Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 3 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Z życia wzięte .....  (Przeczytany 330033 razy)

Offline jankowalski82

  • Głosiciel
  • Wiadomości: 191
  • Polubień: 454
  • Każdy ma to, na co się odważył.
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1080 dnia: 28 Marzec, 2018, 00:33 »
To chyba jakiś tragiczny WTS-owski wzorzec matki-potwora.



  Jak bym czytał o własnej matce. Już gdzieś o tym wspominałem, ale jeszcze raz napiszę, tak w ramach przypomnienia.
  Kiedy moja siostra jako panna zmajstrowała sobie dzieciaka, to kochająca mamusia wywaliła ją z domu i wymeldowała z tego adresu. Jakaś sukowata siostrzyczka w zborze podpowiedziała jej że w przypadku kiedy matka nie ma adresu zameldowania, to opieka społeczna ma prawo zabrać dziecko. Na szczęście nic takiego się nie stało. Siostra z czasem wróciła do zboru, a siostrzeniec ma dziś 19 lat i na jego szczęście nie garnie się do ,,prawdy,,.


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 5 965
  • Polubień: 8456
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1081 dnia: 28 Marzec, 2018, 01:27 »
Baśka czuła się jakby świat zmówił się przeciwko niej, Bóg zapomniał, a matka miała ją gdzieś. Spakowała kilka swoich rzeczy, to co da dziecka najlepsze i wyszła. W nocy zainteresował się nią patrol policji, odstawili ją do domu. Matka przywitała ją słowami..ja sobie z tobą poradzę. Najpierw weźmiesz symbol, a później wyjdziesz za mąż za fajnego brata. A jak nie to możesz wracać na ulicę....

Świadkowie Jehowy są zdolni do najgorszego kiedy są przekonani, że działają w ''dobrej wierze'' sumienie ich nie oskarża , za wyrządzone zło i doznane krzywdy to zabójcza ohydna w imię boga manipulacja - ''krzyczy'' z tej historii GROZA
« Ostatnia zmiana: 28 Marzec, 2018, 02:02 wysłana przez Nadaszyniak »


Lame Dog

  • Gość
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1082 dnia: 28 Marzec, 2018, 07:09 »
A tak pomijając już, kto w tej historii jest po jasnej stronie mocy, kto po ciemnej...
Na forum "wchodzi" codziennie ponad stu, czasem ponad dwustu gości.
Podejrzewam, że są to najczęściej świadkowie, którym potrzeba właśnie takiej prawdy o tej organizacji.
Tazła "zbiera" te historie i "ubiera" w  piękne, chociaż często dramatyczne opowieści. Dzięki nim ci niezdecydowani być może odnajdą początek wąskiej, choć ciernistej ścieżki, która wyprowadzi ich z niewoli wts - u...


Offline Dietrich

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1083 dnia: 28 Marzec, 2018, 12:10 »

No i się pobrali. Ona młodziutka była, zielonego pojęcia o życiu nie miała. Ani czasu na życie, bo głoszenie ważniejsze. Po ślubie okazało się, że ona go lubi, ale tak bardziej, jak brata. Wspólnych zainteresowań, czy tematów też nie mieli, poza oczywiście tym, co w orgu.
Czas płynął, a ona coraz większą pustkę i zmęczenie odczuwała. Pracowała w szwalni, w dużym zakładzie odzieżowym. Zero perspektyw, godziny pochylona nad maszyną, jak robot. Zarabiała grosze. Polatach pionierowania, też była emocjonalnie wyczerpana. Setki zatrzaskiwanych przed nosem drzwi, zmiany świateł. Po kryjomu złożyła papiery do liceum wieczorowego. Egzaminy poszły jak z płatka, chociaż nie miała czasu dobrze się przygotować. Chciała iść na pedagogikę, pracować z dziećmi. Kochała dzieci i chciała mieć swoje. Ale mąż był przeciwny i dzieciom, i szkole i rzuceniu pionierowania. Dusiła się i marniała w oczach.

