Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ  (Przeczytany 33365 razy)

Offline Fox

Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
« Odpowiedź #60 dnia: 21 Styczeń, 2017, 00:05 »
To i ja się wypowiem, bo jestem w takiej sytuacji.

U mnie po moim odłączeniu się więzi rodzinne praktycznie przestały istnieć. Czy wcześniej ich nie było? Były i to naprawdę fantastyczne. Świetnie dogadywałem się z ojcem, a jak się ochrzciłem to w ogóle było super. Szczerze mówiąc kiedy byłem w organizacji miałem lepsze relacje z ojcem i dziadkami, niż z moją matką, która obecnie wyszła z tej organizacji za mną (i z którą przebudowałem relację od podstaw dzięki temu :)). Kogo obwiniam za rozpad rodziny? (Oficjalna wersja brzmi, że to ja rodzinę rozbiłem odchodząc) Organizację. Wiem, że w tym wypadku winne jest to "pranie mózgu". Wiem, że mój ojciec czy babcia mają naturę fanatyków, ale widzę też, że mój ojciec autentycznie cierpi i czasem ma odruch by się ze mną normalnie przywitać, a zmusza się do bycia oficjalnym. Czasami kiedy przynosi mi pieniądze widzę, że prócz formalności ma chęć zagadnąć, albo czeka żebym sam powiedział co u mnie słychać w czasie, gdy on będzie powoli wychodził. W porównaniu do tego jak moja rodzina zachowywała się półtorej roku temu - tuż po moim odłączeniu - widzę wielki postęp. I widzę, że początkowy zapał w odcięciu się ode mnie gdzieś im zniknął i tak naprawdę im też nie jest komfortowo i szukają pewnych furtek do kontaktu. Ostatnio nawet mój brat, który nie rozmawiał ze mną prawie dwa lata w końcu się złamał i się do mnie odezwał. Czyli tutaj poniekąd fanatyzm człowieka, ale głównie jednak wpływ organizacji.
Z kolei z moją matką historia była jeszcze inna. Od początku nie przestrzegała zasad organizacji, chociaż się z tym kryła. Za to im bardziej wywierano na nią naciski - tym bardziej się buntowała. No i odeszła. Przyznała mi się, że nie chciała odchodzić z organizacji pierwsza, by "nie rozbijać rodziny". Czyli tutaj w stu procentach wpływ organizacji i nacisków fanatycznej części rodziny.
Tutaj też ciekawe jest to, że z matką zawsze byłem związany najmniej, a okazało się, że jednak tylko z nią przetrwały mi więzi rodzinne. Dowiedziałem się też, że pewien dystans w relacjach z moją matką wynikał z faktu, że póki udawałem przykładnego świadka - ona obawiała się normalnej relacji ze mną, bo obawiała się, że będę ją krytykował za jej słabe zaangażowanie w religię. Myślę, że to kolejny dobry przykład psychomanipulacji - tym razem w drugą stronę (rodzic boi się odrzucenia przez wierzące dziecko). Obecnie ładnie nadrabiamy i budujemy naszą więź.

Moim zdaniem wina leży tak mniej więcej w 75% po stronie organizacji, w 25% po stronie ludzi. Organizacja wykorzystuje słabości w relacjach rodzinnych, uczuciach do dzieci itd. i je potęguje odpowiednią propagandą. Wśród ludzi o zdrowszym podejściu jest to raczej długotrwałe pranie mózgu, które w końcu zrobi swoje. Dużo zalezy też od charakteru człowieka. Trudnej na pewno będzie zindoktrynować kogoś o normalnych odruchach, uczuciach względem dzieci czy naturalnym kompasie moralnym. Łatwiej natomiast tej idei poddadzą się właśnie ludzie, u których w relacjach rodzinnych można znaleźć coś, o jest "nie tak". Organizacja ponosi tu jednak większą część odpowiedzialności, bo gdyby nie ona - ci ze zdrowymi relacjami nigdy nie zachowywaliby się w ten sposób, a ci z nieprawidłowymi relacjami, w większości wypadków nie posunęliby się aż do tak skrajnego odrzucania własnego dziecka, jakie opisała między innymi Tazła.
Myślę, że trzeba mieć naprawdę bardzo silny charakter, być bardzo rozsądny, albo naprawdę kochać bezwarunkowo swoje dziecko, by nie dać się wciągnąć w manipulację organizacji i powiedzieć "nie".
Żadna religia nie jest ważniejsza niż ludzkie szczęście.
- Siddhartha Gautama (Budda)


