Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne
BYLI... OBECNI... => DZIECIŃSTWO I DORASTANIE WŚRÓD ŚJ... => Wątek zaczęty przez: adrian w 23 Wrzesień, 2015, 17:42
-
Czy w waszych zbiorach dzieci starszych też mogły więcej niż inni
-
Czy w waszych zbiorach dzieci starszych też mogły więcej niż inni
U mnie raczej bywało odwrotnie - dzieci starszych były na celowniku i musiały "dawać przykład" ;).
-
A w moim zboże grzeszki były zamiatane pod dywan a starsi widzieli wszystko w koło oprócz swoich dzieci
-
Czy w waszych zbiorach dzieci starszych też mogły więcej niż inni
Hm, nie przypominam sobie takiego przypadku.
Natomiast w jednym z moich zborów pewien brat, który przyjechał z Niemiec i załatwił dobrą pracę za euro zięciowi starszego zboru mógł sobie pozwolić dzięki temu na ustawiczne picie i mimo, że był znany z picia ponad miarę, imprez w pubach, wciągania młodych braci w te imprezy i dostawiania się do młodych lasek był nietykalny.
-
Jednak każdy zbór rządzi się swoimi prawami
-
Umie w zboże były też tak zwane "siostry starsze" żony starszych które też miały duży wpływ na swoich mężów
-
Czy w waszych zbiorach dzieci starszych też mogły więcej niż inni
Ja w zborze nie byłem ale odpowiem Ci Strażnicą:
„Kilka lat temu doszło do szokujących wykroczeń w pewnych zborach ze środkowej części Stanów Zjednoczonych. Trochę później taka sama sytuacja wytworzyła się w niektórych zborach w Europie. Okazało się, że sporo młodych osób tkwi w niemoralności, zażywaniu narkotyków i w innych niegodziwych praktykach. Nie brakło w tej liczbie dzieci nadzorców, którzy najwidoczniej przymykali oczy na wyskoki swoich latorośli. Kiedy wszystko wyszło na jaw, zostali skreśleni z listy starszych za nadużywanie udostępnionego im przywileju, a ściślej mówiąc za to, że nie zrobili właściwego użytku z posiadanej władzy” (Strażnica Rok CVIII [1987] Nr 2 s. 12).
-
Życie na zebranko w garniaku z teczuszka a po godzinach się działo
-
Życie na zebranko w garniaku z teczuszka a po godzinach się działo
Ja przepraszam, że się ośmielę... czy mogę prosić o znaki przestankowe? :)
-
A ja mam inne wspomnienia jeli chodzi o dzieciaki starszyzny.... Te to dopiero mialy przesr....Musialy chodzic jak w zegarku i miec nieposzlakowana opinie. Znam przynajmniej 2 przyklada, kiedy za przewinienia dzieci ich ojcowie rezygnowali z funkcji starszego. Ale zbory sa rozne. Ja przez ponad 20 lat przechodzilam przez kilka zborow i bylay takie calkiem wyluzowane, jak i takie na maxa konserwatywne
-
Umie w zboże były też tak zwane "siostry starsze" żony starszych które też miały duży wpływ na swoich mężów
U nas same niedzieciate starsi,bo starsi zrezygnowali ze względu na Królestwo z posiadania pociech, wiec nie sposób orzec jak by dzieci były traktowane, za to starszynki, o, te to jak udzielne księżne się zachowują. Taka jedna np. lubi się skąpo odziewać .I nic. Ale jak raz " zwykła " siostra przyszła na punkt w krótkiej sukience, to zaraz została wezwana na dywanik i potem juz nie mogła mieć pokazów, bo nie jest wzorowa...
-
Pewnie miała ładniejsze nogi
-
Zdecydowanie w większości znanych mi przypadków dzieci starszych miały przesrane. Mówię to też na swoim przykładzie dopóki się nie ożeniłem i nie poszedłem na swoje ciągle byłem na świeczniku. Ziółko ze mnie było nie złe swoją drogą więc zborowi konfidenci mieli co robić. :P
-
Znam przykłady ze swego zboru, kiedy starsi rezygnowali czy nawet byli skreślani z uwagi na wyskoki swych dzieci. Była jedna sprawa, gdzie starszy wiedząc, co robi córka jego bliskiego przyjaciela krył jej postępowanie pomimo dowodów przedstawianych przez innych członków zboru. Doprowadził do zgorszenia wielu młodych, spośród których kilka osób odeszło z biegiem czasu ze zboru. Do dziś nie jest on starszym. Ojciec innego gagatka nie stracił stołka, choć jego synalek brał udział w aferze związanej z fałszerstwami, nazwijmy to dokumentów.
