Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

INNE RELIGIE, WYZNANIA, ATEIZM... => I WSZYSTKIE INNE => Wątek zaczęty przez: sawaszi w 06 Sierpień, 2018, 21:01

Tytuł: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 06 Sierpień, 2018, 21:01
W swym krótkim życiu, przeżyłem wiele różnych i nie wytłumaczalnych zdarzeń (w świetle i wiedzy obecnej nauki).
Czy ktoś z was przeżył coś w swym życiu takiego, czego nie można udowodnić i wytłumaczyć "racjonalnie" ?
Proszę o szczere wypowiedzi .
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: listonosz w 06 Sierpień, 2018, 21:59
W swym krótkim życiu, przeżyłem wiele różnych i nie wytłumaczalnych zdarzeń (w świetle i wiedzy obecnej nauki).
Czy ktoś z was przeżył coś w swym życiu takiego, czego nie można udowodnić i wytłumaczyć "racjonalnie" ?
Proszę o szczere wypowiedzi .

Pare dni temu siedze z moja znajoma  przy sniadanku w kawiarni Katulki ( jak bedziecie w Berlinie to polecam )  i znajoma opowiada mi , ze  w drodze na nasze spotkanie  , w ciagu  paru minut , na jednej ulicy , spotkala  po koleji  trzech ludzi , ktorzy  utykali na lewa noge . :o   Przypuszczam , ze prawdopodobienstwo takiego zdarzenia jest naprawde znikome , ale jednak   wydarzylo sie  :D.
Innych , parapsychologicznych  wydarzen w zyciu nie mialem ... :'(
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 06 Sierpień, 2018, 22:24
Pare dni temu siedze z moja znajoma  przy sniadanku w kawiarni Katulki ( jak bedziecie w Berlinie to polecam )  i znajoma opowiada mi , ze  w drodze na nasze spotkanie  , w ciagu  paru minut , na jednej ulicy , spotkala  po koleji  trzech ludzi , ktorzy  utykali na lewa noge . :o   Przypuszczam , ze prawdopodobienstwo takiego zdarzenia jest naprawde znikome , ale jednak   wydarzylo sie  :D.
Innych , parapsychologicznych  wydarzen w zyciu nie mialem ... :'(
 
To żeś szczęsliwy .
A co powiesz o "czarnej magi" -"wudu" ,"zakinianiu i rzucaniu uroków" , o wróżeniu , wiedzmach i 'wiedzminach' , o inkwizytorach i ich polowaniach .. , o nawiedzonych domach i opętaniu w nich , itp. ??
Zapraszam wszystkich do wolnej i nie przymuszonej wymiany myśli , oraz swych doświadczeń (osobistych) - o tym co niewidzialne ?, a było realne.
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Agnesja w 06 Sierpień, 2018, 23:02
   Takich sytuacji mam trochę na swoim koncie dla mnie nie wytłumaczalnych.
To było z 17 lat temu nigdy tego nie zapomnę, chodziłam do pracy przez miasto na pieszo. 
Wracałam już do domu dochodziłam do dużego skrzyżowania miałam zielone światło wchodziłam już na jezdnię gdzie ktoś mnie strasznie szarpnął do tyłu mało co nie upadłam i w tym momencie  w zakręt  wjechał samochód z taką szybkością że nic by ze mnie nie zostało. Byłam w szoku chciałam podziękować tej osobie za uratowanie życia
ale po za mną nikogo tam nie było.

Drugi przypadek też był bardzo dziwny miałam chyba z rok temu.
Od ośmiu lat pracuję w Austrii zabieram się z prywatną firmą przewozową. Wracałam do Polski akurat jechałam w nocy koło kierowcy jechała kobieta ,ja siedziałam z tyłu dalej siedział mężczyzna między nami miejsce było wolne.
Widziałam że kierowca był z męczony podróżą, ale nic jechaliśmy dalej. Przez same Czechy to z 5 godz.
Kobieta zasnęła  ten Pan też spał i mnie z muliło trochę gdzie walczyłam aby obserwować kierowcę by też nie zasnął za kółkiem.
 W pewnym momencie poczułam na moim prawym ramieniu strasznie silną dużą rękę która mnie dotknęła i potrząsnęła. Obudziłam się gościu obok chrapał ta kobieta też spała a kierowca jechał zygzakiem
jak nie wrzasnę do kierowcy żeby uważał jak jedzie. Wręcz rozkazałam mu by zatrzymał się na jakimś parkingu i się przespał.
Jechał na pewno ze 20 godz. Jak się zatrzymaliśmy nie minęła minuta jak kierowca chrapał.
Pytałam się tego Pana czy mnie szturchał bym się obudziła ale powiedział że spał. Do tej pory nie wiem co to było, ale to nas uratowało.

Historii paranormalnych mam bardzo dużo z własnego przeżycia i nie umiem  ich racjonalnie wyjaśnić.
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: ewa11 w 07 Sierpień, 2018, 00:06
   Takich sytuacji mam trochę na swoim koncie dla mnie nie wytłumaczalnych.
To było z 17 lat temu nigdy tego nie zapomnę, chodziłam do pracy przez miasto na pieszo. 
Wracałam już do domu dochodziłam do dużego skrzyżowania miałam zielone światło wchodziłam już na jezdnię gdzie ktoś mnie strasznie szarpnął do tyłu mało co nie upadłam i w tym momencie  w zakręt  wjechał samochód z taką szybkością że nic by ze mnie nie zostało. Byłam w szoku chciałam podziękować tej osobie za uratowanie życia
ale po za mną nikogo tam nie było.

Drugi przypadek też był bardzo dziwny miałam chyba z rok temu.
Od ośmiu lat pracuję w Austrii zabieram się z prywatną firmą przewozową. Wracałam do Polski akurat jechałam w nocy koło kierowcy jechała kobieta ,ja siedziałam z tyłu dalej siedział mężczyzna między nami miejsce było wolne.
Widziałam że kierowca był z męczony podróżą, ale nic jechaliśmy dalej. Przez same Czechy to z 5 godz.
Kobieta zasnęła  ten Pan też spał i mnie z muliło trochę gdzie walczyłam aby obserwować kierowcę by też nie zasnął za kółkiem.
 W pewnym momencie poczułam na moim prawym ramieniu strasznie silną dużą rękę która mnie dotknęła i potrząsnęła. Obudziłam się gościu obok chrapał ta kobieta też spała a kierowca jechał zygzakiem
jak nie wrzasnę do kierowcy żeby uważał jak jedzie. Wręcz rozkazałam mu by zatrzymał się na jakimś parkingu i się przespał.
Jechał na pewno ze 20 godz. Jak się zatrzymaliśmy nie minęła minuta jak kierowca chrapał.
Pytałam się tego Pana czy mnie szturchał bym się obudziła ale powiedział że spał. Do tej pory nie wiem co to było, ale to nas uratowało.

Historii paranormalnych mam bardzo dużo z własnego przeżycia i nie umiem  ich racjonalnie wyjaśnić.
Katolicy powiedzieliby, że anioł stróż :)
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 07 Sierpień, 2018, 00:33
moje trzy grosze:
Posłużę się pewnymi doznaniami jakie doświadczyłem w szarym swoim życiu, być może nie zainteresują audytorium Forum owe zwierzenia, najprawdopodobniej  wywołają delikatny uśmieszek fantazjującego Nadaszyniaka.
Jednak pragnę mimo wszystko podzielić się nimi

Na wstępie zacznę takim ciekawym wydarzeniem szkolnym:
Kiedy chodziłem do szkoły (bo musiałem skończyć obowiązkowo podstawówkę), chodząc do drugiej klasy, po lekcjach przebywałem w szkolnej świetlicy zanim rodzić odebrał mnie z szkoły.
Jak w świetlicy: obiad, odrabianie zadań, wspólne spędzanie czasu z innymi dziećmi czy starszakami..
Pewnego razu,  przysiadłem się do koleżanki dużo starszej odrabiałem lekcje przy wspólnym stoliku, natomiast ona czytała głośno po rosyjsku opowiadanie.
Przez pewien czas nie zwracałem żadnej uwagi na jej czytanie, byłem skupiony na  swoich wypracowaniach, lecz niespodziewanie to jej czytanie zaczęło mnie drażnić, denerwować odburknąłem aby się ''zamknęła''(taki  żargon uczniowski) bo nie mogę się skupić.
Jednak to nie poskutkowało, wywiązała się uczniowska przepychanka, tak głośna, że zareagowała świetliczanka podchodząc do nas.
Wściekły, rozjuszony wykrzyknąłem:  'ja też potrafię czytać po rosyjsku a nie dukać na głos, jak ona' (tego języka nie znałem, będąc w drugiej klasie, nikt w domu nim się nie posługiwał).
Wychowawczyni słysząc gwar, jak wspominałem, natychmiast zareagowała przychodząc do naszego stolika, wywiązała się niemiła  rozmowa, w całym zaistniałym zdarzeniu pani podając książkę, powiedziała mnie – 'więc ty przeczytaj'
Kiedy otworzyłem  podręcznik zauważyłem jakąś ilustracje i tekst, trudno uwierzyć -  zacząłem płynnie pierwszy raz czytać w tym języku, nie sprawiało to żadnej dla mnie trudności.
Wychowawczyni i zgromadzone przy stoliku dzieci wsłuchiwali się w milczeniu jak płynnie czytam po rosyjsku.
W pewnej chwili pani, przerwała obróciła parę kartek i ponownie kazała przeczytać, tak postąpiła jeszcze  raz.
Zdumiona zapytała, czy kiedyś uczyłem się tego języka i czytać w tym języku - odpowiedziałem pierwszy raz to zrobiłem i nie sprawiło to żadnego wrażenia czy problemu dla mnie.
Sam, później zastanawiałem się jak to zrobiłem, poszło w zapomnienie - taka szkolna przygoda.
Mama  w domu powiedziała, że wywarłem duże wrażenie w oczach wychowawczyni czytając, nie znając tego j. rosyjskiego i wszystko rozumieć  co przeczytałeś.