Offline gangas

Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
« Odpowiedź #61 dnia: 29 Styczeń, 2017, 07:08 »
 A wtrącę się. Nie uważacie, że sporo rodziców przerzuca niemoc swego wychowania na barki organizacji?
Od małego. Studium papki org. z dziećmi jako sztywna rutyna i indoktrynacja od początku. Pouczenia wujków i cioć a co to innego.? minuty jak godziny dla dziecka na zebraniach, ale bądź grzeczne. Kiedy podrośnie jak najszybciej do chrztu, bo teraz kochasiu nie ze mną będziesz darł koty ale z komitetem a to nie przelewki i kiedy młody opuszcza org. to się zaczyna.
 U rodziców mocno zindoktrynowanych jest dramat. Jeśli dojdzie do tego niska więź emocjonalna z dzieckiem to koszmar. Rózgi karności, głupota tkwiąca w sercu młodzieńca itp. przykłady sprawiły wręcz sądownicze podejście do dziecka i to swojego.   to dla debili ALE
Jeśli jest wśród tych ludzi ktoś, a na pewno się zdarzają, bo znam, ktoś mający normalne uczucia do swoich bliskich, rodziny a szczególnie dzieci, nie zachowa się tak. Nie odrzuci nigdy swego dziecka, ojca, matki tylko dla tego, że opuścił org.  :-[
 To właśnie wytyczne tej świetnej korporacji obierają ludzi z resztek uczuć do najbliższych, nawet jeśli nigdy nie byli orłami w ich okazywaniu
Jutro to dziś tyle że jutro.


Offline Overthinker

Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
« Odpowiedź #62 dnia: 29 Styczeń, 2017, 19:45 »
A wtrącę się. Nie uważacie, że sporo rodziców przerzuca niemoc swego wychowania na barki organizacji?

Tak, to jest bardzo wygodne podejście. Generalnie ludzie chętnie zrzucają odpowiedzialność na innych, tak jest im łatwiej.
Organizacja chętnie przejmuje zadanie wychowywania, dając wiele materiałów typu filmy z 'Piotrusiem i Zosią', książek pytania młodych ludzi czy artykułów nazywanych jako skierowane do młodych. Efektem końcowym jest powstanie młodych robocików oddanych doktrynie. Najłatwiej jest manipulować jednostkami naiwnymi, młodzież ma zbyt mało doświadczenia życiowego do opierania się naciskom. Uważam, że dlatego tak wiele uwagi poświęca się służbie pionierskiej w młodym wieku, 'najlepsza droga życiowa' - często powtarzane hasło dla nastolatków. Z moich obserwacji, zdecydowana większość pionierów w służbie WTS to osoby poniżej 23 roku życia.
Rodzice zaangażowani w życie zborowe, nie mają czasu na wychowywanie dzieci, zajęci są narzucanymi zadaniami duchowymi, chętnie więc dzielą się odpowiedzialnością.
- Dzień dobry, czy przypadkiem nie jest Pani oszustką?
- Ależ skąd! - powiedziała Strażnica.
Podczas gdy ona jest.


Offline gangas

Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
« Odpowiedź #63 dnia: 29 Styczeń, 2017, 20:57 »
 Masz rację. Małe robociki na sali ubrane na galowo, bez dziecięcych emocji, zawsze utemperowane i strzelające wykutymi cytatami. Kiedyś mówili stary-malutki ale to nie obraz praskiego dziecka w za dużych ciuchach i czapką za dużą z biedy odziedziczoną po kimś ale za to z polotem. ??? ??? ???
 
