Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

BYLI... OBECNI... => DZIECIŃSTWO I DORASTANIE WŚRÓD ŚJ... => Wątek zaczęty przez: KAZ w 08 Wrzesień, 2015, 12:59

Tytuł: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: KAZ w 08 Wrzesień, 2015, 12:59
Do założenie tego tematu skłoniła mnie ostatecznie nie dawno przeprowadzona rozmowa, dotycząca relacji pomiędzy byłymi Świadkami Jehowy, którzy odeszli od Organizacji a ich Rodzicami pozostającymi w niej nadal. Ponadto znane świadectwa, doświadczenia w relacjach pomiędzy dziećmi i rodzicami w takich sytuacjach oraz nade wszytko rola w tym Organizacji Świadków Jehowy.  Temat wszakże przykry, bolesny i trudny do omawiania na łamach forum oraz codziennym życiu, bowiem wiele osób tak dzieci jak i rodziców cierpi z powodu wzajemnego odrzucenia czy nawet samego oziębienia kontaktów, inni pozostają w Organizacji bojąc się utraty tych relacji.

Odrzucenie, czy piętnowanie dzieci przez rodziców z jakim się spotykają, owoc tej niby miłości rodzicielskiej jest moim zdaniem nie tylko przyczyną źle pojmowanej religii, nauczania jak i psychomanipulacji np. sekty, ale także pewnych uwarunkowań w potencjale uczuć samych rodziców.  Uważam, że wielu ludzi będących już poza organizacją stoi przed trudną prawdą znaną światu, że rodzice mogą kochać i miłować swoje dzieci w większym bądź mniejszym stopniu. Moim zdaniem jest to kolejna prawda, przed którą jedni mogą uciekać, ignorować lub nie zdawać sobie z tego sprawy, tłumacząc wszytko to działaniem sekty. Kolejni stosować metodę wyparcia jak nie którzy Świadkowie w Organizacji.

Faktem bezspornym jest, iż Organizacja stara się izolować dzieci od rodziców chroniąc zbór za wszelka cenę. Ale czy może być też tak, iż owa miłość do własnych dzieci jest na tyle niedoskonała, nie pełna, słaba, że dopiero w sekcie jest to uzewnętrznione jako owoc lub pole do działania psychomanipulacji ? Poddaje się temu bez walki ? Tym samym braki w niej stają się dopiero widoczne gdy zostaje ona poddana próbie ? Czy może jest tak, że w nielicznych przypadkach nigdy nie układało się z rodzicami, nie czuliśmy ich ciepła i miłości a winimy za to w całości sektę zrzucając na nią wszelkie ludzkie niepowodzenia na tej płaszczyźnie ?

Czy idąc dalej tym tokiem myślenia może się zdarzyć tak, iż ktoś wszystkie nie najlepsze stosunki z rodzicami usprawiedliwia działaniem sekty sam przy tym pozostając w cieniu, nie zbudowawszy tych relacji na prawdziwej miłości ? Czy uświadomienie sobie tego faktu może coś zmienić ?

Jakie jest wasze zdaniem w tej kwestii ?


Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: M w 08 Wrzesień, 2015, 16:28
 Moje zdanie w tej sprawie już znasz, ale napiszę dla innych.  Żeby dobrze zrozumieć problem odrzucania, trzeba najpierw poznać skalę tego zjawiska. A skala jest przerażająca. Zdecydowana większość świadków Jehowy odrzuca swoich krewnych którzy zdecydowali się opuścić tę organizację. Przypadki osób, które nie spełniają tego wymagania są wyjątkowo nieliczne, gdyż takie postępowanie kreuje się w organizacji jako nie lojalne, zarówno wobec ludzi, jak i wobec Boga. Mało tego, tym ludziom wmawia się, że to właśnie poprzez odrzucenie okazują swoim krewnym miłość, gdyż wtedy mogą pobudzić ich do tego, by wrócili do organizacji gdy zatęsknią za relacjami z krewnymi. Jest to psychomanipulacja w najgorszym  możliwym, obrzydliwym wydaniu. 

Owszem, może się zdarzyć, że ktoś obecny w takiej sekcie i odrzucający swojego krewnego ze względu na jego poglądy, tak naprawdę nigdy nie darzył go normalną, prawdziwą miłością. Zapewne takie przypadki się zdarzają, ale nie uważam, by były one częste. Natomiast skupianie się właśnie na nich moim zdaniem rozwadnia prawdziwy problem, którym jest sekta, która spływa na umysły i uczucia ludzi, którzy w innym przypadku zachowywali by się zupełnie inaczej.

 Każdy z nas z osobna zna swoich krewnych, i do pewnego stopnia potrafi stwierdzić, czy to jak traktują nas po odrzuceniu nauk organizacji to wynik psychomanipulacji w sekcie, czy naturalnych uwarunkowań. Ja osobiście zawsze powtarzam osobom które zostały odrzucone przez rodzinę, że to nie jest ani ich wina, ani wina ich krewnych. Winna jest sekta i to z nią należy walczyć, walcząc jednocześnie, o ile to możliwe, o odzyskanie więzów rodzinnych.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: KAZ w 08 Wrzesień, 2015, 16:44
Zdecydowanie wartościowa wypowiedź. Dziękuję.

Jednak uważanie, że to nie ich wina jest także przeniesieniem pewnej odpowiedzialności na Organizację. Tak jak już pisałem gdyby jakaś sekta kazała zabić w imię wiary to wykonawcą tego czynu jest Człowiek a nie Organizacja. Natomiast podjudzenie do takowego czynu, manipulacja jest traktowane zdecydowanie inaczej. Chcę przez to powiedzieć, iż zdecydowana cześć odpowiedzialności za relację spada na Rodziców bez względu na fakt mieszania im głowach. Ale to moje zdanie też już znasz i także chciałem się nim podzielić przez wzgląd na innych.

Biblia podobnie generalnie uczy, iż stając przed Bogiem nie można się obronić słowami: Tak mi kazali, czy tak mnie uczyli. Po to ma człowiek własny rozum aby dokonywał wyborów komu jestem posłuszny i komu daję wiarę. Niestety zbyt słabe więzi rodzinne a także z dziećmi temu nie pomagają.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: nowa w 08 Wrzesień, 2015, 19:14
Nie mam osobistych doświadczeń w tym względzie, ale bardzo podoba mi się to, co napisał M. Sekta ponosi odpowiedzialność, na tym polega manipulacja. "Pranie mózgu" jest procesem długotrwałym, człowiek nie jest świadomy, że mu podlega. Kiedy zaczyna się przebudzenie, dopiero wtedy otwierają się oczy. Następuje to często po jakiejś traumie, szoku. „Wybudzaczem” może być artykuł w gazecie, taki jak np. w GW, albo – niestety - wielka tragedia (np. śmierć kogoś bliskiego po nieotrzymaniu transfuzji).
To wszystko to oczywiście tylko moje dywagacje. Nie jestem psychologiem…
Rozmawiałam ostatnio „w realu” z ex ŚJ i wiem, jak bardzo boli odrzucenie. Wyobrażam sobie, że wielu przebudzonych ludzi woli pozostać w organizacji, żeby tego nie doświadczać. Rozumiem to i nie osądzam. Myślę, że zerwanie kontaktów często łączy się z fanatyzmem, tzn. osobom fanatycznie podległym organizacji szybciej i łatwiej przychodzą takie zachowania w imię „wyższych celów”.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Randori w 08 Wrzesień, 2015, 23:11
Temat mnie osobiście poruszył. Sam się łapię jeszcze na świadkowym myśleniu - "to nie dla mnie", "on/ona się nie zgodzi". Odrzucenie zachodzi tutaj w 2-ie strony. Przez to, że wychodząc z organizacji doświadczamy odrzucenia przez bliskie osoby, sami nieraz takim nastawieniem generujemy sytuacje, w których zachowujemy się wobec innych jak osoby będące odrzucone (czy to z organizacji czy z poza). Tak wynika przynajmniej z moich obserwacji. Jeśli wyszedłeś niedawno z organizacji zaobserwuj swoje emocje w momencie kiedy widzisz lub spotykasz Świadka Jehowy. Co czujesz? Jakie masz do niego nastawienie? Czy przypadkiem z góry nie zakładasz, że nie będzie chciał z Tobą rozmawiać?

W kontaktach z normalnymi ludźmi (światusami wg. ŚJ), stare myślenie niestety też się uwidacznia, kiedy człowiek otrzymuje zaproszenie do wspólnej zabawy, spędzenia razem czasu, wyjazdu na wycieczkę, wyjścia na piwo - "a czy mogę?", "czy to dobre towarzystwo?". Jasny gwint! - kto normalny się nad tym zastanawia?

... Winna jest sekta i to z nią należy walczyć, walcząc jednocześnie, o ile to możliwe, o odzyskanie więzów rodzinnych.

M -> Zgadzam się z Tobą, jednak nie wiem co miałeś na myśli pod pojęciem 'walczyć'. Mogę się mylić, ale moim zdaniem to jedna z najtrudniejszych kwestii - jak obnażyć sekciarskie mechanizmy, bez przypięcia sobie etykietki zaciekłego przeciwnika ukochanej  religii ŚJ...
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: M w 08 Wrzesień, 2015, 23:23
M -> Zgadzam się z Tobą, jednak nie wiem co miałeś na myśli pod pojęciem 'walczyć'. Mogę się mylić, ale moim zdaniem to jedna z najtrudniejszych kwestii - jak obnażyć sekciarskie mechanizmy, bez przypięcia sobie etykietki zaciekłego przeciwnika ukochanej  religii ŚJ...

Oczywiście nie miałem na myśli zaciekłe zwalczanie, bo to w ŚJ od razu powoduje wytworzenie mechanizmów obronnych i syndrom prześladowanych. Ta 'walka' to powolne, wręcz żmudne uświadamianie bliskim, że to nie religia, ale więzi rodzinne powinny być u nich w życiu na pierwszym miejscu, przy okazji uświadamiając ich subtelnie o pomyłkach i fałszerstwach WTS-u.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 09 Wrzesień, 2015, 08:20
  Jestem taką odrzuconą osobą, wiem co to znaczy i jak bardzo to boli. Upłynęło dużo czasu nim ból i żal zamieniłam na....litość i współczucie. Coraz częściej łapę się na tym, że moją rodzinę nazywam....krewniakami.
Cóż...rodzina inaczej wygląda.

