Basia
Basia postanowiła jakoś ten czas przetrwać, godząc się na wszystko, byle mieć spokój.
Już planowała, że zaraz po szkole pójdzie do pracy, Tomka odda do przedszkola i jakoś da sobie radę. Ogromne wsparcie miała w sąsiadce. I choć matka nieraz ją zwymyślała i kazała dać Baśce spokój, ta się nie zrażała. Bardzo lubili z mężem tatę, mógł im wiele opowiedzieć, a więc miała jakiś obraz nawiedzonej kobiety i nie dała się zastraszać.
Swatanie trwało w najlepsze, kandydat na męża, niewiele starszy od dziewczyny, był częstym gościem w ich domu. Wtedy nazywała go kamienna twarz, dziś by o nim powiedziała cyborg.
Bez życia, bez humoru, taka ciepła klucha. Najwięcej gadał z matką, tak ciociu, prawda ciociu, masz rację ciociu. A ta aż piała z zachwytu. Gdy Basia mówiła, że go nie kocha, słyszała od matki..ty masz być posłuszna mnie i mężowi, a kochanie do niczego ci niepotrzebne.
Kiedyś postanowiła z nim pogadać, tak szczerze. Że nie chce go skrzywdzić, bo go nie kocha, że będą się męczyć tylko. Wtedy jej zaczął rzucać tekstami żywcem wyjętymi ze strażnicy. Wtedy dziewczyna nie wytrzymała i powiedziała mu wprost..dość, że jesteś brzydki to jeszcze nudny. Nie zrobiło to na nim wrażenia, uważał, że Baśka mu się należy, a jej rodzina na tym małżeństwie tylko skorzysta. Chłopak uważał się za pępek świata, w końcu był synem starszego. Nie była święta, ale nie wyobrażała sobie, aby miał ją pocałować, albo dotykać, o pójściu do łóżka nawet nie było mowy.
Jak nigdy dotąd modliła się, mocno, szczerze z oddaniem. Prosiła Boga o pomoc, nie chciała takiego życia, takiego męża.
Szukając materiałów do szkoły, między książkami znalazła jakąś teczkę. Były w niej różne dokumenty, na jednym z nich widniało imię i nazwisko Basi. Niewiele z tego rozumiała, pobiegła z nimi do sąsiadów. Tam się dowiedziała, że dziadek chciał zapisać mieszkanie synowi, ale wspólnie uradzili, aby od razu zapisał na wnuczkę. Z innych dokumentów, dowiedziała się, że ojciec miał jakieś tam oszczędności, które należą się Basi.
Wtedy też sąsiadka nieśmiało zapytała.. Basiu, a ty po tacie nie masz renty? Tata pracował, ty jesteś nieletnia, uczysz się, powinnaś mieć.
Dziewczyna już kiedyś matkę o to pytała, dowiedziała się, że ojciec ją zostawił w jednej koszuli i tyle po nim ma. Sąsiedzi pociskali, aby się dowiedziała. Wiedziała, że z matki nic nie wydusi, postanowiła sama przeszukać papiery, nic nie było. Wtedy sąsiadka mało legalnymi kanałami dowiedziała się, że matka pobiera na Basię rentę rodzinną i to całkiem sporą.
Kiedy znów przyszła do nich zapłakana powiedzieli jej..mieszkanie twoje, masz rentę, masz oszczędności ojca, to ty jesteś górą, a nie mama. Ona się ma czego bać, a nie ty.
Kobieta poszła z Basią na tę rozmowę do matki, gdy się wywiązała awantura, chciała córkę uderzyć. Sąsiadka ją zasłoniła i sama oberwała. Wtedy zadzwoniła po policję, że przebywa bez meldunku, znęca się nad córką i obraża sąsiadów. Baśka wszystko potwierdziła.
Niby nie było wielkiej presji mundurowych, ale zalecili, aby się udała pod swój adres.
Oni się zajęli wyjaśnianiem spraw nieletniej matki, jej opiekunki itd. A że urzędowe sprawy się ciągną niemiłosiernie, nim coś się wyjaśniło, Basia była pełnoletnia.
Dziś Basia jest dumną matką studenta prawa, mieszka od lat z człowiekiem, którego naprawdę kocha. Wspólnie prowadzą mały biznes w dużym mieście.
Siostra dość szybko się rozwiodła i została wykluczona, matka nadal jest świadkiem i kątem mieszka u starszej córki, która prowadzi bardzo rozrywkowy tryb życia.
Tomek ma jedną babcię, to ta, co mieszka naprzeciwko nich. Niebawem wprowadzą się do nowego domu, gdzie już na nią czeka pokój. Jak to Basia mówi..na najlepszą przyjaciółkę pod słońcem.
Jeszcze dziś żeśmy rozmawiały, zadzwoniła aby się pochwalić, że idąc ulicą ktoś dał jej ulotkę o świadkach. Mówi do mnie wiesz.. za ten kawałek papieru byłam gotowa tych ludzi uściskać.
Ma czasem dylemat, czy aby sprostała wymaganiom Boga jako człowiek zasługuje na Jego łaskę? Powiedziałam jej, że Bóg nie patrzy przychylnym okiem tylko na sale królestwa i na świadków. On patrzy w ludzkie serca, bez względu jakiego są wyznania, płci, wzrostu czy koloru skóry. I jeśli to jest dobra organizacja, jedyna i poprawna, to aż boję się pomyśleć, jaka ich zdaniem jest ta zła. Na szczęście to nie świadkowie są decydującymi w tych sprawach.
PS. Basia mówi..jeśli Bóg naprawdę istnieje, wiem, że miał mnie w swojej opiece. Nie skończyłam tak jak wszyscy przepowiadali. Mało tego, wyszłam dużo lepiej niż moja gorliwa siostra.