Jutro to dziś tyle że jutro.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
« Odpowiedź #64 dnia: 29 Styczeń, 2017, 22:10 »

  Taki ambitny rodzic, nie tylko sam się stara aby zbierać plusy, ale także aby dziecko zbierało plusy dla niego. Dzieci, wychowankowie są takimi szczeblami do życia wiecznego.
Skoro go ukształtuje na wzór szablonu ze strażnicy, to zapunktuje i to bardzo.A jak zapunktuje to szanse na raj  są większe.

Moja matka po moim odejściu powiedziała...tyle lat zmarnowałam na twoje wychowanie w prawdzie i wszystko na nic.
Zapytałam ją wtedy...to mnie rodziłaś, karmiłaś i wychowywałaś po to aby organizacja miała ze mnie pociechę?
Odp..że tak.  Zdziwiona odezwałam się, że moim zdaniem to rodzice po to mają dzieci aby na starość miał kto szklankę herbaty podać.
Gdy mnie już wykluczyli, powiedziała że żałuje iź mnie urodziła...zmarnowany czas, taki wstyd  i hańba. Nie miała litości nade mną, padło jeszcze wiele bolesnych słów, a to wszystko przez to, że nie chciałam być świadkiem.

Dziś minęło dwadzieścia lat, jest starszą mocno schorowaną kobietą. Bardzo chętnie korzysta z moich usług - pomocy.
Nie przeszkadza jej, że jestem odstępcą, miałam do czynienia z bronią, a teraz obracam się między ludźmi, którymi gardzi. I choć czasem miałam ochotę zapytać...czy nadal żałuje, że mnie urodziła?
To jak patrząc na tę  starszą osobę, która tak liczyła na armagedon i życie w raju bez chorób, a teraz się zmaga ze swoimi schorzeniami, jest mi jej żal.
Nie, nie zapytam jej czy żałuje moich narodzin, wtedy byłabym tak samo bezduszna jak ona. Bo choć obnoszą się ze swoją miłością do bliźnich, to prawdziwą miłość zastawili w lombardzie jworg.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Salome

Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
« Odpowiedź #65 dnia: 29 Styczeń, 2017, 22:16 »
Bo choć obnoszą się ze swoją miłością do bliźnich, to prawdziwą miłość zastawili w lombardzie jworg.

Dotkliwie prawdziwe słowa.  :(
"Gdzie wszyscy myślą tak samo, nikt nie myśli zbyt wiele" Walter Lippmann


Offline TomBombadil

Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
« Odpowiedź #66 dnia: 31 Styczeń, 2017, 19:29 »
My z mężem nigdy nie podrzucaliśmy nikomu dzieci. Ani na studium,ani do służby. Nie pozwalaliśmy też  innym krzyczeć,upominać itp. Najpierw do nas,a my z nimi sami porozmawiamy.Nawet ocenianie punktów było w naszej asyście. To była i jest nasza odpowiedzialność. I w domu dzieci mogły wygłaszać własne opinie,bez strachu. Ogólnie dyskutowaliśmy wspólnie nad wszystkim. Rodzina była najważniejsza. I problemy w zborze też nie były ukrywane przed nimi. Przecież i tak o wszystkim wiedziały,to po co bawić się w pozory.? Jak zaczęliśmy się wybudzać,to też sprawa w domu była jawna . Niedawno dziecko zapytało,co by było ,gdyby zostało ateistą. Sprawdzało mnie. Zapewniłam o mojej miłości. A drogę do Boga każdy musi znaleźć sam.Tylko wtedy to będzie autentyczne. Zostałam wycałowana i dowiedziałam się,jakie to ważne co powiedziałam. Współczuję wszystkim rodzinom,którym zabrakło tej zdrowej miłości i bezpieczeństwa.
« Ostatnia zmiana: 31 Styczeń, 2017, 19:32 wysłana przez TomBombadil »


