Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

BYLI... OBECNI... => DZIECIŃSTWO I DORASTANIE WŚRÓD ŚJ... => Wątek zaczęty przez: klara kot w 03 Październik, 2018, 13:55

Tytuł: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: klara kot w 03 Październik, 2018, 13:55
W moim zborze jest kilkanaście młodych małżeństw (w wieku 25-35 lat). I zauważam rzecz, która mnie przeraża. Nie decydują się oni na dzieci. Jeśli jest to ich osobista decyzja- to ok, szanuję to - nie każdy przecież ma takie pragnienie czy możliwości finansowe, zdrowotne itp. Ale to niekoniecznie to o to chodzi. Sama zdecydowałam się jakiś czas temu, ku ogromnemu zaskoczeniu innych: "Zdecydowaliście się na dziecko...? Teraz pod koniec tego systemu?". Takie były pierwsze reakcje. Kiedy rozmawiam z koleżankami na temat posiadania dzieci, przyznają, że teraz nie czas...wolą skupić się na służbie. A przy dziecku możliwości są znacznie ograniczone. Niby nie ma bezpośredniego zakazu posiadania dzieci, ale jednak wisi coś w powietrzu co zniechęca młode małżeństwa. O ile stracone możliwości wykształcenia czy hobby można kiedyś chociaż w jakimś stopniu nadrobić (gdyby ktoś zmienił światopogląd) to w tym przypadku...już jest to decyzja nieodwracalna. Dziwi mnie to jednak, że to własnie dopiero w moim pokoleniu jest widoczne, a nie wcześniej. Przecież organizacja od dawna głosi bliskość Armagedonu. a jednak bracia decydowali się. Czy w inny zborach też widoczne były takie tendencje?
Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: Tusia w 03 Październik, 2018, 14:02
W moim zborze jest kilkanaście młodych małżeństw (w wieku 25-35 lat). I zauważam rzecz, która mnie przeraża. Nie decydują się oni na dzieci. Jeśli jest to ich osobista decyzja- to ok, szanuję to - nie każdy przecież ma takie pragnienie czy możliwości finansowe, zdrowotne itp. Ale to niekoniecznie to o to chodzi. Sama zdecydowałam się jakiś czas temu, ku ogromnemu zaskoczeniu innych: "Zdecydowaliście się na dziecko...? Teraz pod koniec tego systemu?". Takie były pierwsze reakcje. Kiedy rozmawiam z koleżankami na temat posiadania dzieci, przyznają, że teraz nie czas...wolą skupić się na służbie. A przy dziecku możliwości są znacznie ograniczone. Niby nie ma bezpośredniego zakazu posiadania dzieci, ale jednak wisi coś w powietrzu co zniechęca młode małżeństwa. O ile stracone możliwości wykształcenia czy hobby można kiedyś chociaż w jakimś stopniu nadrobić (gdyby ktoś zmienił światopogląd) to w tym przypadku...już jest to decyzja nieodwracalna. Dziwi mnie to jednak, że to własnie dopiero w moim pokoleniu jest widoczne, a nie wcześniej. Przecież organizacja od dawna głosi bliskość Armagedonu. a jednak bracia decydowali się. Czy w inny zborach też widoczne były takie tendencje?

Można im zacytować zmienne nauki dotyczące rzekomego rodzenia dzieci po Armagedonie:

http://piotrandryszczak.pl/dzieci_po_armagedonie.html

I tutaj:

Rodzenie dzieci po Armagedonie

Towarzystwo Strażnica do pewnego czasu nauczało, że rodzenie dzieci ma mieć miejsce tylko do czasu nastania Armagedonu. Pod koniec lat 30. XX wieku organizacja ta zmieniła zdanie i twierdzi, że dzieci będą rodzić się w Nowym Świecie.
 
Nie będzie rodzenia dzieci po Armagedonie

„Zapamiętajmy również, że Pismo Święte wyraźnie oświadcza, że rozmnażanie ludzkości jest zamierzone tylko na obecny czas, a ci, którzy będą uczestnikami zmartwychwstania w Nowym Wieku, »ani się żenić, ani za mąż wydawać nie będą«. Rozmnażanie się ludzkości jest tylko w celu dostatecznego zapełnienia globu ziemskiego” (Pastor Russell’s Sermons 1917 s. 37; tekst polski cytowany według Kazania Pastora Russella 2012 s. 37 [wyd. „Straż”, Białogard]).