Znam podobną sytuację ze zboru w mojej okolicy. Małżeństwo zaaranżowane i zaklepane w "rodzinach z długą teokratyczną tradycją" - starsi , pionierzy, mówcy kongresowi, itp. Żona starszego (obecnie byłego), strasznego sztywniaka bez poczucia humoru. Nie pozwalał jej na nic. Nawet na pisanie poezji "do szuflady". Kiedyś podczas opowiadała mi, że mąż kazał jej zniszczyć zeszyt z wierszami, bo to dziecinne... Jedynie służba, zebrania, zgromadzenia. Zero innych zainteresowań. Praca na pół etatu za grosze.
W końcu nie wytrzymała i wyjechała za granicę. Niby na miesiąc, dwa. Ale poczuła się swobodnie i postanowiła zostać dłużej. Chciała ściągnąć męża i dzieci. Nie zgodził się. Wręcz nakazał jej powrót. Dzieci choć dorastające, nie miały nic do gadania. W końcu się odważyła mu wygarnąć co sądzi o swoim życiu w takim związku. I jeśli się to nie zmieni, nie ma zamiaru wracać.


Offline Estera

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1084 dnia: 28 Marzec, 2018, 15:42 »
(...) W końcu nie wytrzymała i wyjechała za granicę. Niby na miesiąc, dwa. Ale poczuła się swobodnie i postanowiła zostać dłużej. Chciała ściągnąć męża i dzieci. Nie zgodził się. Wręcz nakazał jej powrót. Dzieci choć dorastające, nie miały nic do gadania. W końcu się odważyła mu wygarnąć co sądzi o swoim życiu w takim związku. I jeśli się to nie zmieni, nie ma zamiaru wracać.
   No, sprawa postawiona na ostrzu szpady.
   Ciekawe, jak to się skończy?
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1085 dnia: 28 Marzec, 2018, 19:00 »
 
Basia


    Basia postanowiła jakoś ten czas przetrwać, godząc się na wszystko, byle mieć spokój.
Już planowała, że zaraz po szkole pójdzie do pracy, Tomka odda do przedszkola i jakoś da sobie radę. Ogromne wsparcie miała w sąsiadce. I choć matka nieraz ją zwymyślała i kazała dać Baśce spokój, ta się nie zrażała. Bardzo lubili z mężem tatę, mógł im wiele opowiedzieć, a więc miała jakiś obraz nawiedzonej kobiety i nie dała się zastraszać.

Swatanie trwało w najlepsze, kandydat na męża, niewiele starszy od dziewczyny, był częstym gościem w ich domu. Wtedy nazywała go kamienna twarz, dziś by o nim powiedziała cyborg.
Bez życia, bez humoru, taka ciepła klucha. Najwięcej gadał z matką, tak ciociu, prawda ciociu, masz rację ciociu. A ta aż piała z zachwytu. Gdy Basia mówiła, że go nie kocha, słyszała od matki..ty masz być posłuszna mnie i mężowi, a kochanie do niczego ci niepotrzebne.
Kiedyś postanowiła z nim pogadać, tak szczerze. Że nie chce go skrzywdzić, bo go nie kocha, że będą się męczyć tylko. Wtedy jej zaczął rzucać tekstami żywcem wyjętymi ze strażnicy. Wtedy dziewczyna nie wytrzymała i powiedziała mu wprost..dość, że jesteś brzydki to jeszcze nudny. Nie zrobiło to na nim wrażenia, uważał, że Baśka mu się należy, a jej rodzina na tym małżeństwie tylko skorzysta. Chłopak uważał się za pępek świata, w końcu był synem starszego. Nie była święta, ale nie wyobrażała sobie, aby miał ją pocałować, albo dotykać, o pójściu do łóżka nawet nie było mowy.
Jak nigdy dotąd modliła się, mocno, szczerze z oddaniem. Prosiła Boga o pomoc, nie chciała takiego życia, takiego męża.