Offline Woland

Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
« Odpowiedź #67 dnia: 01 Luty, 2017, 11:44 »
Doktryny SJ z ich warunkową miłością potrafią wypaczyć nawet stosunki w dobrej zdrowej rodzinie. W rodzinach dewotów i hipokrytów tworzą one nieznośną emocjonalnie mieszankę. Rodzice często nawet nie studiują z dziećmi tylko przerzucają ten obowiązek na starszego/pioniera. Dziecko ustawione "ruki pa szwam" jedyny czas jaki spędza z rodzicem , to w "służbie" gdzie rodzic nie ma czasu się do niego odezwać , tylko woli klepać wstępy obcym ludziom , którzy wcale nie chcą go słuchać.Modelowy przykład rujnowania poczucia wartości dziecka, do tego wymaganie żeby bronić religii SJ w szkole przez osoby nieochrzczone! Chciałbym zobaczyć tych starszych , którzy przy okazji koperty na Boże Narodzenie czy Wielkanoc odmawiają szefowi i głoszą współpracownikom zgromadzonym na pracowniczej wigilii. I tych co to w święta Katolickie się stawiają do pracy , bo nie obchodzą. Wmiast tego tresują dzieci bezdusznie na wzór Piotrusia i Zosi infantylnymi filmikami i naruszaniem godności oraz nietykalności cielesnej dzieci przez cichy wpieprz w łazience Sali Królestwa , czy Zgromadzeń   .
Był Homo Sovieticus, teraz mamy Homo Jehovicus Servus


Offline Ash

Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
« Odpowiedź #68 dnia: 07 Luty, 2017, 00:54 »
Rany! Dokladnie do takich samych wnioskow doszlam. Ze to nie tylko o sekte chodzi. To sekta wyzwala brzydkie zachowania i ukryte animozje- cos jak katalizator. I niejako usprawiedliwia i rozgrzesza jesli sie akurat zbyt coreczki lub synka nie lubilo a do tego ów postamowil odesc.


Offline nowowykluczona

Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
« Odpowiedź #69 dnia: 03 Czerwiec, 2017, 18:42 »
Oczywiście nie miałem na myśli zaciekłe zwalczanie, bo to w ŚJ od razu powoduje wytworzenie mechanizmów obronnych i syndrom prześladowanych. Ta 'walka' to powolne, wręcz żmudne uświadamianie bliskim, że to nie religia, ale więzi rodzinne powinny być u nich w życiu na pierwszym miejscu, przy okazji uświadamiając ich subtelnie o pomyłkach i fałszerstwach WTS-u.

wydaje mi się, że uświadomienie tego takim rodzicom czy rodzinie jest...prawie niemozliwe. U mnie tata jest starszym, mama i siostry pionierkami. Widzę, że im ciężko, ale nie utrzymują ze mną kontaktu. Ja stwierdzilam, że nie ma sensu mówić im o wszystkich moich watpliwosciach. Nie chce ich niepotrzebnie ranic bo wiem, ze za "prawde" oddaliby wszystko. Raz mama powiedziala, ze nie wyobraz sobie zebym nie wrocila. "Dziecko, przeciez to jest twoj dom, ty tu nalezysz". A na moje zdanie, ze gdy zostalam wykluczona poczulam ulge, spokoj bo w koncu nikt mi nie mowil co mam robic w kazdej dziedzinie zycia nawet jak uwazam inaczej, nikt nie patrzy na kazdy moj krok, nie mam doczynienia z osobami ktore mnie odgadywaly i snuly domysly odpowiedziala ze przeciez  mnie nikt do niczego nie zmuszal, co ty mowisz.
Po czym na koniec powiedziala mi ze nie ucaluje ode mnie najmlodszej siostry ktora kocham nad zycie, bo "jeszcze wczoraj za toba szlochala".
Wyszlam po tej rozmowie rozwalona psychicznie. po raz kolejny. a mama stwierdzila, ze nie placze, bo chyba Jehowa jej dodał sił.
Jaki sens ma mowienie, że doszlam do wniosku ze to nie jest dobra droga?
ale boli to cholernie bo kocham moja rodzine nad zycie. Najgorsze jest to ze czuje bezradnosc. nic nie moge zrobic. nie chcac zyc w klamstwie i obludzie musze liczyc sie z konsekwencja w ostaci braku rodziny i przyjaciol. stracilam wszystkich, bo jako corka tak duchowej rodziny nie mialam nikogo znajomego "ze swiata".