„Pismo Św. czyni wzmiankę, że podczas panowania Króla królów, królestwo Boże będzie zaprowadzone przez ten Tysiąc lat. W czasie tym wszystka ludzkość zostanie wzbudzona z grobów, otrzyma życie, wolność i zadowolenie. Wtedy się więcej rodzić nie będą, ani żenić, ani umierać, ani za mąż wydawać” (Złoty Wiek 15.09 1927 s. 486).

„Sam Jezus powiada, że gdy zmartwychwstanie się rozpocznie, »Ani się żenić, ani za mąż wydawać« będą; z tego można zauważyć, że rodzenie musi, i ustanie tak prędko, skoro będzie odpowiednia ilość ludzi zrodzona do napełniania ziemi” (Strażnica 01.07 1929 s. 205 [ang. 15.04 1929 s. 126]).

Rodzenie dzieci po Armagedonie

„Jonadabowie, którzy teraz myślą o zawarciu małżeństwa, uczynią, zdaje się lepiej, gdy poczekają parę lat, zanim ognista burza, burza Armagedonu przeminie, aby potem wejść w stosunki małżeńskie i korzystać z błogosławieństw, związanych z uczestnictwem w napełnianiu ziemi sprawiedliwymi dziećmi” (Spojrzyj faktom w oczy 1938 s. 49).

„Kiedy już wielki ucisk przeminie, a Szatan Diabeł i jego demoniczni aniołowie będą uwięzieni w przepaści, wtedy »nowa ziemia« będzie się rozrastać i rozprzestrzeniać; nastąpi to w pewnej mierze niewątpliwie wskutek rodzenia się dzieci, chociaż nie tylko w ten sposób” (Strażnica XCIV [1973] Nr 1, s. 14).

„W porównaniu z miliardami ludzi żyjących obecnie na ziemi zbliżający się wielki ucisk przeżyją stosunkowo nieliczni. Ale zapewne dostąpią oni przywileju podobnego do tego, który stał się udziałem ocalonych z potopu. Staną się częścią nowego społeczeństwa zamieszkującego ziemię i być może przez jakiś czas będą wydawać na świat dzieci (Izajasza 65:23)” (Strażnica Nr 24, 2003 s. 18-19).

Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: Brat Kardyga w 03 Październik, 2018, 14:31
W moim byłym zborze jest starsza siostra ma już chyba po 80-tce i opowiedziała mi swoją historię sprzed lat jak była młoda. Otóż jak zaszła w ciąże to podczas wizyty nadzorcy usłyszała od niego taki tekst: No to siostro zrobiłaś sobie bałwana... Siostrę zamurowało, zrobiło jej się bardzo głupio i nie wiedziała co powiedzieć. Ta siostra doczekała się  prawnucząt i  cieszy się nimi obecnie  a nadzorca z tego co mówiła  gryzie już dawno  piach na cmentarzu.
Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: Ruda woda w 03 Październik, 2018, 16:53
zastanawiałam się ostatnio nad rozpoczęciem identycznego tematu.

ja cały czas miałam tłuczone do głowy... zaraz koniec, po co dzieci? więc zrezygnowaliśmy z ich posiadania.
teraz chce mi się wyć z rozpaczy. my dzieci nie mamy a moi śwętoszkowaci braci po 2-3 i jak widać w d... mieli koniec świata.
mnóstwo znam małżeństw, które podjęły podobną decyzję jak my a teraz żałują.
i niestety do grzechów org należy dodać nakłanianie do bezdzietności
Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 03 Październik, 2018, 17:12
Miałem to samo z żoną. Pierwsze nasze dziecko urodziło się przed wdepnięciem do tej korporacji. Natomiast kiedy żona była drugi raz w ciąży a było to 22 lata temu, to beton świadkowski i to z najbliższej rodziny, nie mógł wyjść ze zdumienia, jak można być tak nieodpowiedzialnym, przecież biada kobietom brzemiennym.
Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 03 Październik, 2018, 17:27
W moim zborze jest kilkanaście młodych małżeństw (w wieku 25-35 lat). I zauważam rzecz, która mnie przeraża. Nie decydują się oni na dzieci. Jeśli jest to ich osobista decyzja- to ok, szanuję to - nie każdy przecież ma takie pragnienie czy możliwości finansowe, zdrowotne itp. Ale to niekoniecznie to o to chodzi. Sama zdecydowałam się jakiś czas temu, ku ogromnemu zaskoczeniu innych: "Zdecydowaliście się na dziecko...? Teraz pod koniec tego systemu?". Takie były pierwsze reakcje. Kiedy rozmawiam z koleżankami na temat posiadania dzieci, przyznają, że teraz nie czas...wolą skupić się na służbie. A przy dziecku możliwości są znacznie ograniczone. Niby nie ma bezpośredniego zakazu posiadania dzieci, ale jednak wisi coś w powietrzu co zniechęca młode małżeństwa. O ile stracone możliwości wykształcenia czy hobby można kiedyś chociaż w jakimś stopniu nadrobić (gdyby ktoś zmienił światopogląd) to w tym przypadku...już jest to decyzja nieodwracalna. Dziwi mnie to jednak, że to własnie dopiero w moim pokoleniu jest widoczne, a nie wcześniej. Przecież organizacja od dawna głosi bliskość Armagedonu. a jednak bracia decydowali się. Czy w inny zborach też widoczne były takie tendencje?