Natomiast dzieci innego wielebnego i ortodoksyjnego starszego w pewnym momencie miały dość i wypięły się na tatusia i WTS.
-
Pewnie miała ładniejsze nogi
He, he dobre ;D
-
Sama jestem córką starszego, to tego koordynatora zboru :D Całe życie szantaże na zasadzie "jak nie posprzątasz w pokoju to ja zrezygnuję z przywileju, bo musisz być przykładem dla innych" i różne takie pierd**. Nie zauważyłam, żebym z tego względu mogła sobie pozwalać na coś więcej.
-
Dokładnie, wszystkie znane mi przypadki to własnie dzieciaki miały przyciśniętego pasa. Pamiętam jak matka kiedyś mi mówiła za małego dzieciaczka, że jak się nie będę grzecznie zachowywał, to tata przez moje zachowanie nie będzie mógł zostać starszym.
-
Dokładnie, wszystkie znane mi przypadki to własnie dzieciaki miały przyciśniętego pasa. Pamiętam jak matka kiedyś mi mówiła za małego dzieciaczka, że jak się nie będę grzecznie zachowywał, to tata przez moje zachowanie nie będzie mógł zostać starszym.
W sumie to już się wypowiedziałam w tym wątku, ale mi się coś nasunęło; mój tato przestał być starszym jakoś na pocz. lat 90, miałam z 9 lat. Oczywiście mnie takiej małej nie mówiono, z jakiego powodu (a już wtedy tacie po prostu nie spodobały się słowa ze Strażnicy, że jeśli przeczyta coś z czym się nie zgadza, to jako starszy i tak musi to wygłosić).
Długo myślałam, że to przez to, że byłam niegrzeczna :)
A dzisiaj, jak patrzę na rozwydrzenie dzieciaków i młodzieży, wychowywanej w duchu "bezstresowym", to widzę, że byłam aniołem ;)
Natomiast później często dostawałam "w tyłek" z powodu, że rzekomo "żona sługi pomocniczego nie może się śmiać po zebraniu, nie powinna organizować babskich wieczorów, że wszyscy na nią patrzą, że mąż nie może mieć zaprasek na koszuli, pomiętego krawata, niewyczyszczonych butów itd.".
Właściwie jak teraz to wspominam, to po każdym zebraniu, gdy byłam tą nieszczęsną żoną sługi pomocniczego (mojemu eks się wyraźnie pogorszyło po tym "przywileju") podczas powrotu do domu kuliłam uszy po sobie w oczekiwaniu na litanię zarzutów.
Tak mi się to zapisało w psychice, że potem, parę lat po wyjściu z organizacji po każdej imprezie w towarzystwie mojego obecnego męża oczekiwałam tego samego, jakiejś awantury, pretensji o zachowanie na tejże imprezie! (wiem, to sie nadaje na terapię).
-
Wiem ,że mój starszy syn miał przerąbane.Nie tylko był na celowniku ,inni młodzi próbowali wykorzystać to ,że jest synem starszego .Skoro on to robił ,często było tak ,że wykorzystywali jego potrzebę znalezienia towarzystwa.Dopiero gdy umiłowani bracia mnie i moją rodzinę próbowali w sposób bezwzględny wykorzystać by piąć się na szczeblach teokratycznej kariery.Przy tym pomawiając i fałszywie oskarżając zmądrzałem.Młodszy miał względny luz a przede wszystkim nigdy nie pozwoliłem sobie na to by byle jaki dupek próbował go sztorcować.