Szukając materiałów do szkoły, między książkami znalazła jakąś teczkę. Były w niej różne dokumenty, na jednym z nich widniało imię i nazwisko Basi. Niewiele z tego rozumiała, pobiegła z nimi do sąsiadów. Tam się dowiedziała, że dziadek chciał zapisać mieszkanie synowi, ale wspólnie uradzili, aby od razu zapisał na wnuczkę. Z innych dokumentów, dowiedziała się, że ojciec miał jakieś tam oszczędności, które należą się Basi.
Wtedy też sąsiadka nieśmiało zapytała.. Basiu, a ty po tacie nie masz renty? Tata pracował, ty jesteś nieletnia, uczysz się, powinnaś mieć.
Dziewczyna już kiedyś matkę o to pytała, dowiedziała się, że ojciec ją zostawił w jednej koszuli i tyle po nim ma. Sąsiedzi pociskali, aby się dowiedziała. Wiedziała, że z matki nic nie wydusi, postanowiła sama przeszukać papiery, nic nie było. Wtedy sąsiadka mało legalnymi kanałami dowiedziała się, że matka pobiera na Basię rentę rodzinną i to całkiem sporą.
Kiedy znów przyszła do nich zapłakana powiedzieli jej..mieszkanie twoje, masz rentę, masz oszczędności ojca, to ty jesteś górą, a nie mama. Ona się ma czego bać, a nie ty.

Kobieta poszła z Basią na tę rozmowę do matki, gdy się wywiązała awantura, chciała córkę uderzyć. Sąsiadka ją zasłoniła i sama oberwała. Wtedy zadzwoniła po policję, że przebywa bez meldunku, znęca się nad córką i obraża sąsiadów. Baśka wszystko potwierdziła.
Niby nie było wielkiej presji mundurowych, ale zalecili, aby się udała pod swój adres.
Oni się zajęli wyjaśnianiem spraw nieletniej matki, jej opiekunki itd. A że urzędowe sprawy się ciągną niemiłosiernie, nim coś się wyjaśniło, Basia była pełnoletnia.

Dziś Basia jest dumną matką studenta prawa, mieszka od lat z człowiekiem, którego naprawdę kocha. Wspólnie prowadzą mały biznes w dużym mieście.
Siostra dość szybko się rozwiodła i została wykluczona, matka nadal jest świadkiem i kątem mieszka u starszej córki, która prowadzi bardzo rozrywkowy tryb życia.
Tomek ma jedną babcię, to ta, co mieszka naprzeciwko nich. Niebawem wprowadzą się do nowego domu, gdzie już na nią czeka pokój. Jak to Basia mówi..na najlepszą przyjaciółkę pod słońcem.

Jeszcze dziś żeśmy rozmawiały, zadzwoniła aby się pochwalić, że idąc ulicą ktoś dał jej ulotkę o świadkach. Mówi do mnie wiesz.. za ten kawałek papieru byłam gotowa tych ludzi uściskać.
Ma czasem dylemat, czy aby sprostała wymaganiom Boga jako człowiek zasługuje na Jego  łaskę? Powiedziałam jej, że Bóg nie patrzy przychylnym okiem tylko na sale królestwa i na świadków. On patrzy w ludzkie serca, bez względu  jakiego  są wyznania, płci, wzrostu czy  koloru skóry. I jeśli to jest dobra organizacja, jedyna i poprawna, to aż boję się pomyśleć, jaka ich zdaniem jest ta zła. Na szczęście to nie świadkowie są decydującymi w tych sprawach.

PS. Basia mówi..jeśli Bóg naprawdę istnieje, wiem, że miał mnie w swojej opiece. Nie skończyłam tak jak wszyscy przepowiadali. Mało tego, wyszłam dużo lepiej niż moja gorliwa siostra.
« Ostatnia zmiana: 28 Marzec, 2018, 19:10 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Gandalf Szary

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 771
  • Polubień: 5137
  • Najbardziej boję się fanatyków.
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1086 dnia: 28 Marzec, 2018, 19:10 »
Wstrząsająca historia, ale na całe szczęście zakończyła się dobrze. Ciekawe jak matka teraz się czuje, gdy los się od niej odwrócił i musi mieszkać z wykluczoną córką!! Zawsze i wszędzie trzeba być człowiekiem a nie bydlęciem.
„Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest”.