Ja bardziej słyszałam o niepisanej zasadzie nierozmnażania się w latach 80-tych. Mieć dziecko w tamtych czasach, to było szaleństwo (że już nie wspomnę o czasach przed 1975 rokiem).
Natomiast ja w swoich zborach na przestrzeni prawie ostatnich 20 lat nie doświadczyłam, aby ten "zakaz" był utrzymywany. Wręcz przeciwnie - małżeństwa miały sporo dzieci - średnio po dwoje, a nawet i więcej.
Fakt jednak, że znam również takie małżeństwa, które stwierdziły, że dzieci to "dopiero w raju".

Ja osobiście zawsze byłam zdania, że nie można całkowicie wyzbywać się swoich potrzeb. Wiedziałam, że chcę mieć dziecko i żadne argumenty ze Strażnicy nie przekonałyby mnie, że mam z tego pragnienia zrezygnować.
Zresztą tak podchodziłam nie tylko do kwestii dzieci, ale do różnych aspektów życia. Gdy rozmawiałam ze zdolnym bratem, to mówiłam mu, że jak nie pójdzie na studia, to się zmarnuje. Chłopak poszedł, skończył i ma fajną pracę (a kierunek ścisły, trudny). Usługuje w zborze i na ulicy teraz udaje, że mnie nie widzi... ale mniejsza z tym.

To samo zdanie miałam o spełnianiu marzeń, rozwijaniu pasji itd. Po prostu byłam przeciwna wpadaniu w skrajności i wyzbywania się wszelkich radości z życia.
I ja te swoje przemyślenia i mądrości życiowe przekazywałam wielu osobom w zborze - jeszcze jako gorliwy Świadek.
Dzięki takiemu myśleniu realizowałam swoje plany i dziś chyba niczego (albo prawie niczego) nie załuję. W sumie żałuję tylko tego, że nie integrowałam się z ludźmi ze świata. Dopiero teraz nadrabiam ten błąd...

Co do dzieci...
Posiadając dzieci należy przygotować się na wiele wyrzeczeń. Osoby bezdzietne, które obserwują wychowanie dzieci tylko przez chwilę z boku nie zawsze zdają sobie sprawę ile to stresu, zachodu i poświęceń... i może widzą zbyt sielankowy obrazek.
 No ale jest też nagroda - miłość dziecka - i dla tej nagrody opłaca się znosić te wszystkie trudy :)
Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: Bugareszt w 03 Październik, 2018, 17:51
Mój znajomy świadek też uważa że nie ma sensu mieć dzieci bo zaraz i tak armagedon, twierdzi że to nie nakaz lecz sugestia organizacji ale jednocześnie odprowadza specjalną składkę od pensji która pozwoli mu iść wcześniej na emeryturę którą nabędzie za 17 lat , więc coś tu jest nie tak.
Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: dziewiatka w 03 Październik, 2018, 19:23
Wygoda,to najważniejsza doktryna ,osób które nie chcą mieć dzieci bo brudzą,przeszkadzają,trzeba się nimi zajmować.
Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: Martin w 03 Październik, 2018, 20:02
W moim zborze jest kilkanaście młodych małżeństw (w wieku 25-35 lat). I zauważam rzecz, która mnie przeraża. Nie decydują się oni na dzieci.
I bardzo dobrze. Sekciarskie geny same się usuwają z populacji. Matka natura wie, co robi. :)
Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 03 Październik, 2018, 20:11
Jak jeszcze zrezygnują z dzieci, to suma ochrzczonych w roku może zawierać się w dwucyfrowej liczbie. ;D  A % spadku będzie niczym krach na giełdzie.  ;D
Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: Proctor w 03 Październik, 2018, 20:37
Dobrze ze bracia poszli po rozum do głowy i teraz awet prawdziwe betony mają dzieci.
Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: Brat Kardyga w 03 Październik, 2018, 20:38
Kiedyś czytałem stronę H. Kubika z Australii byłego SJ który wspominał o kongresie w tymże państwie i zapamiętałem jedno a mianowicie jak wspomniał o przemówieniu pewnego gościa chyba z CK. Jak niedojrzałe jest teraz w tych końcowych czasach mieć dzieci... obok niego siedziała kobieta w ciąży i strasznie się zaczerwieniła, rozglądała...  wyczuwał, że czuje się bardzo nieswojo i wszyscy na nią patrzą.

