Zanim powstał pierwszy kort w Betel, to po prostu Sędzia i inni jego koledzy grali sobie w tenisa w więzieniu, na korcie w latach 1918-1919.
Tak jest tak ciężko znosili trudy niewoli babilońskiej:
„W dniach od 2 do 5 stycznia 1919 roku, gdy brat Rutherford i jego współtowarzysze wciąż jeszcze siedzieli w więzieniu, w Pittsburghu w stanie Pensylwania miało się odbyć zgromadzenie. Nie chodziło jednak o zwyczajny zjazd, połączono go bowiem z dorocznym walnym zebraniem Towarzystwa Strażnica, zwołanym na sobotę 4 stycznia 1919 roku. Brat Rutherford doskonale zdawał sobie sprawę, jak ważne było to wydarzenie.
Owej soboty po południu poszukał brata Macmillana i znalazł go na więziennym korcie tenisowym” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 72).
„W połowie roku 1918 J. F. Rutherford i siedmiu jego współpracowników znaleźli się w więzieniu federalnym w Atlancie. List A. H. Macmillana z 30 sierpnia 1918 roku pozwala nam zajrzeć za więzienne mury. W odpisie listu przedstawionym przez Melvina P. Sargenta czytamy między innymi:
»Niewątpliwie chciałbyś się czegoś dowiedzieć o naszych warunkach w więzieniu. Opiszę ci pokrótce, jak się tu żyje. Brat Woodworth i ja siedzimy w jednej celi. Jest bardzo czysta, jest w niej dużo powietrza i światła. Ma wymiary 3x2x2 metry, dwie prycze z siennikami, dwa prześcieradła, koce i poduszki, dwa krzesła, stół i sporo czystych ręczników oraz mydła. Mamy też szafkę na przybory toaletowe. (...)«
»Wszyscy bracia pracują razem w pracowni krawieckiej. Jest to dobrze oświetlony i wietrzony pokój o wymiarach 18x12 metrów. Brat Woodworth i ja robimy dziurki do guzików oraz przyszywamy guziki do koszul i ubrań więziennych. Bracia Van Amburgh, Robison, Fisher, Martin i Rutherford szyją, a raczej pomagają szyć kurtki i spodnie więzienne. W tym dziale pracuje w sumie około 100 mężczyzn. Z miejsca, gdzie pracuję, widzę wszystkich braci, a zapewniam Cię, że to interesujące oglądać, jak brat Van Amburgh zszywa na maszynie przednią i tylną część spodni. (...) Brat Rutherford już prawie stracił nadzieję, iż kiedykolwiek się nauczy szyć kurtki. Odnoszę wrażenie, że nie skończył jeszcze ani jednej, chociaż pracuje już około 3 tygodni. Kiedy na niego patrzę, to wydaje się, że jest zajęty, ale chyba większość czasu spędza na próbach nawleczenia igły. [Strażnik obchodził się z nim tak grubiańsko, że kilku innych więźniów wzięło kurtkę i ją wykończyło. W końcu przeniesiono brata Rutherforda tam, gdzie czuł się bardziej swojsko – do biblioteki]. (...)
»Po przyjściu do naszych cel po kolacji najpierw przeglądamy wieczorną prasę. Potem przez godzinę, od szóstej do siódmej, można sobie pograć na dowolnym posiadanym instrumencie. Cóż za różnorodność! Grają tu chyba na wszystkim, na czym się tylko da, z wyjątkiem drumli, ale zamierzam się o nią postarać, bo to jedyny instrument, na jakim umiem grać, jeśli nie liczyć harfy dziesięciostrunnej. Podczas tej godziny, którą brat Woodworth nazywa ‘piekłem Dantego’, zwykle gramy w domino. Potem czytamy Brzask [ang. Dawns] albo Biblię, aż do godziny dziesiątej, kiedy gasi się światło. Następnego dnia robimy to samo, i tak aż do soboty. W sobotę po południu wszyscy więźniowie wychodzą na dziedziniec.
Tam rozgrywają dobry mecz baseballu i bardzo się tym interesują.
Ja zwykle spędzam to popołudnie na grze w tenisa. Inni bracia spacerują i rozmawiają. (...) Orkiestra więzienna w ciągu popołudnia odgrywa kilka wybranych utworów«.
Ośmiu uwięzionych Badaczy Pisma Świętego miało sposobność głosić innym więźniom dobrą nowinę o Królestwie Bożym. Wszyscy więźniowie musieli w niedzielę rano uczestniczyć w nabożeństwie w kaplicy, a kto chciał, mógł zostać później na szkółce niedzielnej. Ośmiu braci utworzyło klasę studium Biblii, co pozwoliło im cieszyć się swym towarzystwem. Z czasem przyłączyli się do nich inni więźniowie i bracia na zmianę uczyli klasę. Nawet niektórzy funkcjonariusze podchodzili posłuchać. Zainteresowanie rosło, aż w końcu przychodziło na te lekcje 90 osób” (Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975 s. 46-47).