Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Dzieciństwo i dorastanie "w prawdzie"  (Przeczytany 116097 razy)

Offline wrzesien

Odp: Dzieciństwo i dorastanie "w prawdzie"
« Odpowiedź #420 dnia: 08 Grudzień, 2016, 01:47 »


 I dlatego co gorliwsi tłukli niesforne dzieciaki w wc,  nie tylko za przyzwoleniem, ale wręcz pod naciskiem niektórych.
Nie bójmy się powiedzieć wprost- kto z lat 90 tych ten pamięta wpierdol w kiblu na zebraniu...

Julita- wyrazy mojego współczucia... Jeśli mogę jakoś pomóc to pisz pw


Offline Emilia

Odp: Dzieciństwo i dorastanie "w prawdzie"
« Odpowiedź #421 dnia: 24 Grudzień, 2016, 00:39 »
Witam wszystkich!

Moje dzieciństwo i dorastanie "w prawdzie" skończyło się trzema próbami samobójczymi i przesiedziem kilku miesiecy w szpitalach psychiatrycznych gdzie (o dziwo) poznałam dużo wrażliwych ludzi niemogacych sobie poradzić z otaczającym ich światem tak jak ja. Nawet spotkałam jednego bylego Starszego zboru który nadal do końca nie był pewny po której stronie do końca stoi. Od kilku lat jestem poza zborem i czuję się już lepiej... Żal mi tylko tych zniszczonych lat i moich rodziców którzy nadal dają sobą manipulować... :(


Offline Lechita

Odp: Dzieciństwo i dorastanie "w prawdzie"
« Odpowiedź #422 dnia: 24 Grudzień, 2016, 01:03 »
Witaj Emilio!
Bardzo Ci współczuję tego wszystkiego co przeszłaś borykając się z "jedyną ,najświętszą". I cieszę się, że masz to już za sobą. Fajnie, że tu trafiłaś. Jeśli chcesz to serdecznie zapraszam byś wzbogaciła naszą wiedzę o swoje doświadczenia, choć już co nieco napisałaś.
Czuj się tu jak najlepiej, panujący na forum duch tolerancji i zrozumienia sprzyja dobrym relacjom z pozostałymi forumowiczami.

Serdecznie Cię pozdrawiam!  :)
"Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą"  William "Bill" Cooper


Offline Emilia

Odp: Dzieciństwo i dorastanie "w prawdzie"
« Odpowiedź #423 dnia: 26 Grudzień, 2016, 23:07 »

Dziękuję za miłe słowa Lechita!
Na szczęście to wszystko to już tylko przeszłość.
Nie miałam wpływu na to w jakiej rodzinie się urodzę.
Teraz mam już nową rodzinę i przyjaciół których wybrałam
 sobie sama i którzy akceptują mnie taką jaką jestem.
Teraz bardziej doceniam to co mam i nie boję się ludzi "ze świata".
Za to boję się nadal ŚJ i unikam ich jak ognia.
W Boga nie wiem czy wierzę... staram się jedynie być dobrym
 człowiekiem dla innych. Jeśli istnieje to on mnie oceni, nie ludzie.
I jeśli w miom życiu sprawię że chociaż jedna osoba otworzy oczy
 i zacznie myśleć samodzielnie a nie jak robot to to mi wystarczy. ;)


Offline lukasz84gl

Odp: Dzieciństwo i dorastanie "w prawdzie"
« Odpowiedź #424 dnia: 19 Marzec, 2017, 20:39 »
Nosiłem się z zamiarem napisania tutaj bardzo dużo. Wcześniej jednak przeczytałem wszystko z tego działu. Teraz mam do napisania znacznie mniej. Jestem pod wrażeniem tego, jak wiele osób ma podobne odczucia do moich. Manipulacja, odrealnianie od rzeczywistości, nauka życia we wstydzie i upokorzeniu (i jeszcze mówić, że to jest fajne?), czy też problemy z budowanie relacji z kobietami przez mężczyzn. W dużej mierze organizację można przyrównać do despotycznej i nadopiekuńczej matki. Jej dzieci mają spore szanse w życiu być mało zaradnymi.

Też jestem się wstanie zgodzić z tym, że po wyjściu nie we wszystkim jest winna organizacja. Nakładają się na to takie elementy jak własne predyspozycje, relacje rodzinne a od siebie może też bym dodał, że to jak organizacja stworzona za oceanem zakorzeniła się w Polsce.