ps.  On miał blog chyba zbawienie.com   czasem to czytywałem ale potem jak poszedł w jakąś płaską Ziemie to przestałem się tym fascynować.
Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: dziewiatka w 03 Październik, 2018, 22:11
Chyba w 1987 roku na zgromadzeniu było przemówienie,,Poczucie odpowiedzialności w wydawaniu na świat dzieci w czasie końca'' czy jakoś tak . Moja żona brała wtedy chrzest w siódmym miesiącu ciąży.Ech byli to czasyLykało się wszystko jak młody pelikan,refleksji żadnej tylko zachwyty,jakie to mądre i głębokie aaa pies ich trącał niech się teraz pozamykają w piwnicach i studiują artykuły w strasznicach czy wymaganie dotyczące posiadania dzieci oznacza,że starszy powinien być przykładnym pedofilem.Wiem że jest to absurdalna i hora myśl ale czy przestrzeganie przed posiadaniem dzieci jest normalne!
Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: Ekskluzywna Inkluzywność w 03 Październik, 2018, 22:40
Nie ma dzieci = nie ma komu budować albo wrzucać pieniędzy do skrzynek :P

Podcinają gałąź na której sami siedzą. Może faktycznie wierzą, że armagedon prędko. Ale jak prędko, to po co im się tak trząść o dopływ kasy zamiast spokojnie gromadzić skarby w niebie?

Każda jedna religia boi się niskich wskaźników demograficznych, ale świadkowie jehowy - wiara o globalnych aspiracjach nie dość że przez dekady miała to gdzieś, to jeszcze do posiadania dzieci zniechęcała :P
Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 03 Październik, 2018, 22:42
moim zdaniem nie każdą "teokratyczną" deklarację dotyczącą przyczyn nieposiadania dzieci należy traktować 100% poważnie, gdyż czasami powołanie sie na nauki organizacji służy ukryciu rzeczywistej przyczyny...

Być może wasze spostrzeżenia
Mój znajomy świadek też uważa że nie ma sensu mieć dzieci bo zaraz i tak armagedon, twierdzi że to nie nakaz lecz sugestia organizacji ale jednocześnie odprowadza specjalną składkę od pensji która pozwoli mu iść wcześniej na emeryturę którą nabędzie za 17 lat , więc coś tu jest nie tak.
Wygoda,to najważniejsza doktryna ,osób które nie chcą mieć dzieci bo brudzą,przeszkadzają,trzeba się nimi zajmować.
dotyczą właśnie osób, które chcą z wygodnictwa nie mieć dzieci, ale nie chcą być krytykowane, więc powołują sie na "niepodważalny autorytet" organizacji, aby ukrócić krytykę.

Znałem przypadek gdy pionierce oświadczył się ubogi wspołwyznawca i dostał kosza umotywowanego teokratycznie (są dni ostatnie, ona skupia się na służbie itd.)

wiem że tak mu powiedziała, gdyż osobiście wyżalił mi sie z tego przy kawie ("taka figura, marzenie faceta, modelka, ale szkoda że fanatyczna" i opowiedział szczegóły tego "fanatycznego" kosza).

Ta sama pionierka wracając ze mną ze służby z odległego terenu (35 minut dreptania) zwierzyła mi się że czuje dyskomfort gdyż chciala jakoś grzecznie tego faceta spławić, w taki sposób aby nie wpędzić go w depresję.

Czułaby się niezręcznie, gdyby chciała powiedzieć mu szczerą prawdę, że on się jej po prostu nie spodobał, gdyż jest za niski, mało przystojny, nie ma własnego mieszkania, nie ma popłatnego zawodu, a ona szuka dla siebie lepszej partii: mąż ma być przystojny i dobrze zarabiać, gdyż jeśli takiego znajdzie, to dzięki temu że będzie spełniał jej aspiracje społeczne, nie będzie odczuwała pokusy aby go zdradzać.

Skoro (cyt.) "kobieta jak saper może pomylić się tylko raz przy wyborze męża" (gdyż potem organizacja robi kłopoty z ewentualnym rozwodem) to nie ma sensu marnować tej jednorazowej szansy na zamążpójście dla jakiegoś przeciętniaka.