Czy winię organizację, w jakimś stopniu tak. Swoimi chorymi zasadami, parciem na władzę, chęcią zapanowania nad masą i jednostką ludzką wyrządzają wiele krzywd.
Jednak bardziej winię moich bliskich. Nie są głupi, widzą jak postępują, w czym siedzą, a jednak w to brną. Nikt ich nie trzyma tam na siłę.

Mnie by w życiu nie przeszyły przez gardło słowa....zdechniesz w armagedonie ; nie wolno mi o tobie myśleć a co dopiero rozmawiać ; jesteś dzieckiem szatana....a to usłyszałam od własnej matki.
A wszystko to po to byle załapać się na raj....


PS W chwilach desperacji słysząc od matki że jestem dzieckiem szatana odpowiadałam jej.....czyli twoim . :) Ale się wściekałaaaaaaaaaaa :D
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: KAZ w 09 Wrzesień, 2015, 08:37
To też chciałem poruszyć w temacie. Dobrze, że o tym wspomniałaś choć pewnie nie jest to przyjemne.

Dziękuję.



Jednak właśnie w tym kierunku chciałbym rozwinąć temat,
gdyż WTS trzeba obnażać i to nie ulega wątpliwości
ale samych ludzi także.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Córka Weterana w 09 Wrzesień, 2015, 10:21

Jakie jest wasze zdaniem w tej kwestii ?


[/font]

Moim zdaniem temat jest szerszy niż tylko ostracyzm na linii rodzice-dzieci. Będąc w organizacji, z pewnością każdy z nas słyszał o przypadkach wyrzucania z domu "za prawdę" przez katolików bądź niewierzących. Moja eksteściowa jest takim przykładem. Ojciec wygnał z domu, w momencie gdy postanowiła zostać śJ.
Jest też sporo przypadków wyrzucania z domu dziewczyn, które zaszły w ciążę.
Dla mnie rodzice, którzy są w stanie wyrzec się własnych dzieci w ogóle mają jakiś defekt psychiczny. Być może defekt ten występuje na skutek takiego czy innego prania mózgu (to może być świadkowskie pranie mózgu, ale też i katolickie, czy pranie mózgu z gatunku "co ludzie powiedzą").
Moim zdaniem chyba tylko jakieś ciężkie przestępstwo lub krzywdzenie rodziców może być usprawiedliwieniem tego, że rodzice odcinają się od dzieci.
Jestem wdzięczna Losowi, że w moim życiu się tak nie stało; moi rodzice najpierw poznali tzw. prawdę, a potem "prawdę o prawdzie" i od nich poznawałam obie prawdy ja. Mój eks chciał mnie od nich odciąć, zapowiadał mi, że jeśli znajdą się poza organizacją, to on zrobi wszystko, żebym nie mogła się z nimi widywać czy rozmawiać (do dziś włos mi się na głowie jeży na myśl w jaki sposób on chciał do tego doprowadzić, bo pozostają mi domysły). Na szczęście stało się inaczej. Od organizacji odeszłam ja, odeszli moi rodzice, eks w niej pozostał, moi dawni znajomi też.
Bardzo współczuję wszystkim, którzy nie znaleźli wspólnego języka z rodzicami pod tym względem.
Rodziców nie można zmienić, męża zawsze można.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Puszek w 09 Wrzesień, 2015, 10:48
(..) Moja eksteściowa jest takim przykładem. Ojciec wygnał z domu, w momencie gdy postanowiła zostać śJ.
Jest też sporo przypadków wyrzucania z domu dziewczyn, które zaszły w ciążę.
Dla mnie rodzice, którzy są w stanie wyrzec się własnych dzieci w ogóle mają jakiś defekt psychiczny. Być może defekt ten występuje na skutek takiego czy innego prania mózgu (to może być świadkowskie pranie mózgu, ale też i katolickie, czy pranie mózgu z gatunku "co ludzie powiedzą").

To możemy podać sobie rękę. Matka-katoliczka mojej teściowej tak samo wyrzuciła ją z domu gdy zaczęła studium ze Świadkami i postanowiła się ochrzcić. Dzięki temu nie mają kontaktu przez ponad 25 lat. Tym samym wprost wyrzekła się swojej wnuczki (mojej żony), gdy ta stanęła jako małe dziecko przed drzwiami domu babci. Typowa dewocja. Jednak teściowej tłumaczyło się, że to atak Szatana i teraz zyska, o wiele większą rodzinę. Tak więc tylko defektem psychicznym (delikatnie opisane), można to wytłumaczyć. I tego typu sytuacje mogą mieć miejsce wszędzie.
Ale wracając go głównego tematu. Już kiedyś pisałem, że potrafię zrozumieć ostracyzm wobec wykluczonego przez członków zboru czy tych byłych przyjaciół dla mnie tacy ludzie nie mają większego znaczenia. Gorzej gdy z tymi ludźmi łączą większe powiązania np. praca. Ale NIGDY nie zrozumiem ostracyzmu między rodziną. To nie jest miłość tylko chore sekciarskie postanowienie, gdzie każda ze stron cierpi. Tym się wymusza powroty do organizacji, masz jak zbity pies wrócić by odzyskać rodzinę, a oficjalnie więź z Bogiem. Czyli poprzez jedną istotną rzecz masz odzyskać tą Najważniejszą - niezły mechanizm.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: M w 09 Wrzesień, 2015, 11:50
Każda organizacja, nie tylko ŚJ, jeśli napiera na swoich członków by porzucili swoje dzieci ze względu na ich poglądy, jest zła. KK jako tako oficjalnie tego (chyba) nie robi, ale mógł się znaleźć jakiś ksiądz fanatyk, który nakładł osobom o których wspominacie do głowy, że tak należy robić. To są tak samo niebezpieczne zachowania jak te u ŚJ i przypominają mi mechanizmem działania czasy, gdy w imię Boga w średniowieczu prowadzono krucjaty. Całe szczęście społeczeństwo się rozwija i mam cichą nadzieję, że w przyszłości takie zachowania będą społecznie piętnowane jeszcze bardziej, szczególnie gdy wzrośnie świadomość o ich istnieniu.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 09 Wrzesień, 2015, 11:51
Tak więc tylko defektem psychicznym (delikatnie opisane), można to wytłumaczyć. I tego typu sytuacje mogą mieć miejsce wszędzie.

 



      Tak, wszędzie można spotkać maniaków religijnych. Jednak takie "wynaturzenie" w tej dziedzinie to tylko  u świadków. I do tego jeszcze są z tego dumni, szczycą się. Wielu świadków ma w.....prawo, przyzwoitość oraz rodzicielskie obowiązki tylko  wyrzucają z domu nieletnie dzieci bo te nie chcą przyjąć symbolu.

   
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Córka Weterana w 09 Wrzesień, 2015, 12:53
Każda organizacja, nie tylko ŚJ, jeśli napiera na swoich członków by porzucili swoje dzieci ze względu na ich poglądy, jest zła. KK jako tako oficjalnie tego (chyba) nie robi, ale mógł się znaleźć jakiś ksiądz fanatyk, który nakładł osobom o których wspominacie do głowy, że tak należy robić. To są tak samo niebezpieczne zachowania jak te u ŚJ i przypominają mi mechanizmem działania czasy, gdy w imię Boga w średniowieczu prowadzono krucjaty. Całe szczęście społeczeństwo się rozwija i mam cichą nadzieję, że w przyszłości takie zachowania będą społecznie piętnowane jeszcze bardziej, szczególnie gdy wzrośnie świadomość o ich istnieniu.

A to jest słuszna uwaga - KK nie ma w oficjalnej doktrynie, o ile mi wiadomo, że rodzice mają wyrzekać się dzieci, które stają się niewierzące. A śJ w oficjalnej doktrynie mają, w dodatku wręcz dumni są z tego.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Puszek w 09 Wrzesień, 2015, 13:03
I tak jak ŚJ uwielbiają na każdym kroku dogryzać Kościołowi, to sorry bardzo ale w tej kwestii Świadkowie są o wiele gorsi. Dlatego tą praktykę trzeba piętnować.

PS. "Jeśli twoje dziecko zaczyna myśleć inaczej! To wiedz, że coś się dzieje"  ;D ks. Natanek. (ale napewno nie jest to oficjalne stanowisko KK).
Jakoś nie wyobrażam sobie papieża Franciszka co z okna w Watykanie każe wyrzucać dzieci z domów albo żeby dzieci odrzuciły rodziców z takich lub innych powodów.

EDIT: Ale już Morrisa pieprzącego takie głupoty na tv.jw już sobie wyobrażam.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Córka Weterana w 09 Wrzesień, 2015, 13:05
I tak jak ŚJ uwielbiają na każdym kroku dogryzać Kościołowi, to sorry bardzo ale w tej kwestii Świadkowie są o wiele gorsi. Dlatego tą praktykę trzeba piętnować.

Masz całkowitą rację.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: KAZ w 09 Wrzesień, 2015, 14:17
Czyli jak tak Was czytam problem leży nie tylko w organizacji czy sekcie ale także pośród rodziców wierzących inaczej lub nawet nie wierzących. Odrzucenie czy kaleczenie relacji przez rodziców jest zjawiskiem spotykanym i poza Organizacją. Cóż dopiero w niej samej gdzie ma odpowiednie warunki do ujawnienia się.

To potwierdzało by częściowo moją nieśmiałą tezę w pytaniu głównym.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: nowa w 09 Wrzesień, 2015, 15:32
Czyli jak tak Was czytam problem leży nie tylko w organizacji czy sekcie ale także pośród rodziców wierzących inaczej lub nawet nie wierzących. Odrzucenie czy kaleczenie relacji przez rodziców jest zjawiskiem spotykanym i poza Organizacją. Cóż dopiero w niej samej gdzie ma odpowiednie warunki do ujawnienia się.

To potwierdzało by częściowo moją nieśmiałą tezę w pytaniu głównym.