-
Wiem ,że mój starszy syn miał przerąbane.Nie tylko był na celowniku ,inni młodzi próbowali wykorzystać to ,że jest synem starszego .Skoro on to robił ,często było tak ,że wykorzystywali jego potrzebę znalezienia towarzystwa.Dopiero gdy umiłowani bracia mnie i moją rodzinę próbowali w sposób bezwzględny wykorzystać by piąć się na szczeblach teokratycznej kariery.Przy tym pomawiając i fałszywie oskarżając zmądrzałem.Młodszy miał względny luz a przede wszystkim nigdy nie pozwoliłem sobie na to by byle jaki dupek próbował go sztorcować.
Czy Twoim zdaniem dzieci starszych zboru mają mniejszą szansę aby " przejrzeć na oczy" ?
-
Czy w waszych zbiorach dzieci starszych też mogły więcej niż inni
W każdym zborze , który poznałem widziałem jedną analogię. Dzieciaki płci męskiej miały wmawiane , że jeżeli będą posłuszne to zostaną szybko sługami pomocniczymi a potem starszymi a jeszcze wcześniej będą pomagać swoim ojcom w różnych sprawach zborowych. Widziałem jak mocnym bodźcem do działania było to dla nich.
Gorzej z dziewczynkami. Dla nich nie było takich przywilejów a zatem nie było odpowiedniego motywatora i chyba one miały najgorzej. Ciągła pokora, skromność, podporządkowanie mężczyznom. A potem dorastały nastolatki , które miały skrzywioną psychikę.
Oczywiście to co piszę nie było i nie jest regułą.
-
W sumie to już się wypowiedziałam w tym wątku, ale mi się coś nasunęło; mój tato przestał być starszym jakoś na pocz. lat 90, miałam z 9 lat. Oczywiście mnie takiej małej nie mówiono, z jakiego powodu (a już wtedy tacie po prostu nie spodobały się słowa ze Strażnicy, że jeśli przeczyta coś z czym się nie zgadza, to jako starszy i tak musi to wygłosić).
Długo myślałam, że to przez to, że byłam niegrzeczna :)
A dzisiaj, jak patrzę na rozwydrzenie dzieciaków i młodzieży, wychowywanej w duchu "bezstresowym", to widzę, że byłam aniołem ;)
Natomiast później często dostawałam "w tyłek" z powodu, że rzekomo "żona sługi pomocniczego nie może się śmiać po zebraniu, nie powinna organizować babskich wieczorów, że wszyscy na nią patrzą, że mąż nie może mieć zaprasek na koszuli, pomiętego krawata, niewyczyszczonych butów itd.".
Właściwie jak teraz to wspominam, to po każdym zebraniu, gdy byłam tą nieszczęsną żoną sługi pomocniczego (mojemu eks się wyraźnie pogorszyło po tym "przywileju") podczas powrotu do domu kuliłam uszy po sobie w oczekiwaniu na litanię zarzutów.
Tak mi się to zapisało w psychice, że potem, parę lat po wyjściu z organizacji po każdej imprezie w towarzystwie mojego obecnego męża oczekiwałam tego samego, jakiejś awantury, pretensji o zachowanie na tejże imprezie! (wiem, to sie nadaje na terapię).
U mnie było inaczej. Moja żona była (jest) od zawsze pyskata, więc to ja, jako ten grzeczniejszy zjebki dostawałem. I to ja miałem większego stresa :D
-
Nie wiem ale ja i moja rodzina jesteśmy na dalekich peryferiach.
-
Nie wiem ale ja i moja rodzina jesteśmy na dalekich peryferiach.
My żoną nigdy nie dopuszczaliśmy zbyt blisko swojej sfery prywatnej członków zboru.
Powodowało to plotki ale robiliśmy to po to aby w przyszłości chronić m.in nasze dzieci.
Potem znaleźliśmy lepszy sposób - odeszliśmy ze zboru ;) :))
-
My żoną nigdy nie dopuszczaliśmy zbyt blisko swojej sfery prywatnej członków zboru.
Powodowało to plotki ale robiliśmy to po to aby w przyszłości chronić m.in nasze dzieci.
Potem znaleźliśmy lepszy sposób - odeszliśmy ze zboru ;) :))
Zgadzam się w 100%. To działa. Bez względu na sprawowane funkcje w zborze.
-
to są niepyskate żony :P