Owa pionierka we własnej ocenie z jednej strony zrobiła dobrze że jej odpowiedź była grzeczna i nie podłamała temu facetowi poczucia własnej wartości, a z drugiej strony "skłamała" i mówiła mi że czuje że Bóg Jehowa się gniewa, ponieważ nienawidzi kłamstwa.

Pionierka pytała mnie w zaufaniu o poradę, czy powinna z takim grzechem iść do starszyzny i ten grzech wyznać. Zażartowałem sobie że ja jestem "bratem starszym" (w sensie: że ja Sebastian jestem wiekowo starszy od tej pionierki) i że to wystarczy. Roześmiała się, a ja powiedziałem jej że zanim poznałem prawdę miałem zamiar zostać księdzem (co obejmuje także odpuszczanie grzechów) więc "jako brat starszy mogę 'nieoficjalnie' jej ten grzech odpuścić"

chichrała się z tego chyba z 10 minut aż ludzie oglądali sie za nami na ulicy...

podobnie może być z deklaracjami o nieposiadaniu dzieci: powołanie się na teokratryczną zasadę może służyć ucięciu rozmowy i uniknięciu konieczności "tłumaczenia sie przed obcymi ludźmi" ze swoich osobistych "wygodnickich" decyzji życiowych.
Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 03 Październik, 2018, 23:09
podobnie może być z deklaracjami o nieposiadaniu dzieci: powołanie się na teokratryczną zasadę może służyć ucięciu rozmowy i uniknięciu konieczności "tłumaczenia sie przed obcymi ludźmi" ze swoich osobistych "wygodnickich" decyzji życiowych.

Też tak może być.
Przy czym ja bym tego nie nazywała wygodnictwem, a po prostu normalną decyzją o nieposiadaniu potomka.

Ludzie nie mają dzieci z różnych powodów. Może chcą mieć, ale się im nie udaje - wtedy hasło "dzieci po Armagedonie" ucina wścibskie pytania w ich stronę.
A są tacy, którzy naprawdę wolą, aby ich dziecko żyło w rajskich warunkach, a nie na tym łez padole - nie mają więc dzieci z troski o ich dobro - to szlachetne.

Mnie osobiście wszelkie rady i pytania dotyczące dzieci denerwują. No bo niby czemu mam się tłumaczyć komuś z tego dlaczego nie mam dziecka... Albo dlaczego tylko 1 dziecko zamiast 2?

Kiedyś gdy leżałam z dzieckiem w szpitalu inna pacjentka udzieliła mi wspaniałej rady, żebym miała drugie dziecko, bo dwójka się lepiej chowa.
No super rada! Udzieliła mi jej kobieta, która mieszka w tym samym budynku razem z teściową. Teściowa o godz. 5.00 tupta na górę do wnuków żeby się nimi zająć i siedzi z nimi codziennie do godz. 17.00. Oprócz tego pomaga jeszcze w pracach domowych.
No to w takich warunkach, to można mieć nawet 10 dzieci. Nie każdy ma jednak taką pomoc do dzieci i nie każdy chce siedzieć w pieluchach przez kilka czy kilkanaście lat.
Więc te "rady" to można do kosza wrzucić.
--------

Ja mam ostatnio inny dylemat - czy dziecko powinno mieć rodzeństwo czy niekoniecznie.
Kiedy obserwuję różne rodzeństwa, to dostrzegam, że sporo jest między nimi konfliktów - w dzieciństwie to kłótnie o zabawki, a w dorosłości to kłótnie o spadek po rodzicach.
Zapewne są również kochające się rodzeństwa, ale przychodzi mi na myśl ich mniej niż tych skonfliktowanych ze sobą.
Tak więc o to jest pytanie - jedynak czy rodzeństwo? A może braciszek po Armagedonie? :)
Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: Trinity w 03 Październik, 2018, 23:32
było lobby żeby nie mieć dzieci było
dużo znajomych nie ma 😔
w moim zborze był czas że było tylko 2 maluszków i to sióstr po 40 które zwyczajnie wpadły
ja również nie chciałam dzieci
bo Armagedon bo głoszenie bo biada karmiącym w owe dni
ale na szczęście spotkałam człowieka dla którego posiadanie potomstwa było normalne
bosze jakie to wielkie szczęście
jak robiłam test ciążowy to była mistyka
pamiętam jak pojechaliśmy na kongres z oseskiem
i jedna sis "hm... urodziłaś! no cóż.. może w ten sposób będzie sie organizacja odradzać!?
puściłam to mimo uszu

mam wrażenie że braci "puściło" po 95 jak przyszło nowe światło odnośnie pokolenia
w zborze w którym jestem obecnie jest istne bebe bum
dzieci cały korytarz, drą sie gaworzą te biedne matki nie mają gdzie karmić
jedna przed drugą zachodzi