Tak, problem nie leży tylko w sekciarskim "praniu mózgu", każdy ma wszak wolną wolę i sam może podejmować decycje, ale patologiczne środowisko, czyli w tym przypadku sekta, patologiczne zachowania pogłębia poprzez ich usprawiedliwianie, propagowanie, zachęcanie do nich. W dodatku w imię miłości do Boga.
Myślę, że dziecko wychowane wśród fanatycznych ŚJ, widząc takie zachowania w rodzinie lub bliskim otoczeniu (o ile nie są skierowane bezpośrednio do niego), może stracić wrażliwość na innych lub stać się mniej wrażliwym na cudzą krzywdę. Nie wiem, może się mylę... no, w każdym razie zdobywa złe wzorce...
Zdrowe środowisko może leczyć złe zachowania, błędne myślenie; może uwrażliwiać.
Natomiast patologiczne otoczenie tłumaczy rzeczywistość inaczej, niż ona wygląda, dlatego ludzi nakierowywuje na tory złych zachowań.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 09 Wrzesień, 2015, 19:49
Czyli jak tak Was czytam problem leży nie tylko w organizacji czy sekcie ale także pośród rodziców wierzących inaczej lub nawet nie wierzących. Odrzucenie czy kaleczenie relacji przez rodziców jest zjawiskiem spotykanym i poza Organizacją. Cóż dopiero w niej samej gdzie ma odpowiednie warunki do ujawnienia się.

To potwierdzało by częściowo moją nieśmiałą tezę w pytaniu głównym.

     Problem zawsze tkwi w człowieku....tu nie ma żadnych wątpliwości. Ponieważ to jednostki ze swoimi zasadami, poglądami tworzą całość. - powtarzam się, wiem.

    Ludzie tak bardzo wierzą i  chcą załapać się na te sielskie obrazki w raju, żyć sobie bezproblemowo wiecznie, że mają w d..... to co tu i teraz. Wiele razy powtarzałam że kierują się zwyczajnie egoizmem, aby tylko ich pozycja nie była zachwiana.
Góra mówi....odrzucić wykluczonych, nie kontaktować się nawet sms....i tak robią. Wiadomo czego boi się góra, ale wierni się przekonani, że to z troski o nich. A to guzik prawda....oni boją się że ludzie zaczną odchodzić i kto będzie utrzymywał tych wypasionych dygnitarzy?

  Manipulacja i żerowanie na ludzkich nadziejach podparte wersetami z biblii.



Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: KAZ w 10 Wrzesień, 2015, 09:17
Aleś teraz namieszała wątków :)

Ja napiszę że mam nadzieję na życie w innym bycie, ciele, a nie tylko egzystencje w tym chorym i ledwie 100 letnim gdzie nawet drzewa czy żółwie i papugi żyją dłużej. Jestem więc naiwniakiem i zmanipulowany wersetami ? Czy w istocie każdy za nas ma gdzieś ukryte pragnienie życia dłużej, lepiej bez końca, lecz w lepszych warunkach bytowania ? Instynkt przetrwania jest wpisany w nasze geny przez Stwórcę, czy zatem przez to jestem egoistą w negatywny słowa tego znaczeniu ?
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Inka w 10 Wrzesień, 2015, 12:01
A ja ufam Bogu. Obojętnie co będzie i kiedy, Bóg nie skrzywdzi prawego . Trzeba się starać, przestrzegać zasad, a przyszłość zostawić Bogu. Biblię różnie można interpretować,a prawdę zna tylko Bóg.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Córka Weterana w 10 Wrzesień, 2015, 19:27
A ja ufam Bogu. Obojętnie co będzie i kiedy, Bóg nie skrzywdzi prawego . Trzeba się starać, przestrzegać zasad, a przyszłość zostawić Bogu. Biblię różnie można interpretować,a prawdę zna tylko Bóg.

A ja się przekonałam, że najlepszym sposobem na przewidzenie przyszłości jest jej tworzenie ;)
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 10 Wrzesień, 2015, 19:41
Aleś teraz namieszała wątków :)

Ja napiszę że mam nadzieję na życie w innym bycie, ciele, a nie tylko egzystencje w tym chorym i ledwie 100 letnim gdzie nawet drzewa czy żółwie i papugi żyją dłużej. Jestem więc naiwniakiem i zmanipulowany wersetami ? Czy w istocie każdy za nas ma gdzieś ukryte pragnienie życia dłużej, lepiej bez końca, lecz w lepszych warunkach bytowania ? Instynkt przetrwania jest wpisany w nasze geny przez Stwórcę, czy zatem przez to jestem egoistą w negatywny słowa tego znaczeniu ?

   Kaz....ja namieszałam , ja taka grzeczna? :D

    A miej sobie pragnienie życia po życiu i dąż do tego skoro masz taką potrzebę. Każdy ma takie prawo.
Pod warunkiem że nie krzywdzi przy tym innych.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: KAZ w 16 Wrzesień, 2015, 11:11
A ja się przekonałam, że najlepszym sposobem na przewidzenie przyszłości jest jej tworzenie ;)

Pewnie i słusznie. Tylko czy to przewidywanie czy raczej próba kontroli i jej kreowania ?
Trudno w pełni przewidzieć co się wydarzy dążąc do jej realizacji.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: KAZ w 16 Wrzesień, 2015, 11:13
A miej sobie pragnienie życia po życiu i dąż do tego skoro masz taką potrzebę. Każdy ma takie prawo.
Pod warunkiem że nie krzywdzi przy tym innych.

Ależ oczywiście. Zdecydowanie nie wolno krzywdzić innych.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Córka Weterana w 16 Wrzesień, 2015, 12:45
Pewnie i słusznie. Tylko czy to przewidywanie czy raczej próba kontroli i jej kreowania ?
Trudno w pełni przewidzieć co się wydarzy dążąc do jej realizacji.

Czy naprawdę muszę tłumaczyć, że chodzi o to, by przestać "czekać na Boga" i wziąć pewne sprawy w swoje ręce, na tyle na ile się da? Wiadomo, że wszystkiego nie jest się w stanie samemu zrobić, ale dużo można, zwłaszcza ze swoim życiem. To tylko u osób, które mylą wiarę z restauracją panuje przekonanie, że moga sobie coś "zamówić" u Boga. A potem czekają... i tak całe życie im upływa.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: KAZ w 16 Wrzesień, 2015, 13:30
Mi nie musisz tłumaczyć. Zapewniam.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: nowa w 16 Wrzesień, 2015, 14:09
Czy naprawdę muszę tłumaczyć, że chodzi o to, by przestać "czekać na Boga" i wziąć pewne sprawy w swoje ręce, na tyle na ile się da? Wiadomo, że wszystkiego nie jest się w stanie samemu zrobić, ale dużo można, zwłaszcza ze swoim życiem. To tylko u osób, które mylą wiarę z restauracją panuje przekonanie, że moga sobie coś "zamówić" u Boga. A potem czekają... i tak całe życie im upływa.

Moim zdaniem,  nie chodzi o to,  aby czekać na Boga, ale właśnie żyć tu i teraz, jednocześnie wykonując Jego wolę. Jedno drugiemu nie przeczy.
Nic sobie u Boga nie można "zamowic", ale można Mu zaufać.
Psalm 91.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: KAZ w 16 Wrzesień, 2015, 14:25
Amen :) I to właściwa moim zdaniem odpowiedź i kontekst mojej wcześniejszej wypowiedzi z postu #22
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Córka Weterana w 16 Wrzesień, 2015, 15:34
Moim zdaniem,  nie chodzi o to,  aby czekać na Boga, ale właśnie żyć tu i teraz, jednocześnie wykonując Jego wolę. Jedno drugiemu nie przeczy.
Nic sobie u Boga nie można "zamowic", ale można Mu zaufać.
Psalm 91.

A moim zdaniem nie ma NIGDZIE ŻADNYCH DOWODÓW na to, że jeśli istnieje Bóg, to wyraził jakąkolwiek wolę wobec nas i istnieje jakiś sposób jej wykonywania.
Dziękuję za uwagę :)
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: KAZ w 16 Wrzesień, 2015, 16:14
I nie trzeba było tak od razu ? :)

A moim zdaniem to tylko kwestia RÓŻNICY W SPOSOBIE PERCEPCJI rozumieć wolę, nie widzieć lub ją ignorować ;)



Miło było - naprawdę  8-)
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Córka Weterana w 16 Wrzesień, 2015, 16:47
I nie trzeba było tak od razu ? :)

A moim zdaniem to tylko kwestia RÓŻNICY W SPOSOBIE PERCEPCJI rozumieć wolę, nie widzieć lub ją ignorować ;)



Miło było - naprawdę  8-)

Czyli znów uważasz się za tego "widzącego", czyli lepszego, mądrzejszego, a nas za debili którzy ignorują Boga. No tak wychodzi Kaz, przykro mi.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: KAZ w 17 Wrzesień, 2015, 09:10
Jesteś wyczulona na swoim punkcie i jeszcze próbujesz szukać tu wsparcia u innych pisząc NAS.
Każdy nawet ateisty przyzna tu rację że obiektywnie wszytko to kwestia percepcji i tym co z nią robimy
Jeżeli tego nie rozumiesz w tym co napisałem obiektywnie o poznawaniu - nic nie poradzę.

Nie chcę dyskutować w tym duchu jak już napisałem w innym poście.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Córka Weterana w 17 Wrzesień, 2015, 09:12
Jesteś wyczulona na swoim punkcie i jeszcze próbujesz szukać tu wsparcia u innych pisząc NAS.
Każdy nawet ateisty przyzna tu rację że obiektywnie wszytko to kwestia percepcji i tym co z nią robimy
Jeżeli tego nie rozumiesz w tym co napisałem obiektywnie o poznawaniu - nic nie poradzę.

Nie chcę dyskutować w tym duchu jak już napisałem w innym poście.

Ja nie próbuję szukać wsparcia, ja MAM wsparcie :)
A poza tym jak zwykle: kolejny post człowieka niesłusznie przeświadczonego o swojej wyższości... :)
Męczące to, doprawdy.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: KAZ w 17 Wrzesień, 2015, 09:33
Córka bijesz cięgle w ten sam dzwon. Każda odmienność widzenia czy próba wytłumaczenia czegoś to wyniosłość.
Jeżeli musisz dalej mnie tak personifikować to na PW zapraszam.

To nie miejsce na prywatne żale i wycieczki personalne.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Córka Weterana w 17 Wrzesień, 2015, 09:42
Córka bijesz cięgle w ten sam dzwon. Każda odmienność widzenia czy próba wytłumaczenia czegoś to wyniosłość.
Jeżeli musisz dalej mnie tak personifikować to na PW zapraszam.

To nie miejsce na prywatne żale i wycieczki personalne.

Nie zamierzam się z Tobą spoufalać na privie.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: KAZ w 17 Wrzesień, 2015, 09:46
Trudno. Ale szkoda. Gdybyśmy poznali się bliżej zmieniła byś zdanie co do mnie.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Córka Weterana w 17 Wrzesień, 2015, 09:52
Trudno. Ale szkoda. Gdybyśmy poznali się bliżej zmieniła byś zdanie co do mnie.

