzi i nie zna, sytuacja strasznie śmieszna, wręcz komiczna z ludzkiego punktu widzenia.
Gdzie jako pasterz, powinien okazać jakiekolwiek zainteresowanie zabłąkaną owcą :o
Jedyne co mnie ogarnia to żal i głębokie współczucie, że wydawałoby się tak wielu fajnych szczerych ludzi tam tkwi.
Uwikłanych w ten korporacyjny młyn.
-
Nie wiem jak się czuję więc nie będę tu pisał.
Wiem, że straciłem tam młodość a zawsze miałem poczucie, że coś fajnego mnie omija. Peleton już odjechał a ja nie mam szans na dogonienie go.
-
Wiem, że straciłem tam młodość (...)
Chyba nie Ty jeden.
Tu wielu takich jest, ja się też do nich zaliczam :'(
-
Peleton już odjechał a ja nie mam szans na dogonienie go.
[/size][/b][/i][/size]
O to, to, to :(
-
(mtg): jak w tytule wątku - na obecną chwilę DEPRESCJA związana z 10.IV.2010 >:D
-
Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Każdy moment na zrzucenie jarzma sekty jest lepszy od tego na łożu śmierci ;)
Co było to było, żyjemy dalej. Wykorzystując dodatkowy czas, który daje wolność od orgowego kołowrota.
-
Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem.
debata.
No to właśnie może napisz, jak sobie poradziłaś z tym rozlanym mlekiem.
I w związku z tym, jakie masz dziś samopoczucie z tego poradzenia?
Bo ze mną jest tak.
Nie żałuję ani jednej sekundy spędzonej poza tą sektą.
A ile czasu mi przybyło.
:D :D
-
debata.
No to właśnie może napisz, jak sobie poradziłaś z tym rozlanym mlekiem.
I w związku z tym, jakie masz dziś samopoczucie z tego poradzenia?
Bo ze mną jest tak.
Nie żałuję ani jednej sekundy spędzonej poza tą sektą.
A ile czasu mi przybyło.
:D :D
No i tak trzymać !
U mnie podobnie. Nie skupiać się na przeszłości tylko teraźniejszości i przyszłości.
Zostawienie nawet kilkudziesięciu lat sekcie to jeszcze nie tragedia.
Ludzie tracą dorobki swojego życia np. w wojnach albo co gorsze tracą bezpowrotnie zdrowie, życie.
Poza tym obecność w orgu może być czasami ochroną, głównie dla młodych, niedoświadczonych życiowo.
Może pomóc zapobiec wpadnięciu w złe towarzystwo, nałogi czy utracie sensu życia.
-
Pomimo, że bardzo cenie sobie wolność to odczuwam obecnie wielką pustkę..
Gostku czy możesz rozwinąć tę myśl?
Czy obecnie jesteś wierzący?
-
Tak mogę. Odczuwam pustkę po tym, gdy postanowiłem, że już nigdy na sali królestwa się nie pojawię. Straciłem poprzez to liczne kontakty z braćmi ze zboru. Nowych przyjaźni i kontaktów na prędko nie nawiązałem, a że mieszkam za granicą to siłą rzeczy prawie wszystko kręciło się wokół polskojęzycznych braci. Byliśmy zdani niejako na siebie. Teraz to wszystko nagle prysło. Mogłem przed nimi grać głupa i udawać rozradowanego Świadka, jednak marny ze mnie aktor i nie potrafię udawać.. 😏Mentalność miejscowych jest zupełnie inna niż ta wśród Polaków. Bardzo ciężko uzyskać ich zauwanie, a jak już to jest bardzo ograniczone. Są nieufni wobec obcych. Brakuje im spontaniczności. Wśród polskich współwyznawców były spontaniczne, grille, spodkania, czy wzajemne odwiedziny. Teraz to wszystko bezpowrotnie utraciłem. Oczywiście jest rodzina, dzieci..,, ale i odległości kilkusetkilometrowe. To wszystko jest trochę skomplikowane a miejscowi bracia byli w zasięgu ręki, bo w promieniu 30 kilometrów..
A jak z wiarą? Oddalenie się od zboru na pewno do Boga nie przybliża, wręcz oddala. Nic już nie czytam, nic nie rozważam, nie prowadzę już doktrynalnych dyskusji. Bo tak szczerze powiedziawszy, to nie można w żaden sposób jednoznacznie powiedzieć, czyje wierzenia są bardziej logiczne i bliższe jakiejś prawdzie. Wszystko zależy głównie od indywidualnej interpretacji. A wiele spraw w Biblii można interpretować na różne sposoby.
Dzisiaj wiem jedno, że aby wyjść należy wpierw położyć na szalę wszystkie rzeczy za i przeciw. A pochopne, nagłe wyjście z sekty może dla niektórych przyspożyć nowych trudności. Dlatego uważam, że podobnie jak z wejściem do organizacji, jak również z jej opuszczeniem jedni potrzebują mniej a drudzy dużo więcej czasu na podjęcie decyzji.