Zamieszczona fotka z „plakacistkami” w tle z roku 1948, nie jest dla mnie dużym zaskoczeniem. Osobiście z tego rodzaju „głoszeniem” się nie spotkałem. W prawdzie ten wymieniony wyżej rok jest dopiero drugim rokiem mojej obecności w Organizacji, więc mogło wcześniej mnie coś ominąć. Takie głoszenie przy pomocy plakatów jak na zdjęciu, nie było dla mnie obce, ale o tym dowiadywałem się jedynie od tej generacji, która w Organizacji była zakotwiczona jeszcze przed pierwszym września 1939 roku. Od tej populacji „Świadków”, miałem też dostęp do literatury, którą już w mojej obecności przesuwano na indeks. Zapewne interesująca nas tutaj sprawa głoszenie za pomocą plakatów, była następstwem odchodzenia od tej metody. W tym czasie kładziono już nacisk na głoszenie ustne i tym sposobem wycofywano się również z przekazów gramofonowych (patefonów), tudzież wyświetlania Fotodramy, nawet z przeznaczeniem wyłącznie dla członków zboru.
W pierwszych początkach mojego nowicjatu w Organizacji, moi nauczyciele ucząc mnie głoszenia od domu do domu, używali jeszcze tak zwanej „wizytówki”, z której - dosłownie - odczytywało się zawartą w niej treść. Jednak na zebraniach służbowych wycofywano się z tej metody i intensywnie wdrażano już ten nowy rodzaj głoszenia, który dotrwał do dziś. Głoszenie plakatowe zapewne podlegało temu samemu nakazowi (?) Ale z uwagi na powstawanie nowych Zborów, z nowymi jeszcze nie skażonymi głosicielami przez starych „badoli” jak ich w tamtym czasie nazywano, po prostu tematu plakatowego, lub jak kto woli problemu, nie podnoszono. Tak przynajmniej ja osobiście wyjaśnił bym samemu sobie.
Nie oznaczało to jednak, że temat plakatów tak całkowicie został rozwiązany. Mimo wszystko, temat ten wisiał gdzieś zawieszony w powietrzu. W roku 1948 odbyły się dwie „Konwencje Okręgowe”. Jedna w mieście Lublinie, a druga w Poznaniu. Osobiście na tych zgromadzeniach nie byłem obecny z bardzo prozaicznej przyczyny – brak środków w postaci tzw. złotówek lubelskich. Z późniejszych obiegowych, bliżej niesprecyzowanych danych, miało wynikać, że w Lublinie były przygotowane plakaty, ale ze względów obiektywnych ich nie użyto. Również w Poznaniu akcji plakatowej nie było.
Zdjęcie, które publikuje Roszada wskazuje, że na Mazurach jakaś impreza z udziałem tych rowerowych uczestników się odbyła. W jakim rozmiarze i z jakim skutkiem, pozostanie bez wyjaśnienia. Pozostaje tylko spekulacja. Mam wrażenie, że jakiś Zbór (w tamtym czasie nie używano tego określenia, lecz używano określenia Grupa) pod dozorem jakiegoś brata lub braci o korzeniach przedwojennych musiała podjąć się takiego zadania. Czy to moje przypuszczenie może mieć jakieś uzasadnienie? Postaram się wyjaśnić nie wprost, ale drogą dedukcji. Poniżej opisana prze zemnie opowieść, wydarzyła się naprawdę ze mną w tle.
Miejsce i czas wydarzenia jest zbieżny jaki wynika ze zdjęcia. W prawdzie nie będą to Mazury ale małe powiatowe miasteczko w województwie poznańskim – Kępno - rok 1949. Latem tamtego roku odbyła się tam obwodowa konwencja Sw. J. Byłem obecny na tej konwencji. Sługą Grupy w tym miasteczku był bardzo miły brat o imieniu Kazimierz - nazwisko pominę. Mieszkał około czterech km za miastem. Brat Kazimierz należał do przedwojennego klanu „starych” badoli. Już przed wojną mieszkał w Niemczech. Tam zapoznał się z „plakatowym głoszeniem”, ale po 1945 roku wrócił do Polski. Gdy zapadło postanowienie, że obwodowa konwencja odbędzie się w mieście Kępnie na terenie jego zboru, postanowił wykonać mobilny plakat. Nie jest mi znane, czy to przedsięwzięcie było uzgodnione ze sługami organizacyjnymi wyższego szczebla, czy miała to być niespodzianka. Faktem jednak jest to, że plakat ten nie został nigdy użyty. Osobiście ten plakat widziałem już jakiś czas po zakończonej konwencji. Były to dwie płaszczyzny wykonane z dykty o wymiarach 1,5 metr wysokie i na dwa metry długie, wierzchołkami wspartych o siebie. Całość zamontowana była na tylnym podwoziu wozu gospodarczego na dwóch kołach gumowych. Treść napisu wykonana była farbą olejną, ale treści tekstu już nie przypominam sobie
.
Czy opisane powyżej wydarzenia będą w czymś pomocne?