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
« Odpowiedź #70 dnia: 03 Czerwiec, 2017, 18:52 »

ale boli to cholernie bo kocham moja rodzine nad zycie. Najgorsze jest to ze czuje bezradnosc. nic nie moge zrobic. nie chcac zyc w klamstwie i obludzie musze liczyc sie z konsekwencja w ostaci braku rodziny i przyjaciol. stracilam wszystkich, bo jako corka tak duchowej rodziny nie mialam nikogo znajomego "ze swiata".

 Na pewno boli, bo jak ma nie boleć kiedy najbliżsi ludzie zachowują się jak całkiem obcy.
Jednak warto zawalczyć o siebie, aby być i żyć w zgodzie z sobą. Jeśli ktoś tego nie rozumie, nie docenia Twojej szczerości, tylko wolałby abyś żyła w  kłamstwie, to nasuwa się pytanie.
Czy ich wiara jest tak silna, jak może się wydawać?

Mamy jedno życie i mamy je prawo przeżyć po swojemu, tak jak nam się podoba, a nie tak jak chcą tego inni.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Tusia

  • Gość
Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
« Odpowiedź #71 dnia: 03 Czerwiec, 2017, 18:57 »
ale boli to cholernie bo kocham moja rodzine nad zycie. Najgorsze jest to ze czuje bezradnosc. nic nie moge zrobic. nie chcac zyc w klamstwie i obludzie musze liczyc sie z konsekwencja w ostaci braku rodziny i przyjaciol. stracilam wszystkich, bo jako corka tak duchowej rodziny nie mialam nikogo znajomego "ze swiata".

Choćby wszyscy z rodziny się odwrócili, to masz tutaj na forum przyjaciół i jeszcze kogoś najważniejszego, Jezusa, naszego Pana, który nikogo nie pozostawi samego. Ufaj!


Offline Dorkas

  • Pionier
  • Wiadomości: 880
  • Polubień: 2976
  • Pierwszy krok wędrówki jest zawsze najdłuższy.
Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
« Odpowiedź #72 dnia: 03 Czerwiec, 2017, 21:13 »

Jaki sens ma mowienie, że doszlam do wniosku ze to nie jest dobra droga?

Pytasz o sens mówienia prawdy?

wydaje mi się, że uświadomienie tego takim rodzicom czy rodzinie jest...prawie niemozliwe. . A na moje zdanie, ze gdy zostalam wykluczona poczulam ulge, spokoj bo w koncu nikt mi nie mowil co mam robic w kazdej  nie chcac zyc w klamstwie i obludzie musze liczyc sie z konsekwencja w ostaci braku rodziny i przyjaciol. stracilam wszystkich, bo jako corka tak duchowej rodziny nie mialam nikogo znajomego "ze swiata".

Twoje własne słowa pokazują jaki jest sens , To jest Twoje życie , nikt nie przeżyje go za Ciebie I NIKT nie ma prawa zabrać go Tobie .

Zapytaj mamy czy Jehowa , który dodaje jej siły do  takiego  traktowania własnego dziecka jest bogiem , który dał wolną wolę człowiekowi ? czy jest bogiem miłości ? czy tak wygląda miłość ?
Dziewczyno walcz o siebie !
Zgadzam się z Tązłą , wiem , że to boli ale kiedyś przestanie ,  ale nie pozwalaj siebie krzywdzić .To co robią to zwykła psychomanipulacja . Tak postępują między innymi pedofile , mówią , że robią to z miłości . Czasami oprawcy to pozornie mili ludzie , takimi oprawcami są świadkowie , którzy w imię miłości do boga  odwracają się swojej córki , syna , brata, swoich najbliższych.