Poniżej chciałbym wymienić klika elementów, które utkwiły mi w głowie i zachowaniu a po wyjściu sprawiały pewne trudności.
1. Prowadzenie dialogów.To tak w sumie dostrzegam, że pochodna manipulaji. Chodzi o dialogi towarzyskie. Cóż jesteś nauczony, że Ty zawsze masz rację. Masz strażnicę, która się nie myli. Natomiast czy powyjściu w porę się zorientujesz, że chcesz być zawsze panem rozmowy?
2. W tym podpunkcie posłużę się wpierw cytatem: do ziemskiego człowieka jego droga nie należy. Do męża, który idzie, nie należy nawet kierowanie swym krokiem. (Jer. 10:12, 13). Interpretować to można różnie, odbieram to osobiście jako: planuj, mierzaj do czegoś, ale wiedz, że czasem może się zdarzyć coś niespodziewanego. Jak rozumiałem interpretację świadków? Nie wymądrzaj się, słuchaj tylko Boga, on załatwi wszystkie twoje problemy. Krótko mówiąc daj się zmanipulować i nie marudź.
3. Światusy - jakże miłe i pełne miłości określenie bliźnich. O Jehowych i Kącią wiarę się czepiają, w drugą stronę jednak to nie działa. Jednak nie o tym chciałem tutaj napisać. Jak już opuszczasz jedyną słuszną organizację to wchodzisz właśnie do światusów. Przechodzisz na stronę wroga i co? Głupio Ci? Teraz poszukaj sobie tutaj znajomych. I szukasz z różnym skutkiem. Ale czy nie zdarza Ci się wręcz kupować ludzi? Może to poczucie winy, sprawia, że chcesz zamalować brak szacunku do tych ludzi z przeszłości? A może czujesz się gorszy, bo wcześniej byłeś w jakieś dziwnej organizacji? A może w zborze się nauczyłeś, że masz zawsze być taki fajny i pomocny?
4. W zborach w których przebywałem była ogólna tendencja to bycia "świętym". Co za tym idzie należało się wystrzegać wszystkiego co gorszy. Po pierwsze dlatego, żeby godnie reprezentować organizację, z drugiej strony, żeby nie gorszyć braci. Czy po wyjściu nie zabardzo przejmujesz się zdaniem innych? Czy Twoja asertywność nie kuleje?
To wyciąg z takich głównych spraw nad którymi się z czasem zastanowiłem. Pewnie jakbym pogrzebał w pamięci dłużej to znalazłoby się coś jeszcze i może coś kiedyś do tego dopiszę, bo może się to kiedyś komuś przydać.
„Nikt nie jest bardziej beznadziejnie zniewolony, niż ci którzy fałszywie wierzą że są wolni." Georg Wilhelm Hegel


Offline Brat Jaracz

Odp: Dzieciństwo i dorastanie "w prawdzie"
« Odpowiedź #425 dnia: 29 Marzec, 2017, 23:10 »
Ufff... Temat rzeka, właściwie rwący potok.
O traumach z dzieciństwa można by dużo powiedzieć i często mamy podobne doświadczenia. Refleksja nasuwa się prosta: skoro jest TO wszystko PRAWDĄ, dlaczego tak musi boleć? Czemu wielu z nas pożądało tej świeckiej normalności? Ktoś, kto tego nie przeżył, chyba nie do końca rozumie. Są opinie, że to przecież dobra "szkoła charakteru". W moim odczuciu - raczej stopniowe łamanie kręgosłupów, w celu ukształtowania przyszłego głosicielaka...

Jeśli już próbujemy wyciągać jakieś pozytywy:
- mam szacunek do słowa pisanego - trochę "ogniem i mieczem" wymogła go na mnie organizacja, no ale jednak jest to plus;
- mam obszerny materiał, żeby pracować nad sobą - coś, co powinno być oczywiste, jak tolerancja religijna, staje się wyzwaniem dla ex-a. Im dalej byłem od organizacji, tym wyraźniej widziałem, jak wiele mam do zrobienia. I nadal tak jest. Wychowanie w poczuciu wyższości "nad światem", przy jednoczesnej pogardzie dla "katoli", zrobiło swoje;
- dystans do manipulatorów i chłodna ocena rzeczywistości - czasami jest to broń obosieczna, bo ludzi o szczerych intencjach podświadomie postrzegam jako nieuczciwych. Zatem kolejna lekcja do odrobienia.
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą"
"Strażnica", 15.09.1989