Dziękuję, postoję.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: KAZ w 17 Wrzesień, 2015, 10:12
Dziękuję, postoję.

Nie zamierzam się z Tobą spoufalać na privie.

Ok. Ale kto tu jest wyniosły ;)
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Córka Weterana w 17 Wrzesień, 2015, 10:21
Ok. Ale kto tu jest wyniosły ;)

Dostosowuję się do adwersarzy :)
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: KAZ w 17 Wrzesień, 2015, 11:49
To czym się od nich różnisz ? :)

Napisze to jeszcze inaczej aby zakończyć te pogwarki i być dobrze zrozumianym gdyż w temacie rodziców vs dzieci to może się także komuś przydać.

Osobiście uważam, że najczęściej odbiór kogoś jako stawianie się ponad kimś to efekt często samych emocji i odczuć żeby nie powiedzieć może trwającego nadal wewnętrznego kompleksu czucia się niższym lub gorszym. Stąd ciągłe zarzuty o to do swoich adwersarzy. Z własnej obserwacji siebie samego przez wiele lat (żeby nie było), postów i wypowiedzi innych osób, jak i życia w realu widzę (zwłaszcza u świeżo "wyzwolonych SJ") tendencję do machania mieczem zbyt radykalnego ateizmu przy poparciu nie uwarunkowanego jeszcze dogłębnie racjonalizmu. Dzieje się tak moim zdaniem dlatego, iż pojawia się pragnienie bezpiecznego posadowienia (tym razem) swojego światopoglądu. Innymi słowy odżuca się wszystko w co do tej pory wierzyłem czy wiedziałem, lub poddaje pod tzw niewiadomą.

Z czasem przy uczciwym podejściu do zagadnienie i prawidłowym rozwoju konstruktywnej krytyki przemija taka postawa oraz nabiera się pewnej równowagi i dystansu do wielu rzeczy. Dlatego dojrzały człowiek moim zdaniem (tak wierzący jak i niewierzący) to przede wszystkim człowiek otwarty na wszelkie koncepcje poznawcze nie obrażający się o byle stwierdzenie czy post.  Nie odrzucający też tych wiadomości które już raz poznał, ale rozpatrujący je w innym świetle. Odwrotnie biorąc nikt kto podchodzi bez kompleksów do swojego światopoglądu nie ma potrzeby jego wywyższania czy agresywnej werbalnie obrony.

Nie łączę tego typu "wartościowania" z "wywyższaniem się" a jedynie pokazaniem tego typu rozumienia w obiektywnym świetle racjonalizmu poznawczego oraz różnicą jaka polega na różnym poziomie percepcji poznawczej.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Córka Weterana w 17 Wrzesień, 2015, 11:57
To czym się od nich różnisz ? :)

Napisze to jeszcze inaczej aby zakończyć te pogwarki i być dobrze zrozumianym gdyż w temacie rodziców vs dzieci to może się także komuś przydać.

Osobiście uważam, że najczęściej odbiór kogoś jako stawianie się ponad kimś to efekt często samych emocji i odczuć żeby nie powiedzieć może trwającego nadal wewnętrznego kompleksu czucia się niższym lub gorszym. Stąd ciągłe zarzuty o to do swoich adwersarzy. Z własnej obserwacji siebie samego przez wiele lat (żeby nie było), postów i wypowiedzi innych osób, jak i życia w realu widzę (zwłaszcza u świeżo "wyzwolonych SJ") tendencję do machania mieczem zbyt radykalnego ateizmu przy poparciu nie uwarunkowanego jeszcze dogłębnie racjonalizmu. Dzieje się tak moim zdaniem dlatego, iż pojawia się pragnienie bezpiecznego posadowienia (tym razem) swojego światopoglądu. Innymi słowy odżuca się wszystko w co do tej pory wierzyłem czy wiedziałem, lub poddaje pod tzw niewiadomą.

Z czasem przy uczciwym podejściu do zagadnienie i prawidłowym rozwoju konstruktywnej krytyki przemija taka postawa oraz nabiera się pewnej równowagi i dystansu do wielu rzeczy. Dlatego dojrzały człowiek moim zdaniem (tak wierzący jak i niewierzący) to przede wszystkim człowiek otwarty na wszelkie koncepcje poznawcze nie obrażający się o byle stwierdzenie czy post.  Nie odrzucający też tych wiadomości które już raz poznał, ale rozpatrujący je w innym świetle. Odwrotnie biorąc nikt kto podchodzi bez kompleksów do swojego światopoglądu nie ma potrzeby jego wywyższania czy agresywnej werbalnie obrony.

Nie łączę tego typu "wartościowania" z "wywyższaniem się" a jedynie pokazaniem tego typu rozumienia w obiektywnym świetle racjonalizmu poznawczego oraz różnicą jaka polega na różnym poziomie percepcji poznawczej.

Nie ja jedna uważam na tym forum, że Twój sposób pisania jest dowodem na to, że jesteś przemądrzałym bufonem. Jeśli chcesz nas wszystkich tak uważających uznać za osoby z kompleksami i problemami, jeśli masz się poczuć lepiej od tego, to naści.
Mnie to już zwisa i powiewa, co kto na mój temat uważa, a zwłaszcza jakiś wirtualny byt którego nie mam zamiaru znać i poznawać w świecie rzeczywistym. PRAWDZIWI ludzie wiedzą, jaka jestem i nie mają potrzeby bez przerwy zarzucać mi kompleksów, poczucia niższości itd.
Żałosne to jest naprawdę, co tutaj uprawiasz, żałosne.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: KAZ w 17 Wrzesień, 2015, 12:07
Nadinterpretowujesz moją wypowiedź. Wkładasz w moje usta słowa których nie chce powiedzieć. Nadal źle to odbierasz co napisałem.
Do tego kolejny raz mnie obrażasz najpierw "beton" teraz "bufon".


Trudno :( nie będę więcej o tym Pisał.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Córka Weterana w 17 Wrzesień, 2015, 12:10
Nadinterpretowujesz moją wypowiedź. Wkładasz w moje usta słowa których nie chce powiedzieć. Nadal źle to odbierasz co napisałem.
Trudno :( nie będę więcej o tym Pisał.

Zdaje się, że w ST była mowa o takim, którego słowa zadają ciosy niczym miecz, a on potem mówi "tylko żartowałem".

Na szczęście ja mam mocną zbroję. Co nie znaczy, że ciosów nie dostrzegam.

Ja już jednemu panu tutaj poradziłam, żeby się ode mnie odstosunkował. Zawsze jestem skłonna tak doradzać każdemu, kto się nieco zagalopuje ;)
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: KAZ w 17 Wrzesień, 2015, 12:19
Ja nie żartuję więc nie widzę związku. To jak piszesz ze traktujesz Panów też jest bardzo przykre.
To że Ci coś nie poszło w związku jak psiałaś nie znaczy ze wszyscy faceci są źli czy seksistami jak mi sugerowałaś.


Ale starczy już. Peace :)
Wróćmy lepiej do tematu głównego.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Córka Weterana w 17 Wrzesień, 2015, 12:21
Ja nie żartuję więc nie widzę związku. To jak piszesz ze traktujesz Panów też jest bardzo przykre.
To że Ci coś ne poszło w związku jak psiałaś nie znaczy ze wszyscy faceci są źli i seksistami jak mi sugerowałaś.

O czym Ty bredzisz człowieku? Mam świetnego męża i świetnego syna, a także świetnego ojca i świetnego teścia, oraz paru fajnych kumpli.
To Ty masz jakiś problem, który usiłujesz na mnie przeprojektować.

Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: KAZ w 17 Wrzesień, 2015, 12:26
Mój eks chciał mnie od nich odciąć, zapowiadał mi, że jeśli znajdą się poza organizacją, to on zrobi wszystko, żebym nie mogła się z nimi widywać czy rozmawiać (do dziś włos mi się na głowie jeży na myśl w jaki sposób on chciał do tego doprowadzić, bo pozostają mi domysły). Na szczęście stało się inaczej.
Zasugerowała mnie twoja wypowiedź a nie bredzenie. Widać mylnie skoro twierdzisz inaczej.



Czy możemy za kończyć już tę dyskusję w pokoju ?
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Córka Weterana w 17 Wrzesień, 2015, 12:33
Zasugerowała mnie twoja wypowiedź a nie bredzenie. Widać mylnie skoro twierdzisz inaczej.Czy możemy za kończyć już tę dyskusję w pokoju ?

Jak najbardziej. Nadmienię, że słowo "eks" oznacza "były", a co było a nie jest, nie pisze się w rejestr. Co za tym idzie, nie mam problemów z mężczyznami. Jednakże cenię tych rozsądnych.
Dziękuję za uwagę.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: KAZ w 17 Wrzesień, 2015, 12:39
Ja również dziękuję za poświęcony czas.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Estrella Despierta w 18 Wrzesień, 2015, 08:11
Ja również dziękuję za poświęcony czas.

KAZ, jaki w tym wątku jesteś szarmancki  ;D
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: KAZ w 18 Wrzesień, 2015, 09:58
Zawsze się staram :) Nie mówię że zawsze wychodzi.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Executive w 10 Styczeń, 2017, 18:55
Witam,

Przyznam, ze trafilem na to forum przypadkiem. Jako, ze mam pewne doswiadczenia z Świadkami Jehowy, zaciekawilo mnie co tez ludzie moga pisac. Przegladalem rozne watki az natrafilem na ten post. Przeczytalem, ze ciekawia Cie doswiadczenia osob, ktore zostaly odrzucone przez czlonka/czlonkow rodziny. Nie wiem czy to przez to, ze mam wlasnie takie doswiadczenia, czy moze poprostu dlatego, ze tak naprawde z nikim nie moglem na ten temat porozmawiac przez cale lata ( no bo ktos kto tego nie przerzyl moze sie tylko domyslac co sie czuje), postanowilem specjalnie zalozyc konto zeby odpisac w tym poscie i podzielic sie z Wami moja historia.