Inne wydarzenie zaistniało kiedy dostałem powołanie do wojska (kwiecień 1975).
Jak każdy ''bocian'', chciał za wszelką cenę uniknąć tego powołania ( na ten temat, może powiedzieć osoba, która zderzyła się z taką sytuacją – w  tamtym czasie tylko powoływano płeć męską, niewiasty mogą zabiegać między innymi w obecnym czasie).
Wpadłem na genialny pomysł ... !!??, zastanawiałem się co przyniesie przyszłość gdy pójdę do armii na dwa lata, chciałem zostać ''trepem''  (żargon wojskowy), do tej pory mam silny syndrom zaspokajania ciekawości o przyszłość jaka będzie, tak jak każdy z nas tego oczekuje - nie czarujmy się.
Wybrałem się do wróżki w Krakowie, była w tamtym czasie około osiemdziesięcioletnia  słynna wróżka z ul. Parkowej znana i lubiana w szerokim kręgu Krakowa i okolic – ściągały tłumy do prawie 80-letniej Staruszki (kto jest Krakus a ma obecnie 65+, wie o kim piszę, proszę nie mylić owej wróżki z Parkowej, ze słynną znaną wróżką /D.S/ z Krakowa, która mieszkała również na Krakowskim-Podgórzu, gdzie w Rynku Głównym przy Sukiennicach przepowiadała przyszłość – również  ją znałem, kiedy Ją spotykałem, mówiłem ''Baśka''  w czerwieni jest Tobie  świetnie, z szczerym uśmiechem groziła mnie palcem, mówiąc przy tym ''ty czarusiu mały''- bardzo lubiłem  wróżkę- Krakowską DAMĘ ).

Powracając do wydarzenia:
Jako prawie dwudziestolatek poszedłem na Parkową usiadłem pośród kilku osób, czekałem z niecierpliwym napięciem , co powie..?? (ale będą ''pisanki'', no cóż chciałeś to masz, mówiłem w duchu sobie).
Przyszła kolej na mnie, wchodzę mówię dzień dobry- staruszka wskazała miejsce naprzeciw siebie usiadłem w czerwonym pluszowym fotelu, zapytała co mnie sprowadza, odpowiedziałem krótko – do dziś pamiętam jej ciemne przenikliwe oczy, przeszywające na wylot spojrzenie (aż dreszcz przeszedł po całym ciele) oczekując co opowie...
Nastała chwila milczenia, patrząc na mnie spokojnie powiedziała:
Nie będę tobie chłopcze wróżyła, proszę wyjść i nigdy tu nie przychodź, proszę ciebie o to (oniemiałem zaszokowany, to co usłyszałem), coś jeszcze mówiłem do kobiety ale ona wskazała palcem drzwi.( to wypowiedziane słowo ''proszę'' nigdy w takim tonie nie usłyszałem, nawet do tej pory).
Wyszedłem i usiadłem na korytarzu pomiędzy oczekujących aby ochłonąć z wrażenia, pytali z zainteresowaniem i lekką  trwogą (co powiedziała tobie ''wiedźma'', że co dopiero wszedłeś i tak szybko wyszedłeś) – odpowiedziałem, nic szczególnego.
Po chwili wyszła inna kobieta i powiedziała wszystkim – wróżka,  pani …( tu powiedziała imię, którego już nie pamiętam) dzisiaj nikogo już nie przyjmie.
Najwyraźniej, to jeszcze bardziej mnie zszokowało, dlaczego po mnie zdecydowała przerwać przepowiadanie przyszłości. (czy czas i przypadek, zbieg okoliczności... ?)

Innym razem jak zawsze popołudniowym zwyczajem poszedłem do ogródka ulubionej kawiarni na małą czarną, aby zaobserwować przechodzących ludzi pochłoniętych swoimi sprawami (taki osobisty relaks).
Kiedy przyszła kelnerka zamówiłem swój ulubiony jak inni mówią ''boski napój,'' nic nie byłoby szczególnego w tym wydarzeniu, ale, ale kiedy przyniosła kelnerka  moje zamówienie, nagle i niespodziewanie  powiedziałem -   ''proszę wybaczyć co powiem ale zanim wypije tą kawę, otrzyma  pani telefon w bardzo ważnej sprawie i rachunek ureguluje z pani koleżanką'' – odeszła z lekkim uśmiechem.
Bijąc się z myślami, miałem wielki niesmak, ze coś takiego mogłem powiedzieć.
Kiedy kończyłem swój upragniony eliksir podeszła kelnerka do innego stolika po nowe zamówienie ale nie ta lecz jej koleżanka wspólnego rewiru.
Kiedy wychodziłem, z niekłamaną ciekawością zapytałem kelnerkę - dlaczego nie przyszła pani koleżanka  abym uregulował rachunek?
Odpowiedziała musiała wyjść w ważnej sprawie po otrzymanym telefonie.
Te zdarzenia już wcześniej umieściłem na Forum (Powitanie-Witam Was Wszystkich)
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Martin w 07 Sierpień, 2018, 09:05
Czy ktoś z was przeżył coś w swym życiu takiego, czego nie można udowodnić i wytłumaczyć "racjonalnie" ?
Proszę o szczere wypowiedzi .
Ja kiedyś wstąpiłem do sekty.
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Agnesja w 07 Sierpień, 2018, 14:10
 Ciekawe zdarzenie mieliśmy w domu.Mój tato lubił sobie wypić bynajmniej za kołnierz nie wylewał. W dniu gdy był jego pogrzeb mama  urządziła stypę w naszym mieszkaniu.
Rodzina przyjechała  z bardzo daleka ze 20 osób było. Ja miałam wtedy 9 lat.
Oczywiście ,jedzenie i alkohol stół zastawiony.
Mieliśmy taki starodawny kredens gdzie na górze mama trzymała za szkłem kieliszki ,jakieś lampki do wina .W pewnym momencie zaczęło w tym kredensie coś kapać dość głośno, że wszyscy obecni to słyszeli ja też.
Moja mama palnęła, no Lutek  domaga się wódki trzeba mu na cmentarz zanieść.
Ktoś tam potem zaglądał do tych kieliszków ale były puste.

Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: ewa11 w 07 Sierpień, 2018, 14:23
moje trzy grosze:
Posłużę się pewnymi doznaniami jakie doświadczyłem w szarym swoim życiu, być może nie zainteresują audytorium Forum owe zwierzenia, najprawdopodobniej  wywołają delikatny uśmieszek fantazjującego Nadaszyniaka.
Jednak pragnę mimo wszystko podzielić się nimi

Na wstępie zacznę takim ciekawym wydarzeniem szkolnym:
Kiedy chodziłem do szkoły (bo musiałem skończyć obowiązkowo podstawówkę), chodząc do drugiej klasy, po lekcjach przebywałem w szkolnej świetlicy zanim rodzić odebrał mnie z szkoły.
Jak w świetlicy: obiad, odrabianie zadań, wspólne spędzanie czasu z innymi dziećmi czy starszakami..
Pewnego razu,  przysiadłem się do koleżanki dużo starszej odrabiałem lekcje przy wspólnym stoliku, natomiast ona czytała głośno po rosyjsku opowiadanie.
Przez pewien czas nie zwracałem żadnej uwagi na jej czytanie, byłem skupiony na  swoich wypracowaniach, lecz niespodziewanie to jej czytanie zaczęło mnie drażnić, denerwować odburknąłem aby się ''zamknęła''(taki  żargon uczniowski) bo nie mogę się skupić.
Jednak to nie poskutkowało, wywiązała się uczniowska przepychanka, tak głośna, że zareagowała świetliczanka podchodząc do nas.
Wściekły, rozjuszony wykrzyknąłem:  'ja też potrafię czytać po rosyjsku a nie dukać na głos, jak ona' (tego języka nie znałem, będąc w drugiej klasie, nikt w domu nim się nie posługiwał).
Wychowawczyni słysząc gwar, jak wspominałem, natychmiast zareagowała przychodząc do naszego stolika, wywiązała się niemiła  rozmowa, w całym zaistniałym zdarzeniu pani podając książkę, powiedziała mnie – 'więc ty przeczytaj'
Kiedy otworzyłem  podręcznik zauważyłem jakąś ilustracje i tekst, trudno uwierzyć -  zacząłem płynnie pierwszy raz czytać w tym języku, nie sprawiało to żadnej dla mnie trudności.
Wychowawczyni i zgromadzone przy stoliku dzieci wsłuchiwali się w milczeniu jak płynnie czytam po rosyjsku.
W pewnej chwili pani, przerwała obróciła parę kartek i ponownie kazała przeczytać, tak postąpiła jeszcze  raz.
Zdumiona zapytała, czy kiedyś uczyłem się tego języka i czytać w tym języku - odpowiedziałem pierwszy raz to zrobiłem i nie sprawiło to żadnego wrażenia czy problemu dla mnie.
Sam, później zastanawiałem się jak to zrobiłem, poszło w zapomnienie - taka szkolna przygoda.
Mama  w domu powiedziała, że wywarłem duże wrażenie w oczach wychowawczyni czytając, nie znając tego j. rosyjskiego i wszystko rozumieć  co przeczytałeś.

