Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Jak to Nikita Siergiejewicz Chruszczow, agentów Służby Bezpieczeństwa zdemaskowa  (Przeczytany 1672 razy)

Offline gedeon

Jak to Nikita Siergiejewicz Chruszczow, agentów Służby Bezpieczeństwa zdemaskował.

Pech, przypadek a może kierownictwo „ducha Bożego”?



Cytuj
Nikita Siergiejewicz Chruszczow– radziecki polityk, działacz partyjny i państwowy, I sekretarz KC Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, w latach 1953-1964 i premier ZSRR w latach 1958-1964.
Słynne jest też Jego wystąpienie przed Zgromadzeniem Ogólnym Narodów Zjednoczonych, podczas którego zdjął jeden z butów, a następnie zaczął nim tłuc w mównicę.

Jest to autentyczna,prawdziwa historia, którą poznałem od bezpośredniego świadka tych wydarzeń.

Jest rok 1962 nasila się inwigilacja „społeczności śJ”, ówcześni „słudzy obwodu” spotykają się co miesiąc z „sługą okręgu”, aby zdać raport i przekazać pieniądze z DN. Wszystko jest bardzo tajne, znane są tylko imiona braci, miejsce i czas spotkania.

Były to zazwyczaj dwudniowe spotkania, dobrze zakonspirowane. Przygotowane były tylko posiłki i nocleg. Bracia u których takie spotkanie się odbywało nigdy o nic nie pytali uczestników.

Małe miasteczko na Pomorzu, doskonale usytuowany budynek, w którym na parterze była instytucja użyteczności publicznej, Piętro wraz ze strychem zamieszkiwali bracia. Bardzo bezpieczny i dobrze zakonspirowany lokal. Z racji przeznaczenia przewijało się tam sporo ludzi, nie budziło to niczyjego zdziwienia lub podejrzeń. Budynek znajdował się w bezpośredniej bliskości ważnego szlaku kolejowego. Co w dalszej części opowieści będzie miało kluczowe znaczenie.

Nadszedł dzień w którym na godzinę 11 przed południem wyznaczono spotkanie braci. Zgodnie z zasadami konspiracji, na godzinę lub dwie przed rozpoczęciem programu, pojedynczo zjawiali się bracia. Tym razem było inaczej, godzina 5 rano, gospodyni mieszkania zostaje obudzona dzwonkiem do drzwi, nie jest tym bardzo zdziwiona bo jej mąż pełni społeczną funkcje i przez dom przewija się sporo osób, o różnych porach.
Siostra schodzi na parter i otwiera drzwi, w drzwiach stoją dwaj panowie, dzień dobry, dzień dobry, podają prawidłowe hasło, „czy zastaliśmy męża w domu”, siostra odpowiada w tej chwili go nie ma, ale proszę wejść i poczekać, powinien w każdej chwili nadejść. Panowie wymienili prawidłowo hasło i podali swoje imiona, siostra nie zadając zbędnych pytań zaprosiła ich do środka, zdziwił ją jedynie fakt tak szybkiego przybycia tych braci.
Bracia krótko wyjaśnili że są prędzej, bo mieli problem z dotarciem, a tak pasował pociąg, jeśli nie przeszkadzają to odświeżą się troszeczkę i poczekają za pozostałymi braćmi, którzy pewnie za dwie lub trzy godziny będą, siostra wskazała im łazienkę, zaproponowała herbatę i coś do jedzenia, oczywiście o spaniu nie było już mowy, na godzinę 8 była umówiona z drugą siostrą, która miała jej pomóc w przygotowaniu posiłków.

Była godzina 5,45, siostra otworzyła tekst dzienny i postanowiła sobie go przeczytać, nagle rozległ się natarczywy dzwonek do drzwi, gdzieś tam intuicyjnie wyczuła że nie wróży nic dobrego, podeszła do okna, spojrzała delikatnie przez firanki, no i nie wierzy własnym oczom, cały budynek został otoczony przez milicję i służbę bezpieczeństwa. Pierwsza myśl jaka jej się nasunęła, to że nastąpiła zdrada, wbiegła do pokoju gdzie bracia piją herbatę i szybko wyjaśnia im zaistniała sytuację. Tu następuje pierwsza refleksja, siostra nie dostrzega na twarzach tych braci lęku, bardzo to ją zastanawia. Zaproponowała im ewakuację przez strych na daszek, potem na stojące obok drzewo, gdzie w konarach można było bezpiecznie się schować i przeczekać.
Bracia odparli że jeszcze się zastanowią, ale pewnie nic im nie grozi, bo to pewnie tylko jakaś rutynowa kontrola. Dzwonek do drzwi natarczywie dzwonił, rozległo się nawet pukanie w drzwi i wołanie aby natychmiast otworzyć. Siostra zbiega na parter otwiera drzwi, natychmiast do mieszkania wbiegają milicjanci, jeden z panów łamana polszczyzną pyta kto jest w domu, siostra odpowiada, że dzieci które jeszcze śpią oraz jacyś dwaj panowie, którzy Czekaja za jej mężem, w tej chwili siostra już była pewna że ci bracia to agenci bezpieki i że jest to zaplanowany kocioł, ale nie zatraciła zimnej krwi. Agenci szybko sprawdzili wszystkie pomieszczenia w budynku, kilku z nich wyszło nawet na dach.
Dwaj „pseudo bracia” zostali zapytani co tu robią i poproszono aby okazali dokumenty, co niezwłocznie uczynili, z dokumentów wynikało że nie mieszkają tu na miejscu, a przybyli z daleka, oni z kolei myśleli że ta akcja, to wynik ich działania, tylko nie wiedzieli dlaczego tak się tamci pospieszyli i właściwie zepsuli wszystko.