Ale od poczatku.
Wychowywalem sie w rodzinie w ktorej ojciec byl "niewierzacy" natomiast matka byla bardzo aktywna czlonkinia zboru. Oczywiscie juz od dziecka ( podobnie zreszta jak pozniej moje dwie siostry i brat) wpajano mi do glowy zasady biblijne, regularnie chodzilem z matka na zebrania w sali krolestwa, na zebrania wtorkowe w mieszkaniach wspolbraci, lub poprostu towarzyszylem matce w gloszeniu "od drzwi do drzwi". Pamietam, ze jako dzieciak moim ulubionym pisemkiem bylo "Przebudzcie sie!" , a wlasciwie ostatnie strony gdzie zamieszczano rozne ciekawostki ze swiata ( dopiero jako dorosly, wyksztalcony facet, zrozumialem w jakim celu to bylo). Z tego co pamietam z tamtego okresu najmocniej to wieczne klotnie w domu matki z ojcem ( zwlaszcza jedna gdy uparl sie ze na swieta bedzie choinka, tak jak w jego rodzinnym domu) oraz to jak sie czulem z rodzenstwem gdy w szkole nie bylo sie czym pochwalic po Swietach. Gdy jako mlody chlopak zadawalem proste pytania to otrzymywalem proste odpowiedzi, ktore starczaly. Lata jednak lecialy, a mnie coraz wiecej zakazow zaczelo irytowac ( dlaczego nie moge sie spotykac z ta dziewczyna tylko najlepiej jakbym sobie znalazl jedna ze "swoich" itp) Pojawily sie pytania - tylko, ze trudniejsze na, ktore juz nie dostawalem jasne j odpowiedzi. Gdy matka nie dawala sobie ze mna rady, zaczli w domu pojawiac sie "starsi zboru", ktorzy mieli przeprowadzac ze mna rozmowy, chyba po to aby mnie przekonac. Nigdy to sie nie udalo. Pamietam, ze zaczolem byc traktowany jak zly syn w momencie kiedy zglosilem sie do sluzby w wojsku na ochotnika. Czare goryczy przelalo to gdy moja matka jawnie zaczela szkalowac moja narzeczona. Wyprowadzilem sie z rodzinnego domu. Pamietam, ze nawet nie bylo mi szkoda. Z ojcem i tak mialem kiepskie relacje, glownie to zasluga matki, ktora zawsze mnie i rodzenstwu wbijala w glowe jak mantre ze ojciec zly, pijak, taki owaki , bil itp ( jakos nie przypominam sobie abym kiedykolwiek widzial jak ojciec tlucze matke). Moje rodzenstwo (poza moim bratem) takze sie wyprowadzilo. Zalozylo rodziny i nie maja z organizacja nic wspolnego. Co ciekawe wciaz pozostaja po czesci pod wplywem matki, ktora nawet teraz gdy nie ma ich juz w domu probuje ustawiac im zycie w mysl zasad biblijnych. Gdy bralem slub moja matka nie pojawila sie na ceremoni. To chyba wtedy ostatecznie dotarlo do mnie, ze nikt z nas (w sensie rodzina, dzieci, rodzenstwo, ja, dom) nie moze sie rownac z wiara i zborem. Nawet nie wyobrazacie sobie jak bardzo bylo mi przykro, i jaka pustke poczulem gdy uswiadomilem sobie, ze Swiadkowie Jehowy zabrali mi rodzine, wiezi, dom, dziecinstwo.

W tej chwili mam 36 lat. Jestem szczesliwie zonaty z kobieta, ktora moja matka tak mocno "tepila" ( glownie slatego, ze jest katoliczka)

Patrzac z perspektywy czasu, gdy mysle o tym teraz na chlodno, najbardziej zal mi straconego czasu i straconych wiezi. Z moim ojcem odzyskalem kontakt dopiero teraz jako dorosly facet ( wszystko to co mowila o nim matka okazalo sie klamstwem). Rozpad wiezi rodzinnych, zal, wscieklosc, to wszystko co pozostawila po sobie ta organizacja. Czy tak powinna wygladac wiara? Czy Bog chce aby ludzie cierpieli w ten sposob? Mysle , ze nie, i nikt mnie nie przekona, ze jest inaczej.

Tak juz na koniec... trzymajcie sie sami od tego z dala jak tylko sie da i ratujcie kogo tylko sie da.

Pozdrawiam was wszystkich serdecznie.
Z perspektywy czasu ktory minol, gdy o tym wszystkim mysle to poprostu chce mi sie wyc.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 10 Styczeń, 2017, 19:00
Witaj i dzięki za Twe świadectwo.
Takich mających podobne przeżycia jest tu kilkanaście osób.
Nie czuj się więc samotny w swoim smutku. :-\
Ale świetnie, że sobie ułożyłeś życie. :)
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 10 Styczeń, 2017, 20:02
Witam,

 Rozpad wiezi rodzinnych, zal, wscieklosc, to wszystko co pozostawila po sobie ta organizacja. Czy tak powinna wygladac wiara? Czy Bog chce aby ludzie cierpieli w ten sposob? Mysle , ze nie, i nikt mnie nie przekona, ze jest inaczej.

Tak juz na koniec... trzymajcie sie sami od tego z dala jak tylko sie da i ratujcie kogo tylko sie da.

Pozdrawiam was wszystkich serdecznie.
Z perspektywy czasu ktory minol, gdy o tym wszystkim mysle to poprostu chce mi sie wyc.

  Jak to śpiewa pewna piękna Pani...tych lat nie odda nikt....
Wiem jak boli odrzucenie, pogarda, zapomnienie ze strony ludzi którzy powinni być bliscy, bardzo bliscy, a wypinają się na nas.
Świadomość, że jesteśmy dla nich nic niewarci, jest bolesne.Bo jak ma nie boleć fakt, że matka woli obcych ludzi od własnego dziecka?

Wiele razy płakałam do poduszki, złorzeczyłam całemu światu, wymyślałam sobie od naiwniaczek i słabeuszy.

Dopiero miejsca takie jak to, pomogły mi się uporać z tym, w takim stopniu, że już umiem rozmawiać o tym bez bólu.
A tym co mną gardzą współczuję, to biedni zmanipulowani ludzie. Trzymający się kurczowo wizji raju i trzęsący się nie tyle przed gniewem z niebios, co przed tym co powiedzą bracia.

Trzymaj się, życzę powodzenia. :)
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Lechita w 10 Styczeń, 2017, 22:44
Witaj Executive pośród nas!

Współczuję Ci przeżyć , a cieszę się , że wszystko to masz już za sobą. Cóż , ta szaleńcza organizacja rodem z USA nikogo nie pozostawia bez zadania mu ran w psychice. Sam jestem na etapie uwalniania się z jej okowów i wiem , że jest to ciężka praca na długi okres czasu.

Mam nadzieję, że dołączyłeś do forum na dłużej i od czasu do czasu podzielisz się swymi doświadczeniami i przemyśleniami.

Pozdrawiam Cię serdecznie!  :)
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: pies berneński w 11 Styczeń, 2017, 20:24
. Moje rodzenstwo (poza moim bratem) takze sie wyprowadzilo. Zalozylo rodziny Co ciekawe wciaz pozostaja po czesci pod wplywem matki, ktora nawet teraz gdy nie ma ich juz w domu probuje ustawiac im zycie w mysl zasad biblijnych.

Z tego,co czytam,to Waszym nieszczęściem jest toksyczna mamusia,która nie potrafi zrozumieć bardzo prostej zasady:

(24): Dlatego opuści mąż ojca swego i matkę swoją i złączy się z żoną swoją, i staną się jednym ciałem. [Biblia Warszawska, Rdz 2]
Ps.Nie doczytałem,czy byliście kiedykolwiek ŚJ?
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: rychtar w 14 Styczeń, 2017, 10:07
Ja znam babkę, która stwierdziła że gdyby jej córka została wykluczona / odeszła od świętej organizacji to ona całkowicie zerwała by kontakty. Niestety wierzę jej bo widziałem w jaki sposób ona traktowała swoją przyjaciółkę, która została wykluczona, dochodziło do tego, że gdy witała się na zebraniu i natknęła się na tą przyjaciółkę to potrafiła iść z drugiej strony sali, żeby tylko się z nią nie minąć w przejściu.
To tylko pokazuje w jaki chory sposób ludzie ze "świętej organizacji" mają wyprane mózgi i bezkrytycznie przyjmują polecenia ciała kierownikowego.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: zaocznie wywalony w 14 Styczeń, 2017, 15:42
Ja znam babkę, która stwierdziła że gdyby jej córka została wykluczona / odeszła od świętej organizacji to ona całkowicie zerwała by kontakty. Niestety wierzę jej bo widziałem w jaki sposób ona traktowała swoją przyjaciółkę, która została wykluczona, dochodziło do tego, że gdy witała się na zebraniu i natknęła się na tą przyjaciółkę to potrafiła iść z drugiej strony sali, żeby tylko się z nią nie minąć w przejściu.
To tylko pokazuje w jaki chory sposób ludzie ze "świętej organizacji" mają wyprane mózgi i bezkrytycznie przyjmują polecenia ciała kierownikowego.
Dokładnie tak jak piszesz.
GŁÓWNYM zarzutem na moim KS było to, że do jednego starszego/kolegi z pracy stwierdziłem że kimkolwiek moja córka będzie w przyszłości i jakiekolwiek podejmie decyzje - "nawet gdyby została satanistką" (tak, świadomie żeby wykazać moc mojego stwierdzenia użyłem takich słów) ZAWSZE BĘDZIE MOJĄ CÓRKA. Ubodło go to bo on po wykluczeniu zerwał kontakt ze swoją córką, mającą duże kłopoty psychiczne (poważna depresja) i zdrowotne (grożące nawet utratą życia).
Czyli - oficjalnie "nikt nie wykluczy za utrzymywanie kontaktów z najbliższą rodziną" a tak naprawdę jest nacisk by zerwać wszelkie kontakty (przypomnijcie sobie filmik z kongresu).
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Lechita w 16 Styczeń, 2017, 16:23
Osobiście znam pewną historię, tzn. znam chłopaka, któremu ta historia się przytrafiła. Zakochał się w dziewczynie "ze świata", jego ojciec surowy koordynator. Tak mu rodzice w domu życie umili, że w końcu wyprowadził się do domu tej dziewczyny - zaznaczam, że do domu rodzinnego dziewczyny gdzie mieszka jeszcze kilka innych osób, ona sam ma tam osobny pokój.