 
Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: matus w 04 Październik, 2018, 00:37
Co za różnica?
Przecież śJ rozmnażają się poprzez głoszenie.
Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 04 Październik, 2018, 00:44
mnie teraz także denerwują pytania o dzieci - a wścibscy znajomi dopytują kiedy, a niektórzy nawet nie proszeni o to samowolnie prawią mi morały że to ostatni dzwonek bo Beatka właśnie skończyła 40-stkę a ja zbliżam się do 50-tki (wtedy przed odpowiedzeniem czegoś przykrego powstrzymuje mnie tylko to że pytającymi są kobiety, a uczono mnie do kobiet odnosić sie z szacunkiem, co wyklucza puszczenie soczystej wiąchy na którą wtedy miałbym ochotę)

kiedyś jeden ze znajomych (mężczyzna) pyta 'czy dorobiliście sie wreszcie dziecka z Beatką' ja nic nie odpowiadam a ten dalej swoje 'pytałem ile macie dzieci' (już nie "czy" ale "ile" jak gdyby posiadanie dziecka było obowiązkiem) wtedy ja z kamienną twarzą odpowiedziałem "tak, mamy trzynaścioro dzieci"; koleś zrozumiał, że jest to odpowiedź nieprawdziwa a z mojej twarzy wywnioskował jak bardzo mnie ten temat irytuje, więc od tej pory już tego tematu nie porusza...
Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 04 Październik, 2018, 01:01
moje trzy grosze:
Uważam, że Centrala (Ww), wpadła na szalony pomysł i bocznym torem, chcąc poddać próbie swoje wyhodowane społeczeństwo, oznajmiła taki slogan-stop rodzeniu dzieci przed armagedonem.
Reakcja na takie przedstawione hasło ujawni szeregowych potwierdzenie bezgranicznej postawy i posłuszeństwa wobec swoich naczelnych generałów.
Natomiast w przyszłości z użytym magicznym słowem armagedon podawana kolejna zakłamana propaganda,  jednomyślnie będzie uznawana jako stopniową zapowiedź ''strasznicowego boskiego światła''.
Po 1975r na przestrzeni lat wyraźnie można dostrzec, że zaślepiony lud '' strasznicowy'' jest całkowicie zachłyśnięty kłamstwami przekazywanych przez ck(Ww).

Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 04 Październik, 2018, 05:28
mam wrażenie że braci "puściło" po 95 jak przyszło nowe światło odnośnie pokolenia
w zborze w którym jestem obecnie jest istne bebe bum
dzieci cały korytarz, drą sie gaworzą te biedne matki nie mają gdzie karmić
jedna przed drugą zachodzi
oseski drą się i gaworzą?! przecież oseski poczęte w 1996 i urodzone na początku 1997 mają obecnie prawie 22 lata i zapewne niektórzy z nich mają już własne dzieci...

co więcej: jeśli faktycznie doszło do poluzowania dyscypliny to świeckie pokolenie 1997 roku raczej nie garnie sie do rodzenia dzieci ale przeciwnie: studiują i decyzję o dziecku odkładają na potem...
Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 04 Październik, 2018, 08:00
Nie ma dzieci = nie ma komu budować albo wrzucać pieniędzy do skrzynek :P

Podcinają gałąź na której sami siedzą. Może faktycznie wierzą, że armagedon prędko. Ale jak prędko, to po co im się tak trząść o dopływ kasy zamiast spokojnie gromadzić skarby w niebie?
A może cielec kierowniczy myśli tak... jak nie ma dzieci, to dorośli maja więcej pieniędzy, które mogą przeznaczyć też na datki, maja więcej czasu, czyli można ich zapędzić do częstszego łażenia po domach, a może nóż widelec kogoś skoptują, a to jakby nie patrzył, to byłby następny portfel w orgu.
A co cielca obchodzi co będzie za 40-50 lat. Ich już nie będzie, pożyli sobie w dostatku, a co zrobią ich następcy to już ich nie obchodzi. Zawsze można błysnąć nowym światełkiem i gawiedź zadowolona na jakiś czas.
Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: klara kot w 04 Październik, 2018, 08:05
zastanawiałam się ostatnio nad rozpoczęciem identycznego tematu.