Johann Wolfgang Gothe,


Offline josh82

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1087 dnia: 28 Marzec, 2018, 19:12 »

Basia


Bez życia, bez humoru, taka ciepła klucha. Najwięcej gadał z matką, tak ciociu, prawda ciociu, masz rację ciociu. A ta aż piała z zachwytu. Gdy Basia mówiła, że go nie kocha, słyszała od matki..ty masz być posłuszna mnie i mężowi, a kochanie do niczego ci niepotrzebne.


Wiedziała, co mówi - sama dała piękny wzór posłuszeństwa wobec męża :D


Offline Światus

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1088 dnia: 28 Marzec, 2018, 20:06 »
Basia.
Cieszę się, że wszystko skończyło się dla niej szczęśliwie :)
Czytając takie historie, można uwierzyć, że Bóg istnieje i nic nie dzieje się przypadkowo.
A wracając jeszcze do historii Szymona, przychodzą mi do głowy wersety, mówiące o tym, że (Bóg) troszczy się o (wdowy i) sieroty...

Matka.
Sytuację w jakiej się znalazła, mądry człowiek odczytałby jako wezwanie do okazania skruchy i pokory. Głupi zapewne pomyśli, że spotkało go niezasłużone nieszczęście.
Jeśli człowiek wyrządza krzywdę nieświadomie, gotów jest się przyznać i ją naprawić. Jeżeli jednak czyni to z premedytacją i nic go nie złamie - będzie trwał w tym do końca.
Prawda jest niezmienna i dla wszystkich taka sama. Inaczej nie jest prawdą.


Lame Dog

  • Gość
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1089 dnia: 28 Marzec, 2018, 22:20 »
Przeżycia Basi przypominają nieco historię biblijnego Hioba.
Jego sytuacja też w pewnym momencie wydawała się beznadziejna, również pozostał z niczym. Ale dzięki swojej niezłomności został nagrodzony.
Basia również.
Warto więc w każdej sytuacji pozostać sobą, a prawda sama się obroni.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1090 dnia: 29 Marzec, 2018, 19:49 »
Wiedziała, co mówi - sama dała piękny wzór posłuszeństwa wobec męża :D

    Tak, bo to było posłuszeństwo org, a to się rządzi swoimi prawami i często  niewiele ma wspólnego z przyzwoitością, zdrowym rozsądkiem o biblijnych zasadach nie wspomnę.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1091 dnia: 01 Kwiecień, 2018, 12:52 »
 Złodziej gdy coś ukradł, to oznajmia przed Bogiem, że to był prezent.


        Bogdan, który opowiedział mi tę historię jest dzieckiem wychowanym w org. Tak on, jak i jego dwie siostry od małego byli hartowani w dziele..
On nigdy nie dał się wykąpać, młodsza siostra obiecywała długo, że już, już jest prawie gotowa, aż w końcu dała nogę. Natomiast starsza wsiąknęła po uszy.

Jako z jedynej rodzice byli dumni, często to podkreślali i obnosili się z tym wszędzie.
Na sukcesy syna i drugiej córki nie zwracali uwagi, bo to dobra doczesne. Ojciec mawiał..jeszcze kilka lat i wszystko runie. I po co wam te szkoły, interesy? W raju nic nie potrzeba. Mrówki nie sieją, a żyją. Wtedy mój bohater nie wytrzymywał i mówił..bo mrówki zapier..bardziej niż zbór do kupy wzięty. Z czasem przestał się wdawać w takie dyskusje, ojciec mówił, a on milczał.

Wanda szybko skończyła edukację, została ambitną pionierką. Dzieckiem, które chciała mieć większość zborowych rodziców. Bogdan i Ewa nie mieli szans, aby jej dorównać, choć w małym stopniu. Lata mijały, oni pozakładali rodziny, doczekali się wnuków, a Wanda wciąż robiła tę samą karierę. Choć widać było, że od dwóch dekad stoi w miejscu, bo cóż mogła więcej zdziałać? To jednak rodzicielska duma nie słabła. Jedno, na co udało się im przekonać rodziców, to ''zatrudnienie'' Wandy w firmie brata. Była to najniższa półka, ale zawsze miała ubezpieczenie i jakieś lata pracy. Trochę On, trochę rodzice i Ewa, tak podtrzymywali jej zatrudnienie. Czasem rozmawiali z młodszą siostrą o zakłamaniu i obłudzie. Wiedzą, że to oszustwo, wiedzą, że naciąganie innych, ale nikomu nie przeszkadzało. Nie wytykali tego głośno, robili to także z myślą o sobie, wiedzieli, że kiedyś utrzymanie siostry może spaść na nich. A tak, będzie miała, choć na podstawowe potrzeby.