Jednak od tego momentu rodzice już zaczęli go traktować jak wykluczonego (choć wykluczony oczywiście nie jest), zero kontaktów, często nie odpowiadają na smsy, nie odbierają telefonów a jak się mijają na ulicy to spuszczają głowy i udają że syna nie poznają.
To jest dopiero dzika gorliwość w przestrzeganiu szaleńczych zasad WTS-u!
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Gorszyciel w 16 Styczeń, 2017, 17:59
Osobiście znam pewną historię, tzn. znam chłopaka, któremu ta historia się przytrafiła. Zakochał się w dziewczynie "ze świata", jego ojciec surowy koordynator. Tak mu rodzice w domu życie umili, że w końcu wyprowadził się do domu tej dziewczyny - zaznaczam, że do domu rodzinnego dziewczyny gdzie mieszka jeszcze kilka innych osób, ona sam ma tam osobny pokój.

Jednak od tego momentu rodzice już zaczęli go traktować jak wykluczonego (choć wykluczony oczywiście nie jest), zero kontaktów, często nie odpowiadają na smsy, nie odbierają telefonów a jak się mijają na ulicy to spuszczają głowy i udają że syna nie poznają.
To jest dopiero dzika gorliwość w przestrzeganiu szaleńczych zasad WTS-u!

I taki powinien być koordynator! Dawać wzór innym! :P
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 16 Styczeń, 2017, 19:22

Jednak od tego momentu rodzice już zaczęli go traktować jak wykluczonego (choć wykluczony oczywiście nie jest), zero kontaktów, często nie odpowiadają na smsy, nie odbierają telefonów a jak się mijają na ulicy to spuszczają głowy i udają że syna nie poznają.
To jest dopiero dzika gorliwość w przestrzeganiu szaleńczych zasad WTS-u!

  I to jest dowód na to, że u świadków miłość do drugiego człowieka ma chore oblicze.

Kiedyś pewna zainteresowana próbowała mnie przekonać, że tak postępują właśnie z miłości.
Powiedziałam jej, że zboczeniec jak krzywdzi innych, też im wmawia, że robi to z miłości.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Fox w 21 Styczeń, 2017, 00:05
To i ja się wypowiem, bo jestem w takiej sytuacji.

U mnie po moim odłączeniu się więzi rodzinne praktycznie przestały istnieć. Czy wcześniej ich nie było? Były i to naprawdę fantastyczne. Świetnie dogadywałem się z ojcem, a jak się ochrzciłem to w ogóle było super. Szczerze mówiąc kiedy byłem w organizacji miałem lepsze relacje z ojcem i dziadkami, niż z moją matką, która obecnie wyszła z tej organizacji za mną (i z którą przebudowałem relację od podstaw dzięki temu :)). Kogo obwiniam za rozpad rodziny? (Oficjalna wersja brzmi, że to ja rodzinę rozbiłem odchodząc) Organizację. Wiem, że w tym wypadku winne jest to "pranie mózgu". Wiem, że mój ojciec czy babcia mają naturę fanatyków, ale widzę też, że mój ojciec autentycznie cierpi i czasem ma odruch by się ze mną normalnie przywitać, a zmusza się do bycia oficjalnym. Czasami kiedy przynosi mi pieniądze widzę, że prócz formalności ma chęć zagadnąć, albo czeka żebym sam powiedział co u mnie słychać w czasie, gdy on będzie powoli wychodził. W porównaniu do tego jak moja rodzina zachowywała się półtorej roku temu - tuż po moim odłączeniu - widzę wielki postęp. I widzę, że początkowy zapał w odcięciu się ode mnie gdzieś im zniknął i tak naprawdę im też nie jest komfortowo i szukają pewnych furtek do kontaktu. Ostatnio nawet mój brat, który nie rozmawiał ze mną prawie dwa lata w końcu się złamał i się do mnie odezwał. Czyli tutaj poniekąd fanatyzm człowieka, ale głównie jednak wpływ organizacji.
Z kolei z moją matką historia była jeszcze inna. Od początku nie przestrzegała zasad organizacji, chociaż się z tym kryła. Za to im bardziej wywierano na nią naciski - tym bardziej się buntowała. No i odeszła. Przyznała mi się, że nie chciała odchodzić z organizacji pierwsza, by "nie rozbijać rodziny". Czyli tutaj w stu procentach wpływ organizacji i nacisków fanatycznej części rodziny.
Tutaj też ciekawe jest to, że z matką zawsze byłem związany najmniej, a okazało się, że jednak tylko z nią przetrwały mi więzi rodzinne. Dowiedziałem się też, że pewien dystans w relacjach z moją matką wynikał z faktu, że póki udawałem przykładnego świadka - ona obawiała się normalnej relacji ze mną, bo obawiała się, że będę ją krytykował za jej słabe zaangażowanie w religię. Myślę, że to kolejny dobry przykład psychomanipulacji - tym razem w drugą stronę (rodzic boi się odrzucenia przez wierzące dziecko). Obecnie ładnie nadrabiamy i budujemy naszą więź.

Moim zdaniem wina leży tak mniej więcej w 75% po stronie organizacji, w 25% po stronie ludzi. Organizacja wykorzystuje słabości w relacjach rodzinnych, uczuciach do dzieci itd. i je potęguje odpowiednią propagandą. Wśród ludzi o zdrowszym podejściu jest to raczej długotrwałe pranie mózgu, które w końcu zrobi swoje. Dużo zalezy też od charakteru człowieka. Trudnej na pewno będzie zindoktrynować kogoś o normalnych odruchach, uczuciach względem dzieci czy naturalnym kompasie moralnym. Łatwiej natomiast tej idei poddadzą się właśnie ludzie, u których w relacjach rodzinnych można znaleźć coś, o jest "nie tak". Organizacja ponosi tu jednak większą część odpowiedzialności, bo gdyby nie ona - ci ze zdrowymi relacjami nigdy nie zachowywaliby się w ten sposób, a ci z nieprawidłowymi relacjami, w większości wypadków nie posunęliby się aż do tak skrajnego odrzucania własnego dziecka, jakie opisała między innymi Tazła.
Myślę, że trzeba mieć naprawdę bardzo silny charakter, być bardzo rozsądny, albo naprawdę kochać bezwarunkowo swoje dziecko, by nie dać się wciągnąć w manipulację organizacji i powiedzieć "nie".
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: gangas w 29 Styczeń, 2017, 07:08
 A wtrącę się. Nie uważacie, że sporo rodziców przerzuca niemoc swego wychowania na barki organizacji?
Od małego. Studium papki org. z dziećmi jako sztywna rutyna i indoktrynacja od początku. Pouczenia wujków i cioć a co to innego.? minuty jak godziny dla dziecka na zebraniach, ale bądź grzeczne. Kiedy podrośnie jak najszybciej do chrztu, bo teraz kochasiu nie ze mną będziesz darł koty ale z komitetem a to nie przelewki i kiedy młody opuszcza org. to się zaczyna.
 U rodziców mocno zindoktrynowanych jest dramat. Jeśli dojdzie do tego niska więź emocjonalna z dzieckiem to koszmar. Rózgi karności, głupota tkwiąca w sercu młodzieńca itp. przykłady sprawiły wręcz sądownicze podejście do dziecka i to swojego.   to dla debili ALE
Jeśli jest wśród tych ludzi ktoś, a na pewno się zdarzają, bo znam, ktoś mający normalne uczucia do swoich bliskich, rodziny a szczególnie dzieci, nie zachowa się tak. Nie odrzuci nigdy swego dziecka, ojca, matki tylko dla tego, że opuścił org.  :-[
 To właśnie wytyczne tej świetnej korporacji obierają ludzi z resztek uczuć do najbliższych, nawet jeśli nigdy nie byli orłami w ich okazywaniu
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Overthinker w 29 Styczeń, 2017, 19:45
A wtrącę się. Nie uważacie, że sporo rodziców przerzuca niemoc swego wychowania na barki organizacji?

Tak, to jest bardzo wygodne podejście. Generalnie ludzie chętnie zrzucają odpowiedzialność na innych, tak jest im łatwiej.
Organizacja chętnie przejmuje zadanie wychowywania, dając wiele materiałów typu filmy z 'Piotrusiem i Zosią', książek pytania młodych ludzi czy artykułów nazywanych jako skierowane do młodych. Efektem końcowym jest powstanie młodych robocików oddanych doktrynie. Najłatwiej jest manipulować jednostkami naiwnymi, młodzież ma zbyt mało doświadczenia życiowego do opierania się naciskom. Uważam, że dlatego tak wiele uwagi poświęca się służbie pionierskiej w młodym wieku, 'najlepsza droga życiowa' - często powtarzane hasło dla nastolatków. Z moich obserwacji, zdecydowana większość pionierów w służbie WTS to osoby poniżej 23 roku życia.
Rodzice zaangażowani w życie zborowe, nie mają czasu na wychowywanie dzieci, zajęci są narzucanymi zadaniami duchowymi, chętnie więc dzielą się odpowiedzialnością.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: gangas w 29 Styczeń, 2017, 20:57
 Masz rację. Małe robociki na sali ubrane na galowo, bez dziecięcych emocji, zawsze utemperowane i strzelające wykutymi cytatami. Kiedyś mówili stary-malutki ale to nie obraz praskiego dziecka w za dużych ciuchach i czapką za dużą z biedy odziedziczoną po kimś ale za to z polotem. ??? ??? ???
 
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 29 Styczeń, 2017, 22:10

  Taki ambitny rodzic, nie tylko sam się stara aby zbierać plusy, ale także aby dziecko zbierało plusy dla niego. Dzieci, wychowankowie są takimi szczeblami do życia wiecznego.
Skoro go ukształtuje na wzór szablonu ze strażnicy, to zapunktuje i to bardzo.A jak zapunktuje to szanse na raj  są większe.

Moja matka po moim odejściu powiedziała...tyle lat zmarnowałam na twoje wychowanie w prawdzie i wszystko na nic.
Zapytałam ją wtedy...to mnie rodziłaś, karmiłaś i wychowywałaś po to aby organizacja miała ze mnie pociechę?
Odp..że tak.  Zdziwiona odezwałam się, że moim zdaniem to rodzice po to mają dzieci aby na starość miał kto szklankę herbaty podać.
Gdy mnie już wykluczyli, powiedziała że żałuje iź mnie urodziła...zmarnowany czas, taki wstyd  i hańba. Nie miała litości nade mną, padło jeszcze wiele bolesnych słów, a to wszystko przez to, że nie chciałam być świadkiem.