ja cały czas miałam tłuczone do głowy... zaraz koniec, po co dzieci? więc zrezygnowaliśmy z ich posiadania.
teraz chce mi się wyć z rozpaczy. my dzieci nie mamy a moi śwętoszkowaci braci po 2-3 i jak widać w d... mieli koniec świata.
mnóstwo znam małżeństw, które podjęły podobną decyzję jak my a teraz żałują.
i niestety do grzechów org należy dodać nakłanianie do bezdzietności

tak mi przykro :( to naprawdę bardzo bardzo smutne. Zawsze uważałam, że nikt - ani rodzina, ani tym bardziej religia - nie powinni wpływać na takie osobiste sprawy.
Ja nie jestem osobą, która zadaje wścibskie pytania, szanuję decyzje innych i nikogo do niczego nie zachęcam. Takie rozmowy powstawały raczej spontanicznie przy okazji żartów czy pojawiły się po urodzeniu naszego dziecka.
Wątek ten założyłam, bo temat jest mi bardzo bliski. Podczas, gdy w naszym zborze złożonym z wielu młodych małżeństw nasze dziecko jest jedyne od kilku lat i wywołało niemały szok, ja nieustannie marzę o drugim...
Czytając Wasze komentarze zdziwiło mnie to, że takie rady były jednak już od dawna, a nie dotyczą tylko mojego pokolenia.
Może chodzi o to, że nie mając dzieci mamy większe możliwości działania w służbie i możemy pozyskać więcej osób niż poświęcając się rodzinie i mieć udział w służbie symboliczny.
Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: Trinity w 04 Październik, 2018, 08:08
między rokiem 95 a oseski drą się i gaworzą
jest potężny skrót myślowy który zauważyłeś Sebastianie ponieważ jesteś czuły na detale,
cały ty 😉

braci puściło po nowym świetle które to było 95r
a
OBECNIE NA MOJEJ SALI OSESKI DRĄ SIĘ I GAWORZĄ
lepiej?

przykład z mojego rodzinnego zb
małżeństwo bezdzietne bo służba dla Boga, dzieci dopiero w nowym porządku Bożym
on miał nawet wywiad  a kongresie że studia przerwał bo poznał prawdę
prawdziwe orły
i takie tam
później zachorował i zmarł
ona wpadła w straszną depresje tak że siostry ze zboru miały dyżury żeby z nią spać
oczywiście nie w jednym łóżku
przez rok chyba odbywał się ten preceder
i kiedyś ją spotykam (z 5 lat od jego śmierci) i pytam jak sie czuje
a ona mi wyrzygała że strasznie źle jest bardzo samotna odkąd go nie ma,
że służba ją już tak nie cieszy, że koleżanki nie mają dla niej tyle czasu, bo mają swoje sprawy
że choć jakby dziecko miała to już by było inaczej bo by musiała się nim zająć a tak to cały czas się użala nad sobą. dziś jest już w sędziwym wieku i pewnie miałaby już wnuki.
smutne

także tego
oczywiście nie każdy może/musi mieć dzieci nie ma obowiązku
ale to często nasza potrzeba bodziec i sens życia - mówię o sobie
i ciężko byłoby mi go czymś zastąpić
Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 04 Październik, 2018, 08:26
Może chodzi o to, że nie mając dzieci mamy większe możliwości działania w służbie i możemy pozyskać więcej osób niż poświęcając się rodzinie i mieć udział w służbie symboliczny.
[/quote]
[/size]
Nie może chodzi o to, ale właśnie o to chodzi. Głównym powodem wyrzeczeń osobistych jest działalność głoszenia i całe życie ma być temu podporządkowane. Ile razy na zgromadzeniach słyszało się wywiady przeprowadzonych z małżeństwami rezygnującymi ze swych samolubnych planów w tym posiadania potomstwa, wykształcenia, pracy zawodowej. Ile młodych osób nie zawarło przez to związków małżeńskich i dziś będąc w podeszłym wieku nie mają do kogo ust otworzyć. Niby nikt niczego oficjalnie nie zakazuje, ale kierunek działania organizacji jest taki, a nie inny. Słyszałem o przypadkach, gdy takie osoby użalały się do starszych na powyższą politykę organizacji i zawsze odpowiedz była jedna: nikt do niczego cię nie zmuszał to twoja decyzja. Pomija się fakt nieformalnych nacisków typu postrzeganie ciebie jako nieprzykładnego, nieufającego w obietnice Boże.  Czasami zbór posuwa się do lekkiego ostracyzmu, odsuwając się od takich osób. Naciski ze strony zboru są, a konsekwencje decyzji człowiek musi ponieść sam. 
Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: vincent w 04 Październik, 2018, 08:52
Może chodzi o to, że nie mając dzieci mamy większe możliwości działania w służbie i możemy pozyskać więcej osób niż poświęcając się rodzinie i mieć udział w służbie symboliczny.