Inne wydarzenie zaistniało kiedy dostałem powołanie do wojska (kwiecień 1975).
Jak każdy ''bocian'', chciał za wszelką cenę uniknąć tego powołania ( na ten temat, może powiedzieć osoba, która zderzyła się z taką sytuacją – w  tamtym czasie tylko powoływano płeć męską, niewiasty mogą zabiegać między innymi w obecnym czasie).
Wpadłem na genialny pomysł ... !!??, zastanawiałem się co przyniesie przyszłość gdy pójdę do armii na dwa lata, chciałem zostać ''trepem''  (żargon wojskowy), do tej pory mam silny syndrom zaspokajania ciekawości o przyszłość jaka będzie, tak jak każdy z nas tego oczekuje - nie czarujmy się.
Wybrałem się do wróżki w Krakowie, była w tamtym czasie
Sorry, piszę na smartfonie, coś mi się tu pochrzaniło i wysłałam cytat bez komentarza.

Co do tej historii z rosyjskim, to zielonoświątkowcy powiedzieliby pewnie, że otrzymałeś dar języków:) A co do historii z kelnerką - że otrzymałeś dar przepowiadania przyszłości :)
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 07 Sierpień, 2018, 17:49
Przypuszczam , ze prawdopodobienstwo takiego zdarzenia jest naprawde znikome , ale jednak   wydarzylo sie  :D.
niekoniecznie. Przykładowo osoby niepełnosprawne mogą przebywać na wczasach organizowanych przez państwowy fundusz rehabilitacji osób niepełnosprawnych, mogą także uczęszczać na jakieś zajęcia rehabilitacyjne, mogą wreszcie być pacjentami tego samego lekarza leczącego ich schorzenie. Jeśli lekarz o jakiejś konkretnej specjalności ma gabinet w określonym miejscu to miejsce to będzie odwiedzane właśnie przez ludzi mających to konkretne schorzenie.
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Salamander w 07 Sierpień, 2018, 18:12
Mój znajomy, która interesował się religią wschodu twierdził, że idzie w jakąś duchową podróż. W którymś momencie zniknął z mieszkania. Wystraszyłem się. Szukałem go po całym domu. Drzwi były zamknięte, klucze zostały w domu, nigdzie go nie było. Sprawdzałem, czy przypadkiem nie skoczył z okna. Też nie. Po prostu wsiąkł. Po jakimś czasie wrócił z powrotem, jak gdyby nigdy nic.

Inna znajoma opowiadała, że po śmierci sąsiada, którego nie lubiła całą noc garnki w kuchni się tłukły, jakby on to robił jej na złość.
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Matylda w 07 Sierpień, 2018, 18:28
Mnie się nigdy nie zdarzają takie historie których nie można wytłumaczyć,Nawet jak coś gdzieś dziwnie stuka to sie potem okazuje że to przeciąg a jak coś zimnego mnie dotyka po ramieniu to się potem okazuje że zimnego okładu z karku nie zdjęłam  :P
Moja matka była zawsze silnie wyczulona na takie rzeczy.Jak zmarł jej tata to ją gdzieś tam na schodach za rekę chwtał albo jeszcze jakieś inne dziwy.
Zawsze mówię że żeby zostać świadkiem to trzeba być bardzo łatwowiernym i przewrażliwionym.Taka jest właśnie moja rodzicielka całe jej życie jest niestworzoną hist(e)orią.
Nigdy nie słyszałam od człowieka tak zwanego niewierzącego żeby go nadprzyrodzone historie spotykały,To domena uduchowinych nadwrażliwców.
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 07 Sierpień, 2018, 19:09
ile razy śni mi się mój zmarły tato tyle razy po paru dniach lub tygodniach mam wizytę urzędników z urzędu skarbowego ;)

tyle że ja jestem księgowym i urzędnicy po prostu ciągle mnie odwiedzają, bo muszą kontrolować różnych podatników którym ja prowadzę dokumentację, a mam tych klientów co nieco ;) a ponieważ żaden przepis prawa nie nadaje immunitetu kontrolnego moim klientom więc każdy z nich co najmniej raz na kilka lat musi być skontrolowany.

 A więc (w przeciwieństwie do "przeciętnego człowieka" dla którego kontrola przypomina klęskę żywiołową i który wierzy że "ktoś się na niego uwziął" albo że ktoś "musiał napisać anonimowy donos") dla mnie kontrola podatkowa to nie jest nic nowego pod słońcem ot po prostu chleb powszedni.

No i tych kontroli jest tyle że już nie tylko ja przyzwyczaiłem się do nich ale one do mnie. ;)
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: listonosz w 07 Sierpień, 2018, 21:18
niekoniecznie. Przykładowo osoby niepełnosprawne mogą przebywać na wczasach organizowanych przez państwowy fundusz rehabilitacji osób niepełnosprawnych, mogą także uczęszczać na jakieś zajęcia rehabilitacyjne, mogą wreszcie być pacjentami tego samego lekarza leczącego ich schorzenie. Jeśli lekarz o jakiejś konkretnej specjalności ma gabinet w określonym miejscu to miejsce to będzie odwiedzane właśnie przez ludzi mających to konkretne schorzenie.
 

No wlasnie , Sebastian .  Spojrzales na opisane wydarzenie "szkielkiem i okiem"  i juz  zaczelo tracic  otoczke niezwyklosci . ;)
Miedzy mna i moja znajoma wywiazala sie pozniej dyskusja o  tzw. cudach  termodynamicznych  czy  probabilistycznych , czyli zjawiskach  , ktore  w normalnych warunkach nie zachodza nigdy  ale  przez ekstremalnie  rzadki zbieg okolicznosci  moga jednak zaistniec .
Co ciekawe , niektorzy naukowcy sa wlasnie zdania , ze wlasnie spontaniczne powstanie zycia  bylo wlasnie takim "cudem".

Mysle , ze dobrze jest  przyjrzec sie takim zjawiskom  blizej  a nie zaraz popadac  w zabobonny zachwyt  i  wywracac cala fizyke do gory nogami .
Tutaj , jako przyklad , wyjasnie  "anomalii grawitacyjnej "z okolic  Karpacza . Sebastian chyba znasz to miejsce ... ;)


Pzdr.
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 07 Sierpień, 2018, 21:38
  Kilka lat temu  chciałam zdążyć przejść , a raczej już przebiegnąć na zielonym świetle.
Przed samym przejściem szpilka utkwiła mi w kratce, zaczęłam się z nią szarpać, ale but ani drgnął.
Prędzej bym sobie nogę wyrwała.
I nagle z impetem wjeżdża na przejście ciężarówka, przepychając przez  nie  dwa inne samochody.

Ten huk, podmuch o mało mnie nie przewrócił. Wiadomo powstało zamieszanie, po chwili zorientowałam się, że obcas się uwolnił.
Nie dochodziłam do tego...jak to się stało,   wydostał się i tyle.

Po jakimś czasie nie dawało mi coś spokoju, przy okazji postanowiłam się przyjrzeć mojej ''wybawczyni''.
Jakież było moje zdziwienie gdy okazało się, że kratka ma spore otwory. Przymierzyłam obcas jaki miałam na nodze, a był o wiele grubszy niż ten poprzedni, wchodził i miał jeszcze sporo luzu.

Takie niewytłumaczalne historie dają do myślenie. Oszukać przeznaczenie? Nie, że ktoś nad nami czuwa.
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: HARNAŚ w 07 Sierpień, 2018, 21:59
takie samo miejsce jest w mojej gminie . Droga z Nowin do Dzieduszyc . Drogowcy się kapneli , że coś nie halo jak im walec pod górę zaczął jechać , Byli tam też słynni prowadzący Sondę
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 07 Sierpień, 2018, 22:02
Tutaj , jako przyklad , wyjasnie  "anomalii grawitacyjnej "z okolic  Karpacza . Sebastian chyba znasz to miejsce ... ;)
nie sposób nie znać, skoro turyści pytają "jak dość do grawitacji" ;)

przed kilkudziesięcioma laty ktoś nasłał jakiś geodetów którzy wyjaśnili że ludziom wydaje się że ulica się podnosi a ona się obniża. Dowodem mają być pomiary naukowe. Oczywiście większość ludzi nie przyjęła tego wyjaśnienia, mimo że w gazecie tak napisano. Ja nie jestem geodetą ani fizykiem więc nie podejmuję się oceny zjawiska. W każdym razie jest to atrakcja turystyczna i moje miasto ma dzięki temu ciutkę większe dochody.

Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 07 Sierpień, 2018, 22:54
Mnie się nigdy nie zdarzają takie historie których nie można wytłumaczyć,Nawet jak coś gdzieś dziwnie stuka to sie potem okazuje że to przeciąg a jak coś zimnego mnie dotyka po ramieniu to się potem okazuje że zimnego okładu z karku nie zdjęłam  :P
Moja matka była zawsze silnie wyczulona na takie rzeczy.Jak zmarł jej tata to ją gdzieś tam na schodach za rekę chwtał albo jeszcze jakieś inne dziwy.
Zawsze mówię że żeby zostać świadkiem to trzeba być bardzo łatwowiernym i przewrażliwionym.Taka jest właśnie moja rodzicielka całe jej życie jest niestworzoną hist(e)orią.
Nigdy nie słyszałam od człowieka tak zwanego niewierzącego żeby go nadprzyrodzone historie spotykały,To domena uduchowinych nadwrażliwców.
 
A moja rodzina (cała katolicka)i niektórzy sąsiedzi - doświadczali pewnych zdarzeń jak ; słyszane kroki , stukanie , spadające przedmioty ,itp. (opowieści o duchach zmarłych "pokutujących" ? ) -proboszcz zawsze zalecał - "konieczna modlitwa i kilka mszy św. za zbawienie ich dusz" ..
Byłem do tego wszystkiego sceptyczny - aż do czasu , kiedy to zaczołem studium Biblijne z pewnym śJ.
Faktycznie zaczeło się - 'wlazłem' w te sprawy "duchowe" i już nic nie było takie same jak przedtem  ::)
Napisze o tem innym razem .

Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Safari w 07 Sierpień, 2018, 23:06
Mnie jest bardzo trudno uwierzyc, ze "cos/ktos" czuwa bad nami, no Bo jesli jest wypadek I przezyc jedna osoba a 3zgina, to dlaczego NIC nie czuwalo bad pozostalymi?...
Nie wiem, ale Milo sie czyta Wasze historie.

Choc najbardziej mi sie spodobala ta Sebastiana o urzedzie skarbowym😂
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Trinity w 08 Sierpień, 2018, 06:45
jedni wierzą drudzy nie wierzą
nie podaje w wątpliwość żadnej historii
kiedyś pewien starszy opowiadał nie wiem na jakiej podatawie że szatan za nim sie zbuntował
miał być aniołem opiekunem ludzi
taki przedstawiciel na ziemię
anioł stróż
ale nie wyszło bo sie zbuntował bla bla

mieszkałam kiedyś w nawiedzonym domu
niby jak sie wprowadzałam to rodzina była podzielona tak jak forumowicze
jedni bagatelizowali drudzy oszczegali
a ja ze sztandarem " Bóg jest z nami" zamieszkałam tam.
myślałam " skoro noszę imię najświętrzego Boga to ten mnie ochroni
szatan będzie się bał do mnie fikać
takie koleiny myślowe przez lata mi sie wytworzyły
oczywiście żadnej ochrony nie doświadczyłam
a parę rzeczy przytrafiło się dziwnych
usłyszałam że mam słabą wiarę i że Boga nie wystawia się na próbę

może każdy dostaje ostrzeżenie tylko nie każdy je "słyszy"?
ja wierze w swoje przeczucia i sny
i wierzyłam nawet jak byłam betonem
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: HARNAŚ w 08 Sierpień, 2018, 07:30
Seks z duchem i doniosłaś na siebie starszym? ;D
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Trinity w 08 Sierpień, 2018, 09:26
Seks z duchem i doniosłaś na siebie starszym? ;D

niestety nie było niczego
podoba mi się twój tok myślenia
Harnasiu
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 08 Sierpień, 2018, 18:47


           Mój wczorajszy komentarz wywołał lekkie poruszenie i posypały się maile. Jednych zaskoczyłam takim wyznaniem. Bo kto jak kto, ale ja ktoś  twardo stąpający po ziemi, pisze takie rzeczy? Inni zaś nie mieli odwagi ( aby nie być ocenianymi) napisać tu i podzielili się ze mną swoimi historiami.

Sama kiedyś z przymrużeniem oka patrzyłam na takie historie, ale jak to w życiu bywa, wszystko do czasu.
Moja faza buntu to nie był okres dorastania, był później i to było  raczej dojrzewanie do Boga, a raczej bunt przeciwko niemu. Zrażona do Jehowy, postanowiłam sobie w ogóle w nic nie wierzyć, jak większość z Nas.

Twierdziłam, że Boga nie ma, mówiłam o tym otwarcie i miałam na to dziesiątki argumentów.
Gdy życie dawało mi w kość, a świadkowska rodzina praktycznie mnie dobiła, chciałam umrzeć.
Gdyby nie moje dziecko, pewnie bym dziś tego do Was  nie pisała .  Dla niego wstawałam co rano, dla niego udawałam, że żyję.
I czym bardziej było mi źle, ciężej, zapierałam się, że Boga nie ma, bo by przecież na to nie pozwolił.  On mi wtedy jakby przekornie, dawał o sobie znać, jak to dziś nazywam...kręcił się koło mnie . Ja nazywałam to...przypadkiem, zbiegiem okoliczności, trafem losu. Historie niewytłumaczalne, dziwne i zaskakujące, na wszystko miałam wytłumaczenie.

Lekarze walczyli o życie mojego dziecka, wyszedł do mnie ordynator  i powiedział...nie będę pani oszukiwać, jest bardzo źle, jeśli nie zdarzy się jakiś cud...zawiesił głos. Po chwili dodał...zrobimy co w naszej mocy.
Siedziałam na korytarzu i zalewałam się łzami. Słowo Boże nie przechodziło mi przez gardło, mówiłam tylko...nie rób mi tego, zabrałeś mi już jedno dziecko, zlituj się nade mną , zostaw mi go. Styczeń, pusty korytarz, nagle jakiś przeciąg otwiera okno, a ja na swojej lewej połowie ciała mimo chłodu na dworze, czuję powiew ciepłego powietrza. Po 10 minutach wychodzi  pielęgniarka po krew, chwyta mnie za ramię i mówi...jest lepiej.

Gdy miałam wrażenie, że sięgam psychicznego dna, że więcej nie dam rady udźwignąć, zaskakując sama siebie powiedziałam...Boże za co, jeśli jesteś zrób coś, ja już nie daję rady. Skoro jesteś taki miłosierny jak mówią, zlituj się nade mną.
Nie wiem czy to była modlitwa, czy skamlenie o pomoc? Na pewno była to moja pierwsza taka przemowa, taka szczera i prawdziwa od bardzo, bardzo dawna.
Ktoś powie...jak trwoga to do Boga i będzie miał racje. Jednak tu jeszcze lepiej pasuje...proście a będzie wam dane...

I po tym nastąpił przełom, stało się coś co znów było dowodem na Jego istnienie, ale najlepsze było to co stało się ze mną.
Ogarnął mnie taki spokój,  wstąpiła we mnie chęć życia, siła  i radość, że to trudno opisać. To co było złe minęło, ludzi którzy się  na mnie wypięli, miałam totalnie w... Z dnia na dzień było lepiej, a mnie zaczęło być wstyd, że wątpiłam. Najlepszą nagrodą było podsumowanie mojego  syna.
Przytulił się do mnie  i powiedział...mamo, jak się śmiejesz wyglądasz jak anioł, aż chce się wracać do domu.
To było miłe, ale zarazem dołujące, jaką przeprawę  zafundowałam swojemu dziecku.

Od tamtej pory jest ze mną tylko lepiej, psychicznie, fizycznie, mentalnie i materialnie. Pamiętam o Bogu nie tylko wtedy gdy potrzebuję łaski, ale najbardziej wtedy gdy jest mi dobrze i mam za co dziękować. Nie jest to typowa modlitwa, są to raczej pogaduchy, a czasem nawet ''przepychanki''.
Gdy mi się teraz przytrafia coś co trudno wytłumaczyć, coś co się układa lepiej niż powinno, już się nie zastanawiam dlaczego?
I na pewno nie przypisuję tylko sobie wszelkich zasług.

Ktoś może wierzyć, ktoś nie. Nie krytykuję, nie oceniam  tych co uważają, że  powstali z gwiezdnego pyłu czy są potomkiem innego wynalazku. Tych którzy wierzą w płaską lub kwadratową ziemię, ich sprawa.
Nie życzę też nikomu, aby kiedyś był w takiej sytuacji, że będzie musiał powiedzieć...Boże pomóż, albo Boże ratuj. Jednak jeśli już do tego dojdzie, życzę aby stało się coś co będzie niewytłumaczalne, ale przyniesie ukojenie i dobrze się skończy.

Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Matylda w 08 Sierpień, 2018, 18:49
  Kilka lat temu  chciałam zdążyć przejść , a raczej już przebiegnąć na zielonym świetle.
Przed samym przejściem szpilka utkwiła mi w kratce,

Po jakimś czasie nie dawało mi coś spokoju, przy okazji postanowiłam się przyjrzeć mojej ''wybawczyni''.
Jakież było moje zdziwienie gdy okazało się, że kratka ma spore otwory. Przymierzyłam obcas jaki miałam na nodze, a był o wiele grubszy niż ten poprzedni, wchodził i miał jeszcze sporo luzu.