Dziś minęło dwadzieścia lat, jest starszą mocno schorowaną kobietą. Bardzo chętnie korzysta z moich usług - pomocy.
Nie przeszkadza jej, że jestem odstępcą, miałam do czynienia z bronią, a teraz obracam się między ludźmi, którymi gardzi. I choć czasem miałam ochotę zapytać...czy nadal żałuje, że mnie urodziła?
To jak patrząc na tę  starszą osobę, która tak liczyła na armagedon i życie w raju bez chorób, a teraz się zmaga ze swoimi schorzeniami, jest mi jej żal.
Nie, nie zapytam jej czy żałuje moich narodzin, wtedy byłabym tak samo bezduszna jak ona. Bo choć obnoszą się ze swoją miłością do bliźnich, to prawdziwą miłość zastawili w lombardzie jworg.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Salome w 29 Styczeń, 2017, 22:16
Bo choć obnoszą się ze swoją miłością do bliźnich, to prawdziwą miłość zastawili w lombardzie jworg.

Dotkliwie prawdziwe słowa.  :(
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: TomBombadil w 31 Styczeń, 2017, 19:29
My z mężem nigdy nie podrzucaliśmy nikomu dzieci. Ani na studium,ani do służby. Nie pozwalaliśmy też  innym krzyczeć,upominać itp. Najpierw do nas,a my z nimi sami porozmawiamy.Nawet ocenianie punktów było w naszej asyście. To była i jest nasza odpowiedzialność. I w domu dzieci mogły wygłaszać własne opinie,bez strachu. Ogólnie dyskutowaliśmy wspólnie nad wszystkim. Rodzina była najważniejsza. I problemy w zborze też nie były ukrywane przed nimi. Przecież i tak o wszystkim wiedziały,to po co bawić się w pozory.? Jak zaczęliśmy się wybudzać,to też sprawa w domu była jawna . Niedawno dziecko zapytało,co by było ,gdyby zostało ateistą. Sprawdzało mnie. Zapewniłam o mojej miłości. A drogę do Boga każdy musi znaleźć sam.Tylko wtedy to będzie autentyczne. Zostałam wycałowana i dowiedziałam się,jakie to ważne co powiedziałam. Współczuję wszystkim rodzinom,którym zabrakło tej zdrowej miłości i bezpieczeństwa.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Woland w 01 Luty, 2017, 11:44
Doktryny SJ z ich warunkową miłością potrafią wypaczyć nawet stosunki w dobrej zdrowej rodzinie. W rodzinach dewotów i hipokrytów tworzą one nieznośną emocjonalnie mieszankę. Rodzice często nawet nie studiują z dziećmi tylko przerzucają ten obowiązek na starszego/pioniera. Dziecko ustawione "ruki pa szwam" jedyny czas jaki spędza z rodzicem , to w "służbie" gdzie rodzic nie ma czasu się do niego odezwać , tylko woli klepać wstępy obcym ludziom , którzy wcale nie chcą go słuchać.Modelowy przykład rujnowania poczucia wartości dziecka, do tego wymaganie żeby bronić religii SJ w szkole przez osoby nieochrzczone! Chciałbym zobaczyć tych starszych , którzy przy okazji koperty na Boże Narodzenie czy Wielkanoc odmawiają szefowi i głoszą współpracownikom zgromadzonym na pracowniczej wigilii. I tych co to w święta Katolickie się stawiają do pracy , bo nie obchodzą. Wmiast tego tresują dzieci bezdusznie na wzór Piotrusia i Zosi infantylnymi filmikami i naruszaniem godności oraz nietykalności cielesnej dzieci przez cichy wpieprz w łazience Sali Królestwa , czy Zgromadzeń   .
Był Homo Sovieticus, teraz mamy Homo Jehovicus Servus
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Ash w 07 Luty, 2017, 00:54
Rany! Dokladnie do takich samych wnioskow doszlam. Ze to nie tylko o sekte chodzi. To sekta wyzwala brzydkie zachowania i ukryte animozje- cos jak katalizator. I niejako usprawiedliwia i rozgrzesza jesli sie akurat zbyt coreczki lub synka nie lubilo a do tego ów postamowil odesc.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: nowowykluczona w 03 Czerwiec, 2017, 18:42
Oczywiście nie miałem na myśli zaciekłe zwalczanie, bo to w ŚJ od razu powoduje wytworzenie mechanizmów obronnych i syndrom prześladowanych. Ta 'walka' to powolne, wręcz żmudne uświadamianie bliskim, że to nie religia, ale więzi rodzinne powinny być u nich w życiu na pierwszym miejscu, przy okazji uświadamiając ich subtelnie o pomyłkach i fałszerstwach WTS-u.

wydaje mi się, że uświadomienie tego takim rodzicom czy rodzinie jest...prawie niemozliwe. U mnie tata jest starszym, mama i siostry pionierkami. Widzę, że im ciężko, ale nie utrzymują ze mną kontaktu. Ja stwierdzilam, że nie ma sensu mówić im o wszystkich moich watpliwosciach. Nie chce ich niepotrzebnie ranic bo wiem, ze za "prawde" oddaliby wszystko. Raz mama powiedziala, ze nie wyobraz sobie zebym nie wrocila. "Dziecko, przeciez to jest twoj dom, ty tu nalezysz". A na moje zdanie, ze gdy zostalam wykluczona poczulam ulge, spokoj bo w koncu nikt mi nie mowil co mam robic w kazdej dziedzinie zycia nawet jak uwazam inaczej, nikt nie patrzy na kazdy moj krok, nie mam doczynienia z osobami ktore mnie odgadywaly i snuly domysly odpowiedziala ze przeciez  mnie nikt do niczego nie zmuszal, co ty mowisz.
Po czym na koniec powiedziala mi ze nie ucaluje ode mnie najmlodszej siostry ktora kocham nad zycie, bo "jeszcze wczoraj za toba szlochala".
Wyszlam po tej rozmowie rozwalona psychicznie. po raz kolejny. a mama stwierdzila, ze nie placze, bo chyba Jehowa jej dodał sił.
Jaki sens ma mowienie, że doszlam do wniosku ze to nie jest dobra droga?
ale boli to cholernie bo kocham moja rodzine nad zycie. Najgorsze jest to ze czuje bezradnosc. nic nie moge zrobic. nie chcac zyc w klamstwie i obludzie musze liczyc sie z konsekwencja w ostaci braku rodziny i przyjaciol. stracilam wszystkich, bo jako corka tak duchowej rodziny nie mialam nikogo znajomego "ze swiata".
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 03 Czerwiec, 2017, 18:52

ale boli to cholernie bo kocham moja rodzine nad zycie. Najgorsze jest to ze czuje bezradnosc. nic nie moge zrobic. nie chcac zyc w klamstwie i obludzie musze liczyc sie z konsekwencja w ostaci braku rodziny i przyjaciol. stracilam wszystkich, bo jako corka tak duchowej rodziny nie mialam nikogo znajomego "ze swiata".

 Na pewno boli, bo jak ma nie boleć kiedy najbliżsi ludzie zachowują się jak całkiem obcy.
Jednak warto zawalczyć o siebie, aby być i żyć w zgodzie z sobą. Jeśli ktoś tego nie rozumie, nie docenia Twojej szczerości, tylko wolałby abyś żyła w  kłamstwie, to nasuwa się pytanie.
Czy ich wiara jest tak silna, jak może się wydawać?

Mamy jedno życie i mamy je prawo przeżyć po swojemu, tak jak nam się podoba, a nie tak jak chcą tego inni.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Tusia w 03 Czerwiec, 2017, 18:57
ale boli to cholernie bo kocham moja rodzine nad zycie. Najgorsze jest to ze czuje bezradnosc. nic nie moge zrobic. nie chcac zyc w klamstwie i obludzie musze liczyc sie z konsekwencja w ostaci braku rodziny i przyjaciol. stracilam wszystkich, bo jako corka tak duchowej rodziny nie mialam nikogo znajomego "ze swiata".

Choćby wszyscy z rodziny się odwrócili, to masz tutaj na forum przyjaciół i jeszcze kogoś najważniejszego, Jezusa, naszego Pana, który nikogo nie pozostawi samego. Ufaj!
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Dorkas w 03 Czerwiec, 2017, 21:13

Jaki sens ma mowienie, że doszlam do wniosku ze to nie jest dobra droga?

Pytasz o sens mówienia prawdy?

wydaje mi się, że uświadomienie tego takim rodzicom czy rodzinie jest...prawie niemozliwe. . A na moje zdanie, ze gdy zostalam wykluczona poczulam ulge, spokoj bo w koncu nikt mi nie mowil co mam robic w kazdej  nie chcac zyc w klamstwie i obludzie musze liczyc sie z konsekwencja w ostaci braku rodziny i przyjaciol. stracilam wszystkich, bo jako corka tak duchowej rodziny nie mialam nikogo znajomego "ze swiata".

Twoje własne słowa pokazują jaki jest sens , To jest Twoje życie , nikt nie przeżyje go za Ciebie I NIKT nie ma prawa zabrać go Tobie .

Zapytaj mamy czy Jehowa , który dodaje jej siły do  takiego  traktowania własnego dziecka jest bogiem , który dał wolną wolę człowiekowi ? czy jest bogiem miłości ? czy tak wygląda miłość ?
Dziewczyno walcz o siebie !
Zgadzam się z Tązłą , wiem , że to boli ale kiedyś przestanie ,  ale nie pozwalaj siebie krzywdzić .To co robią to zwykła psychomanipulacja . Tak postępują między innymi pedofile , mówią , że robią to z miłości . Czasami oprawcy to pozornie mili ludzie , takimi oprawcami są świadkowie , którzy w imię miłości do boga  odwracają się swojej córki , syna , brata, swoich najbliższych.

To nie jest miłość !

1Kor 13:4
Miłość+ jest wielkodusznie cierpliwa+ i życzliwa.+
 5 nie zachowuje się nieprzyzwoicie,+ nie szuka własnych korzyści,+ Nie prowadzi rachunku krzywdy.+
 7 Wszystko znosi,+ wszystkiemu wierzy,+ na wszystko ma nadzieję,+ wszystko przetrzymuje.+

8 Miłość nigdy nie zawodzi.+

Miłość nie szuka własnych korzyści , a oni dla własnej korzyści odwracają się , odwracają się żeby nie stracić możliwości życia w raju , wolą przejść po trupach swoich bliskich byle

samemu być szczęśliwymi!