Nie może chodzi o to, ale właśnie o to chodzi. Głównym powodem wyrzeczeń osobistych jest działalność głoszenia i całe życie ma być temu podporządkowane. Ile razy na zgromadzeniach słyszało się wywiady przeprowadzonych z małżeństwami rezygnującymi ze swych samolubnych planów w tym posiadania potomstwa, wykształcenia, pracy zawodowej. Ile młodych osób nie zawarło przez to związków małżeńskich i dziś będąc w podeszłym wieku nie mają do kogo ust otworzyć. Niby nikt niczego oficjalnie nie zakazuje, ale kierunek działania organizacji jest taki, a nie inny. Słyszałem o przypadkach, gdy takie osoby użalały się do starszych na powyższą politykę organizacji i zawsze odpowiedz była jedna: nikt do niczego cię nie zmuszał to twoja decyzja. Pomija się fakt nieformalnych nacisków typu postrzeganie ciebie jako nieprzykładnego, nieufającego w obietnice Boże.  Czasami zbór posuwa się do lekkiego ostracyzmu, odsuwając się od takich osób. Naciski ze strony zboru są, a konsekwencje decyzji człowiek musi ponieść sam.
Świetnie napisane. W punkt!
Od dawna o tym mówiłem. To się tyczy każdej sfery życia. Nikt oficjalnie nie zakaze Ci pójścia na studia bo to sprawa sumienia i osobista sprawa ale jak pójdziesz to czemu nie dostaniesz przywilejów i jesteś postrzegany gorzej? Przecież to sprawa sumienia. Właśnie to mnie głębi w tym całym jw syfie. Nieformalne wymuszanie roznymi psychol technikami - często mało eleganckimi.
Podobna sprawa z dziećmi.
Wiec: my Ci zasugerujemy jak żyć, ale decyzja należy do Ciebie. Pamiętaj jednak ze jak zrobisz nie po naszemu to będziesz bee a jak wyjdzie Tobie na szkodę to wiesz - Twoja decyzja i Ty ponosisz odpowiedzialność.
Wygodne co??? 😉😉😉
Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: Estera w 04 Październik, 2018, 10:12
Świetnie napisane. W punkt!
Od dawna o tym mówiłem. To się tyczy każdej sfery życia. Nikt oficjalnie nie zakaze Ci pójścia na studia bo to sprawa sumienia i osobista sprawa ale jak pójdziesz to czemu nie dostaniesz przywilejów i jesteś postrzegany gorzej? Przecież to sprawa sumienia. Właśnie to mnie głębi w tym całym jw syfie. Nieformalne wymuszanie roznymi psychol technikami - często mało eleganckimi.
Podobna sprawa z dziećmi.
Wiec: my Ci zasugerujemy jak żyć, ale decyzja należy do Ciebie. Pamiętaj jednak ze jak zrobisz nie po naszemu to będziesz bee a jak wyjdzie Tobie na szkodę to wiesz - Twoja decyzja i Ty ponosisz odpowiedzialność.
Wygodne co??? 😉😉😉
   Dokładnie jest tak, jak napisałeś.
   Kojarzę sobie moment, kiedy u mnie rodziły się dzieci, jakie było takie ciche "niepisane" oburzenie w co u niektórych w zborze.
   Jeden z nadzorców, jak będąc w ciąży, poszłam na zbiórkę, to wprost powiedział, że ...
   Teraz to nie jest czas na rodzenie dzieci, bo koniec blisko i trzeba się skupiać na "ważniejszych" sprawach.
   Pamiętam jak poczułam się z tym fatalnie.
   Ze zbiórki wracałam prawie że z płaczem, napiętnowana i z poczuciem winy, że niedługo urodzę dziecko.
   Cieszę się, że to już przeszłość.
   :D
   
Tytuł: Odp: Czas na dzieci....po Armagedonie
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 04 Październik, 2018, 11:20
owszem, wkurzają mnie teksty o ostatnim dzwonku, ale cieszę się że nie należę do organizacji która odradza rodzenie dzieci.

myślę że odradzanie rodzenia dzieci osobom które tego pragną jest przejawem cynicznej sekciarskiej postawy (więcej czasu na darmową pracę dla korporacji, więcej pieniędzy z dobrowolnych datków, a poza tym jak człowiek nie założy własnej rodziny a rodzice poumierają to na starość zostanie sam jak palec i wtedy będzie emocjonalnie uwiązany; może chodzić także o kwestie spadkowe: większe prawdopodobieństwo że ktos zapisze mieszkanie czy inną nieruchomość dla towarzystwa strażnica)