Obstawiam że w tzw międzyczasie panowie z Kanalarze wymienili kratkę na taką z szerszymi otworami bo liście i śmieci zatykały odpływ :P :P :P

Tazałku pisałyśmy jednocześnie.To i wyszło żem taka menda jest(swoją drogą że to prawda 8-)) Trochę sie śmiałam z wpisu o szpilce bo wiem że Ty sie na mnie nie pogniewasz.
Chyba nie ma takiego na ziemi co by stanowczo twierdził ze Boga nie ma <nawet jak ktoś tak mówi na głos to w duchu się pewnie waha.
Ja jednak należę do tej grupy co raczej dopiero na torturach by przyznała ze Bóg jest.
Już sto procent uważam że wiary ludzie wymyślili bo tak jest łatwiej życ i umierać,bo dla kasy,dla władzy itd.

Dla mnie niesamowite jest jeśli spotka mnie coś jak wczoraj:
Jadę sobie moją wiejską drogą do domu,przez las Droga szeroka na jedno auto i umownie zawsze przy wymijaniu auta co jadą od strony wsi "muszą"zjechać na pobocze.
No więc jadę sobie moją rumuńską myślą technologiczną i z przeciwka BMW,czarne,błyszczące,pienkne ale ni cholery nie zjeżdża a p mojej stronie tylko rów.No to ja na klakson a BMW zamiast zjechać zmusiło mnie do zatrzymania się,no bo przecie do rowu nie wjadę.samochód miał niemieckie numery rejstracyjne więc jestem przygotowana na dialog w tymże języku
A tu niespodzianka otwiera pan bez włosów i mówi"czego?
Ja na to,powinien Pan :) zjechać bo ja mam samochód nie amfibię
On do mnie,a co mnie to ch..j obchodzi,widzi pani(już tu mnie zaskoczył)że w moim aucie jedno koło jest więcej warte niż ten pani(znow nie dowierzam)cały samochód.
Ja na to,no ma pan rację ale to nadal nie zmienia faktu że obowiazują i mnie i pana takie zame przepisy o ruchu drogowym i kultura jazdy.
I tu moje kolejne zdziwienie bo łachudra nazwana przezemnie Panem oblekła się w ludzką skórę i zamiast mi posłać jeszcze pare ch..i,zaczęła mówić coś w stylu że przecież zjechał ile mógł i że nie chciał sobie koła rozwalić itd.
O i to jest dla mnie zjawisko nadprzyrodzone jak się choć jeden idiota w BMW na odrobinę empatii zdobędzie.

*Bez urazy ze strony tych co są pasjonatami tych aut i kupili je za ciężko zapracowane pieniądze.
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: ewa11 w 08 Sierpień, 2018, 21:32
Zachęcona Waszymi historiami i ja opiszę moje. Wcześniej nikomu ich nie opowiadałam, bo bałam się, że mnie wezmą za wariatkę. Miałam dwa takie zdarzenia; dzięki jednemu mój związek z organizacją opóźnił się o 4 lata.
Pierwsza historia: był to ostatni dzień roku szkolnego, skończyłam ósmą klasę. Byłam sama w domu, nagle dzwonek do drzwi. Za drzwiami dwie głosicielki, pytają się, czy wiem, jak Bóg ma na imię. Odpowiadam: Jahwe. Pochwaliły, że wiem, następnie powiedziały, że Jehowa to inna wersja tego imienia. Wywiązała się dyskusja, w zasadzie raczej monolog jednej z nich, a ja przez grzeczność słuchałam. Rozmowa odbywała się przy drzwiach, bo miałam straszny bałagan w domu i wstydziłam się zaprosić je dalej. Po godzinie starsza głosicielka zapytała, czy mogłyby wejść i usiąść, bo jest bardzo zmęczona. Jak wspomniałam, w domu był bałagan, ale wpuściłam je do przedpokoju i usiadła sobie na takim szerokim koszu na rzeczy do prania. Druga dalej stała i gadała jak najęta (pionierka specjalna, później wyjechała do Rosji jako misjonarka).Gadałaby tak w nieskończoność, gdyby nie przyszła koleżanka. Wręczyła mi jakieś publikacje i umówiła się na kolejną wizytę. Co dziwnego się zdarzyło? Po przyjściu domu położyłam klucze do mieszkania na półce w pokoju i te klucze stamtąd zniknęły. Nie było ich ani na tej półce, ani nigdzie indziej. A przecież musiałam je mieć, bo byłam pierwsza w domu i jakoś to mieszkanie musiałam otworzyć. Rodzice, jak się dowiedzieli, że rozmawiałam ze świadkami, to mi zrobili karczemną awanturę i jeszcze dorzucili, że na pewno któraś z nich ukradła klucze. Było to absolutnie niemożliwe, bo dalej niż do przedpokoju ich nie wpuściłam i cały czas z nimi byłam, a klucze na pewno położyłam w pokoju. W każdym razie była wymiana zamków, a ja się tak przeraziłam i tą awanturą, i zarzutami, że orze

