Już bardziej podoba mi się postawa kościoła, który potrafi przyznać się do błędów. Przynajmniej nie udają świętych.

Papież Franciszek oficjalnie stwierdził:
 "Komuś, kto był ofiarą pedofila, trudno jest opowiedzieć to, czego doświadczył, opisać traumę, która pozostała po latach"
Wyraził przekonanie, że świadectwa poszkodowanych "rzucają światło na straszliwe mroki Kościoła".

Źródło:
Papież Franciszek przeprasza za księży-​pedofilów. "Ich czyny to znak diabła"

Tylko, że w przypadku KK księża są pracownikami, a ich pracodawcą jest Kościół. W przypadku ŚJ starsi są wolontariuszami, a więc model odpowiedzialności jest zupełnie inny.

 

Papież Franciszek nie daje podstaw do wątpliwości co do tego, w jaki sposób traktuje seksualne wykorzystanie nieletnich przez duchownych. Nie waha się używać ostrych słów.

 

Tego się mało kto spodziewał. Być może dlatego reakcje są dość wstrzemięźliwe i pełne zdziwienia. Kto mógł przypuszczać, że Franciszek w swej zdecydowanej postawie wobec problemu posunie się do tego, aby napisać przedmowę do książki, której autorem jest ofiara księdza-pedofila? Nawet autor publikacji, Szwajcar Daniel Pittet, nie kryje zaskoczenia. "Oczekiwałem odmowy, ale powiedział «tak», najwyraźniej wbrew radom otoczenia" - powiedział portalowi Blick.ch.

http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,2763,franciszek-kontra-diabelski-ryt.html

Taką ciekawostkę znalazłem. Jeśli już gdzieś to było, to wiadomo 

https://www.jw.org/pl/świadkowie-jehowy/działalność/działalność-społeczna/chronienie-dzieci-wykorzystywanie-seksualne/

Powinna być wydana seria artykułów dla ciała kierowniczego "Jak krok po kroku unikać obłudy w pomaganiu rodzicom chronić dzieci przed pedofilami"

W Australii coś wypłynęło i bardzo dobrze. Ale na naszym podwórku też pewnie mają miejsce takie sytuacje. Sam znam jedną. Bardzo przykra sprawa. Chyba największy problem to taki, że ŚJ mają wpojone, żeby władze traktować z przymrużeniem oka.  I tak to się kończy, obieca taki, że "więcej nie będzie" i wszystko wraca po czasie do normy. Druga linia obrony, że jak poniesie odpowiedzialność za swoje czyny to stanie się jeszcze gorszy. Pozostawię to bez komentarza.

Właśnie czytałam na WP artykuł o pojawieniu się Juliusza Paetza na mszy,przy ołtarzu. Rok temu papież mu zalecił życie w pokucie i zakaz odprawiania mszy,czy jak to tam mają. A tu ku zgorszeniu ludzi znów króliczek pcha się. Więc ten kościół ma duużo brudu za pazurem. I nic tu nie da mówienie ,że jest grzeszny,bo na taki grzech nie można przymykać oczu.I nic tu nie da krzyczeć,że biskup nogi komuś tam mył.Bo za kotarką to mu jeszcze coś wymasował.
Taka ta statystyka. Wszyscy po jednym piwie!

No cóż wszyscy popełniają błędy i grzeszą . Nie chcę usprawiedliwiać biskupa Peza ani obwiniać Ciało Kierownicze i Świadków Jehowy . Ale przecież w Ewangelii czytamy " i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom " w innym miejscu jest aż 77 razy należy przebaczać . Tak więc nie bądźmy zawistni . I pamiętajmy że cudzy grzech nie usprawiedliwia naszego . Św Paweł nim się nawrócił wiadomo co robił a jednak zostało mu wybaczenie . Wiem wiem zarówno biskup jak i Ci grzeszni SJ to już po nawróceniu . No biskup szczególnie bo nawet pasterz . Nie wiem czy w przypadku biskupa był jakiś proces . Ale my karmimy się głównie doniesieniami medialnymi a z prawdą to w nich różnie bywa. Chcecie by wam darowano wasze winy darujcie innym . A co do Peza to może on znów się nawrócił od posługi biskupiej odsunięty ale może warto pozwolić mu być księdzem . Może go nie trzeba całkowicie wykluczać .

mieszasz dwie sprawy - czym innym jest przestępstwo pedofilii (ofiara poniżej 15 rż.) a czym innym są (również naganne) postępki abp Paetza (ofiary dorosłe). Ja bym nie stawiał tych spraw na równi.

  Tak, katom wybaczać. Bardzo łaskawe podejście.
  A kto pochyli sie nad traumą tych gwałconych dzieci, co będą mieli zrytą psychikę do końca życia?
  Seksualni kaci, niech ponoszą swoje słuszne konsekwencje popełnionych czynów, lącznie z sankcjami prawnymi.
  Nie wspomnę o napiętnowaniu społecznym takich osób i ich postępków.
  Tego wymaga sprawiedliwość, a i tak nie będzie to pełnym zadośćuczynieniem dla ofiar tych przestępstw.

w tej sprawie fajną zasadę kiedyś sformułował średniowieczny kościół katolicki. Po odcedzeniu zbędnego gołosłowia, sens jest następujący: "przebaczenie owszem, ale trzeba pamiętać że przebaczenie nie wyklucza wykonania surowej kary przez sąd świecki, a nawet nie wyklucza wykonania kary śmierci".

W praktyce działało to następująco: ściąć przestępcy głowę toporem, ale wcześniej zapewnić mu możliwość świntej spowiedzi.

Odnośnie przestępstw seksualnych przeciwko dzieciom ja Sebastian wzorowałbym się na miłosierdziu Kościoła Katolickiego ze średniowiecza. Co prawda kara śmierci "nie przejdzie" ale spokojnie wlepić każdemu dożywocie, a podczas jego odbywania zapewnić więźniowi możliwość praktyk swojej religii, w tym możliwość okazania skruchy przed komitetem sądowniczym. Taki byłbym "łaskawy"