Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

WSZYSTKO INNE => NAPISZ my znajdziemy odpowiedni dział => Wątek zaczęty przez: Bugareszt w 29 Grudzień, 2019, 02:13

Tytuł: Nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić ?
Wiadomość wysłana przez: Bugareszt w 29 Grudzień, 2019, 02:13
Witam, rozmawiałem dziś z byłym świadkiem który był w organizacji ok 2 lata, a głosił przez 1,5 roku i twierdzi że przez ten czas co głosił ,a głoszenie polegało na chodzeniu po domach, nikt do domu go nie wpuścił i nikt nie chciał z nim dłużej rozmawiać na tematy Bibli. Czy to możliwe ?
Tytuł: Odp: Nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić ?
Wiadomość wysłana przez: Proctor w 29 Grudzień, 2019, 02:36
Witam, rozmawiałem dziś z byłym świadkiem który był w organizacji ok 2 lata, a głosił przez 1,5 roku i twierdzi że przez ten czas co głosił ,a głoszenie polegało na chodzeniu po domach, nikt do domu go nie wpuścił i nikt nie chciał z nim dłużej rozmawiać na tematy Bibli. Czy to możliwe ?
Pewnie
Tytuł: Odp: Nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić ?
Wiadomość wysłana przez: hynek w 29 Grudzień, 2019, 02:47
Myślę, że jest to możliwe. Zależy na jakim terenie głosił, jeżeli wielkomiejskim i jeszcze często opracowywanym, jak najbardziej. Na terenach wiejskich, rzadko opracowywanych, gdzie często też spotyka się ludzi starszych jest inaczej. Ludzie są chętni nieraz do rozmowy o czymkolwiek.
Tytuł: Odp: Nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić ?
Wiadomość wysłana przez: Bugareszt w 29 Grudzień, 2019, 03:15
To faktycznie można stracić zapał i zwątpić , bo zakładam że chodził że szczerego serca i wierzył w to. Tylko w takim razie czy nie jest tak, jak tym przypadku, że ilość godzin głoszenia, to nie głoszenie ,a chodzenie od domu do domu ?
Tytuł: Odp: Nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić ?
Wiadomość wysłana przez: dziewiatka w 29 Grudzień, 2019, 08:56
Czasami jest to związane z umiejętnościami .
Tytuł: Odp: Nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić ?
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 29 Grudzień, 2019, 09:07
U mnie w bloku, jak zauważyłem, wizyta kończy się pod domofonem.
To jest głoszenie, nie
"od drzwi do drzwi"
ale
"od domofonu do domofonu". :)

Prawda zaś, że jest "od domu do domu", a nie "po domach". ;D
Tytuł: Odp: Nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić ?
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 29 Grudzień, 2019, 11:17

    Moja ulica na wsi ( około km) ma nalot średnio raz w miesiącu, no może co 6 tygodni.
Zajmuje im to około godziny, a więc widać, że ludzie nie są rozmowni. Jedno co zauważyłam to inaczej ich spławiają.
Kiedyś to było...a do roboty się weźcie, gnój mam do wyrzucania chodź przy widłach podyskutujemy itp...
Teraz każdy wychodzi i mówi...dziękuję i tyle ich widzieli.  :D
Tytuł: Odp: Nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić ?
Wiadomość wysłana przez: Siedemtwarzy w 29 Grudzień, 2019, 11:28
Normalka. Zależy jaki teren, jak ktoś wspomniał. Na wiejskim czasami możesz wejść pod same drzwi, to większe szanse na spotkanie człowieka. Chyba najgorsze są osiedla z zabudową domków jednorodzinnych. Po pierwsze w sobotę po 10, rodzice w pracy na zakupach, dzieciaki na jakiś basenach itp. Nie ma nikogo. Możesz przejść całą ulicę i nikogo nie zastać.  Domofony na dużych osiedlach zamkniętych, tez co raz częściej z ograniczeniem na 15 sekund rozmowy. Co więcej ludzie tam mieszkający dają kody swoim znajomym do bramki, aby Ci mogli sobie wchodzic swobodnie, albo dodają ich tablice rejestracyjne, aby sobie na parking wjechali. Nie odbierają domofonów, albo np je wyciszaja. Widzą też na wideodomofonach i klikają przycisk ochrona i zgłasza się cieciówka.
Tak więc, coraz bardziej to sztuka dla sztuki.
Tytuł: Odp: Nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić ?
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 29 Grudzień, 2019, 11:31
I dlatego jak znalazł stojaki.... :)
Tytuł: Odp: Nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić ?
Wiadomość wysłana przez: zaocznie wywalony w 30 Grudzień, 2019, 08:45
Sytuacja jak najbardziej możliwa  - ja ok. 25 lat temu w Warszawie przez pół roku (tyle miałem ten teren) ani razu nie wszedłem na klatkę jednego z bloków na moim terenie osobistym, zawsze rozmowy (krótkie wstępy) kończyły się na domofonie.
W wielu innych blokach wcale nie było dużo lepiej.
A gdy bywałem ze znajomym pionierem na osiedlu strzeżonym, ten stwierdził że podobno jeszcze nikomu kto miał ten teren nie udało się przeprowadzić dłuższej rozmowy, nie mówiąc o "założeniu studium" - i to było też ponad 20 lat temu. Podobnie - domofon, i nic więcej.
Tytuł: Odp: Nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić ?
Wiadomość wysłana przez: Opatowianin w 30 Grudzień, 2019, 08:59
U mnie w bloku, jak zauważyłem, wizyta kończy się pod domofonem.
To jest głoszenie, nie
"od drzwi do drzwi"
ale
"od domofonu do domofonu". :)

Prawda zaś, że jest "od domu do domu", a nie "po domach". ;D

W moim ówczesnym zborze już w latach 90. uskarżano się na domofony, że bardzo przeszkadzają w nawiązywaniu kontaktów z mieszkańcami, nazywano je wręcz demofonami  ;)