Sorry, znowu coś mi się pochrzaniło w telefonie i wysłałam niedokończony post. W każdym razie tak się przeraziłam awanturą i zarzutami, że przeze mnie na pewno nas okradną, że za każdym razem, jak przychodzili SJ i proponowali studium, to odmawiałam. Dopiero po czterech latach ta sama pionierka specjalna wpadła na pomysł, żeby spotykać się na studium u jakiejś innej siostry w mieszkaniu, która mieszkała dosyć blisko mnie, a ja się niestety zgodziłam (myślałam sobie: świadkiem nie zostanę, ale co mi szkodzi porozmawiać o Biblii). Jednak to było już pod koniec liceum; dzięki temu zdarzeniu wcześniej nie zaczęłam studiować zbyt szybko ze świadkami i miałam przynajmniej normalny okres liceum: mogłam się uczyć, mieć koleżanki, kolegów, chodzić na urodziny, imieniny, mikołajki, andrzejki, miałam czas na książki, kino, teatr etc. A klucze te cztery lata wcześniej wsiąknęły jak kamień w wodę. Przeszukaliśmy wtedy z rodziną całe mieszkanie i nic.
O drugiej historii zaraz napiszę, bo zrobiłam się głodna i muszę coś zjeść. :)
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 08 Sierpień, 2018, 22:40
O swych przeżyciach osobistych i nie tylko - a jest,tego wiele .
Będę pisał w chronologii wydarzeń i w punktach czasowych :
- tydzień po śmierci mojej babci w 1977 r. to była zima
 siedzimy wraz z moją siostrą nad lekcjami szkolnymi - nagle coś brzękneło w szybę - siostra w strachu "co to było?"- ja odpowiedziałem jej "to pewnie naprężenie szkła i tak pukneło " - po chwili rzuciło bochenkiem chleba z szafki pod zlew kuchenny -na odległość trzech metrów (szok) .
- po śmierci mego ojca w 1997 r. (luty) - szwagier i obecni na przyjęciu rodzinnym słyszą kroki marszowe dochodzące ze strychu (mój ojciec był dowódcą brygady i przeszedł front o Lenino do Berlina) - szwagier wracał wtedy przestraszony do swego domu - a tu na zakręcie (przy cmentarzu nomen omen pochowano jego teścia)
rower mu się przewrócił i kierownica była na wprost grobu teścia ! (tak o tym szerze mówił) - wrócił do domu blady "jak śnieg" a jego matka 'zrzucała mu uroki' i modliła się do "najświętszej" - a na zajutrz poszła do plebana i wykupiła kilka mszy .
Szwagier i cała jego rodzina poczuli się lepiej ..
To tyle na dziś - sory .
Cdn. nastąpi (bo mam tego wiele) .
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: ewa11 w 08 Sierpień, 2018, 22:46
No dobra. Druga historia. To było kilkanaście lat temu, już nie byłam wtedy w organizacji. Budzę się w niedzielę i widzę na swojej nodze bardzo wyraźny odcisk trupiej dłoni. Wyraźne kościste palce zakończone szponami. Myślałam, że może przez sen ściskałam tak mocno nogę, że zostawiłam na niej ślad, który potem się zdeformował, ale raczej niemożliwe, żeby przez sen tak mocno ściskać sobie jakąś kończynę, żeby pozostawić tak wyraźny odcisk. Nawet na jawie to niemożliwe, przynajmniej dla mnie. Spróbujcie zresztą sami, ściśnijcie sobie nogę czy drugą rękę bardzo mocno, ślad jest niewyraźny i znika po chwili, a ten zniknął, ale dopiero po paru godzinach.
Przestraszyć się nie przestraszyłam, ale widok był nieprzyjemny, więc nawaliłam tonę fluidu, a i tak tylko trochę go zamaskowałam. Na szczęście, jak wspomniałam, po paru godzinach zniknął. Do dzisiaj nie wiem, co to było.
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 08 Sierpień, 2018, 23:28
Moja matka w 2001 r. miała takie dziwne doznanie nocą - a to było tak -
Znalazłem na strychu (dom poniemiecki) Biblię pisaną gotykiem z dedykacją napisaną po niemiecku .
Dałem to matce jako cenne znalezisko - nocą cóś ją dotykało i dusiło - opowiadała "jakieś zimne ręce o długich palcach" - przeżyła szok !
No i jak zwykle katolik - poszła do plebana - a proboszcz przyszedł z "wodą święconą , kadzidłem i wyświęcał i kropił w każdy kąt domu i szeptał jakieś modlitwy" .
Na końcu powiedział "spalcie tę książkę bo tu mieszkał Hitlerowiec i ukrywał w 1945r. kilku esesmanów ..
Spaliłem tę książkę na polecenie kapłana - i matkę przestało (to nawiedzać) .
Ps. poprawiam mój ojciec zmarł w 1987 r.
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 09 Sierpień, 2018, 00:56
Wrócę jeszcze do lat szkolnych (to było w 1986 r.) - mieszkałem w ten czas w intrernacie Technikum Mechanicznego w Miliczu .
Zaproszony ? zostałem na seans (takie głupie zabawy młodzieży o wywoływaniu duchów) ..
Co potem było - to nawet nie chce mi się o tym pisać !!!~.
Z kolegą poszedłem nazajutrz do kościoła aby powiedzieć o tym co przeżyliśmy księdzu - a on (na spowiedzi) powiedział nam "poznaliście co to jest demoniczna moc" -
 - "za pokutę odmawiajcie teraz przez miesiąc litanię do Matki św. i różaniec w całości , a może zły duch odejdzie od was" -
My tak też uczyniliśmy (wedle zaleceń duszpasterza) - poczuliśmy się spokojniej ..
To także fakt autentyczny z mego doświadczenia życiowego .
Niebawem napiszę więcej (o swoich przeżyciach) .
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: HARNAŚ w 09 Sierpień, 2018, 08:44
Kiedyś dziadek mojej żony wracał późnym  jesiennym , wieczorem  rowerem z knajpy . Jak to chłopy na wsi wychylił co nie co ale jednak na tyle dużo , że rower postanowił prowadzić. Ciemność zapadła , światła na wsi w latach 70 nie uświadczysz , chyba , że w oknach chałupy. Zbliżał się w tych okolicznościach do poniemieckiego starego cmentarza , na którym pochówków już zaprzestano ale nagrobki z charakterystycznym pismem wciąż stały. Jakiś dziwny lęk go dopadł , więc postanowił jednak na rower wsiąść i szybko ten odcinek przebyć . Gdy znajdował się na wysokości owego cmentarza poczuł , że jakoś trudniej mu się pedałuje , jakby ktoś się dosiadł na bagażnik i jeszcze wpół go objął. Bał się obejrzeć więc podkręcił tempo licząc , że jak minie cmentarz to odczuje ulgę. Przejechał w rekordowym czasie obok krzyży ale coś go coraz bardziej za plecy ciągnęło a rower dociążony się wydawał . Lęk , strach , panika włosy dęba mu postawiły . Z roweru już nie zsiadł tylko z krzykiem na podwórko wjechał  , wzywając po pijanemu wszystkie znane mu świętości. Na te wrzaski babcia  z domu wyszła , światło na ganku zapaliła i pyta :
- Co się drzesz po pijaku w środku nocy?
- Bo mnie duchy przy cmentarzu napadły za kufajkę ciągnęły  i na rower wsiadły i aż dotąd ze mną przyjechały.!!!!
Babcia podeszła do roweru i zobaczyła , że  włóczka się w koło wkręciła a kłębek w kieszeni serdaka prawie cały się rozwinął . Ona wcześniej w tym kubraczku chodziła i na drutach robiła a kłębek do kieszeni sobie schowała . Dziadek czym bardziej pedałami kręcił to kieszenią szarpało  a rower przez to spowalniał ;D
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Moyses w 09 Sierpień, 2018, 10:57
Najbardziej niewyjaśnione i niesamowite zjawisko, wraz z całą historią tego zjawiska, widzę każdego dnia, gdy stoję przed lustrem.
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Salamander w 09 Sierpień, 2018, 14:01
Spotkaliście się z opętaniem? Wtedy zły duch ma kontrolę nad ciałem drugiej osoby wbrew jej woli.
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 09 Sierpień, 2018, 16:50
Spotkaliście się z opętaniem? Wtedy zły duch ma kontrolę nad ciałem drugiej osoby wbrew jej woli.
 
Jak to tej pory - to nie spotkałem nikogo takiego (delikwenta) .
Ale spotkałem wiele osób "opętanych" umysłowo (tak , że nic nie trafiało do ich mózgów - dosłownie nic- żaden argument ,ni perswazja) ..
Niestety wiele z tych osób należy do grupy najbardziej "wierzących" - to przypadek ??
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 09 Sierpień, 2018, 17:28

Niestety wiele z tych osób należy do grupy najbardziej "wierzących" - to przypadek ??
[/quote]
[/size]
Nie, ci ludzie są zmanipulowani.
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 09 Sierpień, 2018, 18:03
Niestety wiele z tych osób należy do grupy najbardziej "wierzących" - to przypadek ??

Nie, ci ludzie są zmanipulowani.
 
O manipulacjach są inne wątki .
Zachęcam do pisania (na tym wątku) o własnych przeżyciach niesamowitych i niewytłumaczalnych (naukowo).
Śmiało piszcie o tym  (jakby to były tylko urojenia "homo sapiens sapiens" - to i cała nasza cywilizacja jest tylko zjawiskiem urojonym .
A tak nie jest (zaiste) .
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Salamander w 09 Sierpień, 2018, 18:36
Osobiście spotkałem się z taką sytuacją, to jest opętaniem. Jest to wykańczające psychicznie doświadczenie, ale nie chciałbym wchodzić w szczegóły.

Sceptycy skategoryzowaliby taką osobę jako psychicznie chorą np. schizofrenia i sprawa rozwiązana, nie trzeba się nad niczym zastanawiać kosztem osoby cierpiącej. Chory później całe życie ma przerąbane, żyje na psychotropach i staje się człowiekiem drugiej kategorii jako ten "niepełnosprawny umysłowo". Podczas gdy skuteczny tzw. egzorcyzm może pomóc i osobnik "chory" może wrócić do normalnego życia.
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 09 Sierpień, 2018, 21:17
To było w 1990 r. - dokładnie 6 czerwca o godz. 12 (w południe) .
Idąc ul. Świdnicką we Wrocławiu dopadła mnie cyganka (wróżąca) i namolnie chciała mi powróżyć - spojrzała w oczy i powiedziała "masz powodzenie u kobiet .."
- "chodz tu a ja odkryję twoją przyszłość i to nic nie będzie ciebie kosztowało" .Durny ja - poszedłem z nią w bramę kamienicy.
- "otwórz lewą dłoń" - oglądała i coś tam mamrotała , położyła mi na rękę talie kart i powiedziała "przetasuj" - zrobiłem to !
Rozłożyła te swoje karty i zaczeła wróżbę "w twoim życiu są dwie kobiety , ta pierwsza bardzo cię kocha, ale ją stracisz nagle , jest i druga w twoim życiu , ale ta cię zniszczy , bo jest odwrócona od ciebie" - powiedziałem jej "bredzisz kobieto , jestem rok po ślubie i szczęśliwy jestem " .
Nie wierzyłem w te jej brednie - a jednak się spełniły ..
Napisałem o tym fakcie trochę w skrócie .
Jak myślicie - przepowiedziała , czy rzuciła na mnie cholera jakiś urok ??
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 09 Sierpień, 2018, 21:42
.....Nie wierzyłem w te jej brednie - a jednak się spełniły ..
Napisałem o tym fakcie trochę w skrócie .
Jak myślicie - przepowiedziała , czy rzuciła na mnie cholera jakiś urok ??
moje trzy grosze:
Zajmując się  tarotem moim zdaniem powiedziała prawdę.
Kiedyś w młodości interesował mnie temat voo-doo, zrobiłem taką laleczkę(kukiełkę), ciekawość, brak doświadczenia, sprawił (może był to tylko zbieg okoliczności), zaznałem w ciągu dwóch, trzech dni wstrząsających wrażeń nie mogąc sobie tego logicznie wytłumaczyć dopiero po kilkunastu dniach kiedy wróciłem do mieszkania, pierwszą rzeczą kiedy przekroczyłem próg zniszczyłem ową laleczkę. Jestem od tej pory daleko od voo-doo, te wydarzenia jakie nastały czegoś mnie nauczyło- możecie wierzyć lub nie, byłem wtedy sceptykiem.
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 09 Sierpień, 2018, 21:57
A jak (Twoim zdaniem) pozbyć się klątwy ??
Te cholerne cyganki i wróżbici  :( ..
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 09 Sierpień, 2018, 22:12
Jatiw-Sawaszi
To nie klątwa, lecz rzeczywistość, którą miałeś doświadczyć w swym życiu-gdyby nie Twoja Ciekawość, na pewno nie skojarzyłbyś z wiadomościami tej cyganki.
W ten sposób wyprzedziłeś przyszłe fakty, które nieuchronnie doznałeś - dlatego piszesz, sprawdziło się
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 09 Sierpień, 2018, 22:55
To Ty także jesteś wróżem ? - zaczynam się Ciebie bać .
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 09 Sierpień, 2018, 23:07
To Ty także jesteś wróżem ? - zaczynam się Ciebie bać .
Sawaszi- Jestem kim jestem, odpowiadam na Twoje zadane pytanie, dlaczego masz się bać czego .... :) :)
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 17 Sierpień, 2018, 02:06
Jatiw-Sawaszi
To nie klątwa, lecz rzeczywistość, którą miałeś doświadczyć w swym życiu-gdyby nie Twoja Ciekawość, na pewno nie skojarzyłbyś z wiadomościami tej cyganki.
W ten sposób wyprzedziłeś przyszłe fakty, które nieuchronnie doznałeś - dlatego piszesz, sprawdziło się
   