Pomiędzy panami wywiązał się dziwny dialog, nie pomogły perskie oczka, jakaś tam mimika, oficer który dowodził ta akcją stawał się coraz bardziej nerwowy, padały pytania, tamci nie odpowiadali, spytano siostrę czy zna tych panów, siostra odparła że nie, wpuściła ich do mieszkania, bo powiedzieli że maja sprawę do męża, nagle oficer wyciąga pistolet i zagroził po rosyjsku że zaraz ich tu na miejscu zastrzeli, że są szpiegami, krzyknął na swoich kamratów, dwaj pseudo bracia zostali powaleni na podłogę i skuci kajdankami, jeden z funkcjonariuszy nawet kopnął jednego. Teraz zdali sobie sprawę że to nie przelewki, dotarło do nich że są w rękach rosyjskiego GRU i że jest to zupełnie inna akcja, wiedzieli że maja fałszywe dokumenty i zanim to wszystko się wyjaśni to Rosjanie mogą ich po prostu zastrzelić.
Naglę strach ich sparaliżował, zaczęli wykrzykiwać że są agentami Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, na potwierdzenie tego prosili aby wyciągnąć zaszyte w marynarkach dokumenty. Rosjanie zareagowali wyzwiskami i kopniakami, wyciągnięto jakieś tam zaświadczenia, oficer przeczytał i szydził z nich, że są malowanymi agentami, pseudo bracia domagali się bardzo natarczywie aby powiadomić Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa, i potwierdzić że to była zaplanowana akcja, ale oficer był nieprzejednany, jesteście szpiegami i pójdziecie pod sąd.
Siostra która przysłuchiwała się całej tej akcji, też nie bardzo wiedziała, co się dzieje, z jakiej racji w jej domu są Rosjanie, dyskretnie spojrzała w okno i widzi że wzdłuż całego toru kolejowego stoją uzbrojeni milicjanci i żołnierze. Nagle doznaje olśnienia pewnie Rosjanie będą przewozić jakiś wojskowy tajny ładunek i dla tego to całe zamieszanie.

Było widać wyraźnie, że Rosjan nie interesowała przedstawiana przez „pseudo braci” historia, po upływie 1,5 godziny posterunek został zdjęty a "pseudo bracia" wyprowadzeni do auta …..nastąpiła cisza, co tu zrobić myśli siostra.

Zadzwonił telefon, dzwoni znajomy zawiadowca stacji, co pewnie wystraszyliście się, już po krzyku, naszym torem przejechała salonka, a w niej Nikita Siergiejewicz Chruszczow, to rosyjskie służby specjalne zabezpieczały przejazd rosyjskiego dygnitarza. Siostra usiadła na kanapie i ogarnął ja pusty śmiech,

Nikita Siergiejewicz Chruszczow zdemaskował agentów UB, to ci sprawa......

Wspominałem na wstępie, że usytuowanie budynku będzie miało kluczowe znacznie, z dachu budynku i okien można było prowadzić doskonałą obserwację, rosyjskie służby to wykorzystały, zabezpieczając przejazd dygnitarza.
No i przy okazji aresztując agentów UB, jako.......potencjalnych zamachowców.

Godzina 8 przychodzi umówiona do pomocy siostra, następnie zaczynają się zjeżdżać pozostali bracia. Siostra wyjawia bratu odpowiedzialnemu za to spotkanie, co tu się wydarzyło. Brat wysłuchał, przeanalizował, skoro punkt został spalony, agenci UB zdemaskowani, na pewno upłynie jakiś czas, zanim służby Rosyjskie wyjaśnia z naszymi służbami cała sprawę. UB pomyśli, że tu już na pewno nikogo nie będzie, spotkanie zrobimy tak jak było zaplanowane, będzie to pewnie teraz najbezpieczniejsze miejsce do tego celu, tak też zrobili, dwudniowe spotkanie przebiegło bez zakłóceń i bracia bezpiecznie rozjechali się do swoich zajęć.

Po pewnym czasie brat wyjaśnił siostrze działanie agentów, dwaj bracia z południa polski mieli przejść w rejon Pomorza, zostali aresztowani, UB wymogła na nich współpracę, ci wyjawili miejsce i czas spotkania. Na ich miejsce zostali podstawieni agenci, którzy przybyli specjalnie przed pozostałymi braćmi, bo chcieli ich witać, a nie być sami witanymi, dawało im to pewien element zaskoczenia, że już są i ktoś ich już rozpoznał.

Tymczasem stało się inaczej….. czy to przypadek, pech, czy działanie „ducha Bożego”?

Po jakimś czasie siostra została wezwana do UB na przesłuchanie, po raz pierwszy poszła tam bez lęku, nawet z uśmiechem, oficer był trochę zmieszany zadał tylko pytanie czy pamięta tę sytuacje z Rosjanami i czy znała tych panów, siostra odpowiedziała Rosjanie zrobili to co do nich należało, a tych panów nie zna, wpuściła ich do domu bo oświadczyli że są umówieni z moim mężem, oficer pokiwał głową, jakby się uśmiechając, tak, tak, wiemy wszystko i kazał siostrze iść.
Mieszkanie to jeszcze przez długie lata było bezpiecznym miejscem tajnych spotkań braci, nigdy tam nie było wpadki


Boratyniak

  • Gość
 большая история ;)