Kiedyś miarka się przebrała, gdy spotkał dawnego kolegę, który piastował wysoką zborową posadkę. Kilka grzecznościowych zwrotów i nie było o czym gadać. Na odchodne starszy powiedział..sam odrzuciłeś prawdę, ale choć się przyzwoicie zachowałeś. Bogdan nie wiedział, o co chodzi, a więc zapytał..co masz na myśli? Siostrę Wandę, że zadbałeś o jej przyszłość.
Aż się w nim zagotowało. Ty Q...słyszysz co ty mówisz, ty mówisz o przyzwoitości? Okłamywanie to dla ciebie przyzwoitość? Wy jej powinniście, choć średnią krajową opłacać, bo dla was zapier... Był wściekły, na jego bezczelność.

Postanowił ten temat poruszyć z rodzicami, nie zaskoczyli go. Byli tego samego zdania.
Matka powiedziała..nie jesteś jednym z nas, to choć tak możesz się przypodobać stwórcy. O nie, powiedział dość! Jestem na każde wasze wezwanie, płacę za drogie leki, bo wy macie leniwą córkę na utrzymaniu. Zapisujecie mieszkanie na mnie i na Ewę albo radźcie sobie sami, nieee wy macie dobrych braci.
Wyszedł i nie kontaktował się z nimi dwa miesiące. Wyjazdy do lekarzy, jakieś badania, musieli sobie sami radzić. Pierwszy zadzwonił ojciec, zgadzamy się, zapiszemy wam to mieszkanie. Ucieszył się, Ewa była zdziwiona, że też walczył o nią. Ona wcale tak dużo nie pomagała. Jednak to ona, myła okna, robiła im większe pranie, sprzątała po malowaniu.
A mieszkanie było duże, w starej kamienicy. Kiedyś to były dwa mieszkania, dziś niejedna firma ostrzy sobie na nie ząbki. Piękne, wysokie, w centrum miasta.

Wanda miała około 47 lat, gdy w ich zborze pojawił się nowy brat starszy. Od początku było widać, że mają się ku sobie. Często bywał w domu ich rodziców, mama nawet się pochwaliła, że chyba będzie wesele. Wszystko ładnie pięknie, do momentu jak kandydat na zięcia kiedyś wspomniał, że...można mieszkanie podzielić i do drugiej części wpuścić lokatora. Jak będą już sami, czyli uśmiercił  teoretycznie rodziców, połowa im starczy.....
« Ostatnia zmiana: 01 Kwiecień, 2018, 13:14 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline P

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1092 dnia: 01 Kwiecień, 2018, 19:45 »
Tazła jak zwykle w Twoim stylu, przerwanie w najlepszym momencie, co sprawia że czytelnik ma apetyt na więcej, więc czekam :)
Chcesz porozmawiać? napisz: pjakprawda@interia.pl


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1093 dnia: 01 Kwiecień, 2018, 19:51 »
Tazła jak zwykle w Twoim stylu, przerwanie w najlepszym momencie, co sprawia że czytelnik ma apetyt na więcej, więc czekam :)

  Chodzi by gonić króliczka, a nie go złapać.  ;D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline josh82

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1094 dnia: 01 Kwiecień, 2018, 20:03 »
  Chodzi by gonić króliczka, a nie go złapać.  ;D

To dla tego CK szczyci się, że wciąż krążą wokół prawdy, a nie ją znają :)

Tazła właśnie zapaliłaś nowe światło i zrewidowałaś moje zrozumienie tek kwestii. Idę się ochrzcić.