Nikt nie może przewidzieć swojej przyszłości a co dopiero czyjejś !
Prawdą jest, że takie osoby jak ona (cyganka) i "szamani" mają jakiś kontakt z "złymi mocami ..." - w Biblii o tym wiele napisano .
A cha dodam jeszcze , że ochrzciłem się jako śJ (wraz z żoną) w marcu 1993 r. - a wypadek miałem 26 marca 1997 r. w którym zginęła moja żona (kochana) .
To było 3 dni po pamiątce (23. 03 1997 r. ,niedziela) w wielką środę o godz. 12 w południe
Trudno mi o tym pisać i nawet wracać do wspomnień - ale napisze o tym innym razem (na tym wątku) .
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 21 Sierpień, 2018, 23:16
Dziś napiszę troszkę 'z innej beczki' - ostatnio dowiedziałem się (z pewnych zródeł NASA) .
- cytuje "w 2012 r. satelity solarne odnotowały olbrzymi wyrzut koronalny (na Słońcu) plazmy , skierowany w kierunku naszej planety ,na szczęście omineło to Ziemię
o kilka minut (Ziemia znajdowała się już poza ) ,kilka minut dzieliło nas od końca cywilizacji ,jaką znamy" .
Ostatni wyrzut koronalny (mały) dotarł na Ziemie w 1988 r. - obserwowano to na całej półkuli północnej jako zorze (na niebie) przez kilka nocy .
Pamiętam ludzi spoglądających nocą w niebo (północne) - pytali się siebie "co to jest ?" - sąsiad żartobliwie powiedział - "komuna się pali , bo taka poświata czerwona" - tak było i to pamiętam do dziś .
Przypominam , że wyrzut koronalny naszej gwiazdy może zniszczyć wszelkie urządzenia elektryczne i elektroniczne wytworzone przez ostatnie stulecie .
Cywilizacja obecna opiera się przede-wszystkim na technologi i instalacji linii elektrycznych (cały obecny system na tym działa i funkcjonuje) .
Jakże jest krucha (ta cywilizacja) - nie zarażam sceptycyzmem - tylko tak sobie 'se myślem' ..
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Marta w 21 Wrzesień, 2018, 22:37
Pewnego razu, gdzieś nad ranem śniłam, iż zadzwonił lekarz aby poinformować mnie, że ojciec zmarł. Ze snu obudził mnie dźwięk telefonu, i był to lekarz, poinformował mnie o śmierci ojca.
Kilka dni po pogrzebie, gdy leżałam wieczorem przed tv, oderwana nieco od smutnych myśli, poczułam znajome głaskanie po głowie, poklepywanie w stylu ojca. Pomyślałam że zadowolony z tego jak go pochowałam.(bardzo mu zależało po katolicku, w takim a nie innym kościele,żeby wszyscy jego bliscy byli)
 Rok po śmierci ojca, 24 grudnia, Wigilia czyli, (ojciec był religijny bardzo katolik) raz ktoś zapukał w drzwi, tak iż wszyscy domownicy usłyszeliśmy, ale za drzwiami nie było nikogo, i tak jeszcze dwukrotnie, w przeciągu kilku minut.

Przed tym wszystkim, ostatnie spotkanie w szpitalu podsumowałam mężowi że ojciec dziwnie pachniał, jakby śmiercią? To była jego ostatnia noc, kiedy nie mogłam spać i kręciłam się po domu, który stał się jakiś mroczny. Ten mrok w moim domu pojawił się jeszcze raz, gdy umierał inny bliski.
A ostatnio, obie z córką czujemy w domu typowy ojca zapach, i jest to bardzo wyraźne, a pokoju w którym ojciec mieszkał (jest po remoncie to pomieszczenie i mieszka w nim syn teraz) jest tak intensywny. Śmiejemy się iż to przez to że dawno na cmentarzu nie byliśmy. :)

Nie wierzę jakoś specjalnie w życie pozagrobowe, ale po tych doświadczeniach wiem tyle że nie wiem.
Gdybym to opowiedziała SJ, dowiedziałabym się iż w moje życie wkroczyły demony. Nigdy mi to nie przyszło na myśl, mimo iż przecież SJ byłam. Te sytuacje nie powodują u mnie namiastki lęku.
Po śmierci teścia, wieszak łazienkowy, ruchomy, z trzech prętów, samoistnie się przekręcił z prawej na lewą. Ale wówczas byłam SJ, i olałam to zdarzenie wymazując ze świadomości.
Mam wrażenie, że wyczuwam śmierć u bliskich, wcześniej tego nie miałam bo nikt mi nie umarł.
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 21 Wrzesień, 2018, 23:08
Mam wrażenie, że wyczuwam śmierć u bliskich, wcześniej tego nie miałam bo nikt mi nie umarł.
Jatiw-Marta
https://www.nautilus.org.pl/artykuly,2258,wiele-osob-przyznaje-sie-do-tego-ze-ma-przeczucie-8220smierci.html?cat_id=53 (https://www.nautilus.org.pl/artykuly,2258,wiele-osob-przyznaje-sie-do-tego-ze-ma-przeczucie-8220smierci.html?cat_id=53)
Przeczytaj ten link, może znajdziesz dla siebie odpowiedź?
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: zaocznie wywalony w 21 Wrzesień, 2018, 23:45
Ja dzięki "przeczuciu" jeszcze żyję.
Bo gdyby nie jakiś taki wewnętrzny niepokój, i odczuwalna konieczność natychmiastowej jak najszybszej ucieczki z miejsca pracy - zginął bym na 100%.
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 21 Wrzesień, 2018, 23:51
Ja dzięki "przeczuciu" jeszcze żyję.
Bo gdyby nie jakiś taki wewnętrzny niepokój, i odczuwalna konieczność natychmiastowej jak najszybszej ucieczki z miejsca pracy - zginął bym na 100%.

moje trzy grosze:
Szósty zmysł zawsze istnieje gdzieś w Tobie, lecz ukryty. Jest to dyskretna ale prowadząca siła, która kształtuje wiele Twoich działań i pomaga wybrać dobrą ścieżkę życiową.
Należy pamiętać, iż szósty zmysł to niepowtarzalny system przetrwania. Mógłbyś też powiedzieć, że to „alarm”.
Kiedy dzieje się coś złego lub musisz szybko zadziałać, ten fascynujący wewnętrzny mechanizm – ten kompas – się aktywuje.
Dzięki temu zmieniasz kierunek swego zachowania, aby w najskuteczniejszy sposób zareagować.
Zdaniem ekspertów, obszar ten jest związany z nieświadomym umysłem, który odpowiada za ostrzeganie nas przed pewnymi zagrożeniami.
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Ruda woda w 22 Wrzesień, 2018, 08:27
mi zdarzyło się kilka takich nietypowych sytuacji. ta którą pamiętam najbardziej to sen, w którym widziałam śmierć i pogrzeb babci. miałam 11 lat, mieszkaliśmy już na drugim końcu Polski.
obudziłam się rano z lekkim strachem, opowiedziałam sen mamie. po 2 dniach przyszedł telegram, że babcia nie żyje. zmarła tej nocy kiedy miałam sen.
do dziś pamiętam jak z wrażenia po przeczytaniu telegramu mama usiadła na schodach i patrzyła na mnie z przerażeniem.

potem miałam kilka innych sytuacji - głównie snów lub bardzo mocnych przeczyć, ale z racji skrzywionego pojmowania nie przywiązywałam do nich wagi.
np. mąż był chwilowo bez pracy. coś akurat robiłam i byłam skupiona na czym innym. nagle dzwoni telefon a ja bez patrzenia mówię: pewnie dzwoni twój były szef z propozycją pracy. i rzeczywiście dzwonił były szef z propozycją pracy. po kilku takich sytuacjach żartobliwe nazywa mnie "czarownicą"

teraz już będąc poza org bardziej się w siebie wsłuchuję
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Marta w 22 Wrzesień, 2018, 18:56
Jatiw-Marta
https://www.nautilus.org.pl/artykuly,2258,wiele-osob-przyznaje-sie-do-tego-ze-ma-przeczucie-8220smierci.html?cat_id=53 (https://www.nautilus.org.pl/artykuly,2258,wiele-osob-przyznaje-sie-do-tego-ze-ma-przeczucie-8220smierci.html?cat_id=53)
Przeczytaj ten link, może znajdziesz dla siebie odpowiedź?

Przeczytałam. Wcześniej również podczytywałam doświadczenia innych ludzi. Można próbować sobie odpowiadać, czy to kumulacja energii, czy byty duchowe, czy zmarły po śmierci, czy możliwości człowieka dotąd naukowo nie udowodnione, nie badane być może w ogóle. Bycie "w prawdzie" nauczyło mnie już tych prawd na siłę nie szukać. W tych paranormalnych, że tak powiem, kwestiach, godzę się z niewiedzą.
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 22 Wrzesień, 2018, 21:20
 
moje trzy grosze:
Szósty zmysł zawsze istnieje gdzieś w Tobie, lecz ukryty. Jest to dyskretna ale prowadząca siła, która kształtuje wiele Twoich działań i pomaga wybrać dobrą ścieżkę życiową.
Należy pamiętać, iż szósty zmysł to niepowtarzalny system przetrwania. Mógłbyś też powiedzieć, że to „alarm”.
Kiedy dzieje się coś złego lub musisz szybko zadziałać, ten fascynujący wewnętrzny mechanizm – ten kompas – się aktywuje.
Dzięki temu zmieniasz kierunek swego zachowania, aby w najskuteczniejszy sposób zareagować.
Zdaniem ekspertów, obszar ten jest związany z nieświadomym umysłem, który odpowiada za ostrzeganie nas przed pewnymi zagrożeniami.
 

Kiedyś wierzono ,że to "Anioł Stróż" nas chroni "od złego" - a teraz potrzebujemy "szóstego zmysłu " ? - gdzież go odnajdziemy ? (w DNA) ?
Zaprawdę (powiadam) nie znam "szóstego zmysłu" , który by był mam przyrodzony ..
- natomiast wierzę w istoty pozaziemskie (rozumne) - czy to (także) "duchy" ? - "o to jest pytanie" ..
Ps. -piszcie dalej o swoich niewyjaśnionych przeżyciach (bo trzeba choćby o tym napisać) .
Pozdrawiam Wszystkich .
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: puma w 05 Listopad, 2018, 15:12
Fajny wątek aż mam gęsią skórkę :D
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: disloyal w 15 Listopad, 2018, 06:48
W swym krótkim życiu, przeżyłem wiele różnych i nie wytłumaczalnych zdarzeń (w świetle i wiedzy obecnej nauki).
Czy ktoś z was przeżył coś w swym życiu takiego, czego nie można udowodnić i wytłumaczyć "racjonalnie" ?
Proszę o szczere wypowiedzi .
Pierwsze co mi przyszło na myśl to życie. Nikt nie potrafi racjonalnie wytłumaczyć tego jak powstało życie, chociaż wszyscy żyją :-X absurd
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Agnesja w 15 Listopad, 2018, 13:39
Przypomniała mnie się jeszcze taka sytuacja. Byłam w Austrii w pracy to był grudzień 2017 r.  Jestem opiekunką przy starszej osobie. W domu byłam z dziadkiem sama, jego żona poszła do kościoła.
Poszłam po banana do drewutni,  babcia trzyma tam też warzywa i owoce.
I usłyszałam kaszel taki duszący starszej kobiety bardzo głośno i wyraźnie z 1,5 m od siebie, moja reakcja to tylko czułam jak włos mi się  na głowie zjeżył i dreszcz przeszył mnie, miałam dziwne uczucie,że nie jestem tam sama.
Chwyciłam banana i zwiałam stamtąd biegiem. Miesiąc wcześniej zmarła Dini 92 lata, babci siostra. 
Opowiedziałam babci całą sytuację i powiedziała mi, że Dini zmarła bo miała wodę w płucach i strasznie kaszlała. Widocznie chciała się ze mną pożegnać. Od tamtej pory nie miałam podobnych sytuacji.

Jestem obecnie w Polsce.
Byłam w kuchni sama gotowałam obiad. Stałam przy zlewie i poczułam, że coś mnie dotknęło w łokieć dość wyraźnie. Spojrzałam na rękę o co kaman, kompletnie niczego na tej wysokości nie miałam bym czegoś dotknęła. Nie mam bladego pojęcia czemu takie rzeczy mnie się przytrafiają.   
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: matowa w 15 Listopad, 2018, 16:16
Spotykając się z chłopakiem "ze świata" miałam głupie wrażenie, że coś chodzi po przedpokoju. Ale mimo to, musiałam wyjść do toalety. Po wyjściu zobaczyłam postać ustawioną pod ścianą w ciemności z kapturem na głowie patrzącą w dół.

To był on, zrobił mnie w jajo, żeby zaśmiać się z mojego strachu, że "skoro interesuje się buddyzmem, na pewno jest nawiedzony" i "skoro miał morę nocną to na pewno demony" :D

Cóż, jesteśmy nadal razem i nic innego się nie wydarzyło.
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Salamander w 22 Listopad, 2018, 14:37
Nieraz słyszy się o pożegnaniach zmarłych. Na przykład ktoś ma wizję pewnej osoby. Jest to konkretnej godzinie, potem się okazuje, że ta osoba zmarła o tej godzinie. Albo zegarek zatrzymał się o tej godzinie, o której dana osoba zmarła. Innemu się przyśni, że dana osoba się z nią żegna, a później dowiaduje się o śmierci. Jeszcze komu innemu tłuką się jakieś naczynia w jakiś niewyjaśniony sposób. Jest mnóstwo takich przypadków. Zastanawiam się, dlaczego tacy pseudo-sceptycy negują, że w ogóle coś takiego ma miejsce, skoro ma miejsce? Prawdziwy sceptycyzm powinien polegać na rzetelnej analizie danego zjawiska, a nie udowadnianiu na siłę, że coś nie miało miejsca, mimo że miało miejsce. Nie przypomina to przypadkiem fanatyczno-religijnego zachowania ŚJ, którzy ignorują lub się wypierają pewnych niewygodnych dla nich rzeczy (np. pedofilii) zarzucając innym np. chorobę psychiczną?
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 22 Listopad, 2018, 17:30
moje trzy grosze:
W 3-cią rocznicę śmierci mamy rozpocząłem stawiać Tarota w pokoju był półmrok, świece świeciły się przy stole, na przeciwko mnie siedziała kobieta w wieku 40-stki.
Była bardzo podekscytowana, zwierzała się z swoich problemów, rozmowa toczyła się prawie godzinę.
Za czołem rozkładać Tarota, przedstawiając jej arkana, słuchała patrząc z niedowierzaniem co przedstawiały karty, zaskoczona oznajmiła, chciałam panu to powiedzieć na samym końcu, ale pan mnie ubiegł.
Nie przerywając seansu nadal wodziłem wzrokiem po układzie kart, w pierwszej chwili myślałem, że siedząca na przeciw mnie kobieta głęboko oddycha i usiłuje zgasić świece, przerwałem, spoglądając na nią badawczym wzrokiem.
Patrząc wprost na mnie, spytała co się stało, odpowiedziałem czy przypadkiem nie chciała pani zgasić świec, odpowiedziała- broń boże....
Kiedy rozmawialiśmy, ponownie ogień  świec zaczął  przybierać rożne kształty, świeca paliła się coraz bardziej intensywnie i niespodziewanie równiutko w tum czasie pękła jej szklanka na stole wylewając swoją zawartość.
Wyszedłem do kuchni aby przynieść ręczniki papierowe, aby wytrzeć rozlaną herbatę, kiedy byłem w kuchni usłyszałem dzwoniący telefon z pokoju oraz rozmowę mojego gościa.
Gdy wszedłem do pokoju, kobieta zalewała się łzami, przez zaciśnięte usta wyrzekła – zmarł 10' temu mój tato.
Tytuł: Odp: Niewyjaśnine i niesamowite nasze historie z życia - a przeżyte .
Wiadomość wysłana przez: matowa w 30 Listopad, 2018, 11:55
Nieraz słyszy się o pożegnaniach zmarłych. Na przykład ktoś ma wizję pewnej osoby. Jest to konkretnej godzinie, potem się okazuje, że ta osoba zmarła o tej godzinie. Albo zegarek zatrzymał się o tej godzinie, o której dana osoba zmarła. Innemu się przyśni, że dana osoba się z nią żegna, a później dowiaduje się o śmierci. Jeszcze komu innemu tłuką się jakieś naczynia w jakiś niewyjaśniony sposób. Jest mnóstwo takich przypadków. Zastanawiam się, dlaczego tacy pseudo-sceptycy negują, że w ogóle coś takiego ma miejsce, skoro ma miejsce? Prawdziwy sceptycyzm powinien polegać na rzetelnej analizie danego zjawiska, a nie udowadnianiu na siłę, że coś nie miało miejsca, mimo że miało miejsce. Nie przypomina to przypadkiem fanatyczno-religijnego zachowania ŚJ, którzy ignorują lub się wypierają pewnych niewygodnych dla nich rzeczy (np. pedofilii) zarzucając innym np. chorobę psychiczną?
U mnie tłumaczyli, że mogło mieć to miejsce, ale jest to sprawka Szatana i robi to po to, byśmy myśleli, że takie zjawiska istnieją :D