Nawet jak sami sobie tego nie uświadamiają .
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Baran w 03 Czerwiec, 2017, 23:12

1Kor 13:4
Miłość+ jest wielkodusznie cierpliwa+ i życzliwa.+
 5 nie zachowuje się nieprzyzwoicie,+ nie szuka własnych korzyści,+ Nie prowadzi rachunku krzywdy.+
 7 Wszystko znosi,+ wszystkiemu wierzy,+ na wszystko ma nadzieję,+ wszystko przetrzymuje.+

8 Miłość nigdy nie zawodzi.+

Miłość nie szuka własnych korzyści , a oni dla własnej korzyści odwracają się , odwracają się żeby nie stracić możliwości życia w raju , wolą przejść po trupach swoich bliskich byle

samemu być szczęśliwymi!


Nawet jak sami sobie tego nie uświadamiają .

Jestem takiego samego zdania, to nie miłość a egoizm. Są gotowi „sprzedać" swoich bliskich, żeby tylko ten cel osiągnąć.

 Podobnie jest ze świadkowskim głoszeniem. Większość Świadków Jehowy głosi, ponieważ boi się, że jeżeli nie będą tego robić, to zginą w Armagedonie, a oni za wszelką cenę chcą trafić do swojego upragnionego raju. Robią to z egoistycznych pobudek nazywając to "bojaźnią wobec Jehowy” a tak naprawdę jest to ślepe posłuszeństwo w ślepego przewodnika CK. Ich głoszenie nie ma nic wspólnego z miłością do bliźniego, a raczej z miłością do własnej osoby.  To przykre, ale po latach obserwacji mam takie zdanie.
Świadkowie są wypłukani z empatii, najważniejsze jest głoszenie, ( ilość godzin w służbie to ich miara "miłości" do bliźnich) wolą wrzucić do skrzynki niż bezdomnemu do kapelusza, wolą dać choremu czasopismo, niż wspomóc go finansowo. Strażnica stopniowo sprawia, że pozbywamy się na jej rzecz uczuć, nawet jeżeli są to uczucia do bliskiej nam osoby. Organizacja i system stają się ważniejsze niż matka, ojciec, córka, czy syn.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Dorkas w 03 Czerwiec, 2017, 23:29
https://drive.google.com/file/d/0B4lrXCMQzmDdaTR3V1pUc25lX1E/view
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: HARNAŚ w 04 Czerwiec, 2017, 17:20
To bardzo przykre , gdy rodzice wybierają  żle rozumiana lojalność względem Boga a ignorują w tym czasie  uczucia swoich  własnych dzieci. Znam to z autopsji , wiem jakie schematy to wywołują ale i tak trudno mi to zjawisko zrozumieć, tym bardziej , że jestem rodzicem i niesamowicie inteligentnego  młodego człowieka , który często podczas posiłków zadziwia swoją metodą postrzegania świata. Choć z czasem to szokuje co myśli i mówi , to gdy się człowiek z tym oswoi i prześpi to nie sposób odmówić mu racji.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Gwiazdor w 26 Lipiec, 2017, 21:52
Jako ze juz się zarejestrowalem to opowiem swoją historię. Od dziecka byłem kierunkowany na ŚJ, mama od dziecka była w Prawdzie a ojciec później (byli małżeństwem i mieli dziecko jak nadal jedno było ŚJ a drugie "światusem". Oczywiście jak wszystkim nie podobało mi się jako dziecku, że inni dostają prezenty, święta, urodziny itp a u mnie zero. Zawsze było info które też innym dzieciom i ludziom przekazywałem: prezenty można ofiarować w każdy inny dzień, zupełnie bez okazji. Oczywiście były zebrania, służba, studium itp. Mnie jarało często podawanie mikrofonu, obsługa sprzętu audio podczas zebrań, dysponowanie literaturą itp. Jednak ciągle mnie karcono, że takie zadanie bardziej zaangażowane osoby mogą realizować. Kilka razy się udało bo nie było osób które to robią czy jakaś awaria i wtedy czułem się ważny (najbardziej pamiętam jak komórkę miałem blisko nadajnika i jak był sms czy połączenie na całej sali był dźwięk na głośnikach fal telefonu :-D). Swoje życie w szkole podstawowej przeżyłem, gimnazjum to był koszmar bo weszło palenie, wagary, bez alkoholu i rodzice byli wzywani do szkoły - czego się nie zrobi dla poklasku wśród kolegów i koleżanek. Niestety w trakcie gimnazjum odszedłem z organizacji - powodem jest coś co gorszy nawet katolików. Wydało się przypadkiem w domu i potem przez kilkanaście miesięcy był horror. Rodzice byli załamani i płakali. Najbardziej szkoda było mi mamy, ojciec alkoholik (starszy) i często się zastanawiałem czy dobrze robię ale jednak silniejszy był świat. Wspomnę ze dopiero teraz od kilku dni dowiaduje się jakie są faktycznie problemy i akcje w Organizacji. Wcześniej nie odszedłem z powodu poznania jakiejś wiedzy czy informacji. Podziękowania dla www.przerywamymilczenie.pl - reklama w autobusie w Warszawie pokonała mnie i musiałem zaspokoić ciekawość. Nigdy nie sądziłem, że można tak jawnie o tym mówić. Wracając do mnie po wyjściu z Organizacji oczywiście nikt już mnie nie poznał na ulicy, odwracali wzrok (nigdy na szczęście nie byłem ochrzczony), czesc osób się odzywala i odzywa do mnie. Rodzice początkowo stosowali wobec mnie kary typu szlaban na wyjście z domu czy inne. Ale po dłuższym czasie jednak mam najpierw powiedziała, że skoro wybrałem to moja decyzja a ona zawsze będzie mnie kochać. Jako że byłem niepełnoletni to nie mogli mnie z domu wyrzucić aby całkowicie zerwać kontakt. W międzyczasie rodzice wzięli rozwód wiec ojciec został sam a ja z rodzeństwem młodszym zostałem z mama. Starsze rodzeństwo miało swoje życie (brat i siostra wykluczeni, brat stara się wrócić a siostra żyje w zgodzę z własnym życiem). Niestety całą rodziną jakoś tak nie po drodze miała z Prawdą. Brat tez początkowo przekazywał mamie, że odpowiedni lekarze i leczenie może mi pomóc. Ale jak przychodził czas aby mu pomóc w przeprowadzce czy czym innym to nagle miał brata młodszego... Zdaje sobie sprawę, że rodzice grzeszą utrzymując kontakt ze mną ale tak jak moja siostra mówi: mama grzeszy wg ludzi, Jezus by powiedział: Kochaj! I tak też myślę, mama jest w Organizacji, jest na zebraniach, głosi itp (co prawda o hipokryzji ludzi ze zborów to już temat na inna dyskusję) i żyje w zgodzie z Bogiem. Ja ją kocham i nie wyobrażam sobie abym mógł zerwać kontakt bo nie jestem w Organizacji - dla mnie to bzdura. Ale już wcześniej widziałem hipokryzje w zborze, jak starsi mają klapki na oczach, jak udają świętych. Ale to też na inny dział temat. Miłego wieczoru ODSTĘPCY

Wysłane z mojego SM-N910F przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Salome w 26 Lipiec, 2017, 22:35
Podziękowania dla www.przerywamymilczenie.pl - reklama w autobusie w Warszawie pokonała mnie i musiałem zaspokoić ciekawość. Nigdy nie sądziłem, że można tak jawnie o tym mówić.

No to super, że reklama strony przerywamymilczenie.pl przerywa milczenie. O to chodzi. Oby jak najwięcej osób.

Witaj na forum Gwiazdor!  :) pozdrawiam
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Lechita w 26 Lipiec, 2017, 22:58
Witaj wśród nas Gwiazdor!

Dziękuję za opisaną historię. Mam nadzieję, że pozostaniesz dłużej na forum i dorzucisz swoją wiedzę i doświadczenia do tego co już zostało tu napisane.
Miłego i owocnego pobytu.

Serdecznie pozdrawiam - Lechita :)

Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Estera w 27 Lipiec, 2017, 14:53
   Świetnie, Gwiazdor
   Twoja relacja, że dzięki informacji w autobusie, wszedłeś na stronę "przerywamy milczenie" ...
   Potwierdza tylko moje myślenie, że dla wielu ciekawość, będzie bramką do otwarcia tej strony i poczytania.
   Oby więcej takich osób, jak Ty, tam trafiło.
   Świetnie, że tu z nami jesteś.
   Pozdrawiam :) :)

 gedeon:edycja
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Gwiazdor w 28 Lipiec, 2017, 11:36
No i oczywiście po nitce do kłębka trafiłem na forum. Mój poziom "odstępcy" wzrasta - zamówiłem Kryzys Sumienia :-)

Dziękuję za miłe słowa.

Wysłane z mojego SM-N910F przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Voyager w 19 Marzec, 2018, 17:56
Najgorsza sprawa to właśnie odrzucenie przez rodziców. Moi zostali odrzuceni przez swoich gdy zostali świadkami to tłumaczyli wtedy że mają wolną wolę i przecież nie robią nic złego. Teraz w drugą stronę już wolnej woli mieć nie wolno. Przykre. Już od trzech lat jestem właściwie bez rodziców. Da się żyć.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: Villa Ella w 19 Marzec, 2018, 19:39
Witaj Gwiazdorze. Kogoś, kto ma silną wiarę, nic nie zgorszy. Kogoś, kto nie jest pewien swego, lub uważa się za bardziej świętego, niż inni- gorszy wszystko. Już nasz wielki poeata renesansowy, Jan Kochanowski, pisał o takiej pseudo pobożności : "Jeżeli nie grzeszysz, jako mi powiadasz, dlaczego się miła tak często spowiadasz?" Bądź sobą, nie oglądaj się na innych. W życiu, nie zawsze wszystko jest idealne. Ważne, aby nie krzywdzić innych oraz siebie.
Tytuł: Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
Wiadomość wysłana przez: monik_ w 04 Kwiecień, 2018, 12:46
Niestety tę okrutną hipokryzję można zauważyć we wszystkich instytucjach wiary...
Jednak przerażające jest jednak to, że wystąpienie z takich instytucji (szczególnie konserwatywnych) wiąże się nie tylko z odrzuceniem przez daną społeczność, ale przede wszystkim przez własną rodzinę. Zapewne Twojej rodzicielce było o wiele trudniej od tak odciąć się od Ciebie, gdyż matka to... matka. Zawsze będzie Cię kochała bezwarunkowo. :) Także uważam, że powinieneś podążać drogą, którą dyktuje Ci serce i własne przekonania, a nie tylko głowa kościoła. Jeżeli jesteś wierzący natomiast, to Bóg będzie Ci towarzyszył wszędzie.