To nie jest miłość !

1Kor 13:4
Miłość+ jest wielkodusznie cierpliwa+ i życzliwa.+
 5 nie zachowuje się nieprzyzwoicie,+ nie szuka własnych korzyści,+ Nie prowadzi rachunku krzywdy.+
 7 Wszystko znosi,+ wszystkiemu wierzy,+ na wszystko ma nadzieję,+ wszystko przetrzymuje.+

8 Miłość nigdy nie zawodzi.+

Miłość nie szuka własnych korzyści , a oni dla własnej korzyści odwracają się , odwracają się żeby nie stracić możliwości życia w raju , wolą przejść po trupach swoich bliskich byle

samemu być szczęśliwymi!

Nawet jak sami sobie tego nie uświadamiają .
« Ostatnia zmiana: 03 Czerwiec, 2017, 21:23 wysłana przez Dorkas »
Dziś wiem więcej niż wczoraj


Offline Baran

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 500
  • Polubień: 8087
  • "Być wolnym, to móc nie kłamać" A. Camus
Odp: Rodzice vs Dzieci, które opuściły Organizację ŚJ
« Odpowiedź #73 dnia: 03 Czerwiec, 2017, 23:12 »

1Kor 13:4
Miłość+ jest wielkodusznie cierpliwa+ i życzliwa.+
 5 nie zachowuje się nieprzyzwoicie,+ nie szuka własnych korzyści,+ Nie prowadzi rachunku krzywdy.+
 7 Wszystko znosi,+ wszystkiemu wierzy,+ na wszystko ma nadzieję,+ wszystko przetrzymuje.+

8 Miłość nigdy nie zawodzi.+

Miłość nie szuka własnych korzyści , a oni dla własnej korzyści odwracają się , odwracają się żeby nie stracić możliwości życia w raju , wolą przejść po trupach swoich bliskich byle

samemu być szczęśliwymi!


Nawet jak sami sobie tego nie uświadamiają .

Jestem takiego samego zdania, to nie miłość a egoizm. Są gotowi „sprzedać" swoich bliskich, żeby tylko ten cel osiągnąć.

 Podobnie jest ze świadkowskim głoszeniem. Większość Świadków Jehowy głosi, ponieważ boi się, że jeżeli nie będą tego robić, to zginą w Armagedonie, a oni za wszelką cenę chcą trafić do swojego upragnionego raju. Robią to z egoistycznych pobudek nazywając to "bojaźnią wobec Jehowy” a tak naprawdę jest to ślepe posłuszeństwo w ślepego przewodnika CK. Ich głoszenie nie ma nic wspólnego z miłością do bliźniego, a raczej z miłością do własnej osoby.  To przykre, ale po latach obserwacji mam takie zdanie.
Świadkowie są wypłukani z empatii, najważniejsze jest głoszenie, ( ilość godzin w służbie to ich miara "miłości" do bliźnich) wolą wrzucić do skrzynki niż bezdomnemu do kapelusza, wolą dać choremu czasopismo, niż wspomóc go finansowo. Strażnica stopniowo sprawia, że pozbywamy się na jej rzecz uczuć, nawet jeżeli są to uczucia do bliskiej nam osoby. Organizacja i system stają się ważniejsze niż matka, ojciec, córka, czy syn.
« Ostatnia zmiana: 03 Czerwiec, 2017, 23:41 wysłana przez Baran »
"Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili" E.B
..ŻADEN STARSZY na 1006 przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci nie zgłosił tego władzom R Commission


Offline Dorkas

  • Pionier
  • Wiadomości: 880
  • Polubień: 2976
  • Pierwszy krok wędrówki jest zawsze najdłuższy.
Dziś wiem